{ Sophia }
Pokłóciłam się Carol i Alex, i od tamtej pory „przyjaźnię
się” a Carter. Właściwie nie wiem czy to przyjaźń, ale wystarczyła mi obecność
osoby, która mnie rozumie, żebym się z lekka pozbierała po Hazzie. Nie wiem jak
on mógł. Najpierw zapewniał, że mnie kocha, a potem wyznaje miłość Carol ? No
cóż, tyle wiadomości mi wystarczyło, żeby zerwać moją przyjaźń z nią i z Alex.
Byłyśmy przyjaciółkami i nagle Carter mi wyjeżdża z tym, że Hazza wyznał miłość
Carol. Nie wnikałam skąd ona to wie, ale jak tylko to usłyszałam byłam
cholernie wściekła. Nie tylko na Harre’go ,na moją byłą przyjaciółkę również.
Po kłótni z panną Evans, nie odzywałyśmy się do siebie, przez dość długi czas.
Wtedy Carter zrobiła mi się bliższa. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale
przyjaźniłam się z największym plastikiem w szkole ! Ale taka była prawda i o
dziwo na początku, nie miałam do tej „przyjaźni” żadnych zastrzeżeń. Ale po
krótkim czasie zaczęło mnie dziwić, że Carter ciągle mnie pytała o Carol, a że
się już nie przyjaźniłyśmy nie miałam oporów, żeby odpowiedzieć jej na każde
pytanie dotyczące brunetki. Nie podejrzewałam nic. Nie miałam żadnych złych
przeczuć. Właśnie. Wtedy nie wiedziałam po co Carter, to wszystko na temat
Carol. W poniedziałek doznałam szoku, gdy film na którym Carol mówi różne
głupoty, zobaczyłam w Internecie. Widziałam, jak Carol cierpiała z tego powodu,
ale nie mogłam…nie potrafiłam jej pomóc. Nie miałam w sobie tyle silnej woli,
by pobiec za nią , przytulić i mówić, że ten kto to zrobił ma ostro przejebane.
Nadal była na nią zła, ale żal mi jej było, gdy wszyscy patrzyli na jej
upokorzenie. Potem spotkałam się z Carter, która była w stanie euforii . Nie
podała mi żadnego powodu, gdy zapytałam o co chodzi. Tak sobie szła i
szczerzyła do wszystkich te białe ząbki. Dopiero następnego dnia wszystko
zmieniło się o 180 stopni. Początek dnia nie zapowiadał niczego szczególnego.
Nic a nic. Podczas przerwy, gdy wyszłam na chwilę na dziedziniec, wszystko
stało się jasne. Jasne jak słońce. Carter kłóciła się z Carol. Nie było osoby,
która by się temu nie przysłuchiwała. Gdy doszło d ostatniej już wymiany zdań
między nimi, poczułam się oszukana. Byłam zła, wściekła. Gdy Carter wróciła do
szkoły, wyraźnie z siebie zadowolona, a Carol wybiegła poza nasze szkolne mury,
wszyscy zwrócili swe patrzałki na mnie. A moja reakcja była natychmiastowa.
Pobiegłam za Carter do szkoły. Gdy już ją wypatrzyłam na szkolnym korytarzu,
podeszłam do niej i lekko poklepałam ją po ramieniu. Odwróciła swój parszywy
ryj w moją stronę. Nie zdążyła nawet zareagować, gdy moja pięść miała bliskie
spotkanie z jej twarzą. Carter pod siłą uderzenie (nawet nie wiedziałam , że
tak mocno potrafię komuś przypieprzyć ^^ ) upadła na podłogę
- Ty zakłamana
zdziro ! Wspaniale się mną bawiłaś nie ?! – krzyczałam.
Carter otarła spływającą z dolnego kącika ust stróżkę
krwi i spojrzała się na mnie. Już się nie uśmiechała, ale z jej oczy dalej biła
ta pewność siebie.
- Gratuluję Ci ! Przez Ciebie moja przyjaciółka została
upokorzona i cały Londyn jak nie większość ludzi, ją nienawidzi ! Jesteś z
siebie zadowolona jak sądzę ?!
- Oczywiście, że jestem. Przecież o to mi cały czas
chodziło nie ? – podniosła się z podłogi i otrzepała swoje ciemne jeansy – Ty
naprawdę myślałaś, że przyjaźń z kimś takim jak Ty coś dla mnie znaczy ? Błagam
Cię. Chyba wiesz z jakich ja jestem sfer, a z jakich Ty. A właśnie Sophia , jak
tam rodzice co ? – uśmiechnęła się perfidnie. Nic nie odpowiedziałam. Nie
chciałam. – Hahaha. No widzisz. Ja chociaż ich mam.
Już nie wytrzymałam i po raz drugi tego dnia, Carter
upadła na podłogę . Tym razem z podbitym okiem.
- Nie waż się o nich wspominać. Cieszysz się , bo uważasz
się za lepszą od innych. A uwierz mi . Tacy jak Ty nie zapewnią, sobie szacunku wśród
ludzi, tylko napędzą sobie jeszcze więcej wrogów. – rzekłam chłodno i udałam
się na resztę lekcji.
Po szkole wróciłam od razu do domu i opowiedziałam o
wszystkim babci. Nie pominęłam żadnego szczegółu. Jej mogłam powiedzieć
wszystko. Nawet nie opieprzyła mnie za to, że pobiłam z lekka Carter, powiedziała
tylko , że dobrze zrobiłam i przybiła mi piątkę. Przez dwa następne dni,
normalnie chodziłam do szkoły i nie zwracałam uwagi na Carter, która za każdym
razem, gdy mnie mijała, patrzyła na mnie z mordem w oczach. Ku mojemu
zadowoleniu, pod grubą warstwą pudru nadal widać było lekki fioletowy
cień. Codziennie rozmawiałam z Jacky,
która jako jedyna z moich przyjaciółek, nie miała do mnie większej urazy. Z
tego co mi opowiadała Jacky, Carol nie ma się najlepiej. No cóż, żal mi jej
było i to bardzo, ale dalej byłam na nią wściekła, że to ją Harry kochał, bądź
kocha dalej. Wracałam do domu, z uśmiechem na fejsie. Szczerzyłam się do każdej
osoby, którą mijałam. Jednak uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy weszłam do domu i
zobaczyłam kto siedzi w salonie, razem z moją babcią. Byłam w szoku. Na kanapie
z kubkiem herbaty siedział nie kto inny, tylko Harold. Babcie pierwsza mnie
zobaczyła.
- Sophia ten uroczy młodzieniec, powiedział mi że musicie
sobie coś wyjaśnić – uśmiechnęła się lekko i wskazała na kędzierzawego.
Harry spojrzał na mnie. Widziała smutek, ale i wielką
determinację w jego oczach. Wiedziałam, że dopóki ze mną nie porozmawia, nie
opuści mojego domu. Chcąc nie chcą musiałam się zgodzić.
- No dobrze, to chodź – machnęłam ręką do Harre’go i jak
grzeczny chłopiec, szedł za mną na piętro i oboje weszliśmy do mojego pokoju.
Wskazałam mu ręką łóżko, po czym sama na nim się
usadowiłam. Usiadłam po turecku i wpatrywałam się w Hazzę.
- Więc co masz mi do powiedzenia ? – powiedziałam z lekką
ironią.
- Po 1 Sophia, chciałbym Cię bardzo przeprosić , za to
jak Cię wtedy potraktowałem w klubie. Wiem, że przez to się przestaliśmy
widywać i jest mi z tego powodu bardzo przykro. – Harry kucnął przy brzegu
łóżka, w swoje dłonie chwycił moje i przyglądał mi się z bliska – Po 2
chciałbym Cię przeprosić, za to całe zamieszanie z Carol. Chcę być z Tobą
całkowicie szczery i nic przed Tobą nie ukrywać – wziął głęboki wdech –
Powiedziałem Carol, że ją kocham. Byłem wtedy totalnie załamany, gdy
ignorowałaś mnie i nie chciałaś się ze mną widzieć. Jednak jak Carol,
powiedziała że Louis jest dla niej najważniejszy, a mnie kocha jak brata, ja
też zrozumiałem, że to co do niej czułem było taką miłością „siostrzaną” . –
więc taka jest prawda. Cóż nie powiem, ale wzruszyłam się tą mową Hazzy, więc
odwróciłam twarz w bok, żeby nie widział, jak mi się szklą oczy – I po 3 i
chyba najważniejsze. Sophia – odwrócił moją twarz w swoją stronę, tak, że
patrzyliśmy sobie w oczy – Ja nadal Cię kocham i nigdy nie przestałem . – po
tych słowach , delikatnie mnie pocałował, tak jakbym miała zaraz mu uciec.
Gdyby nie to wyznanie Hazzy, chyba też bym się nie
przyznała, że dalej coś do niego czuję, ale taka była prawda. Dalej moje
serduszko kochało Lokersa, choć przez ten cały czas, broniło się tego. Zaczęłam
oddawać pocałunki. Gdy Hazza to zauważył , uśmiechnął się. Po kilku minutach
wymieniania się śliną, oderwaliśmy się od siebie. Kędzior usiadł obok mnie na
łóżku.
- Czyli, gdyby nie ta moja cała awantura z Carol, to by
teraz nie siedziała sama i znienawidzona, przez praktycznie pół świata tak ? –
powiedziałam cicho .
- No…najwidoczniej tak . –powiedział Hazza i tym to mnie
dobił.
Wszystko przeze mnie. Carol niczemu nie był winna, a
teraz musi znosić, te wszystkie szyderstwa. Co ja narobiłam. Przytuliłam się do
Lokersa i mimowolnie z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Harry głaskał mnie po
włosach. Ale ze mnie przyjaciółka. Muszę to jakoś naprawić . Muszę przeprosić
Carol . Muszę ! Siedziałam tak przytulona do Hazzy z 10 minut. Uspokoiłam się i
spojrzałam mu w oczy. Te niesamowicie śliczne zielone oczy.
- Też nigdy nie przestałam Cię kochać – uśmiechnęłam się
lekko i znowu musnęłam usta Loczka.
Harry przesiedział u mnie dobre 3 godziny. Umówiliśmy
się, że jutro w szkole wybadam u Jack kiedy, będzie można do Carol wpaść i
potem spotkam się z Hazzą przed szkołą. Tak też zrobiłam. Następnego dnia w
szkole, każdą przerwę spędzałam z Jacky, wypytując o jej siostrę. Musiałam jej
zdradzić plan jaki wczoraj z Harry’m wymyśliliśmy, a mianowicie : Chcieliśmy
najpierw przeprosić Carol. Potem zorganizować koncert, na którym brunetka i
Lou, sobie wybaczą, tylko z tym może być większy problem. Carol może nie będzie
chciała przyjść. Ale na razie zostawiliśmy tą kwestię na drugim miejscu.
Najważniejsze jest pogodzenie się z Carol. Od razu po szkole wybiegłam z
budynku i czekałam na Hazzę, który chwilę później się zjawił. Poszliśmy razem
do MilkShake City. Kupiliśmy po shake’u i przespacerowaliśmy się po mieście.
- Jacky powiedziała, że możemy wpaść w niedzielę.
- No im szybciej to załatwimy tym lepiej, ale może warto
by było resztę zespołu w to zaangażować co ?
- To nie jest głupi pomysł Haroldzie - wyszczerzyłam się w jego stronę.
- To chodźmy teraz im powiedzieć. – Hazz zaczął mnie
ciągnąć w stronę rezydencji One Direction.
- Czekaj czekaj. – zatrzymałam się – Najpierw warto
byłoby się upewnić, ze nie ma w domu Louis’a nie sądzisz ? To przecież ma być
niespodzianka. – wystawiłam język w jego stronę.
- Jakaś Ty mądra – zaśmiał się Hazza i wyciągnął telefon
z kieszeni, puszczając moją rękę.
Nie wsłuchiwałam się zbytnio w przebieg rozmowy, ale do
krótkich nie należała.
- Siedzi w swoim pokoju i nie wychodził z niego od
obiadu, więc sądzę, że bezpiecznie możemy wszystkim zdradzić nasz misterny plan
– oznajmił Lokers, po skończeniu rozmowy.
30 minut później przekroczyliśmy prób domu . Weszliśmy do
salonu , a tam zastaliśmy wszystkich, oczywiście oprócz Louis’a i Carol. Patrzyli
na mnie jakbym była Białą Damą czy coś. Hazz splótł nasze dłonie i lekko
ścisnął by dodać mi otuchy.
- Pogodziłem się z Sophią i wszystko sobie wyjaśniliśmy i
sądzę, że teraz jesteśmy wam winni kilka drobnych wyjaśnień – oznajmił Harold i
zasiedliśmy na kanapie.
O dziwo nikt się nie wściekał, przeciwnie. Wszyscy byli
cholernie zadowoleni z mojego „powrotu”.
Nawet Alex, ale z nią ściskałam się najmocniej i ją najdłużej
przepraszałam, ale w końcu pogodziłyśmy się. W salonie panowała już luźna i
przyjazna atmosfera. Tak więc razem z Hazzą opowiedzieliśmy im nasz
wspaniałomyślny plan. Wszystkim się spodobał. Tak więc pierwszą fazę planu
wykonujemy w niedzielę, a resztę jak najszybciej się da.
- Ale nie wiem czy wiecie – wtrąciła się Jacky – Carol ma
urodziny w przyszłą sobotę i wypadałoby coś dla niej urządzić.
Shit. Zupełnie zapomniałam. Ale na moje szczęście prezent
dla Carol, kupiłam z dużo większym wyprzedzeniem, tylko teraz będzie problem
gdzie go schowałam. Ale mniejsza z tym.
- Co proponujesz ? – Liam zwrócił się do Jacky.
- W niedzielę przyjadą do nas wujkowie, ciocie , babcie
itp. Więc imprezę można zrobić w sobotę u nas w domu. Zamówimy tort,
udekorujemy dom, jak uda nam się wygonić z niego Carol i zaprosimy paru
znajomych. Wolę nie przesadzać z ilością gości. Najlepiej by było , gdyby były
to osoby, która Carol zna i lubi – uśmiechnęła się młodsza z sióstr Evans –
Dziewczyny z jej drużyny, paru chłopaków z klasy, może jak się wam uda to Ed by
przyszedł, bo pamiętam, że kiedyś u was na imprezie chyba się polubili.
- To jest świetny pomysł ! – wszyscy z wielkim
entuzjazmem przyjęli pomysł Jacky.
- Ja i Sophia możemy zamówić tort – powiedziała Alex
uśmiechając się do mnie.
- To chłopaki mogą zając się dekoracjami , muzyką i
jedzeniem – wyszczerzyła się do reszty Jack – Oczywiście wam pomogę ^^
Pomysł Jacky oczywiście był świetny. Ustaliliśmy, że od
poniedziałku wszyscy bierzemy się do roboty. Jeszcze tylko jeden szczegół
ustaliliśmy z Jacky i niestety musiałam już wracać. Harry odprowadził mnie pod
same drzwi. Pocałował mnie na dowidzenia i z uśmiechem udał się w drogę
powrotną.
Przez całą sobotę, myślałam co mam właściwie powiedzieć
Caro. Jak ją przeprosić. Babcia mi powiedziała, żebym nie owijała w bawełnę,
tylko od razu przeszła do rzeczy. Dla niej to nic, ale dla mnie ? Nie wiem czy
będę potrafiła spojrzeć jej w oczy. Przecież tak paskudnie ją potraktowałam. Po
południu zadzwonił Hazza i powiedział, że z koncertem nie będzie większego
problemu. Ucieszyłam się. Ten szczegół trzeba zdradzić Carol. Wieczór spędziłam
z babcią na graniu w karty. Cóż zdziwiłam się jak raz po razie babcia ogrywała
mnie. Nie doceniłam jej ;P Z
optymistycznym nastawieniem na następny dzień, położyłam się spać. Następnego
dnia wstałam dość rano jak na mnie. Umówiliśmy się o 11 przed domem One
Direction. Z lekkim ociąganiem zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki.
Załatwiłam to co trzeba i po 15 minutach zaglądałam już do szafy. Założyłam
Zielone rurki, białą koszulkę z jakimś nadrukiem i jasne vansy. Wyjrzałam
jeszcze dla pewności przez okno. Zapowiadał się chłodniejszy dzień, więc
zabrałam jeszcze beżowy sweter i zbiegłam na dół. Weszłam do kuchni i zastałam
w niej babcię, która robiła naleśniki. Usiadłam przy stole, jeszcze trochę
zaspana , podpierając głowę na dłoni. Po
kilku minutach, przed twarzą wylądował mi talerz z naleśnikami. Podziękowałam
babci szerokim uśmiechem i zabrałam się za jedzenie. Uwielbiałam naleśniki
mojej babci. Po zjedzonym śniadaniu , miałam jeszcze ze dwie godziny czasu,
więc poszłam do salonu i włączyłam jakiś program kulinarny. Babcia po chwili
się do mnie przyłączyła i razem komentowałyśmy wszystko co działo się na
ekranie. Gdybyśmy to my tam reżyserowały wyszłaby z tego niezła komedia. W końcu
stwierdziłam , że już na mnie czas, pożegnałam się z babcią i wyszłam z domu.
Po 30 minutach , przywitałam się ze wszystkimi i razem udaliśmy się do domu
rodziny Evans’ów. Mama Carol wyściskała nas wszystkich na wejściu i życzyła
powodzenia. Najwidoczniej Jacky podzieliła się z mamą szczegółami naszego
planu. Po namyśle zgodnie stwierdziliśmy, że ja powinnam pójść do Carol
pierwsza, potem Alex , a potem cała reszta. Według nas takie wyjście było
najlepsze. Ja podeszłam pod drzwi brunetki, reszta udała się do pokoju Jacky. Z
pokoju słychać było piosenkę Oasis – Don’t go awal. Gdy ostatnie tony piosenki,
ucichły zdecydowałam się wejść do pokoju Carol. Wzięłam głęboki wdech i
zapukałam. Usłyszałam ciche „Proszę” i weszłam do pokoju. Carol leżała na łóżku
i czytała jakieś romansidło, co nie było do niej podobne. Z lekkim
skrzypnięciem zamknęłam drzwi i brunetka zwróciła swe oczy na mnie. Książka
wyleciała jej z rąk i wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi oczami.
- Carol przyszłam Cię przeprosić – oznajmiłam i usiadłam
na krawędzi łóżka, patrząc cały czas na brunetkę. Nie odezwała się słowem, więc
ciągnęłam dalej – Wiem zachowałam się głupio, ale bardzo mi z tego powody
przykro. Harry mi wszystko wytłumaczył. – spuściłam głowę w dół – Przeze mnie
musiałaś znosić tyle cierpień, że nie wiem czy kiedykolwiek mi wybaczysz –
pociągnęła cicho nosem, bo już zachciało mi się płakać.
Poczułam czyjąś ciepłą dłoń na ramieniu. Podniosłam
głowę. Carol uśmiechała się do mnie pogodnie. Widziałam, że jej oczy również
się szkliły. Przytuliłyśmy się i nie dałyśmy rady, dłużej powstrzymywać łez.
Tak więc siedziałyśmy na łóżku brunetki i płakałyśmy. Ze szczęścia.
- Carter mi powiedziała, dlaczego to wszystko zrobiła.
Ona Cię wykorzystała. Nie byłam na Ciebie zła. Smutno mi było , dlatego że mi
nie uwierzyłaś i na jakiś czas straciłam jedną z moich przyjaciółek. –
oznajmiła Carol, gdy już się
ogarnęłyśmy.
- Wiem, że mnie wykorzystała. Słyszałam. Szkoda, że nie
widziałaś jakiego ma teraz sińca pod okiem – zaśmiałam się, a brunetka ze mną.
- Tęskniłam za Tobą – uśmiechnęła się do mnie Carol.
- Ja za Tobą też – znowu się przytuliłyśmy, tylko tym
razem przerwało nam pukanie do drzwi.
Oderwałam się od Carol i wyszłam na balkon. Brunetka
krzyknęła „Proszę” i do pokoju wkroczyła Alex.
Jej wizyta , chyba była większym szokiem dal Caro niż
moja. Alex również usiadła na łóżku Carol, tylko nie patrzyła w jej oczy.
- Alex.. – brunetka nie była w stanie nic więcej
powiedzieć.
- Carol ja wiem, że nie powinnam była się tak zachować,
ale ten film. On był tak przekonujący, że jakoś tak wyszło – Alex podniosła
wzrok na Carol.
- I to jest dla Ciebie jedyne wytłumaczenie ? – odezwała
się po chwili milczenia, starsza siostra Jacky – Dobrze wiesz, że znamy się od
lat. Wiesz jaka jestem, co robię jak
jestem pijana. Wiesz o mnie wszystko, a nie uwierzyłaś w takie bzdury –
wycedziła, przez zaciśnięte zęby Carol. Alex nie odezwała się, tylko cały czas
wpatrywała w brunetkę – Jakbyś Ty powiedziała coś takiego, ja bym Ci nie
uwierzyła. Byłam pijana, ale jak widzę, ty nie zauważyłaś tego. Robię różne
głupoty po piwie i wygaduję różne bzdury, ale Ty przecież uwierzysz we wszystko
cokolwiek powie, ta szmata Carter tak ? – Carol patrzyła wrogo na Alex.
- Carol ja Cię strasznie przepraszam ! – krzyknęła zrozpaczona
Alex – Nie wiem co we mnie wstąpiło ! Najwidoczniej i mi Carter namieszała w
głowie ! Żałuję, że to wszystko powiedziałam. Bardzo żałuję. Nikt nie jest mi
bliższy niż Ty. Nie wiem. Nie wiem jak mogłam Ci zrobić takie świństwo –
zakończyła cicho Alex.
Carol
najwidoczniej trochę opadły nerwy , bo następne zdania powiedziała bardzo
spokojnie i pogodnie .
- Wierzę Ci, ale nie wiesz jak zabolały te słowa z ust
najlepszej przyjaciółki..
- Domyślam się i jeszcze raz Cię za to przepraszam –
szepnęła szatynka.
- Po gruntownym namyśle jestem skłonna Ci wybaczyć –
powiedziała Carol i uśmiechnęła się do Alex.
Obie przytuliły się, ale nie płakały. Po ich twarzach
było widać, że są szczęśliwe z takiego obrotu sprawy.
- Jak widać powoli odzyskuję tych, których kocham –
wyszczerzyła się do nas Carol.
Wróciłam już do jej pokoju i usadowiłam się obok nich na
łóżku.
- A i mamy dla Ciebie jeszcze jedną, małą niespodziankę –
powiedziałam i otworzyłam drzwi pokoju Carol i do środka wpadli chłopcy i Jack,
którzy najwidoczniej podsłuchiwali.
Zaśmiałyśmy się. Chwilę później jeden przez drugiego,
krzyczał że przeprasza Carol, która oznajmiła, że się na nich nie gniewa i
wszyscy razem zrobiliśmy kanapkę ^^ Niestety Niall wylądował na samym dole i co
chwilę jęczał i stękał. No cóż ,trochę ważymy, ale nic mu nie będzie. Potem
wszyscy wygodnie rozsiedli się w pokoju Carol.
- Nie ma z wami Louis’a…. – zauważyła smuto Carol.
Chłopcy spoglądali na siebie.
- Dla niego też nie były to najlepsze dni – zaczął Hazza,
siedzący najbliżej brunetki – Odkąd wrócił z tej waszej rozmowy w parku, nie
odzywa się do nikogo. Opowiedział nam tylko co mu powiedziałaś i od tamtej pory
siedzi w pokoju i tylko wychodzi coś zjeść albo do łazienki – „ To tak jak ja”
pomyślałam – Sądzę, że jemu też jest źle, za to jak Cię potraktował, chociaż Ty
też nie jesteś tu bez winy, on powinien zrozumieć , że nie chciałaś tego
powiedzieć i być tu przy Tobie , jak my – Lokers uśmiechnął się lekko do Carol.
- A i mamy Ci coś jeszcze do powiedzenia – oznajmił Liam
i wszyscy pokiwaliśmy głowami w stronę
zdziwionej brunetki.
**********
Postarałam się i napisałam rozdział najszybciej jak mogłam. Znaczy dodałabym go wczoraj, ale musiałam przemyśleć jak wyszedł. No i TADADADADAM ! Jest rozdział :)
Następny postaram się napisać na wtorek/środę, ale zobaczymy. Piszcie co sądzicie ;P Cały napisany z perspektywy Sophii. Mam nadzieję, że Zuza jest zadowolona ;P
W następnym będzie więcej Carol, Jacky i Louis'a, jak mi się uda :D Mój twitter : @Carol_1D oraz gadu : 5195014 . Na tt jeżeli któraś z was mnie obserwuje, niech napisze do mnie dzisiaj albo jutro coś takiego, żebym wiedziała, że mam informować o nowych rozdziałach, bo sporo Polek mnie obserwuje, ale nie wiem do której mam napisać ;P Do następnego mordeczki ♥
Carol ♥♥♥
xoxoxo
**********
+ Zayn face ;P
Zuza zadowolona i to jak :DDDD Ale nie dodałaś epizodziku o 'fajnym pokoju' :C XD
OdpowiedzUsuńshit xD zapomniałam. jutro dodam jako osobną notkę ;D <3
Usuńgiit!
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle świetny.!!
OdpowiedzUsuńtak się cieszę, że Carol pogodziła się z przyjaciółmi, teraz tylko czekam aż Louis jej wszystko wybaczy. ; ))
czekam na next'a i serdecznie pozdrawiam. ; **
Boskiee. ;D ii ta animacja na końcu. <3
OdpowiedzUsuńRozdzialik superowy!!! ;** Tymczasem u mnie nowy rozdział... Skomentujesz w komentarzach gdzie wyrazisz swoją opinię..? Zapraszam! - http://really-true-story.blogspot.com/ I może zostaniesz obserwatorem? ;)
OdpowiedzUsuń