29.05.2012

Rozdział 25


{ Carol }

Dobra mamy już wtorkowy wieczór. Przez tych kilka poprzednich dni próbowaliśmy skontaktować się z Sophią, ale niestety nie odbierała telefonów, nie odpisywała na sms-y ani na tweety, a gdy przychodziliśmy do jej domu to nas zbywała mówiąc, że nie ma czasu lub po prostu nie otwierała drzwi. Wszyscy się o nią martwiliśmy, jednak najbardziej na tym cierpiał Hazza. Lokers przesiadywał z nami, chodził wszędzie z nami, ale był strasznie przygaszony i rzadko kiedy się odzywał, a wieczorami sterczał pod domem Sophi. Staraliśmy się przemówić mu do rozumu, ale niestety nic to nie dawało. Wszyscy byliśmy lekko przygnębieni, jednak ja, Alex, Jacky i Vic zajęłyśmy się szkołą, więc starałyśmy się nie myśleć o biednym Hazzie i o dziwnym zachowaniu Sophi, choć widywałyśmy ją codziennie w szkole. ( Vic chodzi do innego liceum, ale niedaleko naszego ) . Jutro mam potężny test z francuskiego, ale ja jestem zdolna i dam radę. Znaczy z francuskim cakiem nieźle sobie radzę, czego nie można powiedzieć o Sophi. Zawsze razem uczyłyśmy się na testy z tego języka, a tu nie poprosiła o pomoc ani nic. Westchnęłam głośno. Jednak mam małe problemy z niektórymi zwrotami, przy czym pomaga mi Louis, który zna francuski, chyba najlepiej ze wszystkich osób jakie znam. Oboje siedzimy na moim łóżku, zawalonym słownikami, notatkami i książkami, ale co jest dziwne. Skupiamy się tylko na nauce, a nie na sobie. Chyba Louis troszczy się o moją edukację ^^ Po kilku męczących godzinach byłam wykuta.
- Dziękuję Lou. – przytuliłam mocno chłopaka – Co ja bym bez Ciebie zrobiła –wyszczerzyłam się.
- Nie ma sprawy mała. – uśmiechnął się słodko.
Spojrzałam na zegarek. O.o No doooobra. 22:10.
- Emmm Lou czy wy jutro z rana nie macie jakiegoś wywiadu.? – zerknęłam na niego.
- Mamy, no i co w związku z tym.?
- No nie powinieneś iść do domu i się wyspać.?
- A nie mogę zostać tu z Tobą.? – zrobił minę zbitego psiaka.
No japierdziele. Dlaczego to zawsze musi na mnie działać.?
- No dobra, ale robisz mi śniadanie i odwozisz do szkoły – wystawiłam język w jego stronę.
- Zgoda. – wyszczerzył się.
Wstałam z łóżka i wyciągnęłam z szafy jakieś spodenki i dużą koszulkę. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Spojrzałam na łóżko, ale nie było na nim Louis’a. Poczułam przyjemny ciepły wietrzyk. Spojrzałam w stronę otwartego balkonu. Stał tam wysoki chłopak, oparty o barierkę i wpatrujący się w gwiaździste niebo. Podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu. Lou drgnął lekko. Po kilku minutach odwrócił się i objął mnie. Wsłuchałam się w bicie jego serca. Tommo pocałował mnie w czoło. Wróciliśmy do pokoju, zamykając za sobą drzwi balkonowe. Położyłam się na łóżku i okryłam kołdrą. Louis zrzucił ciuchy, zostając w samych bokserkach i wlazł pod kołdrę kładąc się obok i przytulając mnie. Szepnął mi do ucha „ Kolorowych snów mała ”. Odpłynęłam do krainy snów.

******

Obudziłam się o 7. Czułam się całkiem wypoczęta. Przeciągnęłam się. Moja ręką opadła na drugą stronę łóżka, gdzie powinien być mój chłopak. Miejsce było jeszcze ciepłe, więc musiał niedawno wstać. Usiadłam na łóżku i ziewnęłam szeroko. Po chwili drzwi mojego pokoju otworzyły się z lekkim skrzypnięciem i do środka wszedł ubrany i uśmiechnięty Louis. Podszedł do mnie i pocałował na dzień dobry.
- Ubieraj się szybko, bo śniadanie Ci wystygnie. – wyszczerzył się.
- To pomóż mi coś wybrać – rzekłam z uśmiechem i stanęłam przed szafą.
Zrobiłam coś typu Kubuś Puchatek i jego „ myśl myśl myśl ”. Natomiast Louis przeleciał wzrokiem po wszystkich ciuchach po czym wręczył mi do ręki  < obrazek pod rozdziałem > i wygonił do łazienki. Ogarnęłam się w 15 minut, po czym zeszłam na dół do kuchni. Usiadłam przy stole i przed twarzą wylądował mi talerz z jajecznicą. Było tego dużo za dużo, jak dla mnie. Zdziwiona zerknęłam na Louis’a, który usiadł obok mnie. Wzruszył tylko ramionami i położył obok talerza dwa widelce. Uśmiechnęłam się do niego i dałam buziaka w policzek, po czym wzięłam widelec do ręki i zaczęłam jeść, a po krótkiej chwili Louis dołączył do mnie. W spokoju zjedliśmy śniadanie, które okazało się być bardzo dobre. Godzina 7:40 . Włożyłam talerz do zlewu, wzięłam torbę z książkami i oboje z Louis’em wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi. Wsiedliśmy do jego samochodu i po kilku minutach byliśmy pod moją szkołą.
- Powodzenia na francuskim mała – uśmiechnął się Lou i pocałował mnie.
- Dzięki. Przyjedziesz po mnie jak skończycie wywiad czy coś z chłopakami będziecie robić dzisiaj.? – zapytałam otwierając powoli drzwi.
- A wiesz, że nie wiem.? Jak coś to najwyżej zadzwonię.
- Ok. Do potem Lou – uśmiechnęłam się i szybkim krokiem ruszyłam do budynku szkoły.
Tuż  obok swojej szafki spotkałam Alex, która żegnała się z Liamem, który najwyraźniej i ją przywiózł do szkoły. Gdy oderwał się od swoje dziewczyny podszedł do mnie i przywitał się ze mną przytulając mnie, po czym opuścił naszą zacną szkołę. Wyłapałam wiele dziewczęcych spojrzeń kierowanych w naszą stronę. Oczywiście żadne nie było nawet w najmniejszym stopniu pozytywne. No dobra poczułam się jeszcze gorzej niż zwykle. Westchnęłam głośno i wyciągnęłam z szafki książki do chemii i francuskiego, żeby przed testem który jest za godzinę, trochę sobie poprzypominać. Zerknęłam na szafkę Alex, ale nie było jej przy niej. Puknęłam się w czoło. Przecież już jest po przerwie. Zamknęłam szybko szafkę i pobiegłam na 2 piętro do sali chemicznej. Zdążyłam przed nauczycielką. Usiadłam obok Alex i szepnęłam tak, żeby sorka nie zauważyła.
- Widziałaś gdzieś Sophię.?
- Nieee... – szepnęła niezbyt przekonującym tonem i spuściła głowę.
- Alex..
- No Carol nie widziałam jej .. – słyszałam jak łamał się jej głos.
 - Alex do cholery.! – powiedziałam głośniej.
Kilka osób zwróciło się w naszą stronę, ale ja się tym nie przejęłam. Z resztą po co skoro sorka niczego nie zauważyła. Wiedziałam, że Alex nie chce ze mną rozmawiać, więc na razie dałam jej spokój i powtarzałam sobie na francuski. Chemię mam w małym palcu ( chyba jako jedyna z nielicznych lekcji na których jestem niezła ) więc odpuściłam sobie słuchanie. Gdy tylko dzwonek zadzwonił Alex w obawie, że znowu będę ją nękać pierwsza wybiegła z klasy. Westchnęłam tylko i wyszłam z klasy. Wmieszałam się w tłum i powoli kierowałam się z powrotem na parter nie patrząc gdzie idę. Nagle na kogoś wpadłam. Wszystkie notatki wyleciały mi z rąk i upadłam na moje zacne cztery litery. Spojrzałam w górę i zamarłam. O.O To niemożliwe. Krótka czarna mini, oczojebny różowy sweterek, bluzka z wielkim dekoltem, koturny, mega tapeta i burza loków na głowie. Sophia.?! Spojrzała na mnie wystraszona i wycofała się powoli, po czym Carter podała jej rękę i obie powędrowały korytarzem w kierunku Sali od francuskiego. Szok. Moja Sophia.? Moja mała Sophia.?! Jak ona mogła.? Przez kilka minut będąc w stanie głębokiego szoku, nie ruszyłam się z miejsca. Dopiero dzwonek spowodował, że się ocknęłam, pozbierałam moje notatki i pobiegłam do klasy. Akurat wszyscy wchodzili do klasy. Sorka uśmiechnęła się do mnie i zamknęła drzwi. Alex tu nie widzę. A fakt. Ona chodzi na włoski. Usiadłam w wolnej ławce wyciągnęłam piórnik i czekałam, aż sorka da nam arkusze testowe. Zerknęłam na Sophię, która razem z Carter poprawiała makijaż i jak mi się zdaje chowała ściągi do rękawa swojego sweterka. Przez ułamek sekundy zastanawiałam się czy na nią nie zakablować, ale w głębi serca dalej była moją przyjaciółką. Dostałam swoją kartkę, więc skupiłam się tylko i wyłącznie na teście. Dobrze mi zrobiła nauka z Louis’em. Test był dość szczegółowy , ale dałam radę. Od razu po dzwonku oddałam test i  opuściłam klasę. Byłam z siebie zadowolona, czego nie można  powiedzieć o naszym nowym plastiku. Gdyby ze mną się pouczyła, na pewno by jej dobrze poszło. Następnie mam historię i polski. Luzik. Znowu podążyłam do szafki i wymieniłam książki. Nagle moją uwagę przykuło wielkie zamieszanie kilka metrów ode mnie. Zatrzasnęłam szafkę i podeszłam tam. Przepchałam się przez zgromadzony tłum gapiów i szok. Patrick znęcał się nad Mark’iem, kolegą Jacky z klasy. Po chwili obok mnie pojawiła się moja rudowłosa siostra. Spojrzałam na nią. Była przerażona. Postanowiłam coś z tym zrobić. Oddałam jej moją torbę i podeszłam do Patrick’a, który stał nad przestraszonym chłopakiem. Bad boy odwrócił się w moją stronę.
- A Ty tu czego.? – zapytał lekko rozbawiony.
- Tobie kompletnie odbiło.? Znęcać się nad mniejszymi.? –spojrzałam na niego z mordem w oczach.
- Zabronisz.? – zaśmiał się.
- A żebyś wiedział. Może zmierzysz się z kimś swojego wzrostu.?
- Że niby z Tobą.? – razem z nim zaśmiała się jego banda.
- Dokładnie.
Chłopak dalej się śmiał, a ja niewiele myśląc zrobiłam tzw. Tygrysią łapę( nie wiecie co to, to jazda oglądać „ The New Guy ”. jeden z moich ulubionych filmów ^^ )  i po chwili Patrick leżał na podłodze trzymając się jedną ręką za krocze, a drugą za krwawiący nos. Wszyscy zgromadzeni patrzyli na mnie z lekkim przerażeniem, a Jacky uśmiechała się do mnie. Podeszłam do Mark’a i podałam mu rękę, którą on od razu chwycił.
- Dzięki – uśmiechnął się delikatnie.
- Nie ma sprawy. Ja i tak mam przerąbane w szkole. – mrugnęłam do niego.
Jednak moja radość nie trwała zbyt długo, gdyż pośród tłumu zobaczyłam twarz naszej vice dyrektorki. No to już po mnie. Przepchnęła się przez tłum i już spoglądała to na mnie to na Patricka, który dał radę usiąść.
- Ktoś mi powie co to ma znaczyć.? – zapytała vice.
- To ona pani dyrektor – powiedział szybo Patrick i wskazał na mnie – Ona mnie uderzyła.
- Masz coś na swoją obronę panno Davis.? – zwróciła się do mnie.
- Tak, ale panią jak zwykle to nie zainteresuje. – wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- A więc dobrze. Zostajesz po lekcjach przez najbliższy tydzień.
- Co kurwa.?! – krzyknęłam.
- A za niewyparzony język, jeszcze dodatkowy tydzień. Może to choć trochę nauczy Cię pokory. – odwróciła się, a tłum rozstąpił się jak morze przed Mojżeszem i vice powoli kroczyła do przodu - Sala 206 – rzuciła jeszcze przez ramię i pognała do swojego gabinetu.
Złość kipiała we mnie. A z resztą było widać jak się gotuję. Zabrałam moją torbę od Jacky, która popatrzyła na mnie współczująco i poszłam pod klasę historyczną. Zapowiadają się cudowne 2 tygodnie. Moje wybryki zawsze uchodziły mi na sucho, a tu proszę vice wsadza mnie do kozy na 2 tygodnie. Fakt przez każdą karą ratował mnie nasz były dyrektor. Równy gość był z niego, ale odszedł na emeryturę -.- Tak więc resztę dnia spędziłam cała nabuzowana. Co dziwne Alex nie odezwała się do mnie przez wszystkie lekcje, aż do mojego pójścia do kozy. Poklepała mnie po ramieniu i odeszła mówiąc, że poinformuje chłopaków. A no tak. Telefon mi zabiorą i będą nas pilnować przez najbliższe 3 godziny. -.- Weszłam do klasy 206, gdzie zastałam naszą ukochaną vice dyrektor, którą mordowałam oczami i usiadłam w ławce najbardziej oddalonej od niej. Oprócz mnie byli tu jeszcze: dwóch trzecioklasistów, jedna trzecioklasistka i dwóch moich kolegów z równoległej klasy. Vice do każdego z nasz po kolei podchodziła i zabierała telefony. Żeby nie zarobić więcej odsiadek oddałam bez słowa. Widziałam zwycięski uśmiech na jej twarzy. Grrrrrr. Lepiej niech ze mną nie zadziera, bo zgotuję jej takie piekło, że pożałuje, że mnie poznała. 3 godziny w tej kozie ciągnęły się w nieskończoność. Na szczęście nikt do mnie nie dzwonił, ale nieprzyjemnie miała ta trzecioklasistka. Vice tak na nią nawrzeszczała, że aż sama zaczęłam się bać. Gdy dziewczyna usiadła z powrotem na miejsce jej włosy sterczały na wszystko strony i bleee. Trochę ją ta vice popluła jak się bulwersowała. Dusiłam się, żeby nagle nie wybuchnąć śmiechem z tego jak wygląda, ale jakoś udało mi się przetrzymać. Po tych 3 godzinach, vice łaskawie nas wypuściła i oddała nam nasze telefony. Popatrzyłam na nią przelotnie i wyszłam z klasy, a potem z budynku szkoły. Nagle stanęłam zdziwiona. Pod szkołą czekało na mnie dobrze znane mi auto, a konkretnie duży van. Uśmiechnęłam się szeroko. Podbiegłam do auta i wgramoliłam się do środka. Gdy wszyscy się ze mną przywitali, zajęłam miejsce obok Alex.
- Carol… - zaczęła, ale przerwałam jej.
- Daruj sobie. Widziałam – westchnęłam – Czemu nie chciałaś mi powiedzieć.?
- Nie wiedziałam jakbyś zareagowała. Chyba byś się wkurzyła.. – spuściła głowę.
- Dobra było minęło. – uśmiechnęłam się.
Po chwili już obie włączyłyśmy się w rozmowę prowadzoną przez chłopców. Za prośbą Niall’a pojechaliśmy do Nandos. Jak zwykle Niall zjadł o wiele więcej niż pozostali i wziął sobie też na wynos. W drodze powrotnej siedziałam już obok Lou, który kierował. Podziękowałam mu za pomoc przy nauce. Chłopcy podwieźli mnie, Jacky i Alex pod sam dom, pożegnali się z nami ( Louis powiedział, że jeszcze potem zadzwoni ) i pojechali odwieźć Vic, z którą miał zostać Niall ( dalej się uczy grać na gitarze ). Pożegnałyśmy się z Alex i razem z moją młodszą siostrą weszłyśmy do domu. Nikogo nie było. Zdziwiłam się. Zwykle mama jest w domu po 18. Weszłam do kuchni i na stole zobaczyłam małą kartkę.
 „ Poszliśmy z Reg’em do teatru. Wrócimy późno. Mama ”

Uśmiechnęłam się lekko i pobiegłam do swojego pokoju. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, więc wyciągnęłam jakąś kartkę, ołówek, usiadłam na łóżku, biorąc dużą książkę w twardej okładce i zaczęłam rysować. Jak nie wiem co mam robić, to rysuję, choć nie zawsze wiem co. Nieźle wychodzą mi portrety pamięciowe ^^ Mój ukryty talent. Nawet Alex o nim nie wie. W między czasie włączyłam sobie muzykę i rysowałam. Oczy, nos, usta, twarz, włosy i babum wyszedł mi Tomlinson prawie jak żywy. Uśmiechnęłam się delikatnie,  podpisałam gotowy rysunek i narysowałam małe serduszko na dole ^^ Przy najbliższej okazji podaruję go Lou. Nagle do pokoju wpadła Jacky z dziwną radością na twarzy. Szybko ukryłam rysunek w książce i spojrzałam na nią.
- Carol . Musisz to zobaczyć – wielki banan zagościł na jej twarzy, po czym pobiegła do swojego pokoju, a ja podążyłam za nią. Usiadła na łóżku i pokazała mi na laptopa. Wzięłam go do rąk i usiadłam obok. Okazało się, że ktoś umieścił z necie nagranie jak Patrick obrywa ode mnie.  O.O Zaczęłam się śmiać. Z takiej perspektywy wyglądało to o wiele lepiej. Wiele z komentarzy umieszczonych pod filmem, wychwalało mnie. Ale jednak moją uwagę przykuł komentarz wypisany wielkimi literami od naszej ukochanej blond plastikowej lisicy. „CO TA S*** ZROBIŁA MOJEMU PATRICK’OWI.!! POŻAŁUJE ŻE SIĘ URODZIŁA.!! POŻAŁUJE ŻE MNIE POZNAŁA.!! NIECH SIĘ JUŻ SZYKUJE NA WIELKĄ ZEMSTĘ.!! ” No dobra… Nie wiem do czego zdolna jest Carter, ale jak widać przed niczym się nie cofnie. Jakoś wcześniej nie widziałam w niej zagrożenia, ale teraz… No nie moja wina, że wpadła na mnie i moja tacka z lunchem wylądowała na niej. Od tamtego momentu chce się zemścić. Westchnęłam głęboko po czym wyszłam z pokoju Jacky i wróciłam do siebie. Wyszłam na balkon i usiadłam na ławeczce. Podciągnęłam kolana pod brodę i oparłam się na nich. Nie wiem czym mnie tak życie pokrzywdziło, ale wydaję mi się, że jest coraz gorzej. Chociaż jedynym pocieszeniem są najbliżsi ludzie , którzy mnie otaczają. Mam chłopaka, który mnie kocha. Przyjaciół, którzy zawsze znajdą dla mnie czas i lubię mnie taką jaką jestem. Rodzinę, na której mogę polegać. Czego mi jeszcze brakuje.? Akceptacji młodzieży szkolnej. Przez całe gimnazjum i te dwie klasy liceum, byłam uważana za dziwną , bo nie ubierałam się w sukienki i spódniczki, tylko biegałam za piłką, chodziłam w trampkach i lubiłam mieć kolana całe w strupach. Potem robiło się coraz gorzej. Bo to okres dojrzewania, bo to chłopaki, bo to seks, a ja nawet w najmniejszym stopniu nie miałam na to ochoty. Było niewielu ludzi ,którzy mnie zaakceptowali i przyjęli do swojego grona. Miałam parę koleżanek i kolegów na krzyż. Ja nie wiem co jest ze mną nie tak, że mnie ludzie nie lubią, ale chociaż nie udaję nikogo innego na siłę i jestem sobą, a to chyba jest najważniejsze. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Szybko wbiegłam do pokoju i rzucając się na łóżko odebrałam telefon.
- Haloooo.? – no niestety przeceniłam swoje możliwości i wylądowałam po drugiej stronie łóżka. Było słychać głośny łomot, a potem już mój śmiech.
- Carol wszystko gra.?- usłyszałam zaniepokojony głos mojego chłopaka.
- Tak tak Louis, tylko spadłam z łóżka – odpowiedziałam rozbawiona.
- Uff to dobrze – odetchnął z ulgą – Co byś powiedziała na wejściówki za kulisy i bilety VIP na najbliższy koncert One Direction.?
- To jeszcze zależy, kiedy ten zacny zespół koncertuje.
- W sobotę o 18 w centrum.
- No to chętnie przyjdę, ale pod jednym warunkiem.
- Słucham.
- Przyjdę, jeżeli jeden z tych 5 cudownych chłopaków, zabierze mnie potem na spacer. Wiesz który. Ten co zwykle chodzi w koszulkach w paski i chyba ma na imię Louis czy jakoś tak. – uśmiechnęłam się
- Ale ty mas wymagania. No to zobaczymy może uda mi się to załatwić.
- No to ja może przyjdę. Zadzwoń jak coś ustalisz.
- No dobra mała . Kocham Cię
- Ja Ciebie też – rozłączyłam się.
Nie minęła minuta, kiedy mój telefon ponownie zadzwonił.
- Halo.?
- Powiedział, że chętnie zabierze Cię na spacer. – zaśmiałam się.
- Hahahaha spoko. To zabierzesz mnie ze sobą na koncert, a potem może coś zaiskrzy miedzy mną, a Louis’em.
- Zobaczymy. Do zobaczenia słońce.
- Do miłego – cmoknęłam jeszcze do Louis’a i rozłączyłam się.
Przez resztę wieczoru uśmiech nie schodził mi z twarzy. W zadziwiając szybkim tempie udało mi się odrobić wszystkie lekcje i znalazłam też czas na  posiedzenie na facebook’u i twitte’rze. Jako że ja bardzo lubię spać po 23 położyłam się do łóżka. W moich myślach gościł, tylko i wyłącznie Louis. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się delikatnie. W dobrym humorze zasnęłam. Jednak była to cisza, przed wielką burzą…

**********
Dobra na początku chciałam was BARDZO x100 przeprosić za to, że tak długo nie pisałam, ale jakoś tak nie miałam weny, motywacji, chęci , czasu i wgl taka jakaś zdołowana chodziłam. Ale wielkie pocieszenie. Wena wróciła.! OH YEAAH.! Carol wraca z nową siłą i nowymi pomysłami.( pomogła Mika <333 ) A więc dziewczyny mam nadzieję, że się nie gniewacie.? ^^ No to do rzeczy. Jak podoba się tak długo oczekiwany rozdział.? Według mnie jest całkiem niezły, a co najważniejsze podoba mi się :) Nie wiek kiedy pojawi się następny, ale jak już zdążyłyście przeczytać ostatnie zdanie w rozdziale, to możecie się powoli przygotowywać na wielki i nieoczekiwany obrót wielu spraw. Takk nieoczekiwany XD No i po co ja wam zdradzam.? ahhh wiem bo was kocham moje DIRECTIONERKI. ♥ Jest was aż 49 i mam prawie 24000 wejść *_____________* Nie zdajecie sobie sprawy z tego jak moja mordka się cieszy. Banan na całego ryjca :D Dobra no to tak jak mam was informować o następnych rozdziałach czy coś ( macie pomysły lub uwagi do bloga ) to piszcie na gg: 5195014 oraz na twiterze. <--- jeżeli piszecie tutaj to błagam was. Napiszcie że czytałyście mojego bloga, żebym wiedziała że to wy. Dobra do następnego moi kochani i na koniec znowu BARDZO PRZEPRASZAM. ♥ ( Ostatnio faza na Horana XD )
+ blog mojej BFF Karoliny o modzie :D serdecznie zapraszam. Ps. Śliczną mam przyjaciółkę nie.? ^^

  Strój Carol ^^ Ma Louis gust co.? :D---->


********** 

 OMFG O.O Jestem dziewczyną naszego kochanego Irlandczyka.!!! AAAAAAAAA.!! LOVE YOU NIALL VERY MUCH

5 komentarzy:

  1. Bejbe, bejbe, bejbe.. Jesteś genialna!!! Wspaniały rozdział, pisz następny i od razu mnie informuj co i jak będzie dalej !!! :D Kocham Ciebie! <333

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebiste <3
    http://galaxy-strawberry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG kocham to opowiadanie!!
    jedno z najlepszych jakie czytałam. ; ]]
    rozdział jest przecudowny jak zresztą wszystkie.
    po prostu zacnie piszesz. ; DD
    Lou i Carol są tacy słodcy. ♥♥
    czekam na ten obrót akcji tylko mam nadzieję, że nie będzie strasznie drastyczny.
    czekam na next'a no i jeżeli tylko chcesz to wbijaj do mnie. ; >>

    OdpowiedzUsuń
  4. Huhuhuhu, piszesz o burzy a u mnie akurat burza. Dobra, nie śmieszny żart, ale nie ważne. ;D
    Rozdział jak zawsze super mega hiper zajebisty! :) Szkoda, że Sophia się tak strasznie zmieniła, jak tylko dorwę naszego Loczka to mu skopię za to tyłek! :< Ale za to Carol zaszalała! Bardzo mi się podobało jej odważne wystąpienie, oby takich więcej! :D Dyrektorką nie należy się przejmować, pfff. Należało się Patrickowi, za to jestem baardzo ciekawa co też ta głupia Carter znowu wymyśli... No cóż, rozumiem, iż ten rozdział to była tzw. cisza przed burzą. Już się nie mogę doczekać następnego, akcja się zagęszcza! :D
    Na gadu wejdę dopiero w czwartek i coś tam ogarniemy razem. :>

    lovelove<3

    OdpowiedzUsuń
  5. genialnie <3

    zapraszam do komentowania :*
    http://mysterious-crescent.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń