29.08.2012

Happy Birthday Liam ♥

Jako że mój ukochany tatuś pożyczył mi neta, na parę dni postanowiłam to dobrze wykorzystać i złożyć życzenia naszemu kochanemu solenizantowi tu i na twitterze. Tak więc Liam czego by Ci tu życzyć ...dziewczynę masz , czterech braci którzy są przy Tobie zawsze i wszędzie, jesteś popularny, robisz to co kochasz, masz miliony fanów i fanek, druga nerka wróciła do zdrowia. No nie bardzo jest co życzyć, bo chyba masz wszystko, ale życzenia od serca są najlepsze , więc Liam:
- zdrowia
- szczęścia
- żeby Cię Danielle nigdy nie opuściła
- żeby fani kochali Cię zawsze tak mocno
- żeby chłopcy byli przy Tobie nawet jak zespół straci swoją świetność ( w co szczerze wątpię ) 
- żebyście przyjechali do Polski 
- żebyś się nigdy nie zmienił.
Wszystkiego najlepszego Liam ! ♥♥♥

 + ps. jutro biorę się za rozdział bo będę cały dzień sama z dziadkiem, trzymajcie kciuki  ♥

26.08.2012

Ogłoszenie parafialne .

Ciężko jest mi to pisać, ale niestety nie mam wyboru. Gdybym wam tego nie wyjaśniła sama miałabym swego rodzaju wyrzuty sumienia...Nie wiem kiedy będzie następny rozdział, ani kolejne. Nie mogę konkretnie określić kiedy się pojawią, ponieważ jutro wyprowadzam się na 2, może 3, góra 4 miesiące do babci, gdzie raczej nie będę miała mobilnego internetu. Ba w ogóle żeby jakiś był, Oczywiście jak mi się uda ukraść komuś przez Wi-Fi to wejdę i pogadam z wami i jak napiszę rozdział to wstawię. Jest to jednak poważna sprawa, ponieważ sądzę, że wielu/wiele z was czekało na rozdziały, które nie wiadomo kiedy się pojawią. Na roku szkolnym postaram się wykorzystywać przyjaciółkę, żeby za mnie wstawiała rozdziały, ale jednak będzie to już ostatnia klasa gimnazjum i wypadałoby się przyłożyć o przedmiotów, z którymi mam problemy jak fizyka. Moja przyjaciółka również może nie mieć zbytnio czasu, na załatwianie moich , cóż trzeba to przyznać drugorzędnych celów. Jak zapewne wiecie zamierzam, zakończyć bloga. Od razu zapewniam, że epilog i podsumowanie blog, zamieszczę dopiero jak wprowadzę się do nowego domu z mobilnym netem oraz obiecuję wam, że wtedy zrobię dłuuuugiego twitcama. Nie wiem jeszcze jak to jest, ale zobaczymy jak mi wyjdzie. Poinformuję was wcześniej, bo mam nadzieję, że będziecie go oglądać :)) Błagam was o jedną rzecz. Nie zostawcie mnie, tylko dlatego, że przez jakiś czas będę miała problemy z blogiem i nie będę dodawać zbyt często rozdziałów. To że teraz jest mało komentujących w pewnym sensie rozumiem, bo wakacje itp. Ale już niedługo może was ubyć , a mi zabraknąć chęci do dalszego pisania, choć to drugie jest mało prawdopodobne. I jak zakończę tego bloga, to zamierzam poprowadzić nowego. Albo o One Direction z Niall'em lub Hazzą w roli głównej, albo o chłopakach z Janoskians, którzy również zawładnęli moim małym serduszkiem. Dziękuję wam, za ten czas kiedy byłyście ze mną i za ponad 48 tys. wejść. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Kocham was i nie zapominajcie o tym ♥♥♥
Carol
xoxoxo


19.08.2012

Rozdział 28


{ Sophia }

Pokłóciłam się Carol i Alex, i od tamtej pory „przyjaźnię się” a Carter. Właściwie nie wiem czy to przyjaźń, ale wystarczyła mi obecność osoby, która mnie rozumie, żebym się z lekka pozbierała po Hazzie. Nie wiem jak on mógł. Najpierw zapewniał, że mnie kocha, a potem wyznaje miłość Carol ? No cóż, tyle wiadomości mi wystarczyło, żeby zerwać moją przyjaźń z nią i z Alex. Byłyśmy przyjaciółkami i nagle Carter mi wyjeżdża z tym, że Hazza wyznał miłość Carol. Nie wnikałam skąd ona to wie, ale jak tylko to usłyszałam byłam cholernie wściekła. Nie tylko na Harre’go ,na moją byłą przyjaciółkę również. Po kłótni z panną Evans, nie odzywałyśmy się do siebie, przez dość długi czas. Wtedy Carter zrobiła mi się bliższa. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale przyjaźniłam się z największym plastikiem w szkole ! Ale taka była prawda i o dziwo na początku, nie miałam do tej „przyjaźni” żadnych zastrzeżeń. Ale po krótkim czasie zaczęło mnie dziwić, że Carter ciągle mnie pytała o Carol, a że się już nie przyjaźniłyśmy nie miałam oporów, żeby odpowiedzieć jej na każde pytanie dotyczące brunetki. Nie podejrzewałam nic. Nie miałam żadnych złych przeczuć. Właśnie. Wtedy nie wiedziałam po co Carter, to wszystko na temat Carol. W poniedziałek doznałam szoku, gdy film na którym Carol mówi różne głupoty, zobaczyłam w Internecie. Widziałam, jak Carol cierpiała z tego powodu, ale nie mogłam…nie potrafiłam jej pomóc. Nie miałam w sobie tyle silnej woli, by pobiec za nią , przytulić i mówić, że ten kto to zrobił ma ostro przejebane. Nadal była na nią zła, ale żal mi jej było, gdy wszyscy patrzyli na jej upokorzenie. Potem spotkałam się z Carter, która była w stanie euforii . Nie podała mi żadnego powodu, gdy zapytałam o co chodzi. Tak sobie szła i szczerzyła do wszystkich te białe ząbki. Dopiero następnego dnia wszystko zmieniło się o 180 stopni. Początek dnia nie zapowiadał niczego szczególnego. Nic a nic. Podczas przerwy, gdy wyszłam na chwilę na dziedziniec, wszystko stało się jasne. Jasne jak słońce. Carter kłóciła się z Carol. Nie było osoby, która by się temu nie przysłuchiwała. Gdy doszło d ostatniej już wymiany zdań między nimi, poczułam się oszukana. Byłam zła, wściekła. Gdy Carter wróciła do szkoły, wyraźnie z siebie zadowolona, a Carol wybiegła poza nasze szkolne mury, wszyscy zwrócili swe patrzałki na mnie. A moja reakcja była natychmiastowa. Pobiegłam za Carter do szkoły. Gdy już ją wypatrzyłam na szkolnym korytarzu, podeszłam do niej i lekko poklepałam ją po ramieniu. Odwróciła swój parszywy ryj w moją stronę. Nie zdążyła nawet zareagować, gdy moja pięść miała bliskie spotkanie z jej twarzą. Carter pod siłą uderzenie (nawet nie wiedziałam , że tak mocno potrafię komuś przypieprzyć ^^ ) upadła na podłogę
 - Ty zakłamana zdziro ! Wspaniale się mną bawiłaś nie ?! – krzyczałam.
Carter otarła spływającą z dolnego kącika ust stróżkę krwi i spojrzała się na mnie. Już się nie uśmiechała, ale z jej oczy dalej biła ta pewność siebie.
- Gratuluję Ci ! Przez Ciebie moja przyjaciółka została upokorzona i cały Londyn jak nie większość ludzi, ją nienawidzi ! Jesteś z siebie zadowolona jak sądzę ?!
- Oczywiście, że jestem. Przecież o to mi cały czas chodziło nie ? – podniosła się z podłogi i otrzepała swoje ciemne jeansy – Ty naprawdę myślałaś, że przyjaźń z kimś takim jak Ty coś dla mnie znaczy ? Błagam Cię. Chyba wiesz z jakich ja jestem sfer, a z jakich Ty. A właśnie Sophia , jak tam rodzice co ? – uśmiechnęła się perfidnie. Nic nie odpowiedziałam. Nie chciałam. – Hahaha. No widzisz. Ja chociaż ich mam.
Już nie wytrzymałam i po raz drugi tego dnia, Carter upadła na podłogę . Tym razem z podbitym okiem.
- Nie waż się o nich wspominać. Cieszysz się , bo uważasz się za lepszą od innych. A uwierz mi . Tacy  jak Ty nie zapewnią, sobie szacunku wśród ludzi, tylko napędzą sobie jeszcze więcej wrogów. – rzekłam chłodno i udałam się na resztę lekcji.
Po szkole wróciłam od razu do domu i opowiedziałam o wszystkim babci. Nie pominęłam żadnego szczegółu. Jej mogłam powiedzieć wszystko. Nawet nie opieprzyła mnie za to, że pobiłam z lekka Carter, powiedziała tylko , że dobrze zrobiłam i przybiła mi piątkę. Przez dwa następne dni, normalnie chodziłam do szkoły i nie zwracałam uwagi na Carter, która za każdym razem, gdy mnie mijała, patrzyła na mnie z mordem w oczach. Ku mojemu zadowoleniu, pod grubą warstwą pudru nadal widać było lekki fioletowy cień.  Codziennie rozmawiałam z Jacky, która jako jedyna z moich przyjaciółek, nie miała do mnie większej urazy. Z tego co mi opowiadała Jacky, Carol nie ma się najlepiej. No cóż, żal mi jej było i to bardzo, ale dalej byłam na nią wściekła, że to ją Harry kochał, bądź kocha dalej. Wracałam do domu, z uśmiechem na fejsie. Szczerzyłam się do każdej osoby, którą mijałam. Jednak uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy weszłam do domu i zobaczyłam kto siedzi w salonie, razem z moją babcią. Byłam w szoku. Na kanapie z kubkiem herbaty siedział nie kto inny, tylko Harold. Babcie pierwsza mnie zobaczyła.
- Sophia ten uroczy młodzieniec, powiedział mi że musicie sobie coś wyjaśnić – uśmiechnęła się lekko i wskazała na kędzierzawego.
Harry spojrzał na mnie. Widziała smutek, ale i wielką determinację w jego oczach. Wiedziałam, że dopóki ze mną nie porozmawia, nie opuści mojego domu. Chcąc nie chcą musiałam się zgodzić.
- No dobrze, to chodź – machnęłam ręką do Harre’go i jak grzeczny chłopiec, szedł za mną na piętro i oboje weszliśmy do mojego pokoju.
Wskazałam mu ręką łóżko, po czym sama na nim się usadowiłam. Usiadłam po turecku i wpatrywałam się w Hazzę.
- Więc co masz mi do powiedzenia ? – powiedziałam z lekką ironią.
- Po 1 Sophia, chciałbym Cię bardzo przeprosić , za to jak Cię wtedy potraktowałem w klubie. Wiem, że przez to się przestaliśmy widywać i jest mi z tego powodu bardzo przykro. – Harry kucnął przy brzegu łóżka, w swoje dłonie chwycił moje i przyglądał mi się z bliska – Po 2 chciałbym Cię przeprosić, za to całe zamieszanie z Carol. Chcę być z Tobą całkowicie szczery i nic przed Tobą nie ukrywać – wziął głęboki wdech – Powiedziałem Carol, że ją kocham. Byłem wtedy totalnie załamany, gdy ignorowałaś mnie i nie chciałaś się ze mną widzieć. Jednak jak Carol, powiedziała że Louis jest dla niej najważniejszy, a mnie kocha jak brata, ja też zrozumiałem, że to co do niej czułem było taką miłością „siostrzaną” . – więc taka jest prawda. Cóż nie powiem, ale wzruszyłam się tą mową Hazzy, więc odwróciłam twarz w bok, żeby nie widział, jak mi się szklą oczy – I po 3 i chyba najważniejsze. Sophia – odwrócił moją twarz w swoją stronę, tak, że patrzyliśmy sobie w oczy – Ja nadal Cię kocham i nigdy nie przestałem . – po tych słowach , delikatnie mnie pocałował, tak jakbym miała zaraz mu uciec.
Gdyby nie to wyznanie Hazzy, chyba też bym się nie przyznała, że dalej coś do niego czuję, ale taka była prawda. Dalej moje serduszko kochało Lokersa, choć przez ten cały czas, broniło się tego. Zaczęłam oddawać pocałunki. Gdy Hazza to zauważył , uśmiechnął się. Po kilku minutach wymieniania się śliną, oderwaliśmy się od siebie. Kędzior usiadł obok mnie na łóżku.
- Czyli, gdyby nie ta moja cała awantura z Carol, to by teraz nie siedziała sama i znienawidzona, przez praktycznie pół świata tak ? – powiedziałam cicho .
- No…najwidoczniej tak . –powiedział Hazza i tym to mnie dobił.
Wszystko przeze mnie. Carol niczemu nie był winna, a teraz musi znosić, te wszystkie szyderstwa. Co ja narobiłam. Przytuliłam się do Lokersa i mimowolnie z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Harry głaskał mnie po włosach. Ale ze mnie przyjaciółka. Muszę to jakoś naprawić . Muszę przeprosić Carol . Muszę ! Siedziałam tak przytulona do Hazzy z 10 minut. Uspokoiłam się i spojrzałam mu w oczy. Te niesamowicie śliczne zielone oczy.
- Też nigdy nie przestałam Cię kochać – uśmiechnęłam się lekko i znowu musnęłam usta Loczka.
Harry przesiedział u mnie dobre 3 godziny. Umówiliśmy się, że jutro w szkole wybadam u Jack kiedy, będzie można do Carol wpaść i potem spotkam się z Hazzą przed szkołą. Tak też zrobiłam. Następnego dnia w szkole, każdą przerwę spędzałam z Jacky, wypytując o jej siostrę. Musiałam jej zdradzić plan jaki wczoraj z Harry’m wymyśliliśmy, a mianowicie : Chcieliśmy najpierw przeprosić Carol. Potem zorganizować koncert, na którym brunetka i Lou, sobie wybaczą, tylko z tym może być większy problem. Carol może nie będzie chciała przyjść. Ale na razie zostawiliśmy tą kwestię na drugim miejscu. Najważniejsze jest pogodzenie się z Carol. Od razu po szkole wybiegłam z budynku i czekałam na Hazzę, który chwilę później się zjawił. Poszliśmy razem do MilkShake City. Kupiliśmy po shake’u i przespacerowaliśmy się po mieście.
- Jacky powiedziała, że możemy wpaść w niedzielę.
- No im szybciej to załatwimy tym lepiej, ale może warto by było resztę zespołu w to zaangażować co ?
- To nie jest głupi pomysł Haroldzie -  wyszczerzyłam się w jego stronę.
- To chodźmy teraz im powiedzieć. – Hazz zaczął mnie ciągnąć w stronę rezydencji One Direction.
- Czekaj czekaj. – zatrzymałam się – Najpierw warto byłoby się upewnić, ze nie ma w domu Louis’a nie sądzisz ? To przecież ma być niespodzianka. – wystawiłam język w jego stronę.
- Jakaś Ty mądra – zaśmiał się Hazza i wyciągnął telefon z kieszeni, puszczając moją rękę.
Nie wsłuchiwałam się zbytnio w przebieg rozmowy, ale do krótkich nie należała.
- Siedzi w swoim pokoju i nie wychodził z niego od obiadu, więc sądzę, że bezpiecznie możemy wszystkim zdradzić nasz misterny plan – oznajmił Lokers, po skończeniu rozmowy.
30 minut później przekroczyliśmy prób domu . Weszliśmy do salonu , a tam zastaliśmy wszystkich, oczywiście oprócz Louis’a i Carol. Patrzyli na mnie jakbym była Białą Damą czy coś. Hazz splótł nasze dłonie i lekko ścisnął by dodać mi otuchy.
- Pogodziłem się z Sophią i wszystko sobie wyjaśniliśmy i sądzę, że teraz jesteśmy wam winni kilka drobnych wyjaśnień – oznajmił Harold i zasiedliśmy na kanapie.
O dziwo nikt się nie wściekał, przeciwnie. Wszyscy byli cholernie zadowoleni z mojego „powrotu”.  Nawet Alex, ale z nią ściskałam się najmocniej i ją najdłużej przepraszałam, ale w końcu pogodziłyśmy się. W salonie panowała już luźna i przyjazna atmosfera. Tak więc razem z Hazzą opowiedzieliśmy im nasz wspaniałomyślny plan. Wszystkim się spodobał. Tak więc pierwszą fazę planu wykonujemy w niedzielę, a resztę jak najszybciej się da.
- Ale nie wiem czy wiecie – wtrąciła się Jacky – Carol ma urodziny w przyszłą sobotę i wypadałoby coś dla niej urządzić.
Shit. Zupełnie zapomniałam. Ale na moje szczęście prezent dla Carol, kupiłam z dużo większym wyprzedzeniem, tylko teraz będzie problem gdzie go schowałam. Ale mniejsza z tym.
- Co proponujesz ? – Liam zwrócił się do Jacky.
- W niedzielę przyjadą do nas wujkowie, ciocie , babcie itp. Więc imprezę można zrobić w sobotę u nas w domu. Zamówimy tort, udekorujemy dom, jak uda nam się wygonić z niego Carol i zaprosimy paru znajomych. Wolę nie przesadzać z ilością gości. Najlepiej by było , gdyby były to osoby, która Carol zna i lubi – uśmiechnęła się młodsza z sióstr Evans – Dziewczyny z jej drużyny, paru chłopaków z klasy, może jak się wam uda to Ed by przyszedł, bo pamiętam, że kiedyś u was na imprezie chyba się polubili. 
- To jest świetny pomysł ! – wszyscy z wielkim entuzjazmem przyjęli pomysł Jacky.
- Ja i Sophia możemy zamówić tort – powiedziała Alex uśmiechając się do mnie.
- To chłopaki mogą zając się dekoracjami , muzyką i jedzeniem – wyszczerzyła się do reszty Jack – Oczywiście wam pomogę ^^
Pomysł Jacky oczywiście był świetny. Ustaliliśmy, że od poniedziałku wszyscy bierzemy się do roboty. Jeszcze tylko jeden szczegół ustaliliśmy z Jacky i niestety musiałam już wracać. Harry odprowadził mnie pod same drzwi. Pocałował mnie na dowidzenia i z uśmiechem udał się w drogę powrotną.

Przez całą sobotę, myślałam co mam właściwie powiedzieć Caro. Jak ją przeprosić. Babcia mi powiedziała, żebym nie owijała w bawełnę, tylko od razu przeszła do rzeczy. Dla niej to nic, ale dla mnie ? Nie wiem czy będę potrafiła spojrzeć jej w oczy. Przecież tak paskudnie ją potraktowałam. Po południu zadzwonił Hazza i powiedział, że z koncertem nie będzie większego problemu. Ucieszyłam się. Ten szczegół trzeba zdradzić Carol. Wieczór spędziłam z babcią na graniu w karty. Cóż zdziwiłam się jak raz po razie babcia ogrywała mnie. Nie doceniłam jej ;P  Z optymistycznym nastawieniem na następny dzień, położyłam się spać. Następnego dnia wstałam dość rano jak na mnie. Umówiliśmy się o 11 przed domem One Direction. Z lekkim ociąganiem zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Załatwiłam to co trzeba i po 15 minutach zaglądałam już do szafy. Założyłam Zielone rurki, białą koszulkę z jakimś nadrukiem i jasne vansy. Wyjrzałam jeszcze dla pewności przez okno. Zapowiadał się chłodniejszy dzień, więc zabrałam jeszcze beżowy sweter i zbiegłam na dół. Weszłam do kuchni i zastałam w niej babcię, która robiła naleśniki. Usiadłam przy stole, jeszcze trochę zaspana , podpierając głowę na dłoni.  Po kilku minutach, przed twarzą wylądował mi talerz z naleśnikami. Podziękowałam babci szerokim uśmiechem i zabrałam się za jedzenie. Uwielbiałam naleśniki mojej babci. Po zjedzonym śniadaniu , miałam jeszcze ze dwie godziny czasu, więc poszłam do salonu i włączyłam jakiś program kulinarny. Babcia po chwili się do mnie przyłączyła i razem komentowałyśmy wszystko co działo się na ekranie. Gdybyśmy to my tam reżyserowały wyszłaby z tego niezła komedia. W końcu stwierdziłam , że już na mnie czas, pożegnałam się z babcią i wyszłam z domu. Po 30 minutach , przywitałam się ze wszystkimi i razem udaliśmy się do domu rodziny Evans’ów. Mama Carol wyściskała nas wszystkich na wejściu i życzyła powodzenia. Najwidoczniej Jacky podzieliła się z mamą szczegółami naszego planu. Po namyśle zgodnie stwierdziliśmy, że ja powinnam pójść do Carol pierwsza, potem Alex , a potem cała reszta. Według nas takie wyjście było najlepsze. Ja podeszłam pod drzwi brunetki, reszta udała się do pokoju Jacky. Z pokoju słychać było piosenkę Oasis – Don’t go awal. Gdy ostatnie tony piosenki, ucichły zdecydowałam się wejść do pokoju Carol. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam. Usłyszałam ciche „Proszę” i weszłam do pokoju. Carol leżała na łóżku i czytała jakieś romansidło, co nie było do niej podobne. Z lekkim skrzypnięciem zamknęłam drzwi i brunetka zwróciła swe oczy na mnie. Książka wyleciała jej z rąk i wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi oczami.
- Carol przyszłam Cię przeprosić – oznajmiłam i usiadłam na krawędzi łóżka, patrząc cały czas na brunetkę. Nie odezwała się słowem, więc ciągnęłam dalej – Wiem zachowałam się głupio, ale bardzo mi z tego powody przykro. Harry mi wszystko wytłumaczył. – spuściłam głowę w dół – Przeze mnie musiałaś znosić tyle cierpień, że nie wiem czy kiedykolwiek mi wybaczysz – pociągnęła cicho nosem, bo już zachciało mi się płakać.
Poczułam czyjąś ciepłą dłoń na ramieniu. Podniosłam głowę. Carol uśmiechała się do mnie pogodnie. Widziałam, że jej oczy również się szkliły. Przytuliłyśmy się i nie dałyśmy rady, dłużej powstrzymywać łez. Tak więc siedziałyśmy na łóżku brunetki i płakałyśmy. Ze szczęścia.
- Carter mi powiedziała, dlaczego to wszystko zrobiła. Ona Cię wykorzystała. Nie byłam na Ciebie zła. Smutno mi było , dlatego że mi nie uwierzyłaś i na jakiś czas straciłam jedną z moich przyjaciółek. – oznajmiła Carol,  gdy już się ogarnęłyśmy.
- Wiem, że mnie wykorzystała. Słyszałam. Szkoda, że nie widziałaś jakiego ma teraz sińca pod okiem – zaśmiałam się, a brunetka ze mną.
- Tęskniłam za Tobą – uśmiechnęła się do mnie Carol.
- Ja za Tobą też – znowu się przytuliłyśmy, tylko tym razem przerwało nam pukanie do drzwi.
Oderwałam się od Carol i wyszłam na balkon. Brunetka krzyknęła „Proszę” i do pokoju wkroczyła Alex.
Jej wizyta , chyba była większym szokiem dal Caro niż moja. Alex również usiadła na łóżku Carol, tylko nie patrzyła w jej oczy.
- Alex.. – brunetka nie była w stanie nic więcej powiedzieć.
- Carol ja wiem, że nie powinnam była się tak zachować, ale ten film. On był tak przekonujący, że jakoś tak wyszło – Alex podniosła wzrok na Carol.
- I to jest dla Ciebie jedyne wytłumaczenie ? – odezwała się po chwili milczenia, starsza siostra Jacky – Dobrze wiesz, że znamy się od lat. Wiesz jaka  jestem, co robię jak jestem pijana. Wiesz o mnie wszystko, a nie uwierzyłaś w takie bzdury – wycedziła, przez zaciśnięte zęby Carol.  Alex nie odezwała się, tylko cały czas wpatrywała w brunetkę – Jakbyś Ty powiedziała coś takiego, ja bym Ci nie uwierzyła. Byłam pijana, ale jak widzę, ty nie zauważyłaś tego. Robię różne głupoty po piwie i wygaduję różne bzdury, ale Ty przecież uwierzysz we wszystko cokolwiek powie, ta szmata Carter tak ? – Carol patrzyła wrogo na Alex.
- Carol ja Cię strasznie przepraszam ! – krzyknęła zrozpaczona Alex – Nie wiem co we mnie wstąpiło ! Najwidoczniej i mi Carter namieszała w głowie ! Żałuję, że to wszystko powiedziałam. Bardzo żałuję. Nikt nie jest mi bliższy niż Ty. Nie wiem. Nie wiem jak mogłam Ci zrobić takie świństwo – zakończyła cicho Alex.
 Carol najwidoczniej trochę opadły nerwy , bo następne zdania powiedziała bardzo spokojnie i pogodnie .
- Wierzę Ci, ale nie wiesz jak zabolały te słowa z ust najlepszej przyjaciółki..
- Domyślam się i jeszcze raz Cię za to przepraszam – szepnęła szatynka.
- Po gruntownym namyśle jestem skłonna Ci wybaczyć – powiedziała Carol i uśmiechnęła się do Alex.
Obie przytuliły się, ale nie płakały. Po ich twarzach było widać, że są szczęśliwe z takiego obrotu sprawy.
- Jak widać powoli odzyskuję tych, których kocham – wyszczerzyła się do nas Carol.
Wróciłam już do jej pokoju i usadowiłam się obok nich na łóżku.
- A i mamy dla Ciebie jeszcze jedną, małą niespodziankę – powiedziałam i otworzyłam drzwi pokoju Carol i do środka wpadli chłopcy i Jack, którzy najwidoczniej podsłuchiwali.
Zaśmiałyśmy się. Chwilę później jeden przez drugiego, krzyczał że przeprasza Carol, która oznajmiła, że się na nich nie gniewa i wszyscy razem zrobiliśmy kanapkę ^^ Niestety Niall wylądował na samym dole i co chwilę jęczał i stękał. No cóż ,trochę ważymy, ale nic mu nie będzie. Potem wszyscy wygodnie rozsiedli się w pokoju Carol.
- Nie ma z wami Louis’a…. – zauważyła smuto Carol.
Chłopcy spoglądali na siebie.
- Dla niego też nie były to najlepsze dni – zaczął Hazza, siedzący najbliżej brunetki – Odkąd wrócił z tej waszej rozmowy w parku, nie odzywa się do nikogo. Opowiedział nam tylko co mu powiedziałaś i od tamtej pory siedzi w pokoju i tylko wychodzi coś zjeść albo do łazienki – „ To tak jak ja” pomyślałam – Sądzę, że jemu też jest źle, za to jak Cię potraktował, chociaż Ty też nie jesteś tu bez winy, on powinien zrozumieć , że nie chciałaś tego powiedzieć i być tu przy Tobie , jak my – Lokers uśmiechnął się lekko do Carol.
- A i mamy Ci coś jeszcze do powiedzenia – oznajmił Liam i wszyscy pokiwaliśmy głowami  w stronę zdziwionej brunetki. 

**********
Postarałam się i napisałam rozdział najszybciej jak mogłam. Znaczy dodałabym go wczoraj, ale musiałam przemyśleć jak wyszedł. No i TADADADADAM ! Jest rozdział :) 
Następny postaram się napisać na wtorek/środę, ale zobaczymy. Piszcie co sądzicie ;P Cały napisany z perspektywy Sophii. Mam nadzieję, że Zuza jest zadowolona ;P 
W następnym będzie więcej Carol, Jacky i Louis'a, jak mi się uda :D Mój twitter : @Carol_1D oraz gadu : 5195014 . Na tt jeżeli któraś z was mnie obserwuje, niech napisze do mnie dzisiaj albo jutro coś takiego, żebym wiedziała, że mam informować o nowych rozdziałach, bo sporo Polek mnie obserwuje, ale nie wiem do której mam napisać ;P Do następnego mordeczki ♥
Carol ♥♥♥
 xoxoxo 
**********
 
 + Zayn face ;P

14.08.2012

Rozdział 27


{ Louis }

Gdy pani Evans do mnie zadzwoniła i powiedziała, że Carol nie daje znaków życia, nie odbiera telefonów, coś …coś we mnie drgnęło. Nie wytrzymałbym dnia, nie mogąc jej zobaczyć. Tego jej uśmiechu, tych radosnych oczu. Nie poczuć jak przytula się do mnie. Nie wierzyłem. Jak tylko mama Carol się rozłączyła, pobiegłem na dół, gdzie zastałem całe towarzystwo. Wszyscy się na mnie spojrzeli, gdy wszedłem do salonu. Powiedziałem im o telefonie od pani  Evans. Zrobili się tacy bladzi. Alex, która była u nas od 16, wstała z kanapy i bez słowa wyszła. Zdziwiło mnie jej zachowanie. Przecież były przyjaciółkami i myślałem, że Alex jako pierwsza pobiegnie jej szukać. Coś było nie tak.
- Słuchajcie, chodźmy najpierw do mamy Carol i potem pomyślimy co robimy. – wszyscy kiwnęli głowami i podnieśli się z miejsc.
Kilka minut później byliśmy w domu Carol. Jej mama cała zapłakana siedziała na kanapie z Reg’em. Jacky przytulała się do Zayn’a. Wszyscy martwiliśmy się o Carol. Siedziałem na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach. Próbowałem powstrzymać łzy, jednak emocje wygrały. Małe kropelki spływały mi po policzkach. Nagle usłyszeliśmy skrzypnięcie otwieranych drzwi. Jacky oderwała się od Zayn’a i pobiegła na przedpokój. Wszyscy spojrzeliśmy w stronę wejścia do salonu. Stała tam Jacky i na całe szczęście Carol. Jej mama podeszła do niej, przytuliła ją i ponownie się rozpłakała. Najbardziej jednak zdziwiło mnie zachowanie Carol. Myślałem, że do każdego z nas podejdzie, przytuli, a tu zbyła nas i poszła do pokoju. Spojrzałem na Harre’go. Tak samo jak ja był zdziwiony zachowaniem brunetki.
- Coś jest nie tak. Na pewno coś się stało. – rzekła pani Evans.
- Właśnie. Carol jest taka hmm..dziwna. Nigdy tak nie robiła – odezwała się Jacky, siadając Zayn’owi na kolanach.
- Może mi powie – wstałem i udałem się do pokoju Carol.
Przed wejściem zawahałem się. Jednak serce wzięło górę. Zapukałem i lekko uchyliłem drzwi.
- Carol… - powiedziałem cicho.
Dziewczyna leżała na łóżku i przytulała poduszkę. Usiadłem na brzegu i położyłem jej dłoń na plecach. Carol drgnęła i podniosła się . Spojrzałem w jej oczy. Były czerwone i opuchnięte od płaczu oraz nie zauważyłem tego blasku co zawsze. Tych iskierek radości. Carol przecież była dziewczyną pełną życia, zwariowaną, odważną. A teraz jej oczy straciły ten blask. Widziałem z nich smutek i żal. Przytuliłem brunetkę, która od razu wtuliła się we mnie. Siedzieliśmy tak kilka minut, zanim Carol doszła do siebie.
- No mała.. co się stało.?
- Dzisiaj w szkole…pokłóciłam się z Alex – no dobra, czegoś takiego najmniej się spodziewałem – Na stołówce ona podeszła do mnie i zaczęła się wydzierać. Co to ma znaczyć, że na pewno ją okłamałam i nie jestem godna być…. – urwała na chwilkę po czym cicho dokończyła – być jej przyjaciółką.
- Ale Carol o co się aż tak pokłóciłyście.? – nadal nie rozumiałem całej tej sytuacji.
Przecież jak Alex u nas siedziała to była wesoła i nie wspominała o żadnej nieprzyjemnej sytuacji w szkole. A tu proszę…
- Czekaj ,pokażę Ci – powiedziała Carol i sięgnęła po laptopa.
Weszła na stronę swojej szkoły, a potem gazetki szkolnej. Ukazało nam się zdjęcie Carol i jakiegoś chłopaka, który podaje jej jakieś pudełeczko, a pod spodem ogromny napis „ Ona go broni,  On w zamian daje jej prochy ” . Ja wiedziałem , że to nie prawda, ale jak widać Alex nie uwierzyła.
- To jeden z powodów, a to jest drugi – Carol kliknęła na film na dole strony.
To..to było przegięcie. Kto mógł coś takiego zrobić Carol.?
- Tak więc Alex uznała, że wszystko co tu powiedziałam to prawda. Nie zwróciła uwagi na to, że jestem tu najebana w 4 dupy, ani na to , że znamy się nie od dziś i wie że ta nie myślę. Wiesz zdanie innych to ja mam w dupie. Co o mnie piszą czy wygadują. Ale takie słowa wypowiedziane z ust najlepszej przyjaciółki, ranię.  – westchnęła brunetka.
- Ja Ci wierzę mała, ale najwyraźniej Alex to przekonało.
- Domyślam, się kto mógł to zrobić , z resztą obejrzałam ten filmik kilka razy i po namyśle stwierdzam , że Carter miała idealny powód żeby się zemścić.  

{ Carol }
Siedziałam z Louis’em wpatrzona w filmik. Słuchając w kółko tego głosu , który zadawał mi pytania. Był znajomy. Byłam na 100 % pewna , że go znam. I nie myliłam się. To był głos Carter. Zastanowiłam się chwilę i nagle mnie olśniło. Przecież ona od gimnazjum mnie nienawidzi, przez taki mały incydent, który ona odebrała inaczej.
- Carter.? –zdziwił się Louis.
- Na pewno ona.
- Dlaczego to zrobiła.?
- Wiesz ona mnie nienawidzi od gimnazjum. – Louis patrzył na mnie wyczekująco, więc ciągnęłam dalej moją jakże pasjonującą historię - Carter nie zawsze wyglądała tak „dobrze” jak dzisiaj . Miała aparat na zęby, była płaska jak decha, ale miała tam paru przyjaciół. Już wtedy uważała się za lepszą od innych i ładniejszą. Jednak większość szkoły stwierdziła, że ja jestem od niej o niebo ładniejsza i sympatyczniejsza. W trzeciej klasie, jak Carter przestała być płaska i zdjęła aparat, zaczęła się przystawiać do każdego fajnego kolesia. No i w Walentynki Luke dał mi kartkę, powiedział, że od dawna już mu się podobam i tak wyszło, że się pocałowaliśmy. A że Luke był uważany za mega ciacho, Carter zaczęła opowiadać że jestem puszczalska, dziwka, zdzira itp. Nie ruszało mnie to , ale tak się zaczęło. Jak mnie widziała z jakiś fajnym chłopakiem, nawet jeśli tylko rozmawialiśmy, na drugi dzień cała szkoła o tym wiedziała i prawie wszyscy się ode mnie odsunęli. Została ze mną garstka osób, które znały mnie i wiedziały jaka jestem – uśmiechnęłam się lekko na koniec.
Louis był w szkou i to było widać. Zdradzały go oczy. Szeroko otwarte. ;P Przecież takie rzeczy to nic nadzwyczajnego , więc nie wiem co go tak zszokowało, ale spoko.
- Ale pogodziłam się z tym i jakoś żyje. Z resztą. Nigdy się nie przejmowałam tym co mówi i myśli o mnie Carter. – wyszczerzyłam się.
- I co z tym zrobisz.? – odezwał się Louis, po chwili milczenia.
- Poczekam. Jutro pójdę do szkoły i postaram się niczym nie przejmować. –wzruszyłam ramionami.
Z resztą miałam jakieś inne wyjście.? No właśnie nie bardzo. Poczekam aż Alex mnie przeprosi, chociaż i ja nie jestem w tym bez wony. Ehhh…poczekamy zobaczymy.
- No dobra słonko. To miłej nocy – Louis dał mi buziaka i powolutku opuścił mój pokój.
Szybko przebrałam się w to co służyło mi za piżamę w ostatnie dni i wskoczyłam pod kołdrę. Zasnęłam z myślą o lepszym jutrze, jednak takowe miało nie nadejść.

***

Obudziłam się tak grubo po 6. Skoro jestem pokłócona z Alex, zostały mi dwa wyjścia drogi do szkoły. Albo na piechtaka, albo autobusem. Jednak wybrałam pierwszą opcje. Może mój mózg się z lekka dotleni takim spacerkiem.  Szybko się ubrałam i zbiegłam na dół spożyć zacne śniadanie – mleko i płatki. 7:15 wyszłam z domu i spokojnym krokiem szłam sobie w kierunku szkoły. Po drodze minęło mnie auto Alex. Widziałam jak patrzyła na mnie w lusterku. No cóż . Poczekam co przyniosą mi następne dni.  Zdążyłam na lekcje bez pośpiechu. Tak szybko jak się zaczęły, tak się kończyły. Przed ostatnią w tym dniu lekcją, na długiej przerwie udałam się na plac przed szkołą. Gdy tylko wyszłam ze szkoły, wszystkie oczy zebranych tam ludzi, zwróciły się na mnie. Zatrzymałam się gwałtownie, gdy o mało co nie wpadłam na blond tapeciarz, która nagle jakby wyrosła z ziemi.
- No i jak tam samopoczucie Carol.? – uśmiechnęła się chytrze.
- A co Ci do tego .? – warknęłam w jej stronę, starając się ją ominąć.
Carter jednak złapała mnie za nadgarstek.
- Bo wiesz…nie chciałabym Ci dokładać dodatkowych cierpień..jakie wywołałby ten film – pod twarz podsunęłam mi swojego iPhone’a.
Włączyła film. Oczywiście byłam tam ja i znowu najebana w 4 dupy.  „ : - Carol, czy Louis ma jakiś sekret .? – „znowu usłyszałam ten głos, tak idealnie pasujący do Carter, ale to pytanie wywołało u mnie jakieś złe przeczucie „ – Hmmm sekret mówisz… o czekaj.! Kiedyś Louis mi opowiadał , że całował się z jakimś kolesiem. To nie to samo co Hazza, bo Larry to taka zabawa przecież. Tamto było na poważnie – mrugnęłam do kamery. „  O.O O kurwa. Przecież to był sekret i to Louis’a. Co ja narobiłam. Spojrzałam na Carter. Uśmiechała się triumfalnie. No cóż. Zemściła się i wyszło jej to cholernie dobrze, ale nie dam jej tej satysfakcji.
- Jesteś z siebie zadowolona ?
- I to nie wiesz jak bardzo – zaśmiała się.
- Zrobiłaś to, tylko po to żeby się zemścić, za to , że w gimnazjum wszyscy lubili mnie bardziej ? – chyba trafiłam w jej czuły punkt, bo zmrużyła oczy , a usta ściągnęła w wąską kreskę.
- Właśnie wszyscy Cię lubili ze mnie się śmiali ! Wszyscy chłopcy latali za Tobą ! – krzyczała Carter, tak głośno, że połowa dziedzińca patrzyła na nas – Tylko jestem ciekawa dlaczego ?! Przecież nie jesteś ładna, ani jakoś specjalnie mądra czy coś !
- Wiesz dlaczego wszyscy mnie lubili ? Bo byłam sobą i nikogo nie udawałam. Nie wpierdzielałam się na chama na imprezy, jak nikt mnie tam nie chciał.
- Co mnie to obchodzi ?! Liczy się tu i teraz, a teraz nawet najlepsze przyjaciółki nie chcą mieć z Tobą do czynienia – znowu zaśmiała się perfidnie – Myślisz, że tak chętnie spędzałam ten czas z Sophią ? Zrobiłam to , tylko po to, żeby dowiedzieć się jak z Ciebie wyciągnąć niektóre informacje. I popatrz. Udało mi się i to z jakim efektem !
Nie wiedziałam co powiedzieć . Czyli tylko po to zadawała się z Sophią, żeby się na mnie zemścić. No to jej się udało. -.- Ciekawa jestem co Sophia zrobi jak się o tym dowie.
- Wiesz co ? Nic dziwnego, że nikt Cię nie lubił. Aż tak cudownie się czujesz, gdy krzywdzisz innych ? – ostatnie zdanie usłyszał cały dziedziniec.
Carter patrzyła zdezorientowana to na mnie, to na innych.  Zaskoczyło ją to pytanie, ale no taka prawda. Przecież ona nic innego nie robi, tylko upokarza ludzi i zapewne bardzo ją to satysfakcjonuje.
- Nie masz prawa tak mówić. Zobaczysz i tak Cię zniszczę, a ten film trafi jeszcze dzisiaj do telewizji, możesz być tego pewna. – ucięła Carter, odwróciła się na pięcie i kręcąc tyłkiem udała się z powrotem do szkoły.
Teraz wszystkie oczy zgromadzonych ludzi, zwróciły się na mnie. Stwierdziłam, że nic tu po mnie . Olałam lekcje i nie patrząc na nikogo, wyszłam poza mury szkoły. Czułam, że cały świat  mi się wali. Alex i Sophia nie odzywają się do mnie, zapewne Louis też przestanie, jak tylko zobaczy to video i całe One Direction, będzie miało mnie w dupie. Tylko jednego mogę być pewna. Że mama, Reg i Jacky będą mnie wpierać. Jednak zanim wróciłam do domu, przespacerowałam się po mieście. Odetchnęłam, przemyślałam wszystko i zobaczymy co z tego dalej wyjdzie. Ok. godziny 17 zawitałam w domu i akurat zdążyłam na wiadomości, które Reg uwielbiał. Wiecie pogoda, co się dzieje na świecie, czego mamy akurat się obawiać i niestety plotki o gwiazdach. Zostawiłam torbę przy drzwiach i zasiadłam z Reg’em przed telewizorem.  Przy okazji dowiedziałam się, że mama ma dzisiaj nocną zmianę. Pierwsze 20 minut wiadomości, kompletnie mnie nie interesowało. Jednak potem doznałam szoku. A jednak Carter dała radę i babum, mamy artykuł o tym, jak dziewczyna Louis’a Tomlinson’a zdradza jego sekrety.  Machinalnie się wyprostowałam i wpatrywałam w ekran. Nie słuchałam prezenterki, tylko patrzyłam bezmyślnie w ten nagłówek. No super. Jeszcze jakby tego było mało , cały Londyn mnie znienawidzi. Chwilkę później, gdy podano już następne informacje o gwiazdach, ocknęłam się. Reg wpatrywał się we mnie. Nic nie mówił. Może to nawet lepiej.? Spojrzałam na niego i moje oczy momentalnie zaszły łzami.  Powoli jedna po drugiej, zaczęły spływać mi po twarzy. Reg przytulił mnie i już na dobre się rozkleiłam. Kilka minut siedziałam tam przytulona do Reg’a i płakałam. Kompletnie bez sensu. Jednak przytłoczyło mnie to, że teraz tak wiele osób mnie nienawidzi. Chyba każdy człowiek ma jakieś słabości. No cóż moją niestety jest alkohol, ale postaram się z tym skończyć. Gdy już się uspokoiłam ,puściłam Reg’a i posłałam mu delikatny uśmiech. Zgarnęłam torbę sprzed drzwi i udałam się do siebie. Odetchnęłam pare razy i zalogowałam się na tt. No cóż mogłam się tego spodziewać. Wszyscy w szoku i zaczynają mnie hejtować. Nawet nie wiedzą jak było naprawdę . Rzeczywiście powiedziałam sekret Lou, ale byłam po 1 pijana a po 2 nieświadoma tego co robię. Westchnęłam ciężko. Odstawiłam laptopa i chcąc nie chcąc poprosiłam Louis’a o spotkanie w parku. Zgodził się, więc zarzuciłam sweter na ramiona i wybiegłam z domu. Byłam kilka minut przed czasem, więc zasiadłam na ławce i myślałam, nad tym co powiem Louis’owi. Wiem, że to nie będzie łatwa rozmowa przynajmniej dla mnie. Lou zjawił się 10 minut po umówionej porze. Wyglądał na smutnego, ale również złego i rozczarowanego. Trudno mu się dziwić. Wstałam z ławki, gdy tylko do mnie podszedł.
- Louis…bo ja…. – zaczęłam, ale wciął mi się w pół zdania.
- Carol… - widać, że było mu ciężko, ale nie śmiałam mu przerwać – Zaufałem Ci. Powierzyłem Ci moje sekrety, a Ty co ? Wygadujesz je na prawo i lewo, aż cały Internet o tym huczy !
- Louis bo Ty nie wiesz jak to było…
- No to mi wytłumacz. Może ja rzeczywiście tego nie rozumiem. – wpatrywał się we mnie, ale nie tak jak zwykle. Tak chłodno, że aż mnie ciarki przeszły.
- To wina Carter. Zaprzyjaźniła się z Sophią tylko po to , żeby dowiedzieć się od niej jak ode mnie coś wyciągnąć. Jak widać Sophia sypnęła i Carter to wykorzystała. Zaprosiła mnie do siebie, a ja głupia się zgodziłam. Upiła mnie. Nic nie pamiętam z tamtej nocy. Nawet nie pamiętam, jak trafiłam do domu. Dzisiaj Carter mi to wszystko powiedziała. Zemściła się na mnie za te wszystkie lata, spędzone w jednej klasie. – zakończyłam nie patrząc, Louis’owi w oczy. Nie mogłam.
- Wiesz to , że byłaś pijana wcale Cię nie usprawiedliwia. Reszta zespołu też nie mogła uwierzyć, że się tak zachowałaś.
- Louis ja tego żałuję…
- Carol daj spokój. Jakbyś się jeszcze bardziej upiła, nie wiem co byś była w stanie ogłosić światu.! Zawiodłem się na Tobie. Zawiodłaś moje zaufanie. Zawiodłaś cały zespół.! – nie dałam już rady, tłumić tego w sobie i niestety przerwałam Louis’owi i zaczęłam krzyczeć.
- Louis czy Ty naprawdę nie widzisz, że jest mi z tego powodu źle ?! Przepraszam Cię, że tak wyszło, ale nie panowałam nad sobą.! Chyba dobrze wiesz, jak trudno być sobą, jak jesteś pijany.! Ty przecież nad tym nie panujesz.! – byłam na niego zła, że tego nie rozumiał i z tej złości zaczęłam płakać – Wiem , że spieprzyłam wszystko, ale przepraszam.!
- Carol, ale Ty nie rozumiesz. ! Ja Ci zaufałem. Powierzyłem Ci moje sekrety z nadzieją, że na zawsze zatrzymasz je dla siebie. Jak widać myliłem się – Louis odwrócił się i zostawił mnie samą.
Nie mogłam uwierzyć, że miłość mojego życia, tak nagle je opuszcza; że osoba którą kochałam nad życie, zostawia mnie. A to wszystko przez mój błąd…Mój pieprzony błąd.

Od rozmowy w parku minęło 4 dni. Sporo się zmieniło. Nie wychodziłam z mojego pokoju. No tylko za potrzebą. Jadłam może jeden posiłek dziennie, może wcale. Zależy czy miałam lepszy czy jeszcze gorszy humor. Nie chodziłam do szkoły. Nie odzywałam się prawie wcale. Czułam, że jeżeli coś się nie wydarzy, zamknę się w sobie, czy popadnę w depresję i nie wrócę już do normalności. Jack próbowała codziennie zamienić ze mną kilka słów. Wczoraj normalnie ze sobą rozmawiałyśmy. Nie wchodzę na facebook’a czy tego typu portale. Nie dałabym rady patrzeć na kolejny komentarz typu : „ Zobacz co zrobiłaś pieprzona dziwko !”czy „Spieprzyłaś Louis’owi życie !” Dzisiaj z rana Jakcy do mnie przyszła i znowu pogadałyśmy, ale tak od serca. Rozumiała moje zachowanie i szanowała to. Kocham ją, za to że jest przy mnie zawsze kiedy tego potrzebuję. Jako , że jest sobota Jacky spędziła ze mną cały dzień, choć pamiętam, że jeszcze wczoraj słyszałam jak gadała przez telefon i umawiała się na dzisiaj..z Zayn’em. Taaaak. Od tamtej pory z żadnym z nich nie miałam kontaktu. Po prostu olali mnie, a w szczególności Louis. Ja wiedziałam, że popełniłam wielki błąd. Byłam tego świadoma i żałowałam, ale dal niego nie miało to żadnego znaczenia. Zawiodłam jego zaufanie. To bolało najbardziej. Zawiodłam osobę, którą kocham. Tak kocham go dalej i raczej nie przestanę. Przy nim czułam się tak bezpiecznie, błogo , wspaniale.! Czułam , że mogę wszystko. Byłam szczęśliwa. Tak cholernie szczęśliwa.! Jednak całe szczęście prysnęło, jak bańka mydlana.  Po całym dniu spędzonym z Jacky, czułam się  lepiej. Następny dzień był dla mnie szokiem. Oczywiście pozytywnym. Gdy jak co dzień siedziałam na łóżku i czytałam jakieś tanie romansidło, do mojego pokoju zawitała osoba, której najmniej się spodziewałam…

**********
Cześć dziewczyny ! Bardzo was przepraszam, że tak długo, ale no cóż. Pewnie większość z was nie wie wyprowadzam się i muszę coś ciągle pakować, pomagać rodzicom itp. Więc jakoś nie miałam czasu i natchnienia, więc wybaczcie mi ;P 
No i jak wam się podoba, tak długo oczekiwany rozdział ? Osobiście jestem z niego bardzo zadowolona. Pod koniec wyszło lekko ckliwie, ale no cóż poradzić. Tak musi być i już ;P
Dziewczyny jak co notkę podaje gadu : 5195014. Piszcie do mnie jak chcecie coś wiedzieć o następnych rozdziałach, kiedy się pojawią , czy po prostu chcecie pogadać ;P Tylko mi napiszcie , że czytałyście mojego bloga, bo potem nie wiem do kogo piszę xD A i to samo tyczy się twitter’a :P Napiszcie że czytałyście mojego bloga, bo trochę osób mnie obserwuje i nie wiem kogo mam informować  ;P No to do następnego mordeczki ♥♥♥
Carol  xoxoxo
+zapraszam na bloga Klaudii  <klik>
++ radzę zainteresować się chłopakami , którzy stali się bardzo popularni na Youtube , mianowicie Janoskians , są zajebiści ♥
**********
Kto oglądał zakończenie IO ? Bo ja tak i płakałam, jak Niall śpiewał do kamery T.T  *Umarłam*