{ Carol }
Te kilka dni z rodziną Lou były niesamowite. Od razu po
przekroczeniu progu jego domu, czułam się jak u siebie. Jego mama wyściskała
nas na powitanie. Bardzo pozytywna i uśmiechnięta z niej kobieta. Tego tata
wyglądał na bardzo poważnego, jednak gdy stwierdził, jak bardzo różnie się od
Eleanor to zaczął się uśmiechać i żartować. Jego siostry.. Jeeej. Nigdy nie
widziałam takich słodkich dziewczynek. Znaczy to bliźniaczki, ale jego młodsza
starsza siostra Lottie jest bardzo miła i mogę powiedzieć, że przekonała się do
mnie na samym początku i nawet mamy
dobry kontakt. Jest z nią o czym porozmawiać ^^
Ale jak Lou witał się z siostrami to się normalnie popłakał. Z resztą
one też, ale to było takie słodkie. Brat przyjeżdża a całe rodzeństwo się
zlatuje i go przytula na powitanie. Awwwww. O oprócz jego rodziny poznałam też
jego najlepszego kumpla. Jeeej. Co za dziwny ludź. Oczywiście w tym lepszym
sensie. ^^ Nawet stwierdził , że gdyby Lou się mną znudził on chętnie by mnie
przygarnął ( co miało znaczyć, że jestem ładna i wpadłam mu w oko), ale oboje (
z Lou ) temu zaprzeczyliśmy. Ten się tym nie przejął, ale też nie zamierzał
zarywać do dziewczyny swojego najlepszego kumpla ^^ Byliśmy całą trójką na
spacerze po Donacaster i muszę przyznać, że to miejsce jest tak odmienne od
Londynu. Bez tego całego zgiełku, nawału domów i ludzi, niewiele hałasów,
wszędzie zielono. Aż chciałoby się tam zostać na zawsze, jednak Louis
stwierdził, że jeżeli chcesz coś osiągnąć niestety musisz się stąd wyrwać. Jak
jeszcze raz Lou będzie jechał odwiedzić rodzinę, jadę z nim, bez względu na to
czy się zgodzi czy nie. Tych kilka dni, trochę mnie zmieniło, a mianowicie mój
styl ubierania się. Nie wierzyłam, że kiedyś to zrobię, ale zakładałam spódnice
i sukienki, a do tego koturny.! Loui był w szoku, ale powiedział, że ja zawsze
będę mu się podobać, chociaż w szortach i T-shirtach najbardziej. Awwwww. Jakiż
on słodki. I jak go tu nie kochać.? XD Ale przyznam, że wszyscy byli pod
wrażeniem, a ja największym. No bo przecież nie co dzień chodzę w takich
babskich rzeczach. Zrobiłam masę zdjęć w Donacaster by wszystko to zapamiętać.
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Nie wiem czy byliśmy u rodziny
Louis’a 2-3 dni, ale zadzwoniła Vic i kazała nam szybko wracać. Przeraziliśmy
się. Chodziło o Hazzę, ale co z nim.? Vic nie chciała powiedzieć, tylko kazała
wracać, więc pożegnaliśmy się z rodziną Lou i oboje w lekko przygaszonych
humorach, wsiedliśmy do auta i wyjechaliśmy z Donacaster. Podczas jazdy,
polepszył nam się humor i na ten czas zapomnieliśmy o Harr’ym. Trochę pośpiewaliśmy
( co nie za dobrze mi wychodziło , ale cóż był niezły fun ), powygłupialiśmy
się i znowu Lou zatrzymał się na środku ( na szczęście pustej) dogi i
powiedział, że albo się uspokoję bo go za bardzo rozpraszam, albo sama wracam
na piechotę do Londynu i musiałam wybrać 1 opcję, choć muszę przyznać to on sam
rozpraszał się moją obecnością, bo co chwila się na mnie paczał. Po dość
długiej podróży, w końcu znaleźliśmy się w Londynie. Poprosiłam Lou, żebyśmy
najpierw pojechali do mnie do domu, zostawić walizkę. Zatrzymaliśmy się przed
moim domem. Lou wziął moją walizkę i oboje udaliśmy się do środka. Otworzyłam
drzwi i zatrzymałam. Parę metrów dalej stała moja mama i Reg. Rzuciłam się im
na szyje. Lou wszedł do środka uśmiechnięty i zamknął za sobą drzwi. Po tym
jakże uczuciowym powitaniu mama swój wzrok skierowała, na jak to ona ujęła „
bardzo przystojnego młodzieńca o zniewalającym uśmiechu”. Mama przytuliła Lou,
mówiąc jakie to ja miałam szczęście że spotkałam kogoś takiego jak on, bo Jacky
opowiedziała jej trochę o Lou i stwierdziła, że Lou różni się od David’a i to
bardzo. Reg przywitał mojego chłopaka ciepłym uśmiechem i uściskiem dłoni.
Oznajmiłam mamie, że tylko na chwilę wpadliśmy, gdyż bardzo się spieszymy oraz
powiedziałam jej też, że do domu wrócę za pewne jutro. Więc moi opiekunowie
pożegnali się z nami i opuściliśmy dom, kierując się do rezydencji chłopców. Na
wejściu przywitał nas Zayn, na którego Lou rzucił się i mocno go przytulił. Ja
odczekałam aż Louis puści Zayn’a po czym sama się do niego przytuliłam. Cała
nasza trójka powędrowała do pokoju Loczka. Zapukałam. Zero reakcji. Lou zaczął
walić w drzwi. Też zero reakcji. Nacisnęłam klamkę. O dziwo drzwi były otwarte.
Weszliśmy do środka, ale nie zastaliśmy
tam nikogo. Spojrzałam na Lou. Na jego twarzy malował się smutek i niepokój, a
oczy powoli zachodziły łzami. Przytuliłam go, szepcząc, że na pewno nic mu nie
jest i się znajdzie. Zerknęłam z ukosa na Zayn’a, który najwyraźniej też był
zdziwiony. Wszyscy zeszliśmy na dół do salonu i zasiedliśmy na kanapie. Zayn
opowiedział nam co się działo, gdy nas nie było. Najbardziej zdziwiłam się tym
co zrobił Hazza. Jak on mógł tak potraktować Sophię.?! No ale jednak nie był
tak jakby sobą, gdy to obił, gdyż był najebany w cztery dupy i ta blond wywłoka
to wykorzystała. Biedna Sophia. Strasznie mi jej żal, ale jednak teraz bardziej
martwiłam się o Hazze. Co takiemu może strzelić do głowy.? Po jakiś 30 minutach
na dole było już całe towarzystwo i wszyscy próbowaliśmy się dodzwonić do
Hazzy. Niestety na próżno.
{ Harry }
Japierdole.! Jaki ze mnie dupek.! Jak ja mogłem zrobić
coś takiego Sophi.? Odkąd wróciłem z tego pieprzonego klubu, siedzę sam w
pokoju przeklinam siebie w myślach co jakiś czas waląc głową w ścianę. Cały
czas próbuję skontaktować się jakoś z
Sophią, ale ona nie odbiera telefonu, nie odpisuje na smsy czy tweety. Nie
dziwię jej się. Sam też bym tak postąpił, gdyby ktoś kogo kocham zdradził mnie
tuż przed moją twarzą. Cały czas myślę o Sophi i dzięki temu powoli zapominam o
Carol , jednakże skoro Sophia nie chce mnie znać to może warto by było
spróbować z Carol.? Chociaż one są przyjaciółkami …. Z resztą ja i Lou też
jesteśmy przyjaciółmi, ale ona przyciąga mnie do siebie. Japierdziele. Dlaczego
ta cała miłość czy jak to się tam nazywa jest taka skomplikowana.? Dlaczego nie
mogę wzdychać do jednej dziewczyn, tylko do dwóch.? Przykryłem swoją lokowatą
głowę poduszką. … Wpadłem na coś, tylko musiałem się upewnić, że wszyscy śpią
albo nie ma ich w domu. Wychyliłem głowę za drzwi. Usłyszałem czyjeś kroki
dochodzące z dołu, które stawały się coraz głośniejsze. To był Zayn wchodzący
po schodach. Szybko cofnąłem głowę i zamknąłem drzwi najciszej jak się dało.
Zerknąłem na zegarek. Parę minut po północy. Po kilku minutach znowu wyjrzałem
za drzwi. Tym razem nie dostrzegłem żadnych przeszkód. Na palcach wyszedłem z
pokoju i zszedłem na dół. Spojrzałem jeszcze raz w stronę pokoi moich
przyjaciół i wyszedłem z domu. Świeże powietrze wdarło się do moich płuc. Co za
przyjemne uczucie. Spojrzałem na niebo. Całe było upstrzone świecącymi
punkcikami. Potrząsnąłem głową i skierowałem się w stronę dość dobrze mi znaną.
Po 30 minutach doszedłem na miejsce. Stanąłem twarzą do domu Sophi. Zawahałem
się przez chwilę. Wiem , że jest dość późno, ale chciałem żeby jak najszybciej
mi wybaczyła. Stanąłem przed drzwiami, jednak moja ręka zamarła w bezruchu.
Podnosiłem ją jeszcze kilka razy, ale nie odważyłem się zapukać. Obszedłem dom
naokoło i w jednym oknie ujrzałem światło. Był to pokój Sophi. Widziałem jej
sylwetkę poruszającą się wzdłuż i wszerz pokoju. Nagle drzwi jej balkonu
zaczęły się otwierać i ona wyszła na balkon. Szybko schowałem się w najbliższe
krzaki, żeby mnie nie zauważyła, ale też żeby móc ją obserwować. Oparła się o
barierkę i wpatrywała w jasną i świecącą tarczę księżyca. Wyglądała
prześlicznie, jednak nawet z takiej odległości można było ujrzeć jej policzki
po których spływały małe diamenciki zwane łzami. Spuściłem głowę w dół. Co ja
najlepszego zrobiłem. Przeze mnie płacze osoba na której mi zależy. Gdy tylko
Sophia wróciła do pokoju, wyszedłem z
krzaków i opuściłem posiadłość. Schowałem ręce w kieszeniach i skierowałem się
w stronę parku, który choć w nocy wyglądał na niebezpieczny nie był taki. W nim
mogłem ukryć moje smutki. Usiadłem na ciemnozielonej ławce i schowałem twarz w
dłonie. Siedziałem na tej ławce przez całą noc. Zerknąłem na wyświetlacz mojego
telefonu. Dochodziła 6. Wyłączyłem telefon, gdyż był na skraju wyczerpania i
dalej siedziałem na tej ławce wpatrując się w pomarańczowe słońce, wchodzące na
nieboskłon. Po jakimś czasie postanowiłem udać się na przechadzkę po Londynie.
Jakoś nie bardzo chciało mi się spać, więc powolnym krokiem skierowałem się do
centrum. Po jakiś 4 godzinach, zmęczyło mnie to chodzenie i usiadłem przy
fontannie. Wyjąłem telefon z kieszeni i włączyłem go. O.O szok. Ze 20
nieodebranych połączeń. Głównie od Lou. Już miałem wybierać do niego numer, gdy
mój telefon zaczął dzwonić. Na ekranie wyświetliło się imię, które od razu
wywołało uśmiech na mojej twarzy i w jednej chwili zapomniałem o wydarzeniach
sprzed tych kilki nieszczęsnych dni.
- Halo.?
- STYLES.! –
krzyknęła Carol do telefonu – CO TY SOBIE
DO CHOLERY WYOBRAŻASZ.?! ZNIKASZ SOBIE TAK NAGLE I MYŚLISZ, ŻE WSZYSTKO BĘDZIE
DOBRZE.?!
- Ale Caro… -
chciałem jej przerwać, jednak jej głos , przerwał mi.
- WIESZ JAK SIĘ O CIEBIE MARTWIŁAM.?!
- Martwiłaś się .? O mnie.? – uśmiechnąłem się lekko i
zrobiło mi się tak jakoś ciepło na serduszku.
- No tak ..
właściwie… - ooo zmieszała się lekko – Nie
tylko ja. Lou to tu od zmysłów odchodzi. Błagam Harry wracaj do domu i to
szybko.
- No dobrze, ale jak wrócę możemy sobie urządzić szczerą
rozmowę bez świadków.? – zapytałem niepewnie.
- Jasne.
- No to postaram się być za jakieś 20 minut. –
rozłączyłem się.
Schowałem telefon do kieszeni i udałem się w drogę
powrotną do naszej rezydencji. Cieszyłem się, że będę miał okazję, pogadać z
Carol i wyznać jej ile dla mnie znaczy, aczkolwiek bałem się jej reakcji.
Pokręciłem głową i starałem się myśleć pozytywnie. Przyspieszyłem kroku, by jak
najszybciej znaleźć się w domu.
{ Carol }
Ucieszyłam się jak Lokowaty raczył odebrać telefon i
powiedział, że zaraz przyjdzie. Wróciłam do salonu, by wszystkim oznajmić co
powiedział Harry. Najbardziej ucieszył się Lou, który podbiegł do mnie i mocno
przytulił. Liam, Alex i Niall postanowili udać się na szybkie, jak również dość
spore zakupy, bo lodówka w ich domu, prawie świeciła pustkami. Tak więc nasza
pozostała piątka, czekała na powrót Styles’a . Ściskałam rękę Lou, żeby już się
tak nie martwił, a on posłał mi jeden ze swoich słodkich uśmiechów. Po jakiś 15
minutach usłyszeliśmy skrzypnięcie drzwi i do salonu wparował Loczek. Louis
zerwał się z kanapy i rzucił się na Hazzę. Jeszcze chwila i zaworki w jego
oczach puściłyby. Z resztą Harry też miał całe zaszklone oczy. Obaj ściskali
się tak jeszcze chwilę, po czym do Styles’a podleciała pozostała trójka. Ja
jako ostatnia powitałam Lokersa. Zarzuciłam mu ręce na szyje i mocno go
przytuliłam. Hazz przytulał mnie najdłużej ze wszystkich. Dostrzegłam
podejrzane spojrzenie mojego chłopaka, ale posłałam mu szeroki uśmiech. Harry
szepnął mi czy możemy już iść porozmawiać. Kiwnęłam głową i udaliśmy się do
jego pokoju. Jeszcze na schodach krzyknęłam do reszty, że zaraz zejdziemy tylko
pogadamy chwilkę. Weszliśmy do jego pokoju i usiedliśmy na łóżku. Położyłam
rękę na jego ramieniu, żeby go trochę ośmielić.
- Carol, wiesz ja zachowałem się jak dupek wobec Sophi i
nie wiem jak mam to naprawić. – spuścił głowę.
- Harry, na pewno coś wymyślimy, ale na razie daj jej
trochę czasu. Musi ochłonąć.
- Ale czy ty wiesz jak ja się teraz czuję.? - spojrzał na mnie tymi zielonymi oczkami.
- Wiem. Znaczy domyślam się, ale powinieneś bardziej
pomyśleć o tym jak Sophia się czuje. Ja wiem, jak . Ty niekoniecznie.
Loczek westchnął głośno i przeczesał dłoni swoje włosy.
- Ale oprócz tego jest jeszcze jedna sprawa , która nie
daje mi spokoju.
- Mi możesz powiedzieć Hazz. – uśmiechnęłam się lekko.
- Bo widzisz.. – zaczął niepewnie – Oprócz Sophi jest
jeszcze jedna dziewczyna, która jest droga mojemu sercu. Nie wiem jak to
możliwe, ale na obu tych dziewczynach mi zależy, tylko nie wiem na której
bardziej. – spojrzał na mnie.
- Wiesz, w takiej sytuacji jeszcze nigdy się nie
znalazłam, ale no jakby to powiedzieć… Skoro na razie Sophia ma na Ciebie
focha, to może spróbuj coś zdziałać z tą drugą. – sama nie wierzyłam w to co
mówię. – Chociaż nie pochlebiam działania na kilka frontów, to jednak nic
lepszego nie wymyślę.
- Dzięki Caro. – Hazz przytulił mnie.
- Nie ma sprawy Lokowaty – uśmiechnęłam się lekko. – A i
takie pytanie. Czy można wiedzieć kim jest ta Twoja druga wybranka.?.
Hazza spojrzał mi w oczy. Ujrzałam w nich radosne
iskierki. Nie wiedziałam co mam zrobić. Jego usta zaczęły się niebezpiecznie
zbliżać do moich. Byłam sparaliżowana. W ułamku sekundy nasze usta złączyły
się. Pocałunek był delikatny, aczkolwiek długi. Nie włączałam się w to, tylko
pozwalałam Hazzie muskać moje usta. Nie wiem dlaczego. Gdy się ode mnie oderwał
spojrzał mi znowu prosto w oczy.
- Taka odpowiedź chyba wystarczy – Lokers uśmiechnął się
słodko.
- Harry, wiesz ja szanuję Twoje uczucia, ale ja kocham
Louis’a. Ty jesteś dla mnie jak brat… tylko jak brat. – wstałam z łóżka i
skierowałam się w stronę drzwi. Zatrzymał mnie głos Hazzy.
- Carol proszę… daj mi szansę …
- Wybacz Harry – rzekłam i szybko wyszłam z pokoju.
Niemal zbiegłam po schodach i wyszłam z domu, trzaskając
głośno drzwiami i nie zwracając uwagi na krzyczącego moje imię Lou. Po mojej
twarzy mimowolnie zaczęły spływać łzy. Czułam się tak jakbym zdradziła Lou. A
do tego z jego najlepszym przyjacielem. Cała zapłakana i rozmazana wróciłam do
swojego domu. Udałam się na górę do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku,
przytuliłam do poduszki i znowu potok łez wypłynął z moich oczu. A obiecałam
sobie, że nie będę płakać. Taaa. I to jeszcze z takiego powodu. Niedorzeczność.
Ale to działało na mnie uspokajająco. Wszystkie smutki wypływały ze mnie razem
z łzami. 15 minut później usłyszałam ciche pukanie. Ledwo słyszalnie powiedziałam
„ Proszę ” i do mojego pokoju weszła mama razem z Reg’em. Usiedli na brzegu
mojego łóżka. Spojrzałam na nich i rzuciłam się mamie w ramiona. Ona głaskała
mnie po włosach, a Reg po ramieniu. Nie chciałam im mówić, co zaszło w domu One
Direction. Z resztą o nic nie pytali. I dobrze. Przesiedzieli ze mną z pół
godziny, po czym uznali, że dadzą mi spokój i wyszli. Właściwie to
potrzebowałam tej chwili spokoju, by móc wszystko przemyśleć. Usiadłam na łóżku
i oparłam głowę o ścianę. Zaczęłam się zastanawiać, jakby wyglądało moje życie
gdybym była dziewczyną Loczka. Może i byłabym z nim szczęśliwa…. Może i
kochałby mnie jak nikt inny.. ale nie zniosłabym tego, że moja przyjaciółka
mnie nienawidzi, za to ,że jej odebrałam chłopaka. Moje przemyślenia zniknęły tak szybko jak
przyszły. Zeszłam z łóżka i podeszłam do okna, opierając się o parapet.
Spojrzałam za nie. Pogoda chyba
odzwierciedlała mój nastrój. Padało jak z cebra, ale ja lubiłam taką pogodę.
Gdy byłam smutna uspokajał mnie dźwięk kropli rozbijających się o jakąkolwiek
powierzchnię. Natomiast jak byłam wesoła, lubiłam tańczyć, biegać lub chlapać
się. Zachowywałam się wtedy jak 6-cio letnie dziecko, ale dawało mi to tyle
radości. Pamiętam jak raz z Alex wybrałyśmy się na spacer w deszczu i wróciłyśmy
całe ubłocone, a mama patrzyła na nas karcącym wzrokiem kręcąc głową. Ale my
byłyśmy szczęśliwe i żadna kara nie psuła nam humoru. Usłyszałam ponowne
pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to znowu mama. Krzyknęłam „ Wejdź ” nie
odrywając wzroku od okna.
- Carol … - moja głowa machinalnie odwróciła się w stronę
drzwi. Stał w nich mokry chłopak ubrany w beżowe spodnie i bluzkę w niebiesko
czerwone paski.
- Lou.. – nic więcej nie byłam w stanie wydusić z siebie.
Nie sądziłam, że przyjdzie za mną. Myślałam, że pogada z Hazzą, ale jak widać
Lokers nic mu nie powiedział albo nie chciał z nim gadać.
- Co się stało.? – zapytał spokojnym głosem.
Nie odpowiedziałam. Wyciągnęłam z szafy ręcznik i podałam
go chłopakowi, który zaczął od wycierania swoich niesfornych włosów. Gdy już całkiem dobrze wyglądał usiadł na
łóżku, a ja naprzeciwko niego.
- Co się stało.? – powtórzył pytanie.
- Louu.. wiesz… no… nie wiem jak Ci to powiedzieć… - spuściłam głowę.
Poczułam silne ramiona oplatające moje ciało. Wtuliłam
się w tors chłopaka, który ucałował moje włosy. Moje oczy znowu zaszły łzami.
- Kochanie jak nie chcesz to nie mów. – powiedział cicho.
- Ale ja chcę żebyś to wiedział. - wzięłam głęboki oddech
– Jak poszłam z Hazzą do pokoju to on zaczął mi się zwierzać. Powiedział, że
dwie dziewczyny są bliskie jemu sercu. Pocałował mnie. – kilka łez spłynęło mi
po policzku – Lou czułam się jakbym Cię zdradzała. Jak jakaś szmata.
- Carol nigdy tak nie mów. – Loiu spojrzał na mnie. – Nie jesteś taka.
- Ale Lou zrozum. Ja się z nim całowałam. – rozpłakałam
się na dobre.
- Spokojnie Carol. – Lou zaczął mnie uspokajać i głaskać
po plecach.
Gdy już czułam się dobrze i przestałam płakać Lou odezwał
się.
- Carol jeśli miałabyś być szczęśliwa z Harrym ja też
byłbym szczęśliwy, bo Twoje szczęście jest moim. Nie chcę żebyś przy mnie była
smutna, skoro możesz być szczęśliwa przy kimś innym. Uszanuję to jeżeli
zechcesz być z Harrym. – spojrzał na mnie wyczekująco.
Jeeej. Nie spodziewałam się tego po Lou. Ja wiem do kogo
należy moje serce i nie chcę go tracić.
- Lou kocham Hazzę, ale tylko jak brata. Ty jesteś moją
prawdziwą i jedyną miłością. Ty jesteś chłopakiem przy którym jestem szczęśliwa
i nie chcę Cię opuszczać. Nie przeżyłabym dnia bez Ciebie. – przytuliłam mocno
Lou.
Poczułam coś mokrego na moim ramieniu. Zerknęłam w górę.
Lou spojrzał na mnie, a po jego twarzy spływały pojedyncze łzy. Wytarłam dłonią
jego policzek. On uśmiechnął się delikatnie.
- Jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie – szepnął
i nasze usta połączyły się w pocałunku, który wyrażał wszystkie uczucia.
- Kocham Cię Lou.
- Ja Ciebie też mała. – wtuliłam się w chłopaka.
**********
Bardzo bardzo was przepraszam, że tak rzadko dodaje rozdziały, ale nie zawsze mogę je pisać.Wiecie rodzice nic nie wiedzą, a gapią się jak tylko coś robię na kompie ^^ Ale co do rozdziału to mi się cholernie podoba. Po 1 napisałam 3'4 tego całego wczoraj wieczorem w 2 godziny < dumna ja > a po 2 jakoś tak romantycznie nawet wyszło, wiec nie mam zbytnio uwag.I może trochę za dużo liter, ale jak jest wena nie ma co wybrzydzać :) A co wy sądzicie.? Błagam piszcie w komentach, bo naprawdę chciałabym wiedzieć jakie jest wasze zdanie. Może coś mam zmienić albo i nie. Pamiętajcie, że jak chcecie być informowani o rozdziałach albo chcecie pogadać, macie jakieś pomysły czy uwagi do bloga to serdecznie zapraszam na mojego twitter'a albo piszcie do mnie na gg: 5195014.Do następnego mordeczki. <3
Pozdro i buziaki ludu kochany <33
+ w najbliższym czasie, czyli tak do końca tygodnia, dodam listę blogów na które warto wchodzić, tak w oddzielnej notce. :)
++ Ponad 16600 wejść *______* i 48 obserwatorów *_______* dziękuje wam <3
***********
hahaha XD Ja tak mam prawie codziennie i niestety nie mogę się oprzeć, by na nich nie popaczeć <3
Awwwwww <3 Jeju nie wiem co powiedzieć XD . Naprawdę bardzo dobry rozdział :D. Jestem z Ciebie dumna :* . Oczywiście czekam na następny z niecierpliwością. Kocham Cię i twoje opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńAWH. Ale Louis jest kochany, no! Ją chcę takiego kumpla/chłopaka naprawdę! Bałam się, że oni się pokłócą ale Lou jest taki wyrozumiały. :') I jeszcze Hazza.... Myślałam, iż może on zacznie śpiewać pod domem Sophi, wiesz jak Romeo. :D Ale w sumie to dobrze, że pogadal z Carol, tylko czy ten pocałunek nie był tak za szybko? Ale Harry to Harry, najpierw robi potem myśli! Ogólnie jest przepięknie, po prostu świetnie wyszedł ci ten rozdział! Teraz pisz szybko nastepny bejb! <3
OdpowiedzUsuńwiesz, też myślałam czy by potem jej nie pocałował, ale teraz już Hazza może obmyślać plan jak odzyskać Sophię ;P a co do tego Romeo to chciałam napisać że on śpiewa ale Sophia potem na niego krzyczy i rzuca w niego wazonem XD ale się powstrzymałam <333 wbijaj na gg <3
Usuńchce takiego kumpla miec!! ja juz myslalam ze oni sie pokłoca albo cos ale nie przewidziałam ze on tak na to zaaraguje :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie gdzie wczoraj dodałam 18 czesc opowiadania
http://69-imagination.blogspot.com/
Słodko. Dawaj następny rozdział chce wiedziec co będzie dalej ;**
OdpowiedzUsuńKOBIETO, kocham cię ♥.♥ następne proszę ! <3 A powiesz mi co będzie dalej ? <33333333
OdpowiedzUsuńJEJ, NIE WIEM CO POWIEDZIEĆ CAROL!
OdpowiedzUsuńPrzechodzisz sama siebie! Te rozdziały są coraz ciekawsze, no i wreszcie wszystko się wyjaśnia! <3<3<3<3 Mimo iż wiedziałam co się stanie, to zaskoczyłaś mnie nawet opisaniem całej sytuacji... bo już ci mówiłam, że wiesz co chcesz pisać i jak i to mnie urzeka:*****
Proszę zacznij dedykować rozdziały bo chcę poznać twoje koleżanki...
Przy okazji pozdrawiam Jacky i Mikę :***
Twoja Wic <3:*
Świetne !
OdpowiedzUsuń+wbijaj do mnie http://mojjedenkierunek.blogspot.com/
Myślałam, że Louis się wkurzy:)
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że Harry zacznie śpiewać pod oknem:P
Świetny rozdział;p
Jestem ciekawa jak Lokowaty teraz będzie się zachowywał przy Carol
^^
Czekam na kolejny i zparaszam www.best-thing-1d.blogspot.com
dawaj następny błagam
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga ;**
Oj namieszałeś Haroldzie... Jestem strasznie ciekawa co zrobi, żeby odzyskać Sophie. Louis jest naprawdę wyrozumiały. Taki przyjaciel to skarb. Jeszcze ta końcówka... jeju... Jacy oni są słodcy:) Świetnie to wszystko opisałaś, aż miło się czyta. Szczerze mówiąc wciągnęło mnie twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuń(2op-onedirection.blogspot.com)
(op-onedirection.blogspot.com)