{ Carol }
Dobra mamy już wtorkowy wieczór. Przez tych kilka
poprzednich dni próbowaliśmy skontaktować się z Sophią, ale niestety nie
odbierała telefonów, nie odpisywała na sms-y ani na tweety, a gdy
przychodziliśmy do jej domu to nas zbywała mówiąc, że nie ma czasu lub po
prostu nie otwierała drzwi. Wszyscy się o nią martwiliśmy, jednak najbardziej
na tym cierpiał Hazza. Lokers przesiadywał z nami, chodził wszędzie z nami, ale
był strasznie przygaszony i rzadko kiedy się odzywał, a wieczorami sterczał pod
domem Sophi. Staraliśmy się przemówić mu do rozumu, ale niestety nic to nie
dawało. Wszyscy byliśmy lekko przygnębieni, jednak ja, Alex, Jacky i Vic
zajęłyśmy się szkołą, więc starałyśmy się nie myśleć o biednym Hazzie i o
dziwnym zachowaniu Sophi, choć widywałyśmy ją codziennie w szkole. ( Vic chodzi
do innego liceum, ale niedaleko naszego ) . Jutro mam potężny test z
francuskiego, ale ja jestem zdolna i dam radę. Znaczy z francuskim cakiem
nieźle sobie radzę, czego nie można powiedzieć o Sophi. Zawsze razem uczyłyśmy
się na testy z tego języka, a tu nie poprosiła o pomoc ani nic. Westchnęłam
głośno. Jednak mam małe problemy z niektórymi zwrotami, przy czym pomaga mi
Louis, który zna francuski, chyba najlepiej ze wszystkich osób jakie znam.
Oboje siedzimy na moim łóżku, zawalonym słownikami, notatkami i książkami, ale
co jest dziwne. Skupiamy się tylko na nauce, a nie na sobie. Chyba Louis
troszczy się o moją edukację ^^ Po kilku męczących godzinach byłam wykuta.
- Dziękuję Lou. – przytuliłam mocno chłopaka – Co ja bym
bez Ciebie zrobiła –wyszczerzyłam się.
- Nie ma sprawy mała. – uśmiechnął się słodko.
Spojrzałam na zegarek. O.o No doooobra. 22:10.
- Emmm Lou czy wy jutro z rana nie macie jakiegoś
wywiadu.? – zerknęłam na niego.
- Mamy, no i co w związku z tym.?
- No nie powinieneś iść do domu i się wyspać.?
- A nie mogę zostać tu z Tobą.? – zrobił minę zbitego
psiaka.
No japierdziele. Dlaczego to zawsze musi na mnie
działać.?
- No dobra, ale robisz mi śniadanie i odwozisz do szkoły
– wystawiłam język w jego stronę.
- Zgoda. – wyszczerzył się.
Wstałam z łóżka i wyciągnęłam z szafy jakieś spodenki i
dużą koszulkę. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i wróciłam do
pokoju. Spojrzałam na łóżko, ale nie było na nim Louis’a. Poczułam przyjemny
ciepły wietrzyk. Spojrzałam w stronę otwartego balkonu. Stał tam wysoki
chłopak, oparty o barierkę i wpatrujący się w gwiaździste niebo. Podeszłam do
niego i przytuliłam go od tyłu. Lou drgnął lekko. Po kilku minutach odwrócił
się i objął mnie. Wsłuchałam się w bicie jego serca. Tommo pocałował mnie w
czoło. Wróciliśmy do pokoju, zamykając za sobą drzwi balkonowe. Położyłam się
na łóżku i okryłam kołdrą. Louis zrzucił ciuchy, zostając w samych bokserkach i
wlazł pod kołdrę kładąc się obok i przytulając mnie. Szepnął mi do ucha „
Kolorowych snów mała ”. Odpłynęłam do krainy snów.
******
Obudziłam się o 7. Czułam się całkiem wypoczęta.
Przeciągnęłam się. Moja ręką opadła na drugą stronę łóżka, gdzie powinien być
mój chłopak. Miejsce było jeszcze ciepłe, więc musiał niedawno wstać. Usiadłam
na łóżku i ziewnęłam szeroko. Po chwili drzwi mojego pokoju otworzyły się z
lekkim skrzypnięciem i do środka wszedł ubrany i uśmiechnięty Louis. Podszedł
do mnie i pocałował na dzień dobry.
- Ubieraj się szybko, bo śniadanie Ci wystygnie. –
wyszczerzył się.
- To pomóż mi coś wybrać – rzekłam z uśmiechem i stanęłam
przed szafą.
Zrobiłam coś typu Kubuś Puchatek i jego „ myśl myśl myśl
”. Natomiast Louis przeleciał wzrokiem po wszystkich ciuchach po czym wręczył
mi do ręki < obrazek pod rozdziałem
> i wygonił do łazienki. Ogarnęłam się w 15 minut, po czym zeszłam na dół do
kuchni. Usiadłam przy stole i przed twarzą wylądował mi talerz z jajecznicą.
Było tego dużo za dużo, jak dla mnie. Zdziwiona zerknęłam na Louis’a, który
usiadł obok mnie. Wzruszył tylko ramionami i położył obok talerza dwa widelce.
Uśmiechnęłam się do niego i dałam buziaka w policzek, po czym wzięłam widelec
do ręki i zaczęłam jeść, a po krótkiej chwili Louis dołączył do mnie. W spokoju
zjedliśmy śniadanie, które okazało się być bardzo dobre. Godzina 7:40 . Włożyłam
talerz do zlewu, wzięłam torbę z książkami i oboje z Louis’em wyszliśmy z domu.
Zamknęłam drzwi. Wsiedliśmy do jego samochodu i po kilku minutach byliśmy pod
moją szkołą.
- Powodzenia na francuskim mała – uśmiechnął się Lou i
pocałował mnie.
- Dzięki. Przyjedziesz po mnie jak skończycie wywiad czy
coś z chłopakami będziecie robić dzisiaj.? – zapytałam otwierając powoli drzwi.
- A wiesz, że nie wiem.? Jak coś to najwyżej zadzwonię.
- Ok. Do potem Lou – uśmiechnęłam się i szybkim krokiem
ruszyłam do budynku szkoły.
Tuż obok swojej
szafki spotkałam Alex, która żegnała się z Liamem, który najwyraźniej i ją
przywiózł do szkoły. Gdy oderwał się od swoje dziewczyny podszedł do mnie i
przywitał się ze mną przytulając mnie, po czym opuścił naszą zacną szkołę. Wyłapałam
wiele dziewczęcych spojrzeń kierowanych w naszą stronę. Oczywiście żadne nie
było nawet w najmniejszym stopniu pozytywne. No dobra poczułam się jeszcze
gorzej niż zwykle. Westchnęłam głośno i wyciągnęłam z szafki książki do chemii
i francuskiego, żeby przed testem który jest za godzinę, trochę sobie
poprzypominać. Zerknęłam na szafkę Alex, ale nie było jej przy niej. Puknęłam
się w czoło. Przecież już jest po przerwie. Zamknęłam szybko szafkę i pobiegłam
na 2 piętro do sali chemicznej. Zdążyłam przed nauczycielką. Usiadłam obok Alex
i szepnęłam tak, żeby sorka nie zauważyła.
- Widziałaś gdzieś Sophię.?
- Nieee... – szepnęła niezbyt przekonującym tonem i
spuściła głowę.
- Alex..
- No Carol nie widziałam jej .. – słyszałam jak łamał się
jej głos.
- Alex do
cholery.! – powiedziałam głośniej.
Kilka osób zwróciło się w naszą stronę, ale ja się tym
nie przejęłam. Z resztą po co skoro sorka niczego nie zauważyła. Wiedziałam, że
Alex nie chce ze mną rozmawiać, więc na razie dałam jej spokój i powtarzałam
sobie na francuski. Chemię mam w małym palcu ( chyba jako jedyna z nielicznych
lekcji na których jestem niezła ) więc odpuściłam sobie słuchanie. Gdy tylko
dzwonek zadzwonił Alex w obawie, że znowu będę ją nękać pierwsza wybiegła z
klasy. Westchnęłam tylko i wyszłam z klasy. Wmieszałam się w tłum i powoli
kierowałam się z powrotem na parter nie patrząc gdzie idę. Nagle na kogoś
wpadłam. Wszystkie notatki wyleciały mi z rąk i upadłam na moje zacne cztery
litery. Spojrzałam w górę i zamarłam. O.O To niemożliwe. Krótka czarna mini,
oczojebny różowy sweterek, bluzka z wielkim dekoltem, koturny, mega tapeta i
burza loków na głowie. Sophia.?! Spojrzała na mnie wystraszona i wycofała się
powoli, po czym Carter podała jej rękę i obie powędrowały korytarzem w kierunku
Sali od francuskiego. Szok. Moja Sophia.? Moja mała Sophia.?! Jak ona mogła.?
Przez kilka minut będąc w stanie głębokiego szoku, nie ruszyłam się z miejsca.
Dopiero dzwonek spowodował, że się ocknęłam, pozbierałam moje notatki i
pobiegłam do klasy. Akurat wszyscy wchodzili do klasy. Sorka uśmiechnęła się do
mnie i zamknęła drzwi. Alex tu nie widzę. A fakt. Ona chodzi na włoski.
Usiadłam w wolnej ławce wyciągnęłam piórnik i czekałam, aż sorka da nam arkusze
testowe. Zerknęłam na Sophię, która razem z Carter poprawiała makijaż i jak mi
się zdaje chowała ściągi do rękawa swojego sweterka. Przez ułamek sekundy
zastanawiałam się czy na nią nie zakablować, ale w głębi serca dalej była moją
przyjaciółką. Dostałam swoją kartkę, więc skupiłam się tylko i wyłącznie na
teście. Dobrze mi zrobiła nauka z Louis’em. Test był dość szczegółowy , ale
dałam radę. Od razu po dzwonku oddałam test i
opuściłam klasę. Byłam z siebie zadowolona, czego nie można powiedzieć o naszym nowym plastiku. Gdyby ze
mną się pouczyła, na pewno by jej dobrze poszło. Następnie mam historię i
polski. Luzik. Znowu podążyłam do szafki i wymieniłam książki. Nagle moją uwagę
przykuło wielkie zamieszanie kilka metrów ode mnie. Zatrzasnęłam szafkę i
podeszłam tam. Przepchałam się przez zgromadzony tłum gapiów i szok. Patrick
znęcał się nad Mark’iem, kolegą Jacky z klasy. Po chwili obok mnie pojawiła się
moja rudowłosa siostra. Spojrzałam na nią. Była przerażona. Postanowiłam coś z
tym zrobić. Oddałam jej moją torbę i podeszłam do Patrick’a, który stał nad
przestraszonym chłopakiem. Bad boy odwrócił się w moją stronę.
- A Ty tu czego.? – zapytał lekko rozbawiony.
- Tobie kompletnie odbiło.? Znęcać się nad mniejszymi.?
–spojrzałam na niego z mordem w oczach.
- Zabronisz.? – zaśmiał się.
- A żebyś wiedział. Może zmierzysz się z kimś swojego
wzrostu.?
- Że niby z Tobą.? – razem z nim zaśmiała się jego banda.
- Dokładnie.
Chłopak dalej się śmiał, a ja niewiele myśląc zrobiłam
tzw. Tygrysią łapę( nie wiecie co to, to jazda oglądać „ The New Guy ”. jeden z
moich ulubionych filmów ^^ ) i po chwili
Patrick leżał na podłodze trzymając się jedną ręką za krocze, a drugą za
krwawiący nos. Wszyscy zgromadzeni patrzyli na mnie z lekkim przerażeniem, a
Jacky uśmiechała się do mnie. Podeszłam do Mark’a i podałam mu rękę, którą on
od razu chwycił.
- Dzięki – uśmiechnął się delikatnie.
- Nie ma sprawy. Ja i tak mam przerąbane w szkole. –
mrugnęłam do niego.
Jednak moja radość nie trwała zbyt długo, gdyż pośród
tłumu zobaczyłam twarz naszej vice dyrektorki. No to już po mnie. Przepchnęła
się przez tłum i już spoglądała to na mnie to na Patricka, który dał radę
usiąść.
- Ktoś mi powie co to ma znaczyć.? – zapytała vice.
- To ona pani dyrektor – powiedział szybo Patrick i
wskazał na mnie – Ona mnie uderzyła.
- Masz coś na swoją obronę panno Davis.? – zwróciła się
do mnie.
- Tak, ale panią jak zwykle to nie zainteresuje. –
wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- A więc dobrze. Zostajesz po lekcjach przez najbliższy
tydzień.
- Co kurwa.?! – krzyknęłam.
- A za niewyparzony język, jeszcze dodatkowy tydzień.
Może to choć trochę nauczy Cię pokory. – odwróciła się, a tłum rozstąpił się
jak morze przed Mojżeszem i vice powoli kroczyła do przodu - Sala 206 – rzuciła
jeszcze przez ramię i pognała do swojego gabinetu.
Złość kipiała we mnie. A z resztą było widać jak się
gotuję. Zabrałam moją torbę od Jacky, która popatrzyła na mnie współczująco i
poszłam pod klasę historyczną. Zapowiadają się cudowne 2 tygodnie. Moje wybryki
zawsze uchodziły mi na sucho, a tu proszę vice wsadza mnie do kozy na 2
tygodnie. Fakt przez każdą karą ratował mnie nasz były dyrektor. Równy gość był
z niego, ale odszedł na emeryturę -.- Tak więc resztę dnia spędziłam cała
nabuzowana. Co dziwne Alex nie odezwała się do mnie przez wszystkie lekcje, aż
do mojego pójścia do kozy. Poklepała mnie po ramieniu i odeszła mówiąc, że
poinformuje chłopaków. A no tak. Telefon mi zabiorą i będą nas pilnować przez
najbliższe 3 godziny. -.- Weszłam do klasy 206, gdzie zastałam naszą ukochaną
vice dyrektor, którą mordowałam oczami i usiadłam w ławce najbardziej oddalonej
od niej. Oprócz mnie byli tu jeszcze: dwóch trzecioklasistów, jedna
trzecioklasistka i dwóch moich kolegów z równoległej klasy. Vice do każdego z
nasz po kolei podchodziła i zabierała telefony. Żeby nie zarobić więcej odsiadek
oddałam bez słowa. Widziałam zwycięski uśmiech na jej twarzy. Grrrrrr. Lepiej
niech ze mną nie zadziera, bo zgotuję jej takie piekło, że pożałuje, że mnie
poznała. 3 godziny w tej kozie ciągnęły się w nieskończoność. Na szczęście nikt
do mnie nie dzwonił, ale nieprzyjemnie miała ta trzecioklasistka. Vice tak na
nią nawrzeszczała, że aż sama zaczęłam się bać. Gdy dziewczyna usiadła z
powrotem na miejsce jej włosy sterczały na wszystko strony i bleee. Trochę ją
ta vice popluła jak się bulwersowała. Dusiłam się, żeby nagle nie wybuchnąć
śmiechem z tego jak wygląda, ale jakoś udało mi się przetrzymać. Po tych 3
godzinach, vice łaskawie nas wypuściła i oddała nam nasze telefony. Popatrzyłam
na nią przelotnie i wyszłam z klasy, a potem z budynku szkoły. Nagle stanęłam
zdziwiona. Pod szkołą czekało na mnie dobrze znane mi auto, a konkretnie duży
van. Uśmiechnęłam się szeroko. Podbiegłam do auta i wgramoliłam się do środka.
Gdy wszyscy się ze mną przywitali, zajęłam miejsce obok Alex.
- Carol… - zaczęła, ale przerwałam jej.
- Daruj sobie. Widziałam – westchnęłam – Czemu nie
chciałaś mi powiedzieć.?
- Nie wiedziałam jakbyś zareagowała. Chyba byś się
wkurzyła.. – spuściła głowę.
- Dobra było minęło. – uśmiechnęłam się.
Po chwili już obie włączyłyśmy się w rozmowę prowadzoną
przez chłopców. Za prośbą Niall’a pojechaliśmy do Nandos. Jak zwykle Niall
zjadł o wiele więcej niż pozostali i wziął sobie też na wynos. W drodze
powrotnej siedziałam już obok Lou, który kierował. Podziękowałam mu za pomoc
przy nauce. Chłopcy podwieźli mnie, Jacky i Alex pod sam dom, pożegnali się z
nami ( Louis powiedział, że jeszcze potem zadzwoni ) i pojechali odwieźć Vic, z
którą miał zostać Niall ( dalej się uczy grać na gitarze ). Pożegnałyśmy się z
Alex i razem z moją młodszą siostrą weszłyśmy do domu. Nikogo nie było.
Zdziwiłam się. Zwykle mama jest w domu po 18. Weszłam do kuchni i na stole
zobaczyłam małą kartkę.
„ Poszliśmy z Reg’em do teatru. Wrócimy
późno. Mama ”
Uśmiechnęłam się lekko i pobiegłam do swojego pokoju. Nie
wiedziałam co mam ze sobą zrobić, więc wyciągnęłam jakąś kartkę, ołówek,
usiadłam na łóżku, biorąc dużą książkę w twardej okładce i zaczęłam rysować.
Jak nie wiem co mam robić, to rysuję, choć nie zawsze wiem co. Nieźle wychodzą
mi portrety pamięciowe ^^ Mój ukryty talent. Nawet Alex o nim nie wie. W między
czasie włączyłam sobie muzykę i rysowałam. Oczy, nos, usta, twarz, włosy i
babum wyszedł mi Tomlinson prawie jak żywy. Uśmiechnęłam się delikatnie, podpisałam gotowy rysunek i narysowałam małe
serduszko na dole ^^ Przy najbliższej okazji podaruję go Lou. Nagle do pokoju
wpadła Jacky z dziwną radością na twarzy. Szybko ukryłam rysunek w książce i
spojrzałam na nią.
- Carol . Musisz to zobaczyć – wielki banan zagościł na
jej twarzy, po czym pobiegła do swojego pokoju, a ja podążyłam za nią. Usiadła
na łóżku i pokazała mi na laptopa. Wzięłam go do rąk i usiadłam obok. Okazało
się, że ktoś umieścił z necie nagranie jak Patrick obrywa ode mnie. O.O Zaczęłam się śmiać. Z takiej perspektywy
wyglądało to o wiele lepiej. Wiele z komentarzy umieszczonych pod filmem,
wychwalało mnie. Ale jednak moją uwagę przykuł komentarz wypisany wielkimi
literami od naszej ukochanej blond plastikowej lisicy. „CO TA S*** ZROBIŁA MOJEMU PATRICK’OWI.!! POŻAŁUJE ŻE SIĘ URODZIŁA.!!
POŻAŁUJE ŻE MNIE POZNAŁA.!! NIECH SIĘ JUŻ SZYKUJE NA WIELKĄ ZEMSTĘ.!! ” No dobra…
Nie wiem do czego zdolna jest Carter, ale jak widać przed niczym się nie
cofnie. Jakoś wcześniej nie widziałam w niej zagrożenia, ale teraz… No nie moja
wina, że wpadła na mnie i moja tacka z lunchem wylądowała na niej. Od tamtego
momentu chce się zemścić. Westchnęłam głęboko po czym wyszłam z pokoju Jacky i
wróciłam do siebie. Wyszłam na balkon i usiadłam na ławeczce. Podciągnęłam
kolana pod brodę i oparłam się na nich. Nie wiem czym mnie tak życie
pokrzywdziło, ale wydaję mi się, że jest coraz gorzej. Chociaż jedynym
pocieszeniem są najbliżsi ludzie , którzy mnie otaczają. Mam chłopaka, który
mnie kocha. Przyjaciół, którzy zawsze znajdą dla mnie czas i lubię mnie taką
jaką jestem. Rodzinę, na której mogę polegać. Czego mi jeszcze brakuje.?
Akceptacji młodzieży szkolnej. Przez całe gimnazjum i te dwie klasy liceum,
byłam uważana za dziwną , bo nie ubierałam się w sukienki i spódniczki, tylko
biegałam za piłką, chodziłam w trampkach i lubiłam mieć kolana całe w strupach.
Potem robiło się coraz gorzej. Bo to okres dojrzewania, bo to chłopaki, bo to
seks, a ja nawet w najmniejszym stopniu nie miałam na to ochoty. Było niewielu
ludzi ,którzy mnie zaakceptowali i przyjęli do swojego grona. Miałam parę
koleżanek i kolegów na krzyż. Ja nie wiem co jest ze mną nie tak, że mnie
ludzie nie lubią, ale chociaż nie udaję nikogo innego na siłę i jestem sobą, a
to chyba jest najważniejsze. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu.
Szybko wbiegłam do pokoju i rzucając się na łóżko odebrałam telefon.
- Haloooo.? – no niestety przeceniłam swoje możliwości i
wylądowałam po drugiej stronie łóżka. Było słychać głośny łomot, a potem już
mój śmiech.
- Carol wszystko
gra.?- usłyszałam zaniepokojony głos mojego chłopaka.
- Tak tak Louis, tylko spadłam z łóżka – odpowiedziałam
rozbawiona.
- Uff to dobrze
– odetchnął z ulgą – Co byś powiedziała
na wejściówki za kulisy i bilety VIP na najbliższy koncert One Direction.?
- To jeszcze zależy, kiedy ten zacny zespół koncertuje.
- W sobotę o 18 w
centrum.
- No to chętnie przyjdę, ale pod jednym warunkiem.
- Słucham.
- Przyjdę, jeżeli jeden z tych 5 cudownych chłopaków,
zabierze mnie potem na spacer. Wiesz który. Ten co zwykle chodzi w koszulkach w
paski i chyba ma na imię Louis czy jakoś tak. – uśmiechnęłam się
- Ale ty mas
wymagania. No to zobaczymy może uda mi się to załatwić.
- No to ja może przyjdę. Zadzwoń jak coś ustalisz.
- No dobra mała .
Kocham Cię
- Ja Ciebie też – rozłączyłam się.
Nie minęła minuta, kiedy mój telefon ponownie zadzwonił.
- Halo.?
- Powiedział, że chętnie zabierze Cię na spacer. –
zaśmiałam się.
- Hahahaha spoko. To zabierzesz mnie ze sobą na koncert,
a potem może coś zaiskrzy miedzy mną, a Louis’em.
- Zobaczymy. Do zobaczenia słońce.
- Do miłego – cmoknęłam jeszcze do Louis’a i rozłączyłam
się.
Przez resztę wieczoru uśmiech nie schodził mi z twarzy. W
zadziwiając szybkim tempie udało mi się odrobić wszystkie lekcje i znalazłam
też czas na posiedzenie na facebook’u i
twitte’rze. Jako że ja bardzo lubię spać po 23 położyłam się do łóżka. W moich
myślach gościł, tylko i wyłącznie Louis. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się
delikatnie. W dobrym humorze zasnęłam. Jednak była to cisza, przed wielką
burzą…
**********
Dobra na początku chciałam was BARDZO x100 przeprosić za to, że tak długo nie pisałam, ale jakoś tak nie miałam weny, motywacji, chęci , czasu i wgl taka jakaś zdołowana chodziłam. Ale wielkie pocieszenie. Wena wróciła.! OH YEAAH.! Carol wraca z nową siłą i nowymi pomysłami.( pomogła Mika <333 ) A więc dziewczyny mam nadzieję, że się nie gniewacie.? ^^ No to do rzeczy. Jak podoba się tak długo oczekiwany rozdział.? Według mnie jest całkiem niezły, a co najważniejsze podoba mi się :) Nie wiek kiedy pojawi się następny, ale jak już zdążyłyście przeczytać ostatnie zdanie w rozdziale, to możecie się powoli przygotowywać na wielki i nieoczekiwany obrót wielu spraw. Takk nieoczekiwany XD No i po co ja wam zdradzam.? ahhh wiem bo was kocham moje DIRECTIONERKI. ♥♥♥ Jest was aż 49 i mam prawie 24000 wejść *_____________* Nie zdajecie sobie sprawy z tego jak moja mordka się cieszy. Banan na całego ryjca :D Dobra no to tak jak mam was informować o następnych rozdziałach czy coś ( macie pomysły lub uwagi do bloga ) to piszcie na gg: 5195014 oraz na twiterze. <--- jeżeli piszecie tutaj to błagam was. Napiszcie że czytałyście mojego bloga, żebym wiedziała że to wy. Dobra do następnego moi kochani i na koniec znowu BARDZO PRZEPRASZAM. ♥ ( Ostatnio faza na Horana XD )
+ blog mojej BFF Karoliny o modzie :D serdecznie zapraszam. Ps. Śliczną mam przyjaciółkę nie.? ^^ ♥
Strój Carol ^^ Ma Louis gust co.? :D---->
Strój Carol ^^ Ma Louis gust co.? :D---->
**********
OMFG O.O Jestem dziewczyną naszego kochanego Irlandczyka.!!! AAAAAAAAA.!! LOVE YOU NIALL VERY MUCH ♥♥♥
Bejbe, bejbe, bejbe.. Jesteś genialna!!! Wspaniały rozdział, pisz następny i od razu mnie informuj co i jak będzie dalej !!! :D Kocham Ciebie! <333
OdpowiedzUsuńzajebiste <3
OdpowiedzUsuńhttp://galaxy-strawberry.blogspot.com/
OMG kocham to opowiadanie!!
OdpowiedzUsuńjedno z najlepszych jakie czytałam. ; ]]
rozdział jest przecudowny jak zresztą wszystkie.
po prostu zacnie piszesz. ; DD
Lou i Carol są tacy słodcy. ♥♥
czekam na ten obrót akcji tylko mam nadzieję, że nie będzie strasznie drastyczny.
czekam na next'a no i jeżeli tylko chcesz to wbijaj do mnie. ; >>
Huhuhuhu, piszesz o burzy a u mnie akurat burza. Dobra, nie śmieszny żart, ale nie ważne. ;D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super mega hiper zajebisty! :) Szkoda, że Sophia się tak strasznie zmieniła, jak tylko dorwę naszego Loczka to mu skopię za to tyłek! :< Ale za to Carol zaszalała! Bardzo mi się podobało jej odważne wystąpienie, oby takich więcej! :D Dyrektorką nie należy się przejmować, pfff. Należało się Patrickowi, za to jestem baardzo ciekawa co też ta głupia Carter znowu wymyśli... No cóż, rozumiem, iż ten rozdział to była tzw. cisza przed burzą. Już się nie mogę doczekać następnego, akcja się zagęszcza! :D
Na gadu wejdę dopiero w czwartek i coś tam ogarniemy razem. :>
lovelove<3
genialnie <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do komentowania :*
http://mysterious-crescent.blogspot.com/