{ Jacky }
Carol zareagowała bardzo optymistycznie , gdy dowiedziała
się o koncercie. Widać było, że tęskni za Louis’em i chce go przeprosić.
Posiedzieliśmy razem jeszcze z godzinkę, po czym razem z chłopcami,
oznajmiliśmy, że musimy jechać na zakupy. Na szczęście Carol o nic nie pytała,
tylko pożegnała nas uśmiechem. Postanowiliśmy jak najszybciej zacząć
przygotowania do urodzin Carol, więc pojechaliśmy najpierw po dekoracje, a
potem zamówić catering itp. Po 3 godzinach wszystko było załatwione. Zostali
jeszcze goście, w tym Ed do którego Hazza ma jeszcze dzisiaj zadzwonić. Chłopcy
odwieźli mnie pod dom. Nie chciałam się rozstawać z Zayn’em, więc
zaproponowałam mu nockę u mnie. Harry zadziornie się uśmiechnął, gdy to
usłyszał. Przewróciłam , tylko oczami i z powrotem wpatrywałam się w Malik’a. Zgodził
się !
- Upojnej nocy – rzekł Harry i chłopcy pojechali.
Razem z mulatem lekko się zawstydziliśmy. Jak widać
sprawy damsko-męskie nie tylko dla mnie są z lekka krępujące. Weszliśmy do domu
i o dziwo, chyba nikogo nie było. Udaliśmy się do kuchni. Rozejrzałam się i
moją uwagę przykuła biała kartka, położona na stole. Wzięłam ją do ręki i
przeczytałam :
„ Kochanie, pojechaliśmy do babci na 2-3dni,
bo źle się czuła.
Carol
wie i zdaje się, że dzisiaj idzie spać do Alex.
Całuski . Mama i Reg ”
Odłożyłam kartkę, gdy usłyszałam hałas ze schodów.
Wyszliśmy na korytarz, gdzie zobaczyliśmy Carol, zbiegającą po schodach z torbą
z ręku. Zdziwiła się, gdy nas zobaczyła, ale po chwili na jej twarzy wystąpił
wielki uśmiech.
- Wracam jutro. Nie idziemy z Alex do szkoły, więc nie
czekaj na mnie – i tak nie zamierzałam , ale spoko – I nie szalejcie w nocy –
zaśmiała się.
- Wiesz, że nie możemy ci tego obiecać ? – zapytał Malik
uśmiechając się.
- Wiem, ale jako starszej siostrze wypadało tak
powiedzieć – Carol dała nam po buziaku i wyszła z domu.
Więc zostałam sama z Zayn’em. Zapowiada się cudowny
wieczór. Spojrzałam na Malik’a .
- Film i popcorn ? – uśmiechnęłam się.
- Jaki proponujesz ?
- Klasyka horroru –oparłam się o blat.
- Dracula ? –
zapytał rozbawiony mulat
- Jak Ty mnie dobrze znasz – zaśmiałam się.
15 minut później siedzieliśmy na łóżku w moim pokoju i
zajadaliśmy się popcorn’em. No i w końcu jedzenie się skończyło. Leżeliśmy
przytuleni i śmialiśmy się z filmu. Wiecie niby horror, ale nie straszny. Nagle
poczułam usta Zayn’a na szyi, które zostawiały na mojej skórze mokre ślady.
Doprowadzało mnie to do szaleństwa. Potem usta Malika odnalazły moje. Od jego
pocałunków robiło mi się gorąco. Po chwili koszulka mulata leżała na podłodze,
potem moja sukienka i jego spodnie. Oddychaliśmy głęboko. Patrzyliśmy sobie w
oczy. Widziałam w tych jego ślicznych oczach iskierki, ale i niepewność czy
może zajść dalej. Nie odpowiedziałam, tylko pocałowałam go usta, co trafnie
ocenił jako zgodę. Potem pozbyliśmy się naszej bielizny. To była zdecydowanie
najlepsza noc w moim życiu.
{ Carol }
U Alex bawiłam się zajebiście. Bardzo cieszę się z tego,
że pogodziłyśmy się. Brakowało mi tych jej odpałów. Co z tego, że Alex jest
mądra, skoro ze mną głupieje. Biegałyśmy po domu jak wariatki, ale w końcu jej
mama, kazała nam się uspokoić i pójść na górę. Musiałyśmy jej posłuchać, ale i
tak nie zasnęłyśmy zbyt wcześnie. Jej mama zgodziła się, żebyśmy jutro nie szły
do szkoły, ale jak nie będziemy zbyt głośno. Zasnęłyśmy ok.5 nad ranem i po 3
godzinach , wyspana Alex biła mnie poduszką. Sprzedałam jej kopa, ale to jej
nie powstrzymało i wykorzystała moją słabość. Śmiałam się jak pojebana i
zadziałało. Chcąc nie chcąc musiałam wstać. Więc z małym fochem udałam się do
łazienki, a następnie na dół do kuchni wszamać śniadanie. 15 minut później na
dół zeszła Alex i z wielkim bananem na fejsie przeprosiła mnie za tą szatańską
pobudkę. W radosnej atmosferze zjadłyśmy śniadanie. Potem poszłyśmy do mnie do
domu. Z czystej ciekawości zajrzałam do pokoju Jacky i ledwo się
powstrzymywałam przed wybuchnięciem śmiechem. W widoku śpiących Jack i Zayn’a
nie było nic dziwnego, ale ich ubrania porozrzucanie po całym pokoju wskazywały
na jedno. Po cichu zamknęłam drzwi i zeszłam na dół do salonu, gdzie Alex
oglądała telewizję. Wtedy już się nie powstrzymałam i zaczęłam się śmiać. O
mało się nie przewróciłam. Alex też zajrzała do pokoju Jacky, gdy jej
powiedziałam z czego się tak śmieje. Po chwili obie tarzałyśmy się po podłodze.
Postanowiłyśmy zachować pozory i gdy oboje zaspani zeszli na dół , siedziałyśmy
w kuchni i spokojnie popijałyśmy kawę.
- Dzień dobry – powiedziała Jack i ziewnęła szeroko.
- No cześć – odpowiedziałyśmy razem z Alex.
Zayn przysiadł się do nas, a Jacky zrobiła im kanapki.
- Jaaacky – zagadnęłam.
- Hmmm ? – spojrzała na mnie.
- Do twarzy Ci z tą malinką – wyszczerzyłam się.
Alex zaczęła się śmiać, Malik lekko się uśmiechnął, a
Jacky wstała jak oparzona i pobiegła do łazienki.
- Ciekawą noc musieliście mieć co ? – powiedziała przez łzy
Alex.
- A co Ty taka ciekawska ? – odpowiedział zadziornie
mulat.
Do kuchni wpadła Jacky. Z lekka zawstydzona i zmieszana.
- Tego nawet zakryć się nie da – westchnęła.
- A czy to źle ? – zapytałam – Zobacz co Alex ma
–wyszczerzyłam się.
Alex zmierzyła mnie groźnym spojrzeniem. Jacky wpatrywała
się w nią wyczekująco, więc ta nie mając wyboru, odchyliła lekko bluzkę i na
obojczyku widać było, czerwoną plamkę.
- No no no Liam się postarał – zaśmiał się Zayn, a ja
razem z nim.
- Zayn załóż koszulkę, bo Jacky zaraz oczy wyjdą.
- Jeszcze będzie miała wiele okazji napatrzeć się na moje
ciało.
Gdy mulat stanął jak rasowy model, obie z Alex kolejny
raz tego dnia zaczęłyśmy się śmiać jak jakieś niedorozwoje, a Jacky wyglądała
jak dorodny buraczek. Jak już ta dwójka się ogarnęła, poszła na spacer,
zostawiając dom w moich rękach. No cóż. Tym razem nikt nam nie może niczego
zabronić, więc kontynuowałyśmy naszą zabawę z poprzedniego wieczoru. Tym razem
ucierpiało jedynie moje kolano, bo jak Alex mnie goniła, to potknęłam się o
dywan i miałam bliskie spotkanie z podłogą. Gdy masowałam swoje obolałe kolano,
do Alex zadzwonił Liam. Rozmowa trwała krótko, ale i tak Alex wszystko mi
powiedziała. Otóż chłopcy zapraszają nas do siebie, na basen party xd Miałam
lekkie wątpliwości, ale po namowach mojej przyjaciółki zgodziłam się.
Zarzuciłyśmy na siebie bikini i poszłyśmy do chłopców. Nie zapukałyśmy do drzwi
, tylko od razu poszłyśmy do ogrodu. Chłopcy już siedzieli w basenie, ale
wyszli żeby się z nami przywitać, co skończyło się tak, że i tak byłyśmy całe
mokre. Alex i Liam nie szczędzili sobie czułości na brzegu basenu, natomiast ja
wydurniałam się z Niall’em i Hazzą. Jednak ten ostatni 10 minut później zajął
się swoją dziewczyną, więc zostałam , tylko ja i Niall, z którym nie da się
nudzić. Widziałam jak na piętrze firanka się porusza. Wiedziałam, że to pokój
Louis’a. Westchnęłam. Chciałam się z nim zobaczyć, przeprosić, ale sądziłam, że
on tego nie chce. Wieczorem pożegnałyśmy się z towarzystwem i wróciłyśmy do
siebie. Następne dni, mijały monotonnie. Nie musiałam chodzić do szkoły, więc
chłopcy odwiedzali mnie kiedy tylko mieli okazję. Dość dziwnie się zachowywali,
ale nie zwracałam na to uwagi. Codziennie odwiedzały mnie też Alex, Sophia i
Vic, z którą przychodził zawsze Horan. Zleciał mi tydzień roboczy. Ehhh.. Od
godziny szykowałam się na koncert. Znaczy dziewczyny szykowały mnie na koncert.
Powiedziały że muszę świetnie wyglądać. Podczas robienia mi makijażu,
ustaliłyśmy jak przeproszę Lou. Jacky wybrała mi ubranie. Cóż powiem, że może i
nie mój styl, ale spodobało mi się. Biała bluzka w czarne paski, białe szorty i
również białe sandałki. Do tego bransoletki z biało-czarnymi kokardkami.
Wyglądałam całkiem nieźle. Dziewczyny też były pod wrażeniem. Usłyszałyśmy
dzwonek do drzwi. Jacky zbiegła na dół i otworzyła. Do środka wszedł Zayn,
który przywitał się z Jack i dał mi bilet- tak jak się umawialiśmy 3 rząd.
Podziękowałam mu szerokim uśmiechem. Wszyscy życzyli mi powodzenia i dziewczyny
razem z Zayn’em wyszły z domu i pojechały na koncert z resztą zespołu. 30 minut
później stałam już prawie pod sceną, w tłumie wrzeszczących fanek. Dobrze, że
miałam okulary , więc żadna z nich mnie nie rozpoznała. Dziwne, ale taki mały
detal i już nikt nie wie kim jesteś. Zaraz miał zacząć się koncert.
Denerwowałam się, chyba bardziej nić chłopcy przed wyjściem na scenę. Nagle
zaczęła lecieć muzyka do „What makes you beautiful” i chłopcy wybiegli na scenę. Oczywiście
wszyscy zaczęli krzyczeć i klaskać, ale ja stałam jak wryta. Gdy zobaczyłam Lou,
wszystkie moje myśli gdzieś wyparowały. Nawet przez chwilę nie pamiętałam słów
piosenki. Ale ocknęłam się na zwrotce Zayn’a. Zauważyłam dziewczyny za
kulisami, które chyba wypatrywały mnie. Po chwili mnie zobaczyły i uśmiechami,
próbowały dodać otuchy. Koncert trwał 2 godziny z kawałkiem i zakończył się
piosenką „ Gotta be you”. Ale co mnie najbardziej zdziwiło ? To, że słowa które
zwykle śpiewa Zayn, śpiewał Louis. Wiecie to „Can we try one more time I make it better”. Miałam
wrażenie , że śpiewa to do mnie. Nadeszła pora na odczytywanie tweetów, więc
wcześniej przygotowaną wiadomość wysłałam, jak tylko było można. Taki był nasz
plan. Mój tweet miał być pierwszym opublikowanym i tak się stało. Wszyscy
zdziwieni wpatrywali się w słowa wyświetlone na ekranie. Oprócz 4/5 zespołu.
Louis stanął zdezorientowany i chyba nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Na telebimie widniało „ Kocham
Cię Louis i bardzo Cię przepraszam” . Lou się rozglądał po tłumie i chyba mnie
szukał. Harry dał znać facetowi z ekipy i jeden z reflektorów oświetlających
scenę, świecił w moją stronę. Wszyscy się na mnie spojrzeli, włącznie z
Louis’em. Uśmiechnęłam się lekko do niego i przeszłam do 1 rzędu. Lou zszedł ze
sceny i podszedł do ochroniarza. Ten wpuścił mnie pod scenę. Tomlinson podszedł
do mnie i przytulił mnie. Brakowało mi tego i to bardzo. Wtuliłam się w
Louis’a.
- Brakowało mi Cię i to jak cholera – szepnęłam do niego
– Przepraszam Lou…Tak bardzo Cię przepraszam…
- Carol porozmawiamy za kulisami dobrze ? – Louis
popatrzył mi w oczy i uśmiechnął się.
Poczułam szarpnięcie za rękę i po chwili zorientowałam
się, że Lou ciągnie mnie za kulisy. Zanim zniknęliśmy na tyłach sceny
usłyszałam głos Zayn’a.
- No cóż, na razie będziemy musieli obejść się bez Louis’a,
który ma ważniejsze sprawy na głowie.
Poczułam jak uścisk na mojej dłoni staje się lżejszy.
Stałam twarzą w twarz z Tomlinson’em ,któremu chciałam tyle powiedzieć, ale
jego palec na moich ustach mi na to nie pozwolił.
- Zanim cokolwiek powiesz, chcę żebyś to mnie najpierw
wysłuchała – złapał mnie za ręce i spojrzał mi w oczy – Jak tylko wróciłem do
domu, czułem się podle, za to jak Cię potraktowałem. Nie powinienem tak robić.
Powinienem być przy Tobie w tych trudnych chwilach, a ja tak porostu Cię zraniłem
i bardzo Cię za to przepraszam Carol – już chciałam coś powiedzieć, ale głos
Louis’a mnie powstrzymał – Daj mi dokończyć – uśmiechnął się lekko – Przez ten
cały czas chciałem się z tobą skontaktować, ale moja pieprzona duma mi na to
nie pozwoliła. Z resztą dopiero niedawno zrozumiałem jaki byłem głupi. Jednak
jak w poniedziałek przyszłyście do nas razem z Alex, chciałem wybiec i nawet na
kolanach błagać Cię o wybaczenie, ale ..ale nie mogłem. Po prostu nie dałem
rady. Carol wybacz mi – Lou spuścił głowę i wpatrywał się czubki swoich butów.
- Louis … to ja powinnam błagać Cię o wybaczenie. To ja
zdradziłam całemu światu Twoją tajemnicę. Byłam pijana i wiem , że to żadne
wytłumaczenie, ale no taka jest prawda. Najwidoczniej moją słabością jest
alkohol i niektórzy wiedzą jak to dobrze wykorzystać – uśmiechnęłam się lekko –
Oboje powinniśmy sobie wybaczyć, bo oboje popełniliśmy błędy. – spojrzałam na
niego wyczekująco.
Po chwili podniósł głowę i spojrzał tymi swoimi ślicznymi
oczami w moje. Jego się szkliły. Czułam że zaraz zaworki w jego oczach nie
wytrzymają.
- Ja Ci wybaczam – powiedziałam dotykając dłonią jego
policzka, po którym spłynęła jedna, jedyna łza.
- Też Ci wybaczam – Lou uśmiechnął się szeroko i mocno
mnie przytulił.
W końcu mogę być szczęśliwa. Tak szczęśliwa jak nigdy.
Nareszcie wszystko się ułożyło i mogę zapomnieć o przeszłości, tylko jeszcze
odegram się na Carter za to całe świństwo. Po długim czasie oderwaliśmy się od
siebie i stanęliśmy przy wyjściu na scenę.
- Fani na Ciebie czekają – ścisnęłam jego dłoń.
- Fani nie są ważniejsi od Ciebie – przytulił mnie od
tyłu.
- Chłopcy Cię potrzebują – powiedziałam już lekko
rozbawiona.
- Chłopcy zrozumieją – pocałował mnie we włosy
- Oj idź już na scenę – odwróciłam się ze śmiechem.
- Pod jednym warunkiem – Lous uśmiechnął się – Ty idziesz
ze mną.
- Zgoda.
Louis nachylił się nade mną i pocałował mnie. Uwielbiałam
te jego pocałunki. Delikatne, acz kolwiek doprowadzały mnie do szaleństwa.
Usłyszałam głośne piski i brawa. Oderwałam się od Lou zdziwiona. Przed nami
stał Hazza z jedną z kamer i filmował nasz pocałunek. Zaśmialiśmy się z
Louis’em.
- Jak widać nasz para po tygodniu rozłąki nie szczędzi
sobie czułości – powiedział Niall, po czym cały zespół zaczął się śmiać.
Objęłam Louis’a w pasie. Harry oddał kamerę operatorowi i wrócił do reszty. Po
kilki minutach i my wyszliśmy na scenę. Przywitały nas wielkie brawa.
Zostawiłam Louis’a na środku sceny przy chłopcach i zasiadłam obok dziewczyn na
kanapie z boku sceny. Wszystkie mi gratulowały i cieszyły się z mojego
szczęścia. Louis co chwila zerkał w moją stroną i się uśmiechał. Wiem że te
wszystkie nieprzyjemności jakie sobie wyrządziliśmy, nie mogą stanąć nam na
drodze. Po udanym koncercie wszyscy razem wybraliśmy się do chłopców i urządziliśmy
kameralną posiadówkę xd Znaczy był alkohol i dobra muzyka, ale postanowiłam ,
że przerzucę się na tryb abstynenta. Ja i Louis ( ze względu na mnie ) byliśmy jedynymi osobami , które nic nie
wypiły. Nawet Liam się upił i chyba nie wiedział co robi, bo na naszych oczach
dobierał się do Alex. ( dop. aut. matko co ja z niego robię xd ) . W sumie to
nikomu nie przeszkadzało , bo każdy zajęty był sobą. Jak już wszyscy zrobili
się senni i zmęczeni padli na kanapę, podłogę i fotele, razem z Louis’em
wyszliśmy na taras. Siedzieliśmy na schodkach przytuleni i wpatrywaliśmy się w
gwiazdy. Jakoś tak na romantyzm mnie wzięło. Całą noc spędziliśmy w swoim
towarzystwie. Rano obudziły nas jęki imprezowiczów, którzy trochę poprzedniego
dnia przegięli z piciem. Aż mi się smutno zrobiło, patrząc na ich obolałe
twarze, ale ja jak to ja zaczęłam się z nich śmiać. Ależ jestem okropna xd
Jednak słysząc mój śmiech wszyscy nagle spoważnieli, po czym zaczęli śpiewać „
Happy Birthday” . Nie to że coś, ale aż mi się łezka zakręciła w oku.
Pamiętali o moich urodzinach. Miło z ich
strony. Zostałam przez każdego wyściskana i od każdego dostałam prezent. W
sumie to ja nie bardzo lubię obchodzić urodziny i wgl dostawać prezenty, ale
jak już dali to im nie oddam. Z resztą, przecież mieli dobre chęci , a to się
liczy najbardziej. Po zjedzeniu śniadania Louis wyciągnął mnie na długaśny
spacer po mieście. Szczerze to po 2 godzinach już miałam dość, ale on nalegał
żebyśmy jeszcze gdzieś się przeszli. Po tym jak zaczęłam narzekać, że mnie nogi
bolą, Louis miał wspaniały pomysł, żeby ponosić mnie na barana. Mi się to
podobało, ale sądzę, że jemu szybko ten pomysł obrzydł, bo po 30 minutach
stwierdził, że on też ma już dość. Gdy tylko zaczynałam temat, że chcę już
wracać do domu, Tomlinson starał się jak najbardziej mnie od tego domu oddalić.
Chyba coś kombinuje, bo jego zachowanie zaczyna mi wyglądać podejrzanie. Na mieście
zjedliśmy obiad, chociaż nalegałam, że chcę zjeść w domu. Coś mi się zaczyna
nie podobać. A po tajemniczym telefonie Louis’a byłam już pewna , że coś
kombinuje. Niestety nie chciał powiedzieć. Ok. 18 powiedział, że możemy wracać.
Mnie to już zbytnio nie obchodziło. Jebłam focha i sama chciałam wracać do
domu, jednak Louis nie pozwolił, żebym się na niego gniewała i w ramach
przeprosin pocałował mnie. Ten to wie jak przepraszać ^^ Tak więc, już lekko udobruchana
wracałam do domciu. Otworzyłam drzwi i sięgnęłam do włącznika. Włączyłam
światło i szok. Ludzie wyrośli mi przed twarzą i krzyknęli niespodzianka i wgl
byłam zdezorientowana. Po minutce otrząsnęłam się i przytulałam każdego z
osobna. Byli tu wszyscy, na których mi zależy, wszyscy których lubię i nawet Ed
Sheeran O.o Z głośników zaczęła lecieć muzyka. Wszyscy zaczęli wywijać. Nagle
muzyka ucichła. Rozejrzałam się. Zauważyłam jak ktoś leży na podłodze i Zayn
się nad tą osobą pochyla. Podeszłam bliżej. Nie mogłam uwierzyć. Moja siostra
leżała nieprzytomna nie podłodze.
- Niech ktoś zadzwoni po karetkę ! – krzyknęłam i
uklęknęłam przy Jack.
Zrobiłam tak jak uczyli nas w szkole. Sprawdziłam oddech.
Był. Ale Jack nie otwierała oczu i nie reagowała na nasze wołania. Mimowolnie
zaczęłam płakać. Jacky nic nie mogło się stać. Nie przeżyje bez niej. Po 10
minutach sanitariusze wnieśli Jacky na noszach do karetki. Jedna osoba mogła z
nimi jechać. Oboje z Zayn’rm spojrzeliśmy na siebie.
- Jedź. Jesteście rodziną – rzekł Zayn.
- Dzięki – przytuliłam Zayn’a – Przyjedźcie jak
najszybciej będziecie mogli.
Wsiadłam do karetki i ruszyliśmy na sygnale do szpitala.
Przyglądałam się jak lekarze podłączają jakieś kabelki do Jacky. Zaczęłam się
bać, czy aby na pewno wyjdzie z tego cało. Dojechaliśmy na miejsce. Zawieźli
Jacky na 2 piętro . Kazali mi czekać na korytarzu. Bezradnie usiadłam na
krześle i ukryłam twarz w dłoniach. Płakałam. Płakałam na jedną z bliższych mi
osób. Nad moją siostra. Kochałam ją i to bardzo. Usłyszałam jak ktoś krzyczy
moje imię. Podniosłam głowę. Jednak oczy pełne łez , zamazywały mi widok. Ktoś
, a właściwie kilka ktosiów, podeszło do mnie i jeden z nich mnie przytulił. Po
perfumach poznałam, że to Louis. Wtuliłam się w chłopaka. Wszyscy wypytywali
czy już coś wiadomo. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Czekaliśmy ze 2 godziny i
lekarz w końcu do nas wyszedł.
- Państwo z rodziny panny Davis ? – zapytał.
- Jesteśmy przyjaciółmi Jacky – powiedziała Alex.
- A jest ktoś z rodziny ? – kolejne pytanie padło z ust
doktora.
- Ja jestem siostrą – odezwałam się cicho , wycierając
łzy z policzków.
- Mogę Cię na chwilę prosić ?
- Tak tak – wstałam i przeszłam pare kroków za lekarzem.
- Nie wiem czy jest to dobra wiadomość – zaczął – Sama to
pani oceni. Panna Davis…
*********
Tadadadam ! W końcu mamy rozdział. Jest to rozdział przy
którym pracowałam najdłużej, ale sądzę, że warto było poczekać. Nie urwijcie mi cycków, za to że tak długo
musiałyście czekać. Lubię je :3 Ale jest rozdział i jak przewiduję, będzie
jeszcze jeden , epilog i podsumowanie. Jak myślicie co się stało z Jacky ? :D A przy okazji dzisiaj mija rok odkąd zostałam
DIRECTIONERKĄ. Yeaah ! Cały rok z naszymi chłopcami. Dumna jestem z siebie xd
Kolejna sprawa to następny blog. Przewagą głosów wygrywa Niall :D W sumie to
cieszą mnie wyniki xd Ale wtedy nie mogłam się zdecydować. Nie mogę określić
kiedy będzie następny rozdział. Nie wiem kiedy mnie wena najdzie. Ale jak macie
jakieś pytani lub chcecie ze mną porozmawiać, to zapraszam do pisania do mnie
na gadu : 5195014. Mam nadzieję, że ten rozdział jest dobrym początkiem
weekendu . Do następnej notki kochani. ♥♥♥
Love you All
Carol
+ piosenka przy której pisałam rozdział <klik>
**********
ju-hu! wreszcie dodałaś bejbee! ♥ świetny!
OdpowiedzUsuńsuperrrrrrrrrr. Ale co się stało z Jacky?
OdpowiedzUsuńNieżyje?
Jest w ciąży?
Ma obcego w Brzuchu?
Zasłabła?
Zadużo wypiła?
Udusiła się koreczkiem?
Oooo i know
albo i dont know...
czekamy z zapartym tchem na dalszą część.
P.S. http://iandmylittledarkworld.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZachęcam do czytania. One Direction ja nie słucham więc żeby nie było rozczarowań ale piszę historię Miłosną...Trochę zboczoną :). Może wejdziesz?
świetny C:
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział. :>