{Carol}
Dzisiaj nasz wielki dzień. Mamy zdobyć mistrzostwo
Anglii. Japierdziele. Strasznie się denerwowałam, ale przejdzie mi. Jednak
mistrzostwo Anglii to nie byle co. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju.
Okna były pootwierane i słońce oświetlało całe pomieszczenie. Spojrzałam za
okno, gdzie widziałam czyste niebo. Jednak przyglądając się bliżej zauważyłam w
oddali ciemne chmury. Westchnęłam.
Chwila… gdzie Louis.? Myślałam, że to on
będzie dłużej spał. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce obok łóżka.
Wzięłam telefon Lou. No tak. Swój jak zwykle gdzieś zgubiłam. No nic. Jak
zwykle znajdzie się. Spojrzałam na wyświetlacz. 8:26. Już miałam odkładać
telefon z powrotem na miejsce, ale moją uwagę przykuł pewien komunikat – 2
nieodebrane połączenia od.. nie. Nie mogę uwierzyć. Zakryłam usta ręką.
Eleanor.! Wiem, że nie powinnam tego robić, ale nie mogłam się powstrzymać. Weszłam
w historię korespondencji. To co tam zobaczyłam zszokowało mnie.
Od Eleanor:
„ Lou kochanie
spotkajmy się dzisiaj o 17 w parku. Musimy sobie wyjaśnić parę spraw”, albo
„Śpij dobrze marcheweczko” czy „ Tęsknię za Tobą skarbie.”
Co mnie najbardziej zdziwiło.? Wszystkie te wiadomości
nie miały mniej niż 3-4 dni. Ale no ja nie wierzę.! Przecież Louis mówił, że
jej już nie kocha i zdradzała go na prawo i lewo. Nie powiedział mi o tym. Jak
ja mu teraz będę ufać.? Musimy sobie dzisiaj wszystko wyjaśnić. Usłyszałam
kroki dochodzące z korytarza. Szybko odłożyłam telefon na miejsce. Do pokoju
wszedł ubrany i uśmiechnięty Marchewa. Usiadł obok mnie na łóżku i dał buziaka
na dzień dobry.
- Dzień dobry śpiochu – uśmiechnął się chłopak.
- No cześć
cześć - ziewnęłam.
Postanowiłam na razie nie wspominać o Eleanor. Może sam
mi powie. Ehhh… przecież ona dla niego już nic nie znaczy. Albo tylko ja tak
sądzę. Louis znów mnie pocałował. No nie mogłam się powstrzymać i również
zaczęłam go całować. On tak na mnie działał. Gdy mnie całował, przytulał czy po
prostu uśmiechał zapominałam o całym świecie i najważniejszy był tylko on.
Przeczesywałam mu włosy ręką. Nagle do pokoju wpadł Lokowaty osobnik.
Natychmiast się od siebie oderwaliśmy, a ja jeszcze zakryłam kołdrą, gdyż jak
przypominam nie miałam żadnej piżamy XD
- Harry nie nauczono Cię pukać.? – zapytał lekko zły
Louis.
- Nauczono, ale do Twojego pokoju ja zawsze wchodzę bez
zapowiedzi – Hazza wystawił język w stronę Lou – A i Carol, Sophia kazała Ci
powiedzieć, żebyś się szybko naszykowała, bo macie podobno być tam wcześniej.
- Spoko postaram się. – uśmiechnęłam się do Harre’go.
Hazza wyszedł z pokoju, a Lou ponownie na mnie popaczał z
cwaniackim uśmiechem na twarzy.
- O nie nie nie. Słyszałeś Harre’go. Musimy się ogarnąć.
A i Louis widziałeś mój telefon.? – zapytałam ponownie rozglądając się po
pokoju.
- Może widziałem, może nie widziałem.
- Oj no marchewo. Spieszy mi się trochę.
- A co będę z tego miał, jak Ci powiem.? – Lou zbliżył
się do mnie.
- Zależy co chcesz.
- Teraz wystarczy mi namiętny całus.
- Teraz.?
- Potem coś jeszcze wymyślę – mrugnął do mnie chłopak.
Przewróciłam oczami i pocałowałam go. Przyciągnął mnie do
siebie. Po dłuższej chwili oderwałam się od niego.
- Proszę – rzekł Louis podajać mi mój telefon.
- A po co Ci był potrzebny mój telefon.? – zapytałam
zdziwiona.
- Jak wychodziłem z pokoju to odruchowo sięgnąłem po
telefon, nie patrząc na to czyj on jest. Dopiero na dole się zorientowałem , że
wziąłem Twój. – przypatrzyłam mu się uważnie.
Mi to jakoś nie brzmi wiarygodnie. Ale no przecież Lou mnie nie okłamuje …Raczej
nie.. Albo ja tego nie zauważam. Już nie wiem co myśleć. Ufamy sobie i mówimy o
wszystkim. Ale jak on coś przede mną ukrywa.? Ostatnio chyba zrobiłam się
przewrażliwiona. Pokręciłam głową odganiając te myśli. Wstałam z łóżka, biorąc
moje ubrania na dzisiaj i zbierając bieliznę z podłogi.
- Louis’ie Tomlinson’ie. Byłbyś tak miły i byś się
odwrócił.? –zapytałam marchewę. Który paczał na mnie pożądanym wzrokiem.
- Skoro tak ładnie prosisz – uśmiechnął się i podszedł do
okna, wpatrując się w krajobraz. Gdy już się ubrałam i ogarnęłam, podeszłam do
niego i przytuliłam od tyłu.
- O czym myślisz skarbie.? – zapytałam.
- O tym jakie szczęście mnie spotkało, że poznałem Ciebie
– odwrócił się i spojrzał mi w oczy, uśmiechając się słodko.
Utonęłam w jego oczach. One przyciągają mnie jak magnes.
Mogłabym w nie cały dniami patrzeć.
- Wiesz, że Cię kocham prawda.? – znowu jakże głupie pytanie
padło z moich ust.
Wiadomo, że odpowiedź była oczywista, ale uwielbiam jak
on mi to mówi.
- Wiem. Ja też Cię kocham – Louis objął mnie w talii,
natomiast ja zarzuciłam ręce na jego szyję i przyciągnęłam go do siebie,
całując w usta.
Lou jest o wiele lepszym chłopakiem od David’a. Nie
całuje mnie nachalnie i nie nalega na seks. Chociaż często, no prawie zawsze
zachowuje się niedojrzale, to i tak jest dla mnie wszystkim. Kocham go takiego
jakim jest.
- Chodź już, bo jeszcze spóźnię się na własny mecz – rzekłam
, gdy oderwaliśmy się od siebie.
- No dobrze, ale nie pozwolę, żebyś się przemęczała. – wyszczerzył się do mnie Louis.
Poczułam szarpniecie i po chwili byłam już w jego
ramionach. Zaśmiałam się. Wariat z niego, ale jednak mój <3 Louis zszedł ze
mną po schodach i zaniósł mnie do kuchni, gdzie aktualnie znajdowało się całe
towarzystwo. Nikt nie zauważyła jak wchodziliśmy, gdyż namiętnie debatowali o
dzisiejszym meczu. Lou dał mi całusa i powiedział, że zrobi mi śniadanie. No
kolejny powód żeby go kochać ^^ Gdy Louis robił omlety, ja przysłuchiwałam się
rozmowie dziewczyn. Alex zaczęła się denerwować ,natomiast Jacky uspokajała ją.
Alex nigdy się tak bardzo nie spinała, przed żadnym meczem. Przecież zawsze
podchodzimy do tego z uśmiechem i bez stresu. No ale to jednak wielki mecz –
mistrzostwo Anglii. Do Alex podszedł Liam, który przytulił ją.
- Dacie radę. Nie masz się co martwić skarbie – rzekł do
niej z uśmiechem.
Ja zawsze w nas wierzyłam, chociaż może tego nie
okazywałam, ale dzisiaj przydałoby się zmotywować drużynę. Louis usiadł obok
mnie i postawił przed nami talerz omletów. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Przecież pomogę Ci je zjeść – wyszczerzył się do nie.
Zaczęliśmy jeść. Śniadanie było przepyszne. Poszłam
jeszcze na górę po torbę i wróciłam na dół, gdzie czekali wszyscy. Jak się
okazało tylko na mnie XD Tak więc wszyscy radośni wyszliśmy z domu. Pod drodze
do szkoły, chłopcy cały czas mówili, że wygramy i jesteśmy najlepsze. Ohh czuję
się taka dowartościowana XD Chłopcy i Jacky zasiedli w pierwszym rzędzie na
trybunach obok jakiś dziewczyn, natomiast my poszłyśmy do szatni. Cała drużyna już tam była. Dziewczyny
uśmiechnęły się na nasz widok. Przebrałyśmy się i wygłosiłam mój monolog na
temat, tego iż na pewno wygramy, a tamte nie mają z nami szans itp. Wiem, że to
rola kapitanki , ale ja uwielbiam motywować moja drużynę. Wyszłyśmy na boisko
zrobić sobie rozgrzewkę , zanim jeszcze mecz się zacznie. Oczywiście jak tylko
weszłyśmy na boisko, usłyszałyśmy brawa i gwizdy. Odwróciłam się w tamtą stronę.
Zaczęłam się śmiać. Chłopcy wstali z miejsc i cały czas klaskali, a ludzie
którzy siedzieli obok patrzyli na nic jak na idiotów. Moja uwagę przykuła
jednak, blondynka wpatrująca się w Niall’a. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam że
Niall również na nią spojrzał. Co mnie zdziwiło , dziewczyna nie speszyła się,
ani nie zaczęła piszczeć jak jakaś mega fanka. Była taka spokojna i ciągle się
uśmiechała w stronę naszego blondyna. Oderwałam od nich wzrok i dołączyłam do
rozgrzewki prowadzonej przez Sophię. Po 30 minutach, rozciągania, biegania i
odbijania piłki, na boisko wkroczyła druga drużyna. Dziewczyny wyglądały na
miłe z twarzy. Kapitanki podały sobie dłonie i uśmiechnęły się do siebie. Jess wylosowała piłkę. Wykrzyknęłyśmy nasze hasło,
po czym udałyśmy się na boisko, no a rezerwowe oczywiście na ławkę obok
trenerki. Jak wiecie nie jestem dobra w opisywaniu takich rzeczy jak mecz, więc
przejdę już do ostatniej akcji. W setach 1:1 . Nie sądziłam, że są takie dobre.
One zagrywają. Sophia przyjmuje i podaje do mnie. Ja wystawiam i Jess atakuje.
YEAH.! Wygrałyśmy.! Jesteśmy nowymi mistrzami Anglii.! Rzuciłam się na Alex
przytulając ją. Z trybun usłyszałyśmy wielkie brawa i głośne krzyki. Jeeej.
Cieszyłyśmy się jak pojebane XD Gdy już trochę się uspokoiłyśmy, to podbiegli
do nas chłopcy i Jacky. Zaczęli nas ściskać i nam gratulować. Gdy Louis do mnie
podbiegł to wziął mnie na ręce, obrócił kilka razy i podrzucił do góry. Jeeej.
Ta radość w jego oczach jest większa niż moja.
- Louis muszę iść się przebrać – rzekłam do niego z
uśmiechem.
- A mogę iść z Tobą.? – zapytał całując mnie.
- Nie, bo tam będą same dziewczyny i będę zazdrosna. –
pokazałam mu język.
- Harry.! Przegrałeś zakład.! – krzyknął Lou do Hazzy.
- Jaki zakład.? – zapytałam zdezorientowana.
- Hazza uważał, że Ty nie jesteś o mnie zazdrosna. –
popaczał mi w oczy – Teraz wisi mi ciasto marchewkowe – wyszczerzył się do
mnie.
Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam.
- Poczekaj na mnie przed szkołą, z resztą ludu . –
rzekłam po czym udałam się do szatni, gdzie drużyna świętowała zwycięstwo
odstawiając jakieś dziwne tańce.
Oczywiście włączyłam się w to. No to raczej nielogiczne,
robić głupoty beze mnie. Gdy już się ubrałyśmy, życzyłam dziewczynom miłego
dnia i razem z Sophią i Alex wyszłyśmy z szatni oraz przed budynek szkoły,
gdzie czekali na nas chłopcy i Jacky. Razem z nimi stała ta blond włosa
dziewczyna, którą widziałam na trybunach.
- Dziewczyny poznajcie Victorię. – rzekł do nas Niall
pokazując na uśmiechniętą blondynkę.
Wszystkie przywitałyśmy się z Victorią. Pierwsze wrażenie
zrobiła na mnie bardzo dobre. Pozytywnie nastawiona do życia, energiczna i
uśmiechnięta dziewczyna. Coś czuję, że szybko się zaprzyjaźnimy. Chłopcy po
drodze do domu, powiedzieli, że mają dla nas niespodziankę i mamy wrócić dopiero
o 18 do domu, nie wcześniej. Spojrzałyśmy po sobie zdziwione. Okeeej. Lubię
niespodzianki, więc niech będzie. Chłopcy wzięli nasze torby i poszli do domu,
natomiast my wybrałyśmy się na miasto. Połaziłyśmy po sklepach, posiedziałyśmy
w kawiarni i przez ten czas zdążyłyśmy dużo dowiedzieć się o Vic. Ta
dziewczyna, trochę przypomina mnie. Pewnie dlatego od razu ją polubiłam.
Zbliżała się 18, więc postanowiłyśmy już wracać. Idąc do domu zastanawiałyśmy,
się co chłopcy dla nas przygotowali za niespodziankę. Weszłyśmy do domu, gdzie
była cała masa znanych i nieznanych mi ludzi oraz muzyka grała na full.
Podbiegli do nas chłopcy, krzycząc że zorganizowali imprezę z okazji naszego
zwycięstwa. Wszystkich wyściskałam ze szczęścia. Ostatnio miałam ochotę na imprezę.
W tłumie zauważyłam całą moją drużynę i wiele osób z naszej szkoły. Jednak z
oczu zniknął mi Louis. Zaczęłam go szukać, razem z Hazzą, gdyż zaoferował mi
swoją pomoc. Chodziliśmy pomiędzy tańczącymi ludźmi, aż naszą uwagę przykuł
Louis stojący obok schodów z jakąś dziewczyną, do której się uśmiechał.
Zatrzymałam się. Nie chciałam żeby mnie zobaczył. Hazza złapał mnie za rękę,
która trzęsła się.
- Carol spokojnie. Może to jakaś fanka. – pocieszał mnie
Loczek.
Ścisnęłam jego dłoń. Oby miał racje. Dziewczyna odwróciła
się i przytuliła Lou. Teraz widziałam dokładniej jej twarz. O.O ß mój face w tym
momencie. Co ta zdzira tu robi.? Hazza też wyglądał na zdziwionego.
- Co tu robi Eleonor.?! – zapytałam lekko zła i
zdołowana.
- Z tego co wiem, nikt jej nie zapraszał.
- Ale jak widzę, jej towarzystwo Louis’owi nie
przeszkadza – rzekłam chłodno.
Popatrzyłam na nich jeszcze przez chwilę, po czym
wróciłam się w tłum ludzi, puszczając rękę Hazzy. Nie tego już za wiele.
Podeszłam do stołu, gdzie stały różne alkohole. Przez chwile się zawahałam.
Moja ostatnia przygoda z alkoholem nie skończyła się najlepiej. Jednak
przełamałam się i sięgnęłam po jakiegoś kolorowego drinka. Potem drugie i
trzeciego aż w końcu nie myślałam trzeźwo. Ledwo stałam na nogach, więc padłam
na jeden z foteli i przyglądałam się tańczącym osobom. Zauważyłam jak Jacky
przytula się z Zayn’em. No może w końcu cos z tego będzie. Zakręciło mi się w
głowie. Dobrze, że siedzę bo bym upadła na tą podłogę. Nagle jakiś chłopak się
do mnie dosiadł. Wyglądał jak, mój kolega z klasy, który wysyła mi walentynki
odkąd pamiętam. Był w lepszym stanie niż ja. Co chwila wybuchałam śmiechem,
nawet jak o co mówił nie miało sensu. On zaczął mi cos szeptać do ucha i
przytulił mnie. Normalnie to bym go odepchnęła, ale jakoś nie dałam rady. Nagle
usłyszałam jak ktoś wykrzykuje moje imię. Zaczęłam się powoli rozglądać. Osobnikiem, który wykrzykiwał moje imię był
Liam, za którym szła Alex i wkurzony
Louis.
- Carol co Ty do cholery wyprawiasz.?! – rzekł Liam.
- Jaaaa… noooo… a… niee…. widaaać. – jak widać nie byłam,
również w stanie rozmawiać normalnie.
-Koniec imprezowania na dzisiaj. Ostro przesadziłaś mała
– powiedział Louis, biorąc mnie na ręce.
Chłopak zaniósł mnie do łazienki, gdzie przepłukałam
sobie twarz i potem poszliśmy do pokoju. Usiadłam na łóżku. Po wizycie w
łazience czułam się troszkę lepiej.
- Co to miało być.?! – Louis spojrzał na mnie
rozgniewanym wzrokiem.
- Ale o co Ci chodzi.?
- Ten chłopak już się do Ciebie dobierał, a Ty nawet nie
zareagowałaś. Przecież jesteśmy razem. Co Ci strzeliło do głowy.?!
- No właśnie jesteśmy razem. Ja też widziałam, jak
Eleanor się do Ciebie przystawiała . – Lou się trochę zmieszał, ale dalej
próbował zachować kamienny wyraz twarzy. – Tak właśnie Louis. Widziałam to i
nie tylko. Jakieś słodkie smsy na dobranoc sobie też wysyłacie coo.? –
zapytałam ironicznie.
- A co Ty nie jesteś lepsza.? Też widziałem smsy z
James’em . – odpowiedział zły Louis.
- Tylko że ty nie miałeś o kogo być zazdrosny. –
wycedziłam przez zęby. – James to mój kuzyn idioto. – Louis podrapał się po
głowie.
- Taaak. Głupio wyszło. – teraz to mu głupio wyszło.
- Głupio.? Louis Ty sobie nie wyobrażasz co ja czułam,
jak obściskiwałeś się jakieś 2 godziny temu z Eleanor.! – miałam już tego
wszystkiego dość. – I tylko dlatego wypiłam tak dużo. Bo byłam cholernie
zazdrosna i jeszcze teraz Ty mnie osądzasz o zdradę.! Wiesz co … nie mam ochoty
dalej tu przebywać – powiedziałam chłodno.
Zmierzyłam w stronę drzwi, ale przed wyjściem jeszcze się
odwróciłam w stronę Louis’a, który chyba nie wiedział jak ma się zachować.
- Przemyśl to – powiedziałam na odchodnym i wyszłam z
pokoju.
Na korytarzu spotkałam Liam’a i Alex, którzy pytali co
się stało, że jestem taka zła. Odpowiedziałam im, że to nie jest najlepsze
miejsce, żeby o tym rozmawiać i oznajmiłam, że wracam już do domu.
Zaproponowali, że pójdą ze mną. Oczywiście się zgodziłam. Zdawałam sobie sprawę
z tego, że jutro na pewno nie będę wiele pamiętać z tego wieczoru, ale o kłótni
z Louis’em nigdy nie zapomnę. Wróciliśmy do mojego domu, zrobiliśmy sobie po
herbatce i usiedliśmy u mnie w pokoju, gdzie na spokojnie opowiedziałam im co
się wydarzyło. Alex powiedziała, że Louis nie powinien się tak zachować i
powinien mnie od razu przeprosić. Natomiast Liam rzekł, że wina leży po obu
stronach. Musiałam się z nim zgodzić. Przecież oboje sobie grzebaliśmy w telefonach,
jednak on przegiął. Mam go w tym momencie serdecznie dosyć. Pomyślałam, że
zrobię sobie kilkudniowy odpoczynek od Louis’a i zajmę się moją siostrą i
przyjaciółkami. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na
wyświetlacz : Louis. Nie odebrałam. Alex spojrzała się na mnie smutno. Ona
jedna wiedziała, co tak naprawdę przeżywam w sobie. Znała mnie lepiej niż
ktokolwiek i wiedziała, że ja mam opory do zaufania chłopakowi. Oznajmiłam im , że jestem zmęczona, chociaż
było około północy. Odpowiedzieli, że rozumieją i że zostają u mnie na noc,
żeby mnie pilnować i nie zostawiać w trudnych chwilach. Przytuliłam ich na
dobranoc. To miłe z ich strony. Naprawdę tacy przyjaciele są bezcenni.
Poprosiłam ich jeszcze o to , żeby rano opowiedzieli mi co się dzisiaj działo,
gdyż zapewne z powody wypicia zbyt dużych ilości alkoholu nie będę pamiętać.
Obiecali że powiedzą. Gdy tylko wyszli z pokoju, padłam zmęczona na łóżko,
tylko co chwila dzwoniący telefon nie dawał mi zasnąć przez następne półtorej
godziny, aż w końcu ucichł. Naprawdę nie chciałam ignorować Louis’a, ale
zasłużył na karę, chociaż w pewnym sensie dla mnie też to jest kara. Kocham go,
ale ..właśnie ale co.? Wkurzył mnie dzisiaj, ALE jednak jest dla mnie bardzo
ważną osobą bez której nie mogłabym żyć. Zakryłam głowę poduszką. Za dużo
myślenia, jak na taki stan w jakim teraz się znajduje. Po 15 minutach zasnęłam,
z nadzieją, że wszystko się jakoś dobrze ułoży.
**********
Jest 19 ludu kochany.! Bardzo was przepraszam, że tak długo nie pisałam ale: po 1 Word mi się zepsuł i nie miałam jak, po 2 internetu u siebie na komputerze nadal nie mam i po 3 nie mam warunków, gdyż moi kochani rodzice paczą na ekran za każdym razem , gdy coś robię na ich komputerze -.- Ale teraz miałam farta XD Jak wam się podoba rozdział moi drodzy i zmiana wyglądu bloga.? Bo ja muszę stwierdzić, że jestem zajebiście zadowolona z obu tych rzeczy ^^ A więc ten rozdział dedykuję mojej ukochanej Zuzie♥♥ - autorce bloga, którego jako pierwszego poznałam w świecie One Direction.Poznałam ją jako pierwszą Directionerkę i nigdy o niej nie zapomnę. Uwielbiam z nią rozmawiać i te nasze napady głupawki ^^ Zawsze może mi zaufać,a ja jej.Prawie do każdego rozdziału daje mi motywację i pomysł. Dziękuję Ci za wszystko bejbee. Kocham cię ♥ A teraz kontakt ze mną : to tak twitter i jak tam do mnie piszecie , to chociaż wspomnijcie na początku, że czytałyście mojego bloga ^^ i gg: 5195014.Zapraszam również do popaczania na bohaterów ^^ A do anonimowych podpisujecie się chociaż imieniem :) Do następnego mordki kochane.
Pozdro i buziaki <33
**********