11.12.2012
23.11.2012
Epilog + pożegnanie
Życie potrafi
zaskakiwać. Raz jesteś szczęśliwy/-a, a już następnego dnia wylewasz morze łez.
Taaak…życie lubi płatać nam figle. Ale gdyby nie to, czyż życie nie stałoby się
monotonne ? Codziennie to samo: wstać , zjeść, wyjść z domu, wrócić, zjeść coś,
spać. Dla człowiek monotonia może okazać się przytłaczająca i pewnego dnia
pomyśli : Już dłużej tego nie zniosę. Zachowa się jak tchórz, bo nie umie
stawić czoła życiu. Zachowa się jak tchórz, ponieważ nie ma odwagi sprzeciwić
się losowi i zrobić czegoś co zmieni jego życie na zawsze. Bardzo często się
słyszy, że ktoś popełnił samobójstwo, albo ma taki zamiar. To tchórze, którzy
uciekają od problemów zamiast stanąć przed nimi twarzą w twarz.
Jednak każdy
człowiek pragnie szczęścia. Ale czym jest szczęście ? Jak je zdobyć ? Różne
rzeczy sprawić mogą, że człowiek stanie się szczęśliwy, jednakże to szczęście
jest tylko chwilowe. Gdy mała dziewczynka dostanie lalkę jest szczęśliwa. Bawi
się nią całymi tygodniami, ale pewnego dnia rzuci ją w kąt i będzie chciała
innej rzeczy, która sprawi, że uśmiech znowu zagości na jej twarzy. Szczęście
powinno być nieoddzielnym elementem życia. Oczywiście to szczęście trwałe –
kiedy kobieta spotyka mężczyznę i stwierdza, że jest jej pisany, jest jej
ideałem i zaczynają swoją znajomość. Spotkają się, dowiadują wielu rzeczy o
sobie. Są szczęśliwi w swoim towarzystwie. Szczęście trwałe to są dwie rzeczy:
prawdziwa przyjaźń i prawdziwa miłość.
Ja mogę szczerze
powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Mam prawdziwych przyjaciół, kochającą rodzinę
i znalazłam prawdziwą miłość, chociaż za młodu, nie wierzyłam, że taka
dziewczyna jak ja, spotka chłopaka, który będzie mnie kochał nad życie.
Tym chłopakiem
jest Louis. Poznaliśmy się całkiem przypadkiem i nie żałuję tego, wręcz
przeciwnie. Spędzaliśmy miłe chwile i całkiem szczerze mogłam powiedzieć, że
jest tym jedynym. Było wiele nieprzyjemnych sytuacji, przez które płakałam całe
dnie, a czasem noce, ale wtedy zrozumiałam jak bardzo kocham Louis’a.
Od tamtego dnia
minęło 10 lat. 6 lat temu z Louis’em powiedzieliśmy sobie sakramentalne „tak”, od
tamtej pory jestem panią Tomlinson i zamieszkaliśmy razem w Donacaster. Niedługo
po naszym ślubie urodził nam się syn, któremu zgodnie daliśmy na imię Charlie.
Z wyglądu bardzo przypominał mnie, oprócz niebieskoszarych oczu, które
odziedziczył po Lou.
Pewnie
zastanawiacie się co u Liam’a i Alex. Alex skończyła stomatologiczne studia i
została jedną z lepszych dentystek w Londynie. Natomiast Liam z resztą zepsołu
dalej śpiewa, choć jestem pewna, że niedługo ich sława wygaśnie. Nasza ukochana
para jest bardzo szczęśliwym małżeństwem od 4 lat. Alex ze względu na karierę
Liam’a nie chciała brać ślubu, choć Liam wiele razy ją prosił. Jednak po
interwencji całego zespołu, zgodziła się. Mieszkają razem na przedmieściach
Londynu. Wszyscy bardzo często ich odwiedzamy i wtedy możemy powspominać, różne
ciekawe sytuacje, gdy byliśmy nastolatkami.
Harry i Sophia,
prawie nic się nie zmienili, pomimo tego, że trochę wydorośleli. Gdy tylko
Harry ma więcej czasu, lecą zwiedzać świat i zawsze każdemu przywożą jakąś
pamiątkę. Harry był niezłym Casanovą, jednak Sophia kompletnie go odmieniła.
Nie widzi świata poza swoją piękną dziewczyną. Oczywiście nie zaniedbują
kontaktu ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi.
Od chwili kiedy
Jacky urodziła dziecko, zmieniła się nie do poznania. Stała się dojrzała,
opiekuńcza i każdą wolną chwilę spędza z małą Darcy. Jack musiała zrezygnować z
kariery tanecznej, ale się tym nie przejmuje. Znalazła nową pasję, którą jest
fotografia. Gdy skończyła szkołę zamieszkała razem z Zayn’em i ich córeczką w
rodzinnym mieście Malik’a. Dzwonię do nich kiedy tylko mogę i często ich
odwiedzam. Darcy jest bardzo podobna do Mulata, jednak charakter i pasję do
tańca odziedziczyła po Jacky.
A co u Niall’a i
Vic ? Szczerze przyznam, że kibicowałam jej z całego serca, gdy zgłosiła się do
X-Factor’a. Opłaciły się jej treningi z Horan’em , bo zajęła 2 miejsce i
stanowiła dla chłopców sporą konkurencję. Ale fani One Direction zaakceptowali
jej związek z Niall’em i nic nie stało na drodze ich wspólnej przyszłości. Vic
jeździ z chłopcami w trasy koncertowe, nie tylko w roli towarzystwa, ale
również jako profesjonalna piosenkarka.
Jak widzicie,
wiele w naszym życiu się zmieniło, choć tak bardzo lubi nam płatać figle, my
się nie poddajemy i stawiamy czoła przeszkodom. Oo zapomniałam wspomnieć co
nieco o mnie :D
No więc, jestem
pediatrą w jednym z londyńskich szpitali. Kocham swoją pracę. Dostarcza mi
wiele radości i gdy tylko mój ukochany mąż jest w mieście, odwiedza mnie w
szpitalu. Kocha dzieci równie mocno jak ja, ale naszego synka kochamy
najbardziej na świecie. Choć mamy
dziecko, to nic nie staje nam na przeszkodzie, żeby urozmaicać sobie życie, by
nie stało się chorą monotonią. Cześć jestem Carol i jestem szczęśliwa, mogąc
spędzić resztę życia, przy boku mężczyzny, który skradł moje serce.
KONIEC
No i koniec... szczerze to dziwnie się czuję pisząc to, bo ten blog jest cały czas częścią mnie. Epilog gotowy był już 2 tygodnie temu, ale nie miała internetu :c Bardzo was przepraszam, że tak długo ale nic nie mogłam zrobić. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :3
Pisząc historię o Carol i jej przyjaciołach, sama poznałam wiele dziewczyn, którym chciałabym serdecznie podziękować, za to że zawsze były ze mną i mnie wspierały i oczywiście każda z nich prowadzi wspaniałego bloga :
Pisząc historię o Carol i jej przyjaciołach, sama poznałam wiele dziewczyn, którym chciałabym serdecznie podziękować, za to że zawsze były ze mną i mnie wspierały i oczywiście każda z nich prowadzi wspaniałego bloga :
- Zuzie ♥ ponieważ to dzięki niej zaczęłam pisać i bądź co bądź odkryłam swój talent ( skromna ja xd ). Jej blog był pierwszym o 1D, który przeczytałam. Po kilku tygodniach, stała się moją najlepszą przyjaciółką, bez której nie wyobrażam sobie życia. Chociaż zdarzały nam się małe sprzeczki to i tak ją kocham ♥
- Klaudii ♥ mojej kochanej siostrze ;D poznałyśmy się dzięki Zuzie, co również jej zawdzięczam. Mogę zawsze na Tobie polegać i zawsze znajdę u Ciebie wsparcie albo ciętą ripostę na poprawę humoru. Zawszę bądź sobą i się nie zmieniaj, bo kocham Cię taką jaka jesteś ♥
- Mice ♥ bardzo Cię kocham i dobrze o tym wiesz. Dziękuję Ci za to, że zawsze mi pomagasz, jesteś przy mnie w trudnych chwilach i wytrzymujesz moje odpały. Chociaż rzadko jesteś na gadu, to jak już wejdziesz rozmawiamy po kilka godzin i nie mamy dość. Bez Ciebie moje życie byłoby nudne ♥
- Olci ♥ dzięki niej miałam wspaniałe pomysły na rozdziały. Była moją osobistą inspiracją i na początku mojej przygody z blogiem, pomagała mi. Tak wiele Ci zawdzięczam ♥
- Marysi ♥ na którą zawsze i wszędzie mogę liczyć. Jesteś kochana moja droga ;P Dziękuję Ci za nasze pogawędki, ciekawe ploteczki. My uzależnione od "xD" ♥
Każda z was inspirowała mnie, pomagała mi i znosiła moje humorki. Kocham was najmocniej na świecie i nigdy nie przestanę ♥
♥
♥
I oczywiście dziękuję wam wszystkim i każdej z osobna kochane Directionerki ♥ bez was mój blog by nie istniał. Byłyście ze mną przez ten cały czas, wspierałyście dobrym słowem i konstruktywną krytyką. Mam nadzieję, że się to nigdy nie zmieni, że będziecie ze mną na nowym blogu, z nową historią i nową bohaterką. ♥
♥
♥
Teraz krótkie podsumowanie :
wejścia : 63174
komentarze: 329 ( z czego połowa to pewnie moje xd )
reakcje: - interesujące 186
- świetne 123
- słabe 2
W sumie to nie wierze, że historia Carol już się skończyła, ale nie m powodów do zmartwień. Robię sobie trochę wolnego i ruszam z nowym blogiem o Julie :P Teraz mam do was wielką prośbę, moje kochane czytelniczki. Jeżeli chcecie być poinformowane o twitcamie, który zamierzam niedługo zrobić i o nowym blogu ( kiedy go tylko założę ) pod tą notką zostawcie do siebie jakiś kontakt. Najlepiej numer gadu-gadu lub twitter'a. To jest prośba do wszystkich. Nawet jak mam wasz numer gadu czy twitter'a waszego to i tak zostawcie mi numer czy nazwę pod tą notką. I jeżeli macie koleżanki, siostry , przyjaciółki, które są Directionerkami to jeśli byście mogły, to prosiłabym was, żebyście powiedziały im o moim blogu, jeżeli go nie znają. To dla mnie ważne, żeby wiele osób go czytało. Tego starego jak i niedługo nowego. Kocham was wszystkie i z góry wam dziękuję za cały czas jaki spędziłyście ze mną i z wielką przyjemnościa zapraszam was na wszystkie blogi, które obserwuję, bo każdy z nich jest niesamowity. Szczególnie upodobałam sobie blogi z imaginami. Piszcie jak wam się podobała historia o Carol kochani :D
Love you all ♥ ♥ ♥
Love you all ♥ ♥ ♥
Wasza Carol ♥
3.11.2012
Rozdział 30
{Carol}
- Nie wiem czy jest to dobra wiadomość – zaczął doktor –
Sama to pani oceni. Panna Davis jest w ciąży.
Zatkało mnie. Moja młodsza siostrzyczka jest w ciąży. O.o
W sumie to z jednej strony się cieszę, ale no kurwa mać jest za młoda. Przecież
sobie zepsuje życie. Jak mogła być taka nieodpowiedzialna ?! Cofam wszystko.
Jestem na nią cholernie wściekła ! Próbowałam to jakoś ukryć przed lekarzem,
ale chyba wyczuł jak się czuję. Nic jednak nie powiedział i poczekał aż ochłonę
.
- Mogę się z nią zobaczyć ? – zapytałam lekarza.
- Tak, oczywiście.
Otworzyłam drzwi, które wskazał mi doktor i weszłam do
środka. Jacky leżała na szpitalnym łóżku i wpatrywała się w krajobraz za oknem,
ale gdy usłyszała skrzypnięcie drzwi odwróciła wzrok w tamtą stronę. Zdziwiła
się, gdy mnie zobaczyła i jak sądzę, również zawstydziła, bo wiedziała, że
zaraz dostanie niezły opieprz ode mnie.
- Jak mogłaś do cholery być taka nieodpowiedzialna ?! –
zaczęłam krzyczeć Nie panowałam nad sobą i dałam upust emocjom. Nawet nie dałam
jej dojść do słowa. – Ty masz dopiero 16 lat ! Jak sobie wyobrażasz chodzenie
do szkoły z brzuchem ?! Myślałam, że masz trochę rozumu !
- Carol proszę przestań i uspokój się… - powiedziała
słabym głosem Jack. Widziałam wstyd w jej oczach, ale nie mogłam przestać.
- Jak mam się uspokoić skoro moja młodsza siostra jest w
ciąży ?!
Oparłam się o parapet i patrzyłam bezmyślnie przez okno.
To mnie trochę uspokoiło. Usiadłam naprzeciwko Jack.
- Zamierzasz o tym powiedzieć mamie ?
- Nie chcę jej mówić, ale i tak by się dowiedziała. Z
resztą ja zamierzam usunąć tą ciążę i …
- CO ?! – podniosłam się. – Nie możesz tego zrobić !
- A to niby dlaczego ? Sama przed chwilą powiedziałaś, że
zmarnuje sobie przez to życie !
- Wiem co powiedziałam, ale to jest nie humanitarne !
Skoro już jesteś w ciąży, to daj temu dziecku szansę !
- Ale ja go nie chcę !
Przeszłam się parę razy po sali, aż w końcu do głowy
wpadło mi jedyne logiczne rozwiązanie.
- Ja mogę się nim opiekować - zakomunikowałam Jacky.
- Serio ? – niedowierzała mi.
- Tak serio. Tylko musisz mi obiecać, że nie usuniesz go
i będziesz o siebie dbała, wiesz nie pić alkoholu, nie imprezować itp.
Jacky zaczęła się śmiać. Mi niestety nie było do śmiechu.
Byłam aż nadto poważna. Po chwili i mała przestała się śmiać.
- Carol ja naprawdę nie chcę tego dziecka.
- A Zayn wie ? – zapytałam nie patrząc na siostrę.
- Skąd wiesz, że to jego ?
- Nikogo innego nie biorę pod uwagę – odczekałam chwilę –
Więc ?
- Nie wie.
Bez słowa wyszłam z sali. Podeszłam do przyjaciół.
- Zayn lepiej idź do Jacky – powiedziałam do mulata.
Ten szybko wstał i udał się do pokoju, w którym
przebywała jego dziewczyna. Usiadłam obok Louis’a i oparłam głowę na jego
ramieniu.
- Carol co z Jacky ? – zapytał Liam.
- Jest w ciąży.
- Żartujesz ? – odezwała się po chwili Vic.
- A wyglądam jakbym żartowała ? – spojrzałam na nią lekko
poirytowana.
- Co zamierza z tym zrobić ? – zapytał Lou.
- Chce usunąć, ale jej nie pozwoliłam . – odparłam.
- Dlaczego ? – zapytała Sophia.
- No..skoro już jest w ciąży, to niech da temu dziecku
szansę. Z resztą jak ona nie będzie chciała się nim zająć ja mogę to zrobić, w końcu kocham dzieci –
uśmiechnęłam się lekko.
Wszyscy patrzyli na drzwi sali Jacky. Pewnie oczekują
wściekłego mulata. Przecież dziecko w tak młodym wieku może mu zrujnować
karierę i w ogóle. Ale nic takiego się nie stało. Nie zobaczyliśmy wściekłego
Zayn’a wybiegającego z sali. Owszem wybiegł z pokoju, ale z Jacky na rękach, na
co lekarz ostro zareagował, ale Malik się tym nie przejmował. Widać było, że
jest szczęśliwy. Będzie miał dziecko i to z osobą którą kocha najbardziej na
świecie.
Jacky wyszła ze szpitala następnego dnia. Jak
przewidziałam dostała opierdol od mamy, ale jednak wyszło na to, że mama i Reg
cieszą się najbardziej z tej wiadomości. Nasi opiekunowie bardzo polubili
Zayn’a , pomimo różnicy religijnej. Powiedzieli, że skoro Jacky jest szczęśliwa
to oni też będą. Moja siostra po długim namyśle, oznajmiła, że jednak wychowa
to dziecko. Cieszyłam się, że zostanę ciocią. Od kiedy Louis dowiedział się ,
że Jack jest w ciąży, ciągle ma dziwne aluzje co do naszego związku. Wiem, że
kocha dzieci, ale trochę przesadza. Ja na razie nie zamierzam oddać się
czynnościom macierzyńskim. Ja mam ostatni rok liceum i studia przed sobą. W
poniedziałek wróciłam do szkoły. Nowa, odmieniona i gotowa to walki z Carter. A
to co dla niej przygotowałam na pewno się jej nie spodoba. W poniedziałek razem
z Alex, uśmiechnięte poszłyśmy do szkoły. Odmówiłam Louis’owi, który chciał nas
podwieźć, ale obiecałam, że spotkamy się po szkole. Wszyscy byli zdziwieni, że
mnie zobaczyli, ale szczerze lałam na to co o mnie myślą. Sophia załatwiła, że
zdjęcia które jej dałam trafiły do gazetki, więc podczas lunch’u Carter ,
raczej nie będzie miała głowy do jedzenia. O dziwo fizyka i matma minęły
szybko, i nadszedł czas długiej przerwy. Alex i Sophia cały czas mi
towarzyszyły. Cieszę się, że je mam. Kocham je i pomimo tych drobnych kłótni,
dalej są dla mnie jak siostry. Weszłyśmy na stołówkę, skąd dochodził
przytłumiony hałas. Jak się
spodziewałam, każdy miał egzemplarz naszej gazetki. Wesoły gwar panował przy
każdym stoliku. Lekki uśmiech zagościł na mojej twarzy. Wiedziałam, że prędzej
czy później Carter zobaczy te zdjęcia. Razem z dziewczynami jak gdyby nigdy
nic, usiadłyśmy przy naszym stoliku. Kilka minut później usłyszałyśmy krzyk z
korytarza. Wszyscy rzucili się do drzwi, żeby zobaczyć co się stało, ale my
wiedziałyśmy, że tak krzyczeć potrafi, tylko wściekła Carter. Gdy wszyscy
pchali się na korytarz, my spokojnie jadłyśmy lunch. Gdy nikt nie wracał na
stołówkę, postanowiłam wyjść i zobaczyć, co tam u Carter. Na jej nieszczęście
ja wychodziłam, kiedy ona chciała wejść na stołówkę i oberwała drzwiami w
twarz. Szczerze przyznam, że byłam z tego zadowolona. Zakryłam usta ręką, żeby
nie zacząć się śmiać. Carter na nieszczęście nic poważnego się nie stało, tylko
będzie miała sporego siniaka na prawym policzku. Chwilę później Carter wstała
otrzepując swoje drogie jeansy.
- Patrz jak łazisz idiotko!
- Ohh przepraszam – zabrzmiało sarkastycznie, ale Carter
i tak się nie połapie. Ona ma przeterminowany kisiel zamiast mózgu. – Czytałaś
dzisiejsze wydanie gazetki Carter ? – uśmiechnęłam się lekko.
Carter spojrzała na mnie z nienawiścią. Uwaga zaraz
wszyscy się przekonają co to gniew tlenionej, plastikowej blondynki. Byłam na
to przygotowana, ale o dziwo nic takiego się nie stało. Nie zaczęła krzyczeć,
wymachiwać tipsami. Nic.
- Jesteś z siebie zadowolona ? – zapytała chłodno Carter,
nie spuszczając ze mnie wzroku – Zniszczyłaś mi reputacje ! – pfff śmieszne.
Niech spojrzy co sama robi.
- Ja Tobie ? No chyba sobie żartujesz. Czy naprawdę
jesteś taka głupia, że nie widzisz jak innym niszczysz życie ? Tobie zależy na
popularności i na tym, żeby wszyscy skakali wokół Ciebie.
- Ciekawe ciekawe. Czy to ja siedziałam w domu przez
tydzień, bo ktoś mnie upokorzył ? – zaśmiała się perfidnie.
- Może i nie ty,
ale teraz powinnaś pójść do domu, no chyba, że chcesz żeby wszyscy wytykali cię
palcami. Uwaga uwaga – podniosłam głos, żeby wszyscy mnie słyszeli – Kto chce
zobaczyć więcej zdjęć Carter ? – wszyscy zareagowali bardzo entuzjastycznie na
moją propozycję, a ja miałam tych zdjęć od ch… bardzo dużo i szczerze to nie
wiem po co je trzymałam, ale najwidoczniej mogą mi się teraz przydać. Wszyscy
zaczęli krzyczeć, że chcą zobaczyć foty Carter, no i wtedy blondynka nie
wytrzymała. Złamała się. Złapała za mój nadgarstek. Widziałam łzy w jej oczach.
Kurwa mać, noo czemu ja muszę być taka wrażliwa.
- Proszę Cię Carol… nie pokazuj im tych zdjęć – poprosiła
Carter prawie płacząc.
- Jak ich nie pokażę, to co zamierzasz zrobić ?
Carter otworzyła szeroko oczy. Sądzę, że nie spodziewała
się tego pytania. Ba nawet nie chciała go słyszeć, bo wiecie księżniczce się
nie odmawia. Ale widziałam, po jej twarzy że wie do czego zmierzam.
- Więc masz coś do zaproponowania, czy wszystkie zdjęcia
mają ujrzeć światło dzienne ?
- Nie wiem co mogę zrobić.
- Ja mam pomysł. Albo przestajesz znęcać się nad innymi,
albo przenosisz się do innej szkoły, bez tej swojej świty. No cóż końcówka roku
szkolnego, ale jak sądzę dla Ciebie to nie jest żaden problem.
Chyba pierwszy raz widziałam taką „myślącą” minę na
twarzy Carter. Poważnie się zastanawiała nad moimi propozycjami. Po 2 minutkach
zdecydowała, a ja przyjęłam to do wiadomości i krzyknęłam na cały korytarz, że
już więcej w naszej szkole nie zobaczymy Carter. Może nie powinnam tego tak
radośnie okazywać, ale cieszyłam że nie będę musiała oglądać wytapetowanego
ryja Carter każdego dnia. Carter zacisnęła dłonie w pięści, że aż tipsy zaczęły
jej się wpijać w skórę, odwróciła się i szła w stronę swojej szafki, a potem
jak się nie mylę do dyrektorki. Nawet jeśli powie, że to przeze mnie odchodzi
nasza kochana pani dyrektor, może mnie najwyżej zawiesić na 3 dni w prawach
ucznia. Pfff… wielkie mi co. Resztę dnia spędziłam na świętowaniu odejścia
Carter ze szkoły. Z dziewczynami postanowiłyśmy urządzić sobie piknik w ogródku
Sophi. Jej babcia oczywiście nie miała nic przeciwko. Nawet cieszyła się razem
z nami xd Bardzo lubię jej babcię. Jest spoko. Pozwoliła nam zrobić małe
ognisko, więc oczywiście skorzystałyśmy z okazji. Jak już się dobrze paliło,
odstawiłyśmy taniec zwycięstwa skacząc naokoło ogniska. Nie wiem skąd chłopcy
się dowiedzieli o cichej imprezie u Sophi ( choć coś przypuszczam, że Alex ma
coś z tym wspólnego ) , ale po godzince
dołączyli do nas razem z Jacky i Vic. Mieliśmy dobre humory, więc jak Niall
zaczął grać na gitarze, wszyscy śpiewali, nawet jeśli nie mieli talentu.
Dni do końca roku szkolnego mijały dosyć szybko.
Przyłożyłam się do fizyki i proszę bardzo. Czwóreczka jak się patrzy. Mama była
dumna ze mnie ^^ Jak się przyjrzeć to można było dostrzec, że brzuch Jack się
trochę zaokrąglił. Zayn spędzał w naszym domu całe dnie, a czasem i noce. Mama
w sumie nie miała nic przeciwko. Ja też nie, bo nie musiałam się użerać z
humorkami ciężarnej Jacky. Z resztą Louis spędzał ze mną tyle samo czasu, co
Zayn z Jack, więc mama nie miała nic do powiedzenia. Nawet jednej nocy, Louis
obudził mnie tylko po to, żeby spytać, jak dałabym dziecku na imię. Po pierwsze
dostał opierdziel, za to że mnie budzi w środku nocy, po drugie powiedziałam,
że nie jestem w ciąży i wyczerpały mi się argumenty, więc musiałam odpowiedzieć
na jego pytanie. Córeczce dałabym na imię Emily, a synowi Charlie. Niestety
tamtej nocy nie dał mi się wyspać, bo bez przerwy pieprzył o tym, co on by
robił jakby miał dzieci itp. Miałam dość, więc poszłam spać do salonu na
kanapie. I wiecie co ? Rano jak się obudziłam, to Louis spał na siedząco obok
kanapy i trzymał mnie za rękę. Szczerze to słodkie to było, więc wybaczyła mu
to , że musiałam tu spać. Z resztą on miał gorzej, ale miło z jego strony. Ale
idźmy dalej. Za 2 godziny, czyli o 11 mamy zakończenie roku. Szczerze, to wcale
się nie denerwuje, bo wiem , że zdam xd Alex ma u mnie być, za jakieś pół
godziny, więc wypadałoby się ubrać i trochę umalować. Tak więc ubrałam wcześniej
przygotowaną białą koszulę i czarną spódniczkę. Nawet nieźle wyglądałam, ale
jak noszę spódnice czy sukienki, to czuję się jakbym nie miała nic na sobie ;P
Zrobiłam sobie lekki makijaż i usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam jak
najszybciej się dało i otworzyłam drzwi. Alex to się dopiero odstawiła O.o
Czarna sukienka w białe kropki, czarne szpilki, niezły makijaż. Tak spojrzałam
na siebie i czułam się trochę dziwnie. No bo czy zakończenie roku to jakaś gala,
żeby się stroić ? Najwidoczniej tak myślała połowa dziewczyn z naszej szkoły,
bo jak 20 minut później przeszłyśmy przez bramę szkoły, to zatkało mnie. Na
szczęście Sophia ubrała się podobnie do mnie, więc było mi raźniej. Po godzinnym
wykładzie jaki nam zafundowała dyrektorka, rozdano nagrody naukowe i sportowe ( nam najgłośniej
bili brawo, jak wyszłyśmy na środek xd ) rozeszliśmy się do swoich klas,
odebrać świadectwa i usłyszeć od wychowawców jak to się przykładaliśmy do nauki
albo co takiego przeskrobaliśmy w tym roku ( tu sorka od francuskiego
zatrzymała na mnie swój wzrok ) i jak to będą za nami tęsknić przez te wakacje.
Sądzę, że nie wszyscy nauczyciele tak szczerze to mówili, jak nasza
wychowawczyni. Oddali nam świadectwa i życzyli miłych wakacji. Miałam czerwony
pasek ? O.o Myślałam, że po moim zawieszeniu nie mam na niego szans, a tu
czerwony jak się patrzy. Wszyscy w klasie zostali, przeze mnie serdecznie
wyściskani, no oprócz Alex, bo z nią to będę się jeszcze nie raz widzieć. Razem z moją BFF wyszłyśmy
przed szkołę i czekałyśmy, na Sophię, która dołączyła do nas po 15 minutach, (
w tym czasie zdążyłam się przebrać, w jakieś normalne ciuchy) ale nigdzie nie
było śladu po Jack. Po kilku minutach przypomniałam sobie, że ona nie mogła
iść. Tak więc udałyśmy się do Milk Shake City, gdzie spotkałyśmy się z Vic, a
następnie poszłyśmy do mnie do domu, jakoś uczcić koniec roku. W domu czekała nas
miła niespodzianka. Mama upiekła nam ciasteczka, a Reg ozdobił je lukrem, Był w
tym bardzo dobry. Jacky zeszła do nas w jakieś przydługiej koszulce i krótkich
spodenkach. Wiedziałam, że Jack może mieć mi potem za złe, ale z kuchni
przyniosłam nieco procentów. Widziałam minę mamy, ale uspokoiłam ją, że nie
upijemy się ( tak bardzo jak zwykle) . Przebrałyśmy się jeszcze w coś
luźniejszego ( każda wybrała sobie coś z mojej szafy ) i wyszłyśmy do ogródka.
Jeszcze skoczyłam do domu po jakiś sok dla Jacky. Następna godzinka, minęła w
spokoju na piciu i wspominaniu całego tego roku. Nagle do ogródka wbiegli
radośni chłopcy. Jak sądzę mama ich po cichaczu wpuściła. Podzieliłam się z
Louis’em moim piwem, ale on mi je zabrał i sam cale wypiła.
- Carol, miałem pilnować, żebyś mi nie piła – w sumie
miał rację, ale dzisiaj nie miała w planach najebać się w cztery dupy, tylko
trochę wypić , żeby było wesoło ^^ ale jego ten argument nie przekonał, więc
kolejny raz byłam jedyną ( no i Jack bo nie może hahahaha xd jestem dla niej
okrutna ) która nie pije.
- Chłopcy coś się musiało stać, że wpadliście, bo bez
powodu to zbyt często nie przychodzicie – trafnie zauważyła Alex. Z resztą
byli, jacyś zbyt radośni.
- Przejrzałyście nas – uśmiechnął się tajemniczo Zayn – W
sumie to był pomysł Niall’a, więc niech on o nim opowie.
- Więc wpadłem na pomysł, żebyście na wakacje pojechały z
nami – wyszczerzył się Horanek. – Myśleliśmy o Hiszpanii.
Zatkało nas. Miałyśmy jechać z naszymi ukochanymi do
Hiszpanii ? Matko jedyna jak się ucieszyłam !
- Jak miałabym mówić, za całą grupę to bym była na tak,
ale wolę usłyszeć co inne dziewczyny powiedzą – uśmiechnęłam się do Horana.
Louis mocniej ścisnął moją dłoń. Odwróciłam się w jego
stronę. Widziałam, że był szczęśliwy, a ja chciałam jego szczęścia.
- Jak Carol, by jechała, mama nie miałaby nic przeciwko,
żebym i ja też się wybrała. – powiedziała Jack.
- Z moimi rodzicami, też nie będzie problemu. Zgodzą się
na pewno, ale tylko jak im obiecam, że nie będę chodziła na nocne wypady –
zaśmiała się Alex.
- Moja babcia bez problemu się zgodzi.
- Więc ustalone – wyszczerzył się Liam – Samolot mamy w
piątek rano, więc macie cały jutrzejszy dzień, żeby się spakować.
- Wpadnij jutro do nas to pomożesz mi spakować walizkę –
szepnął do mnie Louis.
- Nie wolisz, żebym już dzisiaj się do was wybrała ? –
zapytałam zadziornie.
- Nawet lepiej.
Zayn i Jacky zostali u nas w domu, natomiast cała reszta
udała się do chłopców. Jednak nie było jakiejś imprezy, tylko każdy zajął się
sobą, znaczy każda para ;P To był początek najwspanialszych wakacji w całym
moim życiu.
**********
Przepraszam, że rozdział jest tak późno, ale nie miałam weny i czasu, żeby go skończyć, ale mam nadzieję, że się wam podoba. Jak już wcześniej wspominałam, jest to ostatni rozdział. Napiszę jeszcze epilog i pożegnanie.I zakończę tego bloga. Oczywiście jak wiecie, zamierzam pisać nowego o Niall'u, ale dopiero po jakimś czasie. Zrobię sobie z miesiąc przerwy, może dwa i zacznę pisać nowego bloga, ale więcej szczegółów w przyszłym poście.
Mam do was wielką prośbę ! Powtórzę to w następnym poście, ale wolę, żebyście już się przygotowały. Pod pożegnaniem, prosiłabym was o jakiś kontakt. Jak będziecie chciały czytać następnego bloga lub chcecie wiedzieć kiedy będzie Twitcam to zostawcie mi numer gady, nick z TT, maile, poszkole, fb cokolwiek, żebym mogła was poinformować. Pod pożegnaniem podam jeszcze kontakt ze mną.
I widzę, że dobiłyśmy 60 000 O.o jestem z siebie dumna. I oczywiście cieszę, się że mam was, którzy czytają moje wypociny, choć nie zawsze okazują się dobre ;P Ciekawe ile wyjdzie komentów i reakcji po podsumowaniu xd Do następnego posta kochani.
Little Things zakochałam się *__*
Carol ♥
**********
28.09.2012
Rozdział 29
{ Jacky }
Carol zareagowała bardzo optymistycznie , gdy dowiedziała
się o koncercie. Widać było, że tęskni za Louis’em i chce go przeprosić.
Posiedzieliśmy razem jeszcze z godzinkę, po czym razem z chłopcami,
oznajmiliśmy, że musimy jechać na zakupy. Na szczęście Carol o nic nie pytała,
tylko pożegnała nas uśmiechem. Postanowiliśmy jak najszybciej zacząć
przygotowania do urodzin Carol, więc pojechaliśmy najpierw po dekoracje, a
potem zamówić catering itp. Po 3 godzinach wszystko było załatwione. Zostali
jeszcze goście, w tym Ed do którego Hazza ma jeszcze dzisiaj zadzwonić. Chłopcy
odwieźli mnie pod dom. Nie chciałam się rozstawać z Zayn’em, więc
zaproponowałam mu nockę u mnie. Harry zadziornie się uśmiechnął, gdy to
usłyszał. Przewróciłam , tylko oczami i z powrotem wpatrywałam się w Malik’a. Zgodził
się !
- Upojnej nocy – rzekł Harry i chłopcy pojechali.
Razem z mulatem lekko się zawstydziliśmy. Jak widać
sprawy damsko-męskie nie tylko dla mnie są z lekka krępujące. Weszliśmy do domu
i o dziwo, chyba nikogo nie było. Udaliśmy się do kuchni. Rozejrzałam się i
moją uwagę przykuła biała kartka, położona na stole. Wzięłam ją do ręki i
przeczytałam :
„ Kochanie, pojechaliśmy do babci na 2-3dni,
bo źle się czuła.
Carol
wie i zdaje się, że dzisiaj idzie spać do Alex.
Całuski . Mama i Reg ”
Odłożyłam kartkę, gdy usłyszałam hałas ze schodów.
Wyszliśmy na korytarz, gdzie zobaczyliśmy Carol, zbiegającą po schodach z torbą
z ręku. Zdziwiła się, gdy nas zobaczyła, ale po chwili na jej twarzy wystąpił
wielki uśmiech.
- Wracam jutro. Nie idziemy z Alex do szkoły, więc nie
czekaj na mnie – i tak nie zamierzałam , ale spoko – I nie szalejcie w nocy –
zaśmiała się.
- Wiesz, że nie możemy ci tego obiecać ? – zapytał Malik
uśmiechając się.
- Wiem, ale jako starszej siostrze wypadało tak
powiedzieć – Carol dała nam po buziaku i wyszła z domu.
Więc zostałam sama z Zayn’em. Zapowiada się cudowny
wieczór. Spojrzałam na Malik’a .
- Film i popcorn ? – uśmiechnęłam się.
- Jaki proponujesz ?
- Klasyka horroru –oparłam się o blat.
- Dracula ? –
zapytał rozbawiony mulat
- Jak Ty mnie dobrze znasz – zaśmiałam się.
15 minut później siedzieliśmy na łóżku w moim pokoju i
zajadaliśmy się popcorn’em. No i w końcu jedzenie się skończyło. Leżeliśmy
przytuleni i śmialiśmy się z filmu. Wiecie niby horror, ale nie straszny. Nagle
poczułam usta Zayn’a na szyi, które zostawiały na mojej skórze mokre ślady.
Doprowadzało mnie to do szaleństwa. Potem usta Malika odnalazły moje. Od jego
pocałunków robiło mi się gorąco. Po chwili koszulka mulata leżała na podłodze,
potem moja sukienka i jego spodnie. Oddychaliśmy głęboko. Patrzyliśmy sobie w
oczy. Widziałam w tych jego ślicznych oczach iskierki, ale i niepewność czy
może zajść dalej. Nie odpowiedziałam, tylko pocałowałam go usta, co trafnie
ocenił jako zgodę. Potem pozbyliśmy się naszej bielizny. To była zdecydowanie
najlepsza noc w moim życiu.
{ Carol }
U Alex bawiłam się zajebiście. Bardzo cieszę się z tego,
że pogodziłyśmy się. Brakowało mi tych jej odpałów. Co z tego, że Alex jest
mądra, skoro ze mną głupieje. Biegałyśmy po domu jak wariatki, ale w końcu jej
mama, kazała nam się uspokoić i pójść na górę. Musiałyśmy jej posłuchać, ale i
tak nie zasnęłyśmy zbyt wcześnie. Jej mama zgodziła się, żebyśmy jutro nie szły
do szkoły, ale jak nie będziemy zbyt głośno. Zasnęłyśmy ok.5 nad ranem i po 3
godzinach , wyspana Alex biła mnie poduszką. Sprzedałam jej kopa, ale to jej
nie powstrzymało i wykorzystała moją słabość. Śmiałam się jak pojebana i
zadziałało. Chcąc nie chcąc musiałam wstać. Więc z małym fochem udałam się do
łazienki, a następnie na dół do kuchni wszamać śniadanie. 15 minut później na
dół zeszła Alex i z wielkim bananem na fejsie przeprosiła mnie za tą szatańską
pobudkę. W radosnej atmosferze zjadłyśmy śniadanie. Potem poszłyśmy do mnie do
domu. Z czystej ciekawości zajrzałam do pokoju Jacky i ledwo się
powstrzymywałam przed wybuchnięciem śmiechem. W widoku śpiących Jack i Zayn’a
nie było nic dziwnego, ale ich ubrania porozrzucanie po całym pokoju wskazywały
na jedno. Po cichu zamknęłam drzwi i zeszłam na dół do salonu, gdzie Alex
oglądała telewizję. Wtedy już się nie powstrzymałam i zaczęłam się śmiać. O
mało się nie przewróciłam. Alex też zajrzała do pokoju Jacky, gdy jej
powiedziałam z czego się tak śmieje. Po chwili obie tarzałyśmy się po podłodze.
Postanowiłyśmy zachować pozory i gdy oboje zaspani zeszli na dół , siedziałyśmy
w kuchni i spokojnie popijałyśmy kawę.
- Dzień dobry – powiedziała Jack i ziewnęła szeroko.
- No cześć – odpowiedziałyśmy razem z Alex.
Zayn przysiadł się do nas, a Jacky zrobiła im kanapki.
- Jaaacky – zagadnęłam.
- Hmmm ? – spojrzała na mnie.
- Do twarzy Ci z tą malinką – wyszczerzyłam się.
Alex zaczęła się śmiać, Malik lekko się uśmiechnął, a
Jacky wstała jak oparzona i pobiegła do łazienki.
- Ciekawą noc musieliście mieć co ? – powiedziała przez łzy
Alex.
- A co Ty taka ciekawska ? – odpowiedział zadziornie
mulat.
Do kuchni wpadła Jacky. Z lekka zawstydzona i zmieszana.
- Tego nawet zakryć się nie da – westchnęła.
- A czy to źle ? – zapytałam – Zobacz co Alex ma
–wyszczerzyłam się.
Alex zmierzyła mnie groźnym spojrzeniem. Jacky wpatrywała
się w nią wyczekująco, więc ta nie mając wyboru, odchyliła lekko bluzkę i na
obojczyku widać było, czerwoną plamkę.
- No no no Liam się postarał – zaśmiał się Zayn, a ja
razem z nim.
- Zayn załóż koszulkę, bo Jacky zaraz oczy wyjdą.
- Jeszcze będzie miała wiele okazji napatrzeć się na moje
ciało.
Gdy mulat stanął jak rasowy model, obie z Alex kolejny
raz tego dnia zaczęłyśmy się śmiać jak jakieś niedorozwoje, a Jacky wyglądała
jak dorodny buraczek. Jak już ta dwójka się ogarnęła, poszła na spacer,
zostawiając dom w moich rękach. No cóż. Tym razem nikt nam nie może niczego
zabronić, więc kontynuowałyśmy naszą zabawę z poprzedniego wieczoru. Tym razem
ucierpiało jedynie moje kolano, bo jak Alex mnie goniła, to potknęłam się o
dywan i miałam bliskie spotkanie z podłogą. Gdy masowałam swoje obolałe kolano,
do Alex zadzwonił Liam. Rozmowa trwała krótko, ale i tak Alex wszystko mi
powiedziała. Otóż chłopcy zapraszają nas do siebie, na basen party xd Miałam
lekkie wątpliwości, ale po namowach mojej przyjaciółki zgodziłam się.
Zarzuciłyśmy na siebie bikini i poszłyśmy do chłopców. Nie zapukałyśmy do drzwi
, tylko od razu poszłyśmy do ogrodu. Chłopcy już siedzieli w basenie, ale
wyszli żeby się z nami przywitać, co skończyło się tak, że i tak byłyśmy całe
mokre. Alex i Liam nie szczędzili sobie czułości na brzegu basenu, natomiast ja
wydurniałam się z Niall’em i Hazzą. Jednak ten ostatni 10 minut później zajął
się swoją dziewczyną, więc zostałam , tylko ja i Niall, z którym nie da się
nudzić. Widziałam jak na piętrze firanka się porusza. Wiedziałam, że to pokój
Louis’a. Westchnęłam. Chciałam się z nim zobaczyć, przeprosić, ale sądziłam, że
on tego nie chce. Wieczorem pożegnałyśmy się z towarzystwem i wróciłyśmy do
siebie. Następne dni, mijały monotonnie. Nie musiałam chodzić do szkoły, więc
chłopcy odwiedzali mnie kiedy tylko mieli okazję. Dość dziwnie się zachowywali,
ale nie zwracałam na to uwagi. Codziennie odwiedzały mnie też Alex, Sophia i
Vic, z którą przychodził zawsze Horan. Zleciał mi tydzień roboczy. Ehhh.. Od
godziny szykowałam się na koncert. Znaczy dziewczyny szykowały mnie na koncert.
Powiedziały że muszę świetnie wyglądać. Podczas robienia mi makijażu,
ustaliłyśmy jak przeproszę Lou. Jacky wybrała mi ubranie. Cóż powiem, że może i
nie mój styl, ale spodobało mi się. Biała bluzka w czarne paski, białe szorty i
również białe sandałki. Do tego bransoletki z biało-czarnymi kokardkami.
Wyglądałam całkiem nieźle. Dziewczyny też były pod wrażeniem. Usłyszałyśmy
dzwonek do drzwi. Jacky zbiegła na dół i otworzyła. Do środka wszedł Zayn,
który przywitał się z Jack i dał mi bilet- tak jak się umawialiśmy 3 rząd.
Podziękowałam mu szerokim uśmiechem. Wszyscy życzyli mi powodzenia i dziewczyny
razem z Zayn’em wyszły z domu i pojechały na koncert z resztą zespołu. 30 minut
później stałam już prawie pod sceną, w tłumie wrzeszczących fanek. Dobrze, że
miałam okulary , więc żadna z nich mnie nie rozpoznała. Dziwne, ale taki mały
detal i już nikt nie wie kim jesteś. Zaraz miał zacząć się koncert.
Denerwowałam się, chyba bardziej nić chłopcy przed wyjściem na scenę. Nagle
zaczęła lecieć muzyka do „What makes you beautiful” i chłopcy wybiegli na scenę. Oczywiście
wszyscy zaczęli krzyczeć i klaskać, ale ja stałam jak wryta. Gdy zobaczyłam Lou,
wszystkie moje myśli gdzieś wyparowały. Nawet przez chwilę nie pamiętałam słów
piosenki. Ale ocknęłam się na zwrotce Zayn’a. Zauważyłam dziewczyny za
kulisami, które chyba wypatrywały mnie. Po chwili mnie zobaczyły i uśmiechami,
próbowały dodać otuchy. Koncert trwał 2 godziny z kawałkiem i zakończył się
piosenką „ Gotta be you”. Ale co mnie najbardziej zdziwiło ? To, że słowa które
zwykle śpiewa Zayn, śpiewał Louis. Wiecie to „Can we try one more time I make it better”. Miałam
wrażenie , że śpiewa to do mnie. Nadeszła pora na odczytywanie tweetów, więc
wcześniej przygotowaną wiadomość wysłałam, jak tylko było można. Taki był nasz
plan. Mój tweet miał być pierwszym opublikowanym i tak się stało. Wszyscy
zdziwieni wpatrywali się w słowa wyświetlone na ekranie. Oprócz 4/5 zespołu.
Louis stanął zdezorientowany i chyba nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Na telebimie widniało „ Kocham
Cię Louis i bardzo Cię przepraszam” . Lou się rozglądał po tłumie i chyba mnie
szukał. Harry dał znać facetowi z ekipy i jeden z reflektorów oświetlających
scenę, świecił w moją stronę. Wszyscy się na mnie spojrzeli, włącznie z
Louis’em. Uśmiechnęłam się lekko do niego i przeszłam do 1 rzędu. Lou zszedł ze
sceny i podszedł do ochroniarza. Ten wpuścił mnie pod scenę. Tomlinson podszedł
do mnie i przytulił mnie. Brakowało mi tego i to bardzo. Wtuliłam się w
Louis’a.
- Brakowało mi Cię i to jak cholera – szepnęłam do niego
– Przepraszam Lou…Tak bardzo Cię przepraszam…
- Carol porozmawiamy za kulisami dobrze ? – Louis
popatrzył mi w oczy i uśmiechnął się.
Poczułam szarpnięcie za rękę i po chwili zorientowałam
się, że Lou ciągnie mnie za kulisy. Zanim zniknęliśmy na tyłach sceny
usłyszałam głos Zayn’a.
- No cóż, na razie będziemy musieli obejść się bez Louis’a,
który ma ważniejsze sprawy na głowie.
Poczułam jak uścisk na mojej dłoni staje się lżejszy.
Stałam twarzą w twarz z Tomlinson’em ,któremu chciałam tyle powiedzieć, ale
jego palec na moich ustach mi na to nie pozwolił.
- Zanim cokolwiek powiesz, chcę żebyś to mnie najpierw
wysłuchała – złapał mnie za ręce i spojrzał mi w oczy – Jak tylko wróciłem do
domu, czułem się podle, za to jak Cię potraktowałem. Nie powinienem tak robić.
Powinienem być przy Tobie w tych trudnych chwilach, a ja tak porostu Cię zraniłem
i bardzo Cię za to przepraszam Carol – już chciałam coś powiedzieć, ale głos
Louis’a mnie powstrzymał – Daj mi dokończyć – uśmiechnął się lekko – Przez ten
cały czas chciałem się z tobą skontaktować, ale moja pieprzona duma mi na to
nie pozwoliła. Z resztą dopiero niedawno zrozumiałem jaki byłem głupi. Jednak
jak w poniedziałek przyszłyście do nas razem z Alex, chciałem wybiec i nawet na
kolanach błagać Cię o wybaczenie, ale ..ale nie mogłem. Po prostu nie dałem
rady. Carol wybacz mi – Lou spuścił głowę i wpatrywał się czubki swoich butów.
- Louis … to ja powinnam błagać Cię o wybaczenie. To ja
zdradziłam całemu światu Twoją tajemnicę. Byłam pijana i wiem , że to żadne
wytłumaczenie, ale no taka jest prawda. Najwidoczniej moją słabością jest
alkohol i niektórzy wiedzą jak to dobrze wykorzystać – uśmiechnęłam się lekko –
Oboje powinniśmy sobie wybaczyć, bo oboje popełniliśmy błędy. – spojrzałam na
niego wyczekująco.
Po chwili podniósł głowę i spojrzał tymi swoimi ślicznymi
oczami w moje. Jego się szkliły. Czułam że zaraz zaworki w jego oczach nie
wytrzymają.
- Ja Ci wybaczam – powiedziałam dotykając dłonią jego
policzka, po którym spłynęła jedna, jedyna łza.
- Też Ci wybaczam – Lou uśmiechnął się szeroko i mocno
mnie przytulił.
W końcu mogę być szczęśliwa. Tak szczęśliwa jak nigdy.
Nareszcie wszystko się ułożyło i mogę zapomnieć o przeszłości, tylko jeszcze
odegram się na Carter za to całe świństwo. Po długim czasie oderwaliśmy się od
siebie i stanęliśmy przy wyjściu na scenę.
- Fani na Ciebie czekają – ścisnęłam jego dłoń.
- Fani nie są ważniejsi od Ciebie – przytulił mnie od
tyłu.
- Chłopcy Cię potrzebują – powiedziałam już lekko
rozbawiona.
- Chłopcy zrozumieją – pocałował mnie we włosy
- Oj idź już na scenę – odwróciłam się ze śmiechem.
- Pod jednym warunkiem – Lous uśmiechnął się – Ty idziesz
ze mną.
- Zgoda.
Louis nachylił się nade mną i pocałował mnie. Uwielbiałam
te jego pocałunki. Delikatne, acz kolwiek doprowadzały mnie do szaleństwa.
Usłyszałam głośne piski i brawa. Oderwałam się od Lou zdziwiona. Przed nami
stał Hazza z jedną z kamer i filmował nasz pocałunek. Zaśmialiśmy się z
Louis’em.
- Jak widać nasz para po tygodniu rozłąki nie szczędzi
sobie czułości – powiedział Niall, po czym cały zespół zaczął się śmiać.
Objęłam Louis’a w pasie. Harry oddał kamerę operatorowi i wrócił do reszty. Po
kilki minutach i my wyszliśmy na scenę. Przywitały nas wielkie brawa.
Zostawiłam Louis’a na środku sceny przy chłopcach i zasiadłam obok dziewczyn na
kanapie z boku sceny. Wszystkie mi gratulowały i cieszyły się z mojego
szczęścia. Louis co chwila zerkał w moją stroną i się uśmiechał. Wiem że te
wszystkie nieprzyjemności jakie sobie wyrządziliśmy, nie mogą stanąć nam na
drodze. Po udanym koncercie wszyscy razem wybraliśmy się do chłopców i urządziliśmy
kameralną posiadówkę xd Znaczy był alkohol i dobra muzyka, ale postanowiłam ,
że przerzucę się na tryb abstynenta. Ja i Louis ( ze względu na mnie ) byliśmy jedynymi osobami , które nic nie
wypiły. Nawet Liam się upił i chyba nie wiedział co robi, bo na naszych oczach
dobierał się do Alex. ( dop. aut. matko co ja z niego robię xd ) . W sumie to
nikomu nie przeszkadzało , bo każdy zajęty był sobą. Jak już wszyscy zrobili
się senni i zmęczeni padli na kanapę, podłogę i fotele, razem z Louis’em
wyszliśmy na taras. Siedzieliśmy na schodkach przytuleni i wpatrywaliśmy się w
gwiazdy. Jakoś tak na romantyzm mnie wzięło. Całą noc spędziliśmy w swoim
towarzystwie. Rano obudziły nas jęki imprezowiczów, którzy trochę poprzedniego
dnia przegięli z piciem. Aż mi się smutno zrobiło, patrząc na ich obolałe
twarze, ale ja jak to ja zaczęłam się z nich śmiać. Ależ jestem okropna xd
Jednak słysząc mój śmiech wszyscy nagle spoważnieli, po czym zaczęli śpiewać „
Happy Birthday” . Nie to że coś, ale aż mi się łezka zakręciła w oku.
Pamiętali o moich urodzinach. Miło z ich
strony. Zostałam przez każdego wyściskana i od każdego dostałam prezent. W
sumie to ja nie bardzo lubię obchodzić urodziny i wgl dostawać prezenty, ale
jak już dali to im nie oddam. Z resztą, przecież mieli dobre chęci , a to się
liczy najbardziej. Po zjedzeniu śniadania Louis wyciągnął mnie na długaśny
spacer po mieście. Szczerze to po 2 godzinach już miałam dość, ale on nalegał
żebyśmy jeszcze gdzieś się przeszli. Po tym jak zaczęłam narzekać, że mnie nogi
bolą, Louis miał wspaniały pomysł, żeby ponosić mnie na barana. Mi się to
podobało, ale sądzę, że jemu szybko ten pomysł obrzydł, bo po 30 minutach
stwierdził, że on też ma już dość. Gdy tylko zaczynałam temat, że chcę już
wracać do domu, Tomlinson starał się jak najbardziej mnie od tego domu oddalić.
Chyba coś kombinuje, bo jego zachowanie zaczyna mi wyglądać podejrzanie. Na mieście
zjedliśmy obiad, chociaż nalegałam, że chcę zjeść w domu. Coś mi się zaczyna
nie podobać. A po tajemniczym telefonie Louis’a byłam już pewna , że coś
kombinuje. Niestety nie chciał powiedzieć. Ok. 18 powiedział, że możemy wracać.
Mnie to już zbytnio nie obchodziło. Jebłam focha i sama chciałam wracać do
domu, jednak Louis nie pozwolił, żebym się na niego gniewała i w ramach
przeprosin pocałował mnie. Ten to wie jak przepraszać ^^ Tak więc, już lekko udobruchana
wracałam do domciu. Otworzyłam drzwi i sięgnęłam do włącznika. Włączyłam
światło i szok. Ludzie wyrośli mi przed twarzą i krzyknęli niespodzianka i wgl
byłam zdezorientowana. Po minutce otrząsnęłam się i przytulałam każdego z
osobna. Byli tu wszyscy, na których mi zależy, wszyscy których lubię i nawet Ed
Sheeran O.o Z głośników zaczęła lecieć muzyka. Wszyscy zaczęli wywijać. Nagle
muzyka ucichła. Rozejrzałam się. Zauważyłam jak ktoś leży na podłodze i Zayn
się nad tą osobą pochyla. Podeszłam bliżej. Nie mogłam uwierzyć. Moja siostra
leżała nieprzytomna nie podłodze.
- Niech ktoś zadzwoni po karetkę ! – krzyknęłam i
uklęknęłam przy Jack.
Zrobiłam tak jak uczyli nas w szkole. Sprawdziłam oddech.
Był. Ale Jack nie otwierała oczu i nie reagowała na nasze wołania. Mimowolnie
zaczęłam płakać. Jacky nic nie mogło się stać. Nie przeżyje bez niej. Po 10
minutach sanitariusze wnieśli Jacky na noszach do karetki. Jedna osoba mogła z
nimi jechać. Oboje z Zayn’rm spojrzeliśmy na siebie.
- Jedź. Jesteście rodziną – rzekł Zayn.
- Dzięki – przytuliłam Zayn’a – Przyjedźcie jak
najszybciej będziecie mogli.
Wsiadłam do karetki i ruszyliśmy na sygnale do szpitala.
Przyglądałam się jak lekarze podłączają jakieś kabelki do Jacky. Zaczęłam się
bać, czy aby na pewno wyjdzie z tego cało. Dojechaliśmy na miejsce. Zawieźli
Jacky na 2 piętro . Kazali mi czekać na korytarzu. Bezradnie usiadłam na
krześle i ukryłam twarz w dłoniach. Płakałam. Płakałam na jedną z bliższych mi
osób. Nad moją siostra. Kochałam ją i to bardzo. Usłyszałam jak ktoś krzyczy
moje imię. Podniosłam głowę. Jednak oczy pełne łez , zamazywały mi widok. Ktoś
, a właściwie kilka ktosiów, podeszło do mnie i jeden z nich mnie przytulił. Po
perfumach poznałam, że to Louis. Wtuliłam się w chłopaka. Wszyscy wypytywali
czy już coś wiadomo. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Czekaliśmy ze 2 godziny i
lekarz w końcu do nas wyszedł.
- Państwo z rodziny panny Davis ? – zapytał.
- Jesteśmy przyjaciółmi Jacky – powiedziała Alex.
- A jest ktoś z rodziny ? – kolejne pytanie padło z ust
doktora.
- Ja jestem siostrą – odezwałam się cicho , wycierając
łzy z policzków.
- Mogę Cię na chwilę prosić ?
- Tak tak – wstałam i przeszłam pare kroków za lekarzem.
- Nie wiem czy jest to dobra wiadomość – zaczął – Sama to
pani oceni. Panna Davis…
*********
Tadadadam ! W końcu mamy rozdział. Jest to rozdział przy
którym pracowałam najdłużej, ale sądzę, że warto było poczekać. Nie urwijcie mi cycków, za to że tak długo
musiałyście czekać. Lubię je :3 Ale jest rozdział i jak przewiduję, będzie
jeszcze jeden , epilog i podsumowanie. Jak myślicie co się stało z Jacky ? :D A przy okazji dzisiaj mija rok odkąd zostałam
DIRECTIONERKĄ. Yeaah ! Cały rok z naszymi chłopcami. Dumna jestem z siebie xd
Kolejna sprawa to następny blog. Przewagą głosów wygrywa Niall :D W sumie to
cieszą mnie wyniki xd Ale wtedy nie mogłam się zdecydować. Nie mogę określić
kiedy będzie następny rozdział. Nie wiem kiedy mnie wena najdzie. Ale jak macie
jakieś pytani lub chcecie ze mną porozmawiać, to zapraszam do pisania do mnie
na gadu : 5195014. Mam nadzieję, że ten rozdział jest dobrym początkiem
weekendu . Do następnej notki kochani. ♥♥♥
Love you All
Carol
+ piosenka przy której pisałam rozdział <klik>
**********
Subskrybuj:
Posty (Atom)