25.03.2012

Rozdział 19


{Carol}

Dzisiaj nasz wielki dzień. Mamy zdobyć mistrzostwo Anglii. Japierdziele. Strasznie się denerwowałam, ale przejdzie mi. Jednak mistrzostwo Anglii to nie byle co. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Okna były pootwierane i słońce oświetlało całe pomieszczenie. Spojrzałam za okno, gdzie widziałam czyste niebo. Jednak przyglądając się bliżej zauważyłam w oddali ciemne chmury.  Westchnęłam. Chwila… gdzie Louis.?  Myślałam, że to on będzie dłużej spał. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce obok łóżka. Wzięłam telefon Lou. No tak. Swój jak zwykle gdzieś zgubiłam. No nic. Jak zwykle znajdzie się. Spojrzałam na wyświetlacz. 8:26. Już miałam odkładać telefon z powrotem na miejsce, ale moją uwagę przykuł pewien komunikat – 2 nieodebrane połączenia od.. nie. Nie mogę uwierzyć. Zakryłam usta ręką. Eleanor.! Wiem, że nie powinnam tego robić, ale nie mogłam się powstrzymać. Weszłam w historię korespondencji. To co tam zobaczyłam zszokowało mnie.
Od Eleanor:
„ Lou kochanie spotkajmy się dzisiaj o 17 w parku. Musimy sobie wyjaśnić parę spraw”, albo „Śpij dobrze marcheweczko” czy „ Tęsknię za Tobą skarbie.”
Co mnie najbardziej zdziwiło.? Wszystkie te wiadomości nie miały mniej niż 3-4 dni. Ale no ja nie wierzę.! Przecież Louis mówił, że jej już nie kocha i zdradzała go na prawo i lewo. Nie powiedział mi o tym. Jak ja mu teraz będę ufać.? Musimy sobie dzisiaj wszystko wyjaśnić. Usłyszałam kroki dochodzące z korytarza. Szybko odłożyłam telefon na miejsce. Do pokoju wszedł ubrany i uśmiechnięty Marchewa. Usiadł obok mnie na łóżku i dał buziaka na dzień dobry.
- Dzień dobry śpiochu – uśmiechnął się chłopak.
- No cześć  cześć  - ziewnęłam.
Postanowiłam na razie nie wspominać o Eleanor. Może sam mi powie. Ehhh… przecież ona dla niego już nic nie znaczy. Albo tylko ja tak sądzę. Louis znów mnie pocałował. No nie mogłam się powstrzymać i również zaczęłam go całować. On tak na mnie działał. Gdy mnie całował, przytulał czy po prostu uśmiechał zapominałam o całym świecie i najważniejszy był tylko on. Przeczesywałam mu włosy ręką. Nagle do pokoju wpadł Lokowaty osobnik. Natychmiast się od siebie oderwaliśmy, a ja jeszcze zakryłam kołdrą, gdyż jak przypominam nie miałam żadnej piżamy XD
- Harry nie nauczono Cię pukać.? – zapytał lekko zły Louis.
- Nauczono, ale do Twojego pokoju ja zawsze wchodzę bez zapowiedzi – Hazza wystawił język w stronę Lou – A i Carol, Sophia kazała Ci powiedzieć, żebyś się szybko naszykowała, bo macie podobno być tam wcześniej.
- Spoko postaram się. – uśmiechnęłam się do Harre’go.
Hazza wyszedł z pokoju, a Lou ponownie na mnie popaczał z cwaniackim uśmiechem na twarzy.
- O nie nie nie. Słyszałeś Harre’go. Musimy się ogarnąć. A i Louis widziałeś mój telefon.? – zapytałam ponownie rozglądając się po pokoju.
- Może widziałem, może nie widziałem.
- Oj no marchewo. Spieszy mi się trochę.
- A co będę z tego miał, jak Ci powiem.? – Lou zbliżył się do mnie.
- Zależy co chcesz.
- Teraz wystarczy mi namiętny całus.
- Teraz.?
- Potem coś jeszcze wymyślę – mrugnął do mnie chłopak.
Przewróciłam oczami i pocałowałam go. Przyciągnął mnie do siebie. Po dłuższej chwili oderwałam się od niego.
- Proszę – rzekł Louis podajać mi mój telefon.
- A po co Ci był potrzebny mój telefon.? – zapytałam zdziwiona.
- Jak wychodziłem z pokoju to odruchowo sięgnąłem po telefon, nie patrząc na to czyj on jest. Dopiero na dole się zorientowałem , że wziąłem Twój. – przypatrzyłam mu się uważnie.
Mi to jakoś nie brzmi wiarygodnie.  Ale no przecież Lou mnie nie okłamuje …Raczej nie.. Albo ja tego nie zauważam. Już nie wiem co myśleć. Ufamy sobie i mówimy o wszystkim. Ale jak on coś przede mną ukrywa.? Ostatnio chyba zrobiłam się przewrażliwiona. Pokręciłam głową odganiając te myśli. Wstałam z łóżka, biorąc moje ubrania na dzisiaj i zbierając bieliznę z podłogi.
- Louis’ie Tomlinson’ie. Byłbyś tak miły i byś się odwrócił.? –zapytałam marchewę. Który paczał na mnie pożądanym wzrokiem.
- Skoro tak ładnie prosisz – uśmiechnął się i podszedł do okna, wpatrując się w krajobraz. Gdy już się ubrałam i ogarnęłam, podeszłam do niego i przytuliłam od tyłu.
- O czym myślisz skarbie.? – zapytałam.
- O tym jakie szczęście mnie spotkało, że poznałem Ciebie – odwrócił się i spojrzał mi w oczy, uśmiechając się słodko.
Utonęłam w jego oczach. One przyciągają mnie jak magnes. Mogłabym w nie cały dniami patrzeć.
- Wiesz, że Cię kocham prawda.? – znowu jakże głupie pytanie padło z moich ust.
Wiadomo, że odpowiedź była oczywista, ale uwielbiam jak on mi to mówi.
- Wiem. Ja też Cię kocham – Louis objął mnie w talii, natomiast ja zarzuciłam ręce na jego szyję i przyciągnęłam go do siebie, całując w usta.
Lou jest o wiele lepszym chłopakiem od David’a. Nie całuje mnie nachalnie i nie nalega na seks. Chociaż często, no prawie zawsze zachowuje się niedojrzale, to i tak jest dla mnie wszystkim. Kocham go takiego jakim jest.
- Chodź już, bo jeszcze spóźnię się na własny mecz – rzekłam , gdy oderwaliśmy się od siebie.
- No dobrze, ale nie pozwolę, żebyś się przemęczała.  – wyszczerzył się do mnie Louis.
Poczułam szarpniecie i po chwili byłam już w jego ramionach. Zaśmiałam się. Wariat z niego, ale jednak mój <3 Louis zszedł ze mną po schodach i zaniósł mnie do kuchni, gdzie aktualnie znajdowało się całe towarzystwo. Nikt nie zauważyła jak wchodziliśmy, gdyż namiętnie debatowali o dzisiejszym meczu. Lou dał mi całusa i powiedział, że zrobi mi śniadanie. No kolejny powód żeby go kochać ^^ Gdy Louis robił omlety, ja przysłuchiwałam się rozmowie dziewczyn. Alex zaczęła się denerwować ,natomiast Jacky uspokajała ją. Alex nigdy się tak bardzo nie spinała, przed żadnym meczem. Przecież zawsze podchodzimy do tego z uśmiechem i bez stresu. No ale to jednak wielki mecz – mistrzostwo Anglii. Do Alex podszedł Liam, który przytulił ją.
- Dacie radę. Nie masz się co martwić skarbie – rzekł do niej z uśmiechem.
Ja zawsze w nas wierzyłam, chociaż może tego nie okazywałam, ale dzisiaj przydałoby się zmotywować drużynę. Louis usiadł obok mnie i postawił przed nami talerz omletów. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Przecież pomogę Ci je zjeść – wyszczerzył się do nie.
Zaczęliśmy jeść. Śniadanie było przepyszne. Poszłam jeszcze na górę po torbę i wróciłam na dół, gdzie czekali wszyscy. Jak się okazało tylko na mnie XD Tak więc wszyscy radośni wyszliśmy z domu. Pod drodze do szkoły, chłopcy cały czas mówili, że wygramy i jesteśmy najlepsze. Ohh czuję się taka dowartościowana XD Chłopcy i Jacky zasiedli w pierwszym rzędzie na trybunach obok jakiś dziewczyn, natomiast my poszłyśmy do szatni.  Cała drużyna już tam była. Dziewczyny uśmiechnęły się na nasz widok. Przebrałyśmy się i wygłosiłam mój monolog na temat, tego iż na pewno wygramy, a tamte nie mają z nami szans itp. Wiem, że to rola kapitanki , ale ja uwielbiam motywować moja drużynę. Wyszłyśmy na boisko zrobić sobie rozgrzewkę , zanim jeszcze mecz się zacznie. Oczywiście jak tylko weszłyśmy na boisko, usłyszałyśmy brawa i gwizdy. Odwróciłam się w tamtą stronę. Zaczęłam się śmiać. Chłopcy wstali z miejsc i cały czas klaskali, a ludzie którzy siedzieli obok patrzyli na nic jak na idiotów. Moja uwagę przykuła jednak, blondynka wpatrująca się w Niall’a. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam że Niall również na nią spojrzał. Co mnie zdziwiło , dziewczyna nie speszyła się, ani nie zaczęła piszczeć jak jakaś mega fanka. Była taka spokojna i ciągle się uśmiechała w stronę naszego blondyna. Oderwałam od nich wzrok i dołączyłam do rozgrzewki prowadzonej przez Sophię. Po 30 minutach, rozciągania, biegania i odbijania piłki, na boisko wkroczyła druga drużyna. Dziewczyny wyglądały na miłe z twarzy. Kapitanki podały sobie dłonie i uśmiechnęły się do siebie. Jess  wylosowała piłkę. Wykrzyknęłyśmy nasze hasło, po czym udałyśmy się na boisko, no a rezerwowe oczywiście na ławkę obok trenerki. Jak wiecie nie jestem dobra w opisywaniu takich rzeczy jak mecz, więc przejdę już do ostatniej akcji. W setach 1:1 . Nie sądziłam, że są takie dobre. One zagrywają. Sophia przyjmuje i podaje do mnie. Ja wystawiam i Jess atakuje. YEAH.! Wygrałyśmy.! Jesteśmy nowymi mistrzami Anglii.! Rzuciłam się na Alex przytulając ją. Z trybun usłyszałyśmy wielkie brawa i głośne krzyki. Jeeej. Cieszyłyśmy się jak pojebane XD Gdy już trochę się uspokoiłyśmy, to podbiegli do nas chłopcy i Jacky. Zaczęli nas ściskać i nam gratulować. Gdy Louis do mnie podbiegł to wziął mnie na ręce, obrócił kilka razy i podrzucił do góry. Jeeej. Ta radość w jego oczach jest większa niż moja.
- Louis muszę iść się przebrać – rzekłam do niego z uśmiechem.
- A mogę iść z Tobą.? – zapytał całując mnie.
- Nie, bo tam będą same dziewczyny i będę zazdrosna. – pokazałam mu język.
- Harry.! Przegrałeś zakład.! – krzyknął Lou do Hazzy.
- Jaki zakład.? – zapytałam zdezorientowana.
- Hazza uważał, że Ty nie jesteś o mnie zazdrosna. – popaczał mi w oczy – Teraz wisi mi ciasto marchewkowe – wyszczerzył się do mnie.
Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam.
- Poczekaj na mnie przed szkołą, z resztą ludu . – rzekłam po czym udałam się do szatni, gdzie drużyna świętowała zwycięstwo odstawiając jakieś dziwne tańce.
Oczywiście włączyłam się w to. No to raczej nielogiczne, robić głupoty beze mnie. Gdy już się ubrałyśmy, życzyłam dziewczynom miłego dnia i razem z Sophią i Alex wyszłyśmy z szatni oraz przed budynek szkoły, gdzie czekali na nas chłopcy i Jacky. Razem z nimi stała ta blond włosa dziewczyna, którą widziałam na trybunach.
- Dziewczyny poznajcie Victorię. – rzekł do nas Niall pokazując na uśmiechniętą blondynkę.
Wszystkie przywitałyśmy się z Victorią. Pierwsze wrażenie zrobiła na mnie bardzo dobre. Pozytywnie nastawiona do życia, energiczna i uśmiechnięta dziewczyna. Coś czuję, że szybko się zaprzyjaźnimy. Chłopcy po drodze do domu, powiedzieli, że mają dla nas niespodziankę i mamy wrócić dopiero o 18 do domu, nie wcześniej. Spojrzałyśmy po sobie zdziwione. Okeeej. Lubię niespodzianki, więc niech będzie. Chłopcy wzięli nasze torby i poszli do domu, natomiast my wybrałyśmy się na miasto. Połaziłyśmy po sklepach, posiedziałyśmy w kawiarni i przez ten czas zdążyłyśmy dużo dowiedzieć się o Vic. Ta dziewczyna, trochę przypomina mnie. Pewnie dlatego od razu ją polubiłam. Zbliżała się 18, więc postanowiłyśmy już wracać. Idąc do domu zastanawiałyśmy, się co chłopcy dla nas przygotowali za niespodziankę. Weszłyśmy do domu, gdzie była cała masa znanych i nieznanych mi ludzi oraz muzyka grała na full. Podbiegli do nas chłopcy, krzycząc że zorganizowali imprezę z okazji naszego zwycięstwa. Wszystkich wyściskałam ze szczęścia. Ostatnio miałam ochotę na imprezę. W tłumie zauważyłam całą moją drużynę i wiele osób z naszej szkoły. Jednak z oczu zniknął mi Louis. Zaczęłam go szukać, razem z Hazzą, gdyż zaoferował mi swoją pomoc. Chodziliśmy pomiędzy tańczącymi ludźmi, aż naszą uwagę przykuł Louis stojący obok schodów z jakąś dziewczyną, do której się uśmiechał. Zatrzymałam się. Nie chciałam żeby mnie zobaczył. Hazza złapał mnie za rękę, która trzęsła się.
- Carol spokojnie. Może to jakaś fanka. – pocieszał mnie Loczek.
Ścisnęłam jego dłoń. Oby miał racje. Dziewczyna odwróciła się i przytuliła Lou. Teraz widziałam dokładniej jej twarz. O.O ß mój face w tym momencie. Co ta zdzira tu robi.? Hazza też wyglądał na zdziwionego.
- Co tu robi Eleonor.?! – zapytałam lekko zła i zdołowana.
- Z tego co wiem, nikt jej nie zapraszał.
- Ale jak widzę, jej towarzystwo Louis’owi nie przeszkadza – rzekłam chłodno.
Popatrzyłam na nich jeszcze przez chwilę, po czym wróciłam się w tłum ludzi, puszczając rękę Hazzy. Nie tego już za wiele. Podeszłam do stołu, gdzie stały różne alkohole. Przez chwile się zawahałam. Moja ostatnia przygoda z alkoholem nie skończyła się najlepiej. Jednak przełamałam się i sięgnęłam po jakiegoś kolorowego drinka. Potem drugie i trzeciego aż w końcu nie myślałam trzeźwo. Ledwo stałam na nogach, więc padłam na jeden z foteli i przyglądałam się tańczącym osobom. Zauważyłam jak Jacky przytula się z Zayn’em. No może w końcu cos z tego będzie. Zakręciło mi się w głowie. Dobrze, że siedzę bo bym upadła na tą podłogę. Nagle jakiś chłopak się do mnie dosiadł. Wyglądał jak, mój kolega z klasy, który wysyła mi walentynki odkąd pamiętam. Był w lepszym stanie niż ja. Co chwila wybuchałam śmiechem, nawet jak o co mówił nie miało sensu. On zaczął mi cos szeptać do ucha i przytulił mnie. Normalnie to bym go odepchnęła, ale jakoś nie dałam rady. Nagle usłyszałam jak ktoś wykrzykuje moje imię. Zaczęłam się powoli rozglądać.  Osobnikiem, który wykrzykiwał moje imię był Liam, za którym szła Alex i wkurzony  Louis.
- Carol co Ty do cholery wyprawiasz.?! – rzekł Liam.
- Jaaaa… noooo… a… niee…. widaaać. – jak widać nie byłam, również w stanie rozmawiać normalnie.
-Koniec imprezowania na dzisiaj. Ostro przesadziłaś mała – powiedział Louis, biorąc mnie na ręce.
Chłopak zaniósł mnie do łazienki, gdzie przepłukałam sobie twarz i potem poszliśmy do pokoju. Usiadłam na łóżku. Po wizycie w łazience czułam się troszkę lepiej.
- Co to miało być.?! – Louis spojrzał na mnie rozgniewanym wzrokiem.
- Ale o co Ci chodzi.?
- Ten chłopak już się do Ciebie dobierał, a Ty nawet nie zareagowałaś. Przecież jesteśmy razem. Co Ci strzeliło do głowy.?!
- No właśnie jesteśmy razem. Ja też widziałam, jak Eleanor się do Ciebie przystawiała . – Lou się trochę zmieszał, ale dalej próbował zachować kamienny wyraz twarzy. – Tak właśnie Louis. Widziałam to i nie tylko. Jakieś słodkie smsy na dobranoc sobie też wysyłacie coo.? – zapytałam ironicznie.
- A co Ty nie jesteś lepsza.? Też widziałem smsy z James’em . – odpowiedział zły Louis.
- Tylko że ty nie miałeś o kogo być zazdrosny. – wycedziłam przez zęby. – James to mój kuzyn idioto. – Louis podrapał się po głowie.
- Taaak. Głupio wyszło. – teraz to mu głupio wyszło.
- Głupio.? Louis Ty sobie nie wyobrażasz co ja czułam, jak obściskiwałeś się jakieś 2 godziny temu z Eleanor.! – miałam już tego wszystkiego dość. – I tylko dlatego wypiłam tak dużo. Bo byłam cholernie zazdrosna i jeszcze teraz Ty mnie osądzasz o zdradę.! Wiesz co … nie mam ochoty dalej tu przebywać – powiedziałam chłodno.
Zmierzyłam w stronę drzwi, ale przed wyjściem jeszcze się odwróciłam w stronę Louis’a, który chyba nie wiedział jak ma się zachować.
- Przemyśl to – powiedziałam na odchodnym i wyszłam z pokoju.
Na korytarzu spotkałam Liam’a i Alex, którzy pytali co się stało, że jestem taka zła. Odpowiedziałam im, że to nie jest najlepsze miejsce, żeby o tym rozmawiać i oznajmiłam, że wracam już do domu. Zaproponowali, że pójdą ze mną. Oczywiście się zgodziłam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jutro na pewno nie będę wiele pamiętać z tego wieczoru, ale o kłótni z Louis’em nigdy nie zapomnę. Wróciliśmy do mojego domu, zrobiliśmy sobie po herbatce i usiedliśmy u mnie w pokoju, gdzie na spokojnie opowiedziałam im co się wydarzyło. Alex powiedziała, że Louis nie powinien się tak zachować i powinien mnie od razu przeprosić. Natomiast Liam rzekł, że wina leży po obu stronach. Musiałam się z nim zgodzić. Przecież oboje sobie grzebaliśmy w telefonach, jednak on przegiął. Mam go w tym momencie serdecznie dosyć. Pomyślałam, że zrobię sobie kilkudniowy odpoczynek od Louis’a i zajmę się moją siostrą i przyjaciółkami. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz : Louis. Nie odebrałam. Alex spojrzała się na mnie smutno. Ona jedna wiedziała, co tak naprawdę przeżywam w sobie. Znała mnie lepiej niż ktokolwiek i wiedziała, że ja mam opory do zaufania chłopakowi.  Oznajmiłam im , że jestem zmęczona, chociaż było około północy. Odpowiedzieli, że rozumieją i że zostają u mnie na noc, żeby mnie pilnować i nie zostawiać w trudnych chwilach. Przytuliłam ich na dobranoc. To miłe z ich strony. Naprawdę tacy przyjaciele są bezcenni. Poprosiłam ich jeszcze o to , żeby rano opowiedzieli mi co się dzisiaj działo, gdyż zapewne z powody wypicia zbyt dużych ilości alkoholu nie będę pamiętać. Obiecali że powiedzą. Gdy tylko wyszli z pokoju, padłam zmęczona na łóżko, tylko co chwila dzwoniący telefon nie dawał mi zasnąć przez następne półtorej godziny, aż w końcu ucichł. Naprawdę nie chciałam ignorować Louis’a, ale zasłużył na karę, chociaż w pewnym sensie dla mnie też to jest kara. Kocham go, ale ..właśnie ale co.? Wkurzył mnie dzisiaj, ALE jednak jest dla mnie bardzo ważną osobą bez której nie mogłabym żyć. Zakryłam głowę poduszką. Za dużo myślenia, jak na taki stan w jakim teraz się znajduje. Po 15 minutach zasnęłam, z nadzieją, że wszystko się jakoś dobrze ułoży.

**********
Jest 19 ludu kochany.! Bardzo was przepraszam, że tak długo nie pisałam ale: po 1 Word mi się zepsuł i nie miałam jak, po 2 internetu u siebie na komputerze nadal nie mam i po 3 nie mam warunków, gdyż moi kochani rodzice paczą na ekran za każdym razem , gdy coś robię na ich komputerze -.- Ale teraz miałam farta XD Jak wam się podoba rozdział moi drodzy i zmiana wyglądu bloga.? Bo ja muszę stwierdzić, że jestem zajebiście zadowolona z obu tych rzeczy ^^ A więc ten rozdział dedykuję mojej ukochanej Zuzie♥♥  - autorce bloga, którego jako pierwszego poznałam w świecie One Direction.Poznałam ją jako pierwszą Directionerkę i nigdy o niej nie zapomnę. Uwielbiam z nią rozmawiać i te nasze napady głupawki ^^ Zawsze może mi zaufać,a ja jej.Prawie do każdego rozdziału daje mi motywację i pomysł. Dziękuję Ci za wszystko bejbee. Kocham cię ♥  A teraz kontakt ze mną : to tak twitter  i jak tam do mnie piszecie , to chociaż wspomnijcie na początku, że czytałyście mojego bloga ^^  i gg: 5195014.Zapraszam również do popaczania na bohaterów ^^ A do anonimowych podpisujecie się chociaż imieniem :) Do następnego mordki kochane.
Pozdro i buziaki <33
**********

 


14.03.2012

Rozdział 18

 { Liam }

Po chwili Louis wrócił do salonu z wyrazem niedowierzania na twarzy, a za nim weszła…. DANIELLE .?! Jej chyba najmniej się spodziewałem. Ona uśmiechnęła się szeroko na nasz widok, ale my nie wiedzieliśmy co mamy zrobić i siedzieliśmy wpatrując się w nią jakby była duchem. Wszyscy wstaliśmy, po czym dziewczyna rzuciła mi się na szyję. Widziałem smutny wzrok Alex.
- Danielle co ty tu robisz.? – zapytał Zayn.
- A nie widać.? To chyba oczywiste, że wróciłam do was. – znowu się uśmiechnęła i puściła mnie w końcu.
- Po co.? – zapytałem.
- Stęskniłam się za wami i chyba mam prawo widzieć swojego chłopaka nie.? – odrzekła patrząc na mnie.
- Josh’a tu nie widzę – rzekł Lou, wymieniając imię jej poprzedniego chłopaka.
- Josh.? Błagam. To był frajer. Przyjechałam przecież do Liam’a.  – znowu się uśmiechnęła i spojrzała na mnie, a z nią wszyscy.
Wściekłem się. Co ona sobie wyobraża.?! Znowu się wpieprza w moje życie i znowu mi je zniszczy. Nie pozwolę jej na to. Wróciła, bo pewnie ten Josh ją rzucił dla lepszej dziewczyny. Popieram jego decyzję. Szkoda, że ja zmarnowałem z Danielle tyle czasu. Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco.
- My nie jesteśmy już razem i Ty dobrze o tym wiesz Danielle – zwróciłem się do niej.
- Ale głuptasie co Ty mówisz.? – powiedziała przesłodzonym głosem, po cym uwiesiła mi się na szyi i chyba chciała pocałować.
Próbowałem ją odepchnąć, ale przywarła do mnie jak pijawka. Alex nie wytrzymała tego napięcia i pobiegła na górę, a Carol za nią. Też chciałem, ale Danielle nie puszczała mnie.
- Wariatko zostaw mnie. – rzekłem i znowu próbowałem się oswobodzić. 
- Ale kochanie... – zaczęła ale gniewnym głosem przerwałem jej.
- Nie jesteśmy już razem.! Wbij to sobie do głowy.! Spieprzyłaś mi życie, a teraz zejdź mi z oczu. – pobiegłem do mojego pokoju,  gdzie zastałem Alex płaczącą w ramionach Carol. Brunetka popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem i kiwnęła głową na Alex. Wiecie taki znak, żebym do niej podszedł. I tak zrobiłem. Usiadłem obok na łóżku, patrząc na moją płaczącą dziewczynę. Ten widok łamał mi serce. Carol puściła Alex.
- Zostawię was samych. – rzekła cicho i wyszła z pokoju.
Przytuliłem Alex, a ta wtuliła się we mnie.
- Czy Ty ją dalej kochasz.? – ledwo słyszalnie zapytała Alex.
- Nie kocham Danielle. Ciebie kocham skarbie i nikogo innego – pocałowałem ją w głowę i zacząłem ją głaskać po włosach, żeby się trochę uspokoiła.
- Może dzisiaj odpuścimy to piżama party. – Alex kiwnęła głową. – Wiesz miałem Ci dzisiaj zrobić małą niespodziankę, ale ktoś mi wszystko popsuł. – ona spojrzała na mnie marszcząc czoło – Jutro cały dzień masz dla mnie zgoda.? – uśmiechnąłem się.
- Zgoda. – odpowiedziała Alex położyła się, a ja obok przytulając ją do siebie.
Oboje zmęczeni tym dniem udaliśmy się do krainy marzeń..

{Carol}

Postanowiłam zostawić ich samych. Muszą sobie wszystko na spokojnie wyjaśnić. Wyszłam z ich pokoju i zeszłam do reszty towarzystwa, mając nadzieję nie zobaczyć już tej jędzy Danielle. Niestety ona jeszcze stała w salonie i wykłócała się z chłopakami. Ja również się zdenerwowałam. Przecież Liam miał zabrać Alex na tą kolacje pod gwiazdami czy tam piknik, a tu dupa i to wszystko przez Danielle. Nie włączałam się w tą kłótnię i usiadłam obok Jacky i Sophi. Obie popatrzyły na mnie .
- Spokojnie. Liam wyjaśnia sobie wszystko z Alex – dziewczyny odetchnęły z ulgą.
Po jakiś 10 minutach tejże kłótni, Danielle wyszła z naszego domu trzaskając drzwiami. Chłopcy zdenerwowani usiedli z powrotem obok nas.
- Są jeszcze jakieś procenty.? – zapytała Hazza.
- Pójdę sprawdzić – rzekł Zayn i ulotnił się do kuchni.
- O co chodziło.? – zapytałam chłopców.
- Danielle chce być znowu z Liam’em , ale nikt jej tu nie chciał , więc zaczęła się wydzierać, że na pewno Liam chce ją ciągle widywać itp. Ale w końcu po krótkim „spieprzaj” poszła sobie. – odpowiedział mi Niall. – A co z Alex.?
- Wypłakała się trochę. Stwierdziła, że jak Liam będzie chciał wrócić do Danielle, ona zaakceptuje to. Widać, że naprawdę go kocha i Liam kocha ją, ale też bym się wkurzyła, jakbym zobaczyła .. – nie dane mi było dokończyć, gdyż Louis dopowiedział za mnie.
- Mnie i Eleanor. 
- Dokładnie - spuściłam głowę. – Ale to już było lekkie przegięcie. Pewnie ten Josh rzucił ją dla innej , lepszej dziewczyny i chce wrócić do Liam’a. – westchnęłam.
Do salonu wrócił Zayn z kilkoma piwami i dwoma butelkami wódki.
- Czy Ty nie przesadziłeś trochę.? – zapytała Jacky, patrząc lekko zdziwiona na te alkohole.
- Nie. Szybko się skończy zobaczysz – uśmiechnął się lekko Zayn.
I tak każdy z nas wypił dość sporo. Sophia i ja wypiłyśmy jednak najmniej z całego towarzystwa. Pamiętam moją ostatnią przygodę z procentami. Najebałam się w 3 dupy i ledwo wróciłam do domu. Mama dała mi niezły szlaban, ale no cóż teraz już nie przesadzam  alkoholem. Patrząc po chłopcach, zauważyłam, że najbardziej przytomni są Niall i Louis. Postanowiliśmy ulotnić się na górę. Tak więc w salonie zostali Hazza, Zayn i Jacky, którzy co chwila wybuchali śmiechem. Na korytarzu wszyscy powiedzieliśmy sobie „ Dobranoc ”, po czym każdy wszedł do swojego pokoju.  Byłam tak zmęczona, że od razu padłam na łóżku. Przed uśnięciem usłyszałam jeszcze głos Louis’a przy moim uchu.
- Dobranoc mała – szepnął – Kocham Cię – pocałował mnie w policzek i przytulił mnie.
Zamknęłam oczy i zasnęłam.  Rano obudziło mnie słońce, które świeciło prosto na moje zamknięte powieki. Przetarłam oczy. Ciekawe jak tam nasi imprezowicze. Uśmiechnęłam się. No nie ładnie się śmiać z cudzego nieszczęścia, ale sami tego chcieli. I nie spodziewałam się tego po mojej młodszej siostrzyczce. Nigdy nie chciała żadnemu chłopakowi zaimponować. Tylko szkoda, że wybrała zły sposób. Wysunęłam się z ramion Louis’a , który mnie obejmował jak spaliśmy i wstałam z łóżka. W mojej piżamie składającej się z długiego T-shirt’u i krótkich dresowych spodenek zeszłam do kuchni, gdzie zastałam śpiącego Harre’go.  Powstrzymywałam śmiech, ale niestety on był silniejszy i wybuchnę łam śmiechem, budząc Loczka przy okazji.
- Carol co się wydzierasz.? - powiedział zły Harry przeczesując ręką swoje niesforne loczki.
Nie odpowiedziałam mu tylko, znowu wybuchłam śmiechem. No nie wiem dlaczego, ale miałam taki dobry humor. Dopiero po dłuższej chwili się trochę uspokoiłam.
- Jak długo wczoraj siedzieliście.? – zapytałam szczerząc się.
- Myślisz, że pamiętam.? – złapał się za głowę – Podasz mi tabletki.?
- Jasne – podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej niebieskie pudełeczko.
Wzięłam dwie tabletki i podałam Hazzie, który szybko je połknął popijając wodą.
- Dzięki – lekko się uśmiechnął.
Do kuchni wszedł Liam.
- Chcesz nam zrobić śniadanie.? – zapytał Hazza.
- To zależy czy mi dzisiaj pomożecie. – odpowiedział Liam uśmiechając się do nas.
- Jasne, że pomożemy. No –popatrzyłam na Harolda- Kto będzie w stanie to pomoże – zaśmiałam się, a Liam razem ze mną. – Zabieraj się za to śniadanie – zwróciłam się do Liam’a.
Liam okazał się być bardzo wspaniałomyślny i zrobił takie tradycyjne angielskie śniadanie. ( na angielskim mnie sorka zainspirowała ^^ ) O.O Dawno takiego nie jadłam, ale i tak nie przepadam, za większością jego składników. Sięgnęłam po talerz i nałożyłam sobie na niego kilka tostów i dwa plasterki bekonu. Liam również jest świetnym kucharzem. Chyba powinnam nauczyć  się gotować ^^ Po kilku minutach do kuchni zawitał Niall, chyba zwabiony zapachem śniadania. Od razu nałożył sobie porcję jak za cztery osoby, ale wiadomo, że on tyle zje. Zawsze się zastanawiam jak on to robi, że nie tyje choć je aż tyle. Następnie do kuchni weszły dwa skacowane osobniki. Oboje trzymali się za głowy powtarzając w kółko „ Wody.! Wody.! „ Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Liam postanowił wtajemniczyć wszystkich w swój plan. Tak więc zaczął opowiadać jak chciałby zabrać Alex na romantyczny piknik pod gwiazdami i mamy mu pomóc to wszystko przygotować. Żeby on miał czas na naszykowanie tego pikniku , musimy czymś zająć Alex , przez ten czas , gdy go nie będzie i jakoś zataić gdzie teraz jest. Ustaliliśmy też, że Liam będzie czekał na Alex na miejscu ( jakaś taka łąka w pobliżu Londynu ) i Lou miałby ją tam zawieźć. O wilku mowa.  Louis wszedł do kuchni szczerząc się do wszystkich. Podszedł do mnie i pocałował mnie na dzień dobry. Uśmiechnęłam się, po czym powróciłam do przerwanej rozmowy. Louis włączył się do naszej konwersacji i oczywiście zgodził się zawieźć Alex na tą łąkę, ale pod warunkiem, że i ja z nim pojadę. Liam nie miał nic przeciwko, ale ja nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po moim marchewkowym wariacie. Przyglądałam mu się przez dłuższą chwilę, ale nic nie powiedział. Wszyscy nagle ucichliśmy, ponieważ do pomieszczenia weszła Alex.
- Cześć wam – powiedział i ziewnęła.
- Cześć – odpowiedzieliśmy chórkiem, po czym Ci co nie jedli zabrali się za śniadanie, łącznie z naszą Alex.
Razem z Liam’em udałam się na górę, bo chciał jeszcze coś ze mną obgadać.
- Ja już będę wychodził żeby wszystko naszykować. – zerknął na zegarek – Jest 11:20. To tak o 18 żebyście stąd wyjechali. Ta łąka jest jakieś 30 minut jazdy za Londynem, ale raczej traficie bez problemu -  uśmiechnął się.
- Spoko. A jak Alex spyta gdzie poszedłeś to co mam powiedzieć.?
- Że pojechałem do mamy, bo dawno jej nie widziałem czy coś.
- Jasne. Powodzenia – przytuliłam Liam’a.
Oboje wyszliśmy z pokoju, tylko ja wróciłam do rozwydrzonych domowników, a Liam wyszedł. Wchodząc do kuchni , o mało nie dostałam w twarz nadgryzionym tostem. Popatrzyłam na tych ludziów. Wszyscy wskazali palcami na Niall’a, który tylko uśmiechnął się słodko. Oj nie będę się na niego gniewać. Przecież jednak nie dostałam tym tostem. Pokręciłam głową i oparłam się o blat, przyglądając im się. Uśmiechnęłam się. Mieć takich przyjaciół to jest dopiero szczęście.
- Gdzie poszedł Liam .? – usłyszałam pytanie, którego właścicielką była Alex.
- Eeee.. no pojechał do mamy. Zadzwoniła do niego, żeby ją odwiedził to pojechał – uśmiechnęłam się.
 Po skończonym śniadaniu wszyscy poszli się ubrać. Założyłam na siebie to co zwykle kolorowy T-shirt, krótkie spodenki i trampki. A i żeby zrobić przyjemność Louis’owi to jeszcze okulary. O dziwo mi najdłużej zeszło z ubraniem się. Wyszłam na dwór, gdzie siedziała reszta domowników wygrzewając się na słońcu. Dzień zapowiadał się idealnie. Zero chmur i słońce od samego rana. Usiadłam na schodkach, opierając głowę o ramię Louis’a.
- Czy mówiłem Ci już, że ślicznie wyglądasz w okularach.? – zapytał uśmiechając się szeroko.
- Mówiłeś. – spojrzałam na niego. – Ty też ślicznie wyglądasz w okularach. Założyłeś je żeby do mnie pasować.? – wyszczerzyłam się.
Louis wyglądał nawet lepiej ode mnie w tych swoich okularach.
- Właściwie to wiem jak świetnie w nich wyglądam, więc czemu miałbym ich nie zakładać.?
- Aleś Ty skromny – zaśmiałam się.
Reszta przedpołudnia i południa minęłam nam na miłych pogawędkach i siedzeniu na tarasie. Na obiad postanowiliśmy zamówić 3 pizze, gdyż nikt nie miał ochoty i chęci czegoś ugotować. Po smacznym obiedzie wróciliśmy do poprzedniego zajęcia. Dawno nie spędziłam dnia na siedzeniu na tyłku i nic nie robieniu . OK. godziny 17 Zayn wpadł na pomysł, by pójść na kręgle. Oczywiście wszyscy się zgodzili. Gdy Alex wyszła na chwilę do łazienki, oznajmiłam wszystkim.
- Spotkamy się potem na kręglach. Razem z Louis’em zawieziemy teraz Alex na tą łąkę. - wszyscy pokiwali głowami, że zrozumieli. Po jakiś 15 minutach ogarniania się powiedziałam , że pojedziemy do kręgielni trochę wcześniej, żeby zarezerwować tory. Wszyscy zakumali o co chodzi.
- Alex chodź. Jedziesz z nami – pociągnęłam ją za rękę do samochodu Louis’a, gdzie już na nas czekał.
Usiadłyśmy z tyłu. Posłałam Louis’owi lekko nerwowe spojrzenie. Po kilku minutach jazdy Alex zorientowała się, że coś jest nie tak.
- Ejj gdzie my jedziemy.? – zapytała trochę przestraszona.
- Spokojnie. Nie wywozimy Cię do lasu. – Alex spojrzała na mnie spode łba – Nie powiem Ci . Niespodzianka. – odpowiedziałam i odwróciłam głową, przyglądając się krajobrazom za oknem.
Tak jak powiedział Liam, po 30 minutach byliśmy na miejscu. Na wielkiej łące, dość blisko drogi zauważyliśmy Liam’a siedzącego na kocu, a wokół paliły się świeczki. Gdy wysiedliśmy z samochodu Alex nie mogła ukryć wzruszenia i ze łzami w oczach przytuliła Liam’a, który do nas podszedł.
- Liam to jest przesłodkie. – rzekła uśmiechnięta Alex. – Dziękuję.
- Nie ma sprawy. Dla Ciebie wszystko słońce – powiedział Liam, całując Alex.
Uśmiechnęłam się i objęłam Lou w pasie. Spojrzałam na niego.
- Może my już wracajmy . –szepnęłam do niego.
- Liam masz czym wracać nie.? – zapytał Lou.
- Jasne. Dzięki za pomoc.
- My prawie nic nie zrobiliśmy – uśmiechnął się Louis. – Miłej nocy – mrugnął do nich i razem weszliśmy do auta.
Pomachali nam jeszcze po czym odjechaliśmy.
- Po co czaiłeś żebym z tobą jechała.? – zapytałam patrząc na Louis’a, który skupiony był na jeździe.
- No bo nudziłoby mi się jakbym wracał – wyszczerzył się do mnie, odrywając na chwilkę wzrok.
Przewróciłam oczami. Niewiadomo czego się spodziewałam. 30 minut minęło dość szybko, pomijając chwilowy postój. Śmiałam się wtedy tak, że rozpraszałam Lou i zatrzymał się na środku ulicy, mówiąc że dalej z taką wariatką nie jedzie. XDD Jednak zamiast jechać na kręgle, wróciliśmy do domu, żeby wykorzystać nieobecność naszych przyjaciół. Po wejściu do naszego pokoju, ahh jak to ładnie brzmi nasz XD  Louis zaczął mnie namiętnie całować. Oczywiście nie byłam mu dłużna. I tak jak było w moim śnie. Najpierw pozbyliśmy się naszych ubrań, potem bielizny i zrobiliśmy TO, oczywiście dobrze się zabezpieczając. Wiecie to jest niesamowite uczucie, a nie jak ciągle mówią że ogromny ból i wgl. Przegadaliśmy, jeszcze jakieś 2 godziny, po czym oboje zasnęliśmy.

**********
 Tadadadam.! Mamy 18.! Z tego rozdziału jestem bardzo zadowolona, gdyż mialam wenę gdy to pisałam ^^ A co wy sądzicie.? Właśnie proszę was o pisanie opinii na temat moich rozdziałów, gdyż do serca biorę sobie każdą waszą uwagę. I mam taki pomysł Każdy rozdział komuś będę dedykować, zaczynając od moich 4 kochanych girls'ów XD które wspierały mnie od samego początku istnienia tego bloga. A każdy następny rozdział będę dedykować 2-3 czytelniczkom, które podawały swoje imiona w komentarzach, albo pisały o mnie na twitter'ze albo gg: 5195014 <--- przy okazji jak chcecie być informowani o rozdziałach to piszcie do mnie albo jak macie pomysły lub jakieś zastrzeżenia. Tak więc dzisiejszy rozdział dedykuję mojej kochanej Olci <333 - ona daje mi wspaniałe pomysły, zawsze mnie wspiera i jest ze mną w tych gorszych i lepszych chwilach. Motywuje mnie do dalszego pisania i sprawia, że ciągle się wzruszam XD i coraz mocniej ją kocham. I oczywiście jest autorką cudownego bloga, którego pewnie większość z was widziała , a jak nie to podaję tu adres. Ola Kocham Cię <333 Myślałam jeszcze nad zmianą wyglądu bloga, ale jeszcze się zastanowię jak to mniej więcej ma wyglądać ^^ Do następnego mordeczki kochane.! A i dziękuję za ponad 6600 wejść. < 33 Dla niektórych może to jest mało, ale ja ryczę jak to widzę XD A do anonimowych, proszę od podpisywanie się chociaż imieniem, bo dla was będę dedykować rozdział ^^
Pozdro i buziaki <333
+ polecę wam jeszcze parę blogów, które naprawdę warto odwiedzić:
- blog Marysi
- blog Natalii
- blog Karolci
++ jedna z moich ulubionych foci XD
**********

12.03.2012

Rozdział 17

{ Liam }

Obudziłem się ok.9 Alex spała dalej wtulona we mnie. Uśmiechnąłem się. Ona jest wspaniałą dziewczyną. Będąc z Danielle nie czułem tego co przy Alex. Z resztą Danielle chciała cały czas być ze mną i chodzić wszędzie razem, nie pozwalając na spotkania z chłopakami. Nawet raz wpieprzyła się na galę bez zaproszenia. Wkurzyła mnie tym, ale no cóż było, minęło. Przeczesałem dłonią moje włosy, po czym pocałowałem Alex w policzek, przez co uśmiechnęła się przez sen. Dzisiaj miałem w planach zabrać Alex na kolację albo piknik pod gwiazdami. Nie wiedziałem na co się zdecydować. Ubrałem się i zszedłem na dół, do kuchni , gdzie zastałem śmiejącą się Carol i Louis’a łaskoczącego ją.
- Cześć wam – uśmiechnąłem się do nich.
- Siemka – odpowiedzieli równo.
- Louis…. proszę…. dość – śmiała się dalej Carol.
- Magiczne słowo.? – Lou zaprzestał tej diabolicznej czynności.
-Abracadabra.! – krzyknęła Carol, znowu wybuchając śmiechem.
Zaśmiałem się i zajrzałem do lodówki, wyciągając z niej sok pomarańczowy. Czasem te ich dialogi są przekomiczne. Louis znowu zaczął łaskotać Carol, która już musiała dać za wygraną.
- No dobra dobra.! Przepraszam.! – krzyknęła znowu Carol.
- A o co chodziło.? – zapytałem ich popijając sok.
- Obudziła mnie w bardzo ciekawy sposób. Najpierw oblała mnie wodą, a potem jeszcze zrzuciła z łóżka i moje cztery litery miały bliskie spotkanie z podłogą. – uśmiechnął się Louis.
- Oj tam oj tam. – machnęła ręką Carol. – I jeszcze niechcący dostał trampkiem w głowę, bo w nieodpowiednim momencie się podniósł. – zaśmiała się znowu.
Oni idealnie do siebie pasowali. Uwielbiali się śmiać i wygłupiać, ale jak trzeba to są poważni. Cieszyłem się widząc, że są szczęśliwi.
- Wiecie co – zacząłem – mam mały problem.
Oboje od razu się uspokoili i usiedli przy stole naprzeciwko mnie, tzn. Carol na kolanach Lou.
- O co chodzi.? – zapytała Carol.
- Nie wiem czy Alex wolałabym kolacje czy może piknik pod gwiazdami czy coś jeszcze innego.
- Wiesz oboje lubicie romantyzm, a dla Alex nieważne gdzie pójdzie , ważne z kim. Ale nie na jakąś dyskotekę czy do baru. Tam idzie ze mną – zaśmiała się Carol, na co oboje z Lou uśmiechnęliśmy się – Ale jednak piknik pod gwiazdami bije na głowę kolacje.
- Dzięki – rzekłem do Carol.
- Zawsze do usług – mrugnęła do mnie. – Louis mógłbyś w końcu zrobić śniadanie.? – zwróciła się do Lou.
- Może ja zrobię. W podziękowaniu za pomoc – powiedziałem i wstałem od stołu.
Zabrałem się za przygotowanie tostów dla naszej trójki. Nie sądzę, żeby w przeciągu 30 minut ktoś zdążył wstać. Zerknąłem dyskretnie na tą parkę siedzącą przy stole. Szeptali coś do siebie, uśmiechając się. Przygotowane śniadanie wylądowało na stole.
- Wiecie co – zaczął Lou – Moglibyśmy umówić Zayn’a z Jacky. Widać jak na siebie patrzą, ale znając Zayn’a to będzie się wahał czy zaprosić gdzieś Jacky czy nie.
- To jest dobry pomysł. – poparła go Carol.
- Może ja umówię się z Zayn’em, Carol umówi się z Jacky. Oni tam przyjdą, ale my nie. I może coś z tego będzie. – powiedziałem.
Po zjedzonym śniadaniu Carol pozmywała talerze. Oczywiście nie mogło się obejść bez walki na pianę, przez co cała nasza trójka po kilku minutach była cała w tym białym czymś. Do kuchni weszła Alex razem z Sophią. Obydwie na nasz widok wybuchły śmiechem. My popatrzeliśmy po sobie, po czym również zaczęliśmy się śmiać. Carol z Lou udali się na górę, natomiast ja przytuliłem na dzień dobry Alex, przez co ona również była w pianie. Oznajmiłem dziewczynom, że idę się przewietrzyć i przy okazji wysuszyć na słońcu. Wyszedłem na taras i usiadłem na bujanej huśtawce. Oczywiście na słońcu. Po jakiejś godzinie całe towarzystwo  było obudzone i zebrało się w kuchni, do której i ja w końcu się udałem.
- Jakieś plany na dzisiaj.? – spytał Niall przeżuwając kanapkę.
-Może pójdziemy na zakupy.? – zaproponowała Alex.
- Jestem za – rzekła Jacky .
- Ja też – poparł dziewczyny Zayn.
- No dobra niech będą zakupy. Za 20 minut wszyscy mają być gotowi do wyjścia – powiedziałem, patrząc znacząco na ziewającego Hazze, który siedział przy stole w piżamie.
Po 20 minutach wszyscy czekali przy drzwiach. O.o Harry zdążył się ubrać. Szok. Wyszliśmy z domu, kierując się w stronę centrum handlowego. Doszliśmy tam w wesołej atmosferze i weszliśmy do środka. Wszystkie dziewczyny biegały od sklepu do sklepu. No prawie wszystkie. Jedynie Carol siedziała z nami lekko znudzona. No tak ona nie przepada za zakupami. To różni ją od Louis’a, który biegał po tych sklepach razem z dziewczynami. W piątkę poszliśmy po lody. Zabierając nasze przysmaki wróciliśmy w umówione miejsce – ławkę obok ruchomych schodów. Po 3 godzinach Louis wrócił do nas ze szczerzem na japie.
- Patrzcie co mam.! – krzyknął i zaczął grzebać z jednej z toreb.
Po chwili wyciągnął z niej niebieską koszulkę z wielką marchewką . Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Śliczna Lou – wykrztusił Hazza.
- A i jeszcze patrzcie na to – znowu wyciągnął z torby koszulkę. Tym razem białą z nadrukiem „ I <3 Louis Tomlinson ” – Kupiłem to dla Carol. – wyszczerzył się do czarnowłosej dziewczyny, która znowu tak jak cała nasza grupa wybuchła śmiechem.
- Świetna. – skomentowała uśmiechnięta Carol  - Dajcie mi chwilkę – rzekła, wzięła koszulkę od Louis’a i poszła do łazienki.
Po 2 minutach wróciła już przebrana w tą cudowną koszulkę. Louis’owi uśmiech nie schodził z twarzy. Widać, że Carol daje mu dużo radości. Nie to co ta jędza Eleanor. Nasz Lou był tak w niej zakochany, że nie widział , jak ona go zdradza na prawo i lewo. Z resztą ja też nie byłem lepszy. Z Danielle było tak samo. Cieszę się, że już z nią nie jestem,  tylko z Alex. Pośmialiśmy się jeszcze trochę z zakupów Louis’a, po czym Niall’owi zaburczało w brzuchu. Blondasek położył rękę na brzuchu i wyszczerzył się do nas.
- Głodny jestem – oświecił na Niall.
- Ja też. – te słowa należały do Zayn’a.
- To chodźmy coś zjeść. Dziewczynom pewnie jeszcze długo zejdzie na tych zakupach. A jakby co to przecież istnieją telefony – powiedziałem i wszyscy udaliśmy się na piętro ( tam jest mnóstwo restauracji i wgl. ) do KFC.
Chyba każdy był już głodny, bo sterta jedzenia wylądowała na naszym stole. Oczywiście połowa z tego należała do  Niall’a. Każdy już zajadał się hamburgerami i innymi Fast-foodami. Poczułem wibracje w kieszeni. Odebrałem.
- Halo.?
- Gdzie wy jesteście.? – uśmiechnąłem się na sam dźwięk głosu Alex – Czekamy na tej ławce, a was nie ma.
- Przyjdźcie do KFC.
- OK. Za chwilę będziemy . – rozłączyła się.
Cóż myliłem się co do nich. Szybko skończyły zakupy. Po 3 minutach do naszego stolika przysiadły się dziewczyny, obładowane torbami.
- Carol ładna koszulka – wyszczerzyła się Jacky.
- Dzięki, ale nie ja ją sobie kupiłam. – Carol spojrzała na Lou.
- Wiemy. Pomagałyśmy mu wybierać. – Sophia mrugnęła do czarnowłosej.
Po jakiejś godzinie spędzonej w KFC postanowiliśmy wracać do domu. Każdy z nas pomagał dziewczynom nieść zakupy. Kto by pomyślał ile kobieta może kupić w 4 godziny. Do domu Carol weszliśmy cali zdyszani. Torby były lekkie, ale było ich od cholery dużo. Dziewczyny poleciały na górę przebrać się i pokazać nam co kupiły. Taki mini pokaz mody. Rozsiedliśmy się w salonie na kanapie i fotelach, czekając aż dziewczyny przyjdą. Pierwsza do salonu weszła Carol, ale po to żeby z nami oglądać. Wszyscy zdziwili się na jej widok. Na nosie miała bowiem czarne okulary.
- Mówiłam, że będziecie mieli okazje mnie w nich zobaczyć – rzekła z uśmiechem i usiadła obok Louis’a.
- Wyglądasz ślicznie mała . Powinnaś częściej w nich chodzić – powiedział Louis z zachwytem.
- Zawstydzasz mnie – zaśmiała się Carol, a my razem z nią.
Po 10 minutach Jacky , Alex i Sophia zeszły pokazać nam zakup , z którego były najbardziej dumne. Jacky miała na sobie białą sukienkę w kolorowe kwiatki oraz sandały na koturnie na nogach. Sophia ubrana była w czarną świecącą sukienkę oraz również czarne baleriny. Natomiast Alex miała na sobie połyskujące legginsy, białą bluzkę z flagą Anglii oraz żółte szpilki na nogach. A i jeszcze czarny pasek. Wyglądały przepięknie. Nikt przez kilka minut nie mógł wydusić z siebie słowa.
- Wyglądacie cudownie. – pierwszy głos odzyskał Harry.
Ja i reszta towarzystwa pokiwaliśmy jedynie głowami. Dziewczyny uśmiechnęły się.
- Dzisiaj też nocujecie u nas – odezwał się Lou z uśmiechem.
- Przecież nic nam się tu nie stanie – powiedziała Carol.
- Oczywiście. A jak się włamie jakiś złodziej, napadnie was, okradnie i zgwałci to też tak będziesz mówić.? – Lou wystawił język w jej stronę.
- Właśnie. Wolimy was mieć na oku, dopóki jesteście tu same. – poparłem go.
Wiadomo było, że takie wypadki dzieją się bardzo rzadko, ale no chyba każdy by wolał mieć swoją dziewczynę cały czas przy sobie nie.? ^^ Dziewczyny popatrzyły po sobie.
- No zgoda – rzekła Jacky z uśmiechem.
-  YEAAAAH.! – krzyknęliśmy.
- To idźcie się spakować. Zostajecie u nas minimum do środy – krzyknął Zayn, gdy dziewczyny biegły na górę. Natomiast Sophia poszła do domu, mówiąc, że zapyta babci czy może i przy okazji się spakuje. Harry poszedł z nią. Po 25 minutach ( O.O szybko ) dziewczyny zbiegły do salonu z walizkami. Oczywiście nie pozwolimy, żeby się przemęczały , więc wzięliśmy ich walizki i wszyscy udaliśmy się do naszego domu. Zayn wziął Jacky za rękę i zaprowadził ją do swojego pokoju. Dziewczyna miała na policzkach dwa dorodne rumieńce. Ja zaniosłem walizkę Alex do siebie. Do domy weszli Harry z Sophią, której babcia zgodziła się bez problemu na nocowanie wnuczki u nas w domu. Po jakiejś godzinie całe towarzystwo siedziało w piżamach w salonie. No było dość wcześnie, ale postanowiliśmy urządzić nasze Piżama-party ( zaproponowała to Jacky ) wcześniej, żeby dłużej się bawić.  Oczywiście nie mogło się obyć bez alkoholu. Nigdy nie piję za dużo, więc jako Daddy Direction pilnowałem reszty , żeby mi się za bardzo nie spiła. Usiedliśmy w kole na podłodze i Harry położył pustą butelkę na środek. Zakręcił nią i wypadło na Louis’a, który chciał wyzwanie. Hazza kazał mu iść do sklepu w samych bokserkach i kupić marchewki. Loczek to ma pomysły. Myśleliśmy, że Lou tego nie zrobi, ale on wstał zdjął dresy, wziął portfel i pobiegł do sklepu.  Wszyscy pobiegliśmy do okna. Obserwowaliśmy Louis’a, na którego widok wielu przechodniów patrzyło ze zgorszeniem i zdziwieniem. Po kilku minutach wrócił z 2 kilogramami marchewek. Następnie wypadło na Jacky. Wzięła prawdę.
-Jesteś jeszcze dziewicą.? – XDD japierdziele .Co za człowiek.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. No oprócz Jacky, która spuściła głowę zawstydzona i Louis’a wpatrującego się w nią z pokerface’em .
- Jestem – odpowiedziała Jacky, gdy towarzystwo się już trochę ogarnęło.
Następnie kręciła Jacky. Wypadło na Niall’a, który również wziął prawdę.
- Co lepsze: dziewczyna czy hamburger.?
- To oczywiste, że hamburger – znowu wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Nasz kochany Irlandczyk jeszcze kiedyś zmieni zdanie, ale jak na razie kocha jedynie jedzenie. Niall zakręcił butelką i wypadło na Carol, która wzięła wyzwanie. Nie zdziwiło nas zadanie, jakie Niall postawił przez Carol, a mianowicie kazał jej zrobić kanapkę i mu przynieść XDD Tylko by jadł i jadł, a tyłku mu się nie chce ruszyć i sobie zrobić. No ale cóż Carol poszła do kuchni i zrobiła Niall’owi tą kanapkę. Japa mu się szczerzyła na jej widok ( kanapki nie Carol  XDD ) . Carol usiadła z powrotem na miejsce i zakręciła butelką. Wypadło na mnie. Wybrałem prawdę.
- Jesteś prawiczkiem.? – zdziwiłem się.
Nie sądziłem, że takie pytanie usłyszę od Carol, ale no odpowiem.
- Nie.
- Uuuuuuuuuuuuu – usłyszałem .
Przewróciłem oczami. Zakręciłem butelką i wypadło na Zayn’a. Wybrał prawdę. Już miałem zadawać pytanie, ale nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzałem na zegarek 18:26. Nie spodziewaliśmy się nikogo o tej godzinie. Louis poszedł otworzyć.
- LOUIS.!! – ktoś głośno krzyknął. Po głosie poznałem iż  była to dziewczyna, a jej głos wydawał mi się bardzo znajomy.
Po chwili Louis wrócił do salonu z wyrazem niedowierzania na twarzy, a za nim weszła….

**********
Mój komentarz do tego rozdziału to DNO. -.- Jakoś tak nie miałam weny i nie wyszedł mi ten rozdział.I wgl jakiś taki krótki i beznadziejny. Ale obiecuję , że następne będą już lepsze. Jak myślicie kto przyszedł do nich o tej godzinie.? ^^ A i dzisiaj napisałam na wypracowaniu z polskiego opowiadanie o 1D XD Tak mnie coś natchnęło, bo od ostatnich tygodniu oni ciągle zaprzątają mi głowę.Gdyby ten rozdział był lepszy zadedykowałabym go Oli, ale następne dwa będą dla niej ^^ I Dzięki , że czytacie i komentujecie mojego bloga. A jak widzę ile wejść miałam to japa mi się szczerzy i normalnie rycze XD ze szczęścia oczywiście :P Macie moje gg: 5195014 i twitter'a , jeżeli chcecie być informowani o następnych rozdziałach albo macie uwagi lub jakieś pomysły. Kocham was mordzeczki. Do następnego.
Pozdro i buziaki <333
**********
+ czyż on nie był słodki .? < 3333 *---------------* zakochałam się w tym zdjęciu 
++ 10 komentarzy minimum ludu mój kochany .! :P:

8.03.2012

Dzień Kobiet ♥

Może późno na składanie życzeń, ale skoro mamy Dzień Kobiet, to wszystkim czytelniczkom życzę wszystkiego najlepszego, zdrowia , szczęścia, dużo miłości, żebyście się dużo uśmiechały ( i oczywiście dalej czytały moje opowiadanie XD ), spełnienia marzeń, żeby nasze prośby się spełniły i One Direction zawitało w Polsce, a te które są singielkami, żeby znalazły swoją drugą połówkę, i do końca dnia , żeby nie zdarzyło się wam nic złego. A i dużo prezentów , kwiatów i wgl życzeń. Jesteście wspaniałe i należy się wam wszystko co najlepsze ♥♥ A co do czytelników ( jak jakiś chłopak jest ) to żeby swojej dziewczynie, albo tej która mu się podoba powiedział co do niej czuje, bo nie ma nic lepszego niż okazanie uczucia w takie święto :)) A i Kocham Was ♥♥♥

Rozdział 16

Powoli otwierałam oczy. Dziwne… nie czułam żadnego bólu. Otworzyłam swoje paczałki i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie była to sala szpitalna, ale dobrze mi znany pokój Louis’a Tomlinson’a. Co ja do cholery tu robię.? Przecież samochód mnie potrącił i powinnam być na jakieś obserwacji w szpitalu czy coś. Nic z tego nie rozumiałam. Usiadłam na łóżku i oparłam głowę o ścianę. Co tu jest grane.? Po chwili do pokoju wszedł mój marchewkowy książę. Uśmiechnął się na mój widok i od razu do mnie podszedł.
- Długo spałaś mała – pocałował mnie .
- Jak to spałam.? – zdziw. O.o – Przecież miałam wypadek i wgl. Powinnam być w szpitalu.
- Jaki wypadek.? – zapytał Lou.
- No ja wybiegłam od was z domu to wleciałam na ulicę i auto mnie potrąciło.
- Carol dobrze się czujesz.? – Lou przyłożył dłoń do mojego czoła.
- Tak Louis czuje się dobrze. – odburknęłam lekko zirytowana. No teraz to już nie wiem. To miałam ten wypadek czy mi się zdawało.? – Lou, a która godzina.?
- Tak przed 17.
- A jaki mamy dzień.?
- No ciągle jest piątek, ten przed waszym meczem nie.?  – otworzyłam szeroko oczy. – Carol co jest.? – Lou położył mi tym razem dłoń na ramieniu i przyglądał mi się z troską.
- Ale to niemożliwe. – powiedziałam do siebie – Czyli to był sen…?
- Eeee o czym Ty mówisz.? Za długo spałaś.?
- Ten wypadek i nasz mecz i Rebeca. – zaczęłam i opowiedziałam cały mój sen Louis’owi.
Widziałam wielkie zdziwienie w jego oczach, jak słuchał mnie. Nie dziwię mu się. Przecież ja myślałam, że to wszystko działo się naprawdę. Czyli Liam nie jest na nas wściekły, Alex nie jest z Patrick’iem, Jacky nie spotkała Mike’a, Lou nie chodził z Rebecą i nie poznałam Vic. Matko Jedyna. Gdy doszłam do tego, że zaczęłam chodzić z Liam’em, Lou mi przerwał.
- Jak to z nim byłaś.? – zapytał lekko zdenerwowany.
- Lou to był tylko sen, na szczęście.  – rzekłam - A byłam z nim ponieważ mój chłopak wrócił do swojej byłej i okropnie mnie tym zranił – wycedziłam przez zęby. Szkoda, że naprawdę nie uderzyłam Rebecki . Może mi się jeszcze uda, tylko, że już w rzeczywistości ^^
- Nie masz się o co martwić mała – uśmiechnął się ciepło Lou – Ten sen na pewno się nie spełni . Nie znam żadnej Rebecki, a co do Liam’a i Alex , to nie szczędzą sobie czułości w salonie – zaśmiał się .
Dokończyłam streszczanie mojego snu. Przyznam , że Louis zniósł to nieźle. Co chwila powtarzał, żebym się nie martwiła, bo to niemożliwe, żeby ten sen się spełnił. Oby miał racje. Ale gdy doszłam do momentu w którym zrobiliśmy TO , to XD Louis uśmiechnął się cwaniacko. Haha wiem o co mu chodzi. Ten chłopak ma bardzo nieczyste myśli . Z resztą ja też XDD Przecież to mi się śniło, nie jemu. Skończyłam swoją pasjonującą opowieść i przytuliłam się do mojego marchewkowego wariata.
- Mogę u was zostać na noc prawda.? – zapytałam słodko się uśmiechając.
- No jasne. – uśmiechnął się Lou – Ale dam Ci jakieś ciuchy na zmianę. Poczekaj – wstał z łóżka i podszedł do szafy.
Przekręciłam się na brzuch i obserwowałam z uśmiechem poczynania chłopaka. Po chwili wrócił do mnie i kucnął przy łóżku. No wiecie , żeby być tak na moim poziomie XDD Pocałował mnie , po czym do rąk wręczył mi swoje czarne bokserki i przydużą koszulkę z Superman’em. Spojrzałam zdziwiona na bokserki.
- No sorry bardzo , ale damskiej bielizny to ja w swojej szafie nie mam. – wyszczerzył się do mnie.
Zaśmiałam się.  No jak go tu nie kochać.
- Wiesz zanim pójdziemy spać, to wypadałoby trochę czasu spędzić z resztą towarzystwa.
- Wolę spędzić ten czas z Tobą. – no i znowu ten uśmiech. Za dużo czasu spędza z Hazzą. – Sam na sam. – szepnął mi do ucha.
- Jeszcze będziesz miał okazję – pokazałam mu język. Wstałam z łóżka i rzuciłam na nie te ciuchy , które dał mi Lou. – Albo idziesz ze mną albo zostawię Cię tu samego i spędzę te czas z Niall’em – uśmiechnęłam się.
- Dlaczego z nim.? – zapytał Louis wstając z łóżka.
- Żeby nikt nie był o niego zazdrosny. Przecież nie ma dziewczyny nie.? – wyszłam z pokoju.
Za mną wybiegł Lou i złapał mnie w tali tuż przed schodami. Spojrzałam mu w oczka. Te śliczne paczałki. Ahhh. Rozpłynęłam się w nich. Zbliżył się tak, że czułam jego oddech na ustach.
- Dalej chcesz ten czas spędzić z Niall’em.? – szepnął.
- W sumie … - zawahałam się przez chwilę. – Tak.! – pokazałam mu język .
Louis mnie puścił i jebnął focha, schodząc po schodach do salonu. Zaśmiałam się. Ależ on słodki. Wbiegłam do salonu.
 - Czołem Ludu – wyszczerzyłam się do wszystkich.
A oni uśmiechnęli się na mój widok. No japierdziele szczerz na japie ma każdy jak mnie widzi.? XDD No dobra nie dziwię im się XD Klapnęłam na podłodze przez kanapą, zgarniając z niej jeszcze poduszkę. Popatrzyłam na Lou, który dalej się na mnie fochał. Przewróciłam oczami.  Gestem ręki pokazałam Niall’owi, żeby usiadł obok mnie. Oczywiście nie miał wyjścia i tak zrobił. No wiecie mnie się nie odmawia XD Widziałam gniewny wzrok Louis’a. Ha.! Wiedziałam, że tak będzie. Zazdrosny jest. A przecież nie powinien. Kocham go i on dobrze o tym wie. Po chwili zaczęłam się śmiać jak jakiś psychol razem z Niall’em, z jego żartów. No japierdziele. Ten chłopak jest niemożliwy. Poczułam potrzebę pójścia do łazienki. Szepnęłam Niall’owi na ucho, dokąd mnie niesie, po czy wstałam i udałam się do łazienki na piętrze. Wchodząc po schodach, zauważyłam jeszcze, że chłopcy włączają „Straszny Film 2”  ( Kocham Kocham Kocham <33. Szczególnie akcje tego lokaja z dziwną ręką XDD ). Weszłam do łazienki i załatwiłam najważniejsze potrzeby. Wychodząc z niej na kogoś wpadłam. Podniosłam paczałki wyżej i ujrzałam mojego kochanego Louis’a. Uśmiechnęłam się.
- Wiesz, nie umiem się na Ciebie długo fochać – uśmiechnął się.
- Miałam błagać o wybaczenie jak wrócę na dół, ale skoro się nie fochasz, to takiego cyrku odstawiać nie będę – wystawiłam język w jego stronę. Ten zaśmiał się.
- Trochę dziwnie się czułem patrząc na Ciebie i Niall’a, jak się tak śmialiście i..
- Zazdrosny.? – przerwałam mu.
- Jak cholera. – pochylił się w moją stronę.
Stanęłam na palcach i pocałowałam go. Dłońmi przeczesywałam jego włosy, ten natomiast trzymał swoje dłonie na mojej talii. Po chwili oderwałam się od niego. Spojrzał na mnie pytająco.
- Jak chcesz więcej, to musisz mnie złapać – krzyknęłam i zbiegłam po schodach na dół, a tuż za mną Louis.
Nie wiem, co w tym było takiego śmiesznego, ale moja japa szczerzyła się przez cały czas. Ganialiśmy się po całym domu hałasując , dopóki nie zaczęło to przeszkadzać reszcie domowników.
- Weźcie się ogarnijcie.! Mu tu próbujemy oglądać.! – usłyszeliśmy krzyk Jacky.
Nie miałam już siły dalej uciekać. To całe śmianie się wykończyło mnie. Zatrzymałam się w kuchni i oparłam tyłem o blat, głęboko oddychając. Zaraz po mnie wbiegł tam Louis i triumfalnym uśmiechem na twarzy.
- Wygrałeś – rzuciłam.
- I domagam się nagrody – poruszył seksownie brwiami obejmując mnie.
- Jakiej nagrody.? – zapytałam. Podroczymy się trochę ^^
- No obiecałaś mi coś.
- Nie przypominam sobie. – udałam zamyślenie.  
- Może Ci przypomnieć.? – cwaniacki uśmiech Lou ujrzały me oczy XD
- Mężczyźni i te ich erotyczne fantazje – przewróciłam oczami , próbując oswobodzić się z objęć Lou.
- No cóż poradzić. Tacy już jesteśmy mała – uśmiechnął się szeroko – To jak.?
- Nie dzisiaj Lou – uśmiechnęłam się i pocałowałam moją marchewę.
Wiedziałam, że będzie lekko zawiedziony, ale przejdzie mu. Przecież jemu nie zależy , tylko na seksie. Ważniejsze jest uczucie, dla niego jak i dla mnie. Ale czasem się zastanawiałam, dlaczego wybrał 2 lata młodszą od siebie dziewczynę i prawie niedoświadczoną w kwestii miłości, skoro mógł mieć każdą.? To pytanie dość często ( jak na te kilka dni ) zaprzątało mi głowę. Jakoś przeszła mi ochota na okazywanie uczuć.  Oderwałam się od Lou.
- Chodźmy już od reszty – uśmiechnęłam się sztucznie.
- No dobrze – rzekł zrezygnowany Lou łapiąc mnie za rękę i idąc ze mną do salonu, gdzie nasi przyjaciele pokładali się ze śmiechu.
- Sporo was ominęło – rzekł Niall, gdy wkroczyliśmy do pomieszczenia.
Obydwoje znamy ten film na pamięć, więc to żadna strata, te 40 minut XD Takie tam pół filmu. Usiedliśmy przed kanapą , na której siedzieli Zayn, Jacky, Liam i Alex.
- A gdzie Hazza i Sophia.? – zapytałam domowników.
- Poszli się obściskiwać na tarasie. – odpowiedział mi  Zayn .
Uśmiechnęłam się lekko. Cieszyłam się ze szczęście dwójki moich przyjaciół. Ale znowu powróciła do mnie ta myśl. Już nie miałam uśmiechu na twarzy, tylko obawę i strach. Alex zauważyła to i szepnęła mi na ucho.
- Carol, co się dzieje.?
- Nic takiego – odparłam, jednak Alex to chyba nie przekonało, gdyż próbowała dalej wyciągnąć ze mnie , powód mojego zmartwienia.
- Skarbie widzę, że coś jest nie tak. Chodź do kuchni, to mi opowiesz. – rzekła Alex ciągnąć mnie do ulubionego pomieszczenia Niall’a.
Jednak tuż przed wejściem do kuchni, usłyszałyśmy ( pewnie jak  wszyscy ) krzyk dochodzący z dworu. Obydwie biegiem udałyśmy się do wyjścia na taras. Chwilę potem dołączyła do nas reszta zespołu i Jacky. Wszyscy wyszliśmy na taras. Już wiadomo, co było powodem tych krzyków, a mianowicie Sophia wydzierała się niemiłosiernie, gdyż Hazza wrzuciła ją w ubraniu do wody. Zaczęliśmy się z nich śmiać. Na nasze nieszczęście pomysł Hazzy podchwyciła pozostała czwórka. Po niecałych 3 minutach, pomimo naszych błagań razem z Alex i Jacky wyładowałyśmy w basenie. Ja z Alex zaczęłyśmy się śmiać, natomiast Jacky i Sophia gotowały się ze złości. Chłopcy również wskoczyli do basenu. Zaczęło się takie „pool party” XD Do późna siedzieliśmy w tym basenie i wygłupialiśmy się. Usiadłam na brzegu cała zmarznięta i przemoczona. Było fajnie, ale już mam trochę dosyć. Lou podpłynął do mnie.
- Idziemy.? – zapytał.
Kiwnęłam głową. Oboje wyszliśmy z basenu, żegnając się z resztą, która bawiła się dalej. Nie bardzo się przejęli naszą nieobecnością. Oznajmiłam Lou , że idę się wykąpać, po czym udałam się do łazienki, znajdującej się tuż obok naszego pokoju. Zrzuciłam z siebie mokre ciuchy i weszłam pod prysznic. Odprężający, ciepły prysznic jest jednak lepszy od ziemnej kąpieli w basenie. Wycierając się ręcznikiem uświadomiłam sobie, że zapomniałam tych ciuchów od Lou. Owinęłam się w ręcznik i przeszłam do pokoju Louis’a. Siedział ( już przebrany w suche ubrania ) na łóżku z laptopem na kolanach. Podeszłam do łóżka i zgarnęłam z niego ciuchy. Louis przyglądał mi się przez cały czas. Miałam wrażenie , że rozbiera mnie wzrokiem XDD Przewróciłam oczami, po czym wróciłam do łazienki przebrałam się w bokserki i koszulkę. Związałam włosy w luźnego koczka i znowu udałam się do pokoju.
- Ślicznie wyglądasz w moich ciuchach – usłyszałam głos Lou.
- No wieeem – wyszczerzyłam się do niego.
- Jakaś Ty skromna – wystawił język w moją stronę.
Położyłam się na łóżku przyglądając się Louis’owi. Patrzyłam się na niego dobrych kilka minut.
- Tak wiem , że jestem przystojny. – powiedział Louis uśmiechając się.
- Ciekawe, kto Ci takich bzdur naopowiadał. – zaśmiałam się.
- No wszyscy mi to mówią. Chcesz się przekonać.? – nie czekając na moja odpowiedź, Louis wyszedł na balkon.
Oparłam się o drzwi balkonowe i przyglądałam się jego poczynaniom.
- Ejjj Ludzie. ! – krzyknął Louis zwracając uwagę wszystkich balangowiczów znajdujących się w basenie. – Jestem przystojny prawda.? – face palm. XD
W odpowiedzi usłyszeliśmy gwizdanie i piski, co miały oznaczać, że nasi przyjaciele potwierdzają to.  Zauważyłam również jak Hazza posyła całusa w stronę Lou. Zaśmiałam się. Louis odwrócił się w moją stronę i podszedł do mnie.
- Dalej nie wierzysz.? – zapytał uśmiechając się.
- Wierzę, wierzę. – również się uśmiechnęłam i wróciłam do pokoju, kładąc się na łóżku.
- A wiesz – zaczął Louis kładąc się obok mnie i szepcząc mi do ucha – Seksownie wyglądałaś w tym ręczniku. – zarumieniłam się, na co Lou uśmiechnął się szeroko.
- Emmm Louis ..
- Tak.?
- Dlaczego wybrałeś akurat mnie na swoja dziewczynę.? – zapytałam spuszczając głowę w dół.
- Skąd takie pytanie.? – odpowiedział pytanie zdziwiony Lou.
- Tak jakoś. Przecież możesz mieć każdą dziewczynę,  a wybrałeś taką małolatę. – dalej nie podnosiłam głowy.
- Carol … Wszystkie te inne dziewczyny chcą być ze mną, bo jestem sławny. Ty spodobałaś mi się od razu , gdy Cie ujrzałem na tym boisku. Z resztą zdziwiłem się, że nie zaczynacie piszczeć i wariować na nasz widok. To było takie normalne, takie inne. Ty właśnie nie lecisz na kasę czy sławę, tylko chcesz dobrze poznać chłopaka i zobaczyć czy warto spróbować. Patrzysz głębiej niż wszystkie te dziewczyny.  Z resztą jesteśmy do siebie bardzo podobni. – przerwał na chwilkę - Kocham Cię i nie zamierzam opuszczać.
 Louis przytulił mnie. Wtuliłam się w chłopaka uwalniając łzy z oczu. Łzy szczęścia dla jasności XD Cieszyłam się, że trafiłam właśnie na takiego Louis’a. Ma racje. Jesteśmy do siebie bardzo podobni. Oboje patrzymy na wnętrze, potem na zewnętrze XD znaczy się wygląd.
- Dziękuję Ci Louis – szepnęłam.
- Za co.?
- Za to, że jesteś. – uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka krótko.
Byłam już dość zmęczona, więc szybko usnęłam w objęciach mojego marchewkowego księcia, mając nadzieję, że ten zły sen, nigdy się nie spełni .

**********
Jak obiecałam jest następny rozdział. ^^ Wprawdzie nie było tych 10 komentarzy, ale dodam, bo już nie chciałam dłużej zwlekać. Dla kogo jest szokiem, że to był , tylko sen łapka w górę XDD Zainspirował mnie do tego sen, który miałam przed napisaniem 9 rozdziału. Śnił mi się Liam i takie tam XD Następny rozdział postaram się napisać jak najszybciej. Mam nadzieję, że ten się wam podoba. I przepraszam, że tak mało działo się u innych bohaterów. Naprawię to. I dzięki za ponad 5400 wejść. Jesteście niesamowici. I oczywiście dziękuje moim 28 czytelnikom.! < 333 Jak myślicie dobijemy do 30 do końca tygodnia.?  Macie tu kontakty do mnie . Jak chcecie bym informowani o następnych rozdziałach lub macie jakieś pomysły czy wątpliwości to piszcie. gg: 5195014 oraz twitter. Do następnego mordeczki.A i do anonimowych : Podpisujecie się, chociaż imieniem ;))
Pozdro i buziaki < 333
**********

+ mój ukochany marchewkowy książę <3
++ 10 komentarzy . Tym razem wam nie odpuszczę XDD

5.03.2012

Rozdział 15

Obudziłam się jakąś godzinkę temu, ale nie miałam ochoty wstawać. Dobrze mi się leżało przy Lou. Spojrzałam na zegarek. 19:30. Dość długo nie ma Niall’a i Liam’a. Ale to nawet dobrze. Nie wiedziałabym jak się wytłumaczyć przed nimi z takiej sytuacji.  Rozejrzałam się po pokoju, szukając wzrokiem moich ubrań. Nie wiem jakim cudem, ale były porozrzucane po całym pokoju. Wstałam i zgarnęłam wszystkie. Ubrałam się i zeszłam na dół. Postanowiłam zrobić sobie i Lou herbatkę. Zabrałam dwa kubki z tym oto napojem i wróciłam na górę. Postawiłam je na stoliku obok łóżka. Spojrzałam na Louis’a. Słodko wygląda jak śpi. Uśmiechnęłam się. Przeczesałam jego włosy dłonią, na co on uśmiechnął się przez sen.
- Jak słodko wyglądasz. – uśmiechnęłam się.
Lou nagle otworzył oczy i mocno mnie przytulił.
- Długo nie śpisz.? – zapytałam lekko zdziwiona.
- Nie, ale na tyle długo, żeby usłyszeć , że jestem słodki – no i zrobił ten swój zabójczy uśmiech.
Matko jedyna. Już wiem dlaczego ten chłopak mnie tak pociąga. Zbliżył się do mnie i pocałował czule. Po chwili usłyszałam jakieś szmery dochodzące z dołu. Jakoś się tym specjalnie nie przejęłam, gdyż dałam się ponieść chwili. To był błąd. Nagle w drzwiach pokoju stanął Hazza. Oderwałam się natychmiastowo od Lou i wstałam z łóżka. Harry spojrzał na mnie zdziwiony i poirytowany. Louis też się trochę zmieszał. Podrapałam się po głowie.
- Harry – zaczęłam niepewnie – To nie tak jak myślisz…
Loczek zaczął kręcić głową z niedowierzaniem.
- Serio.? To mi wytłumacz. – odparł i usiadł na fotelu przy oknie.
- Ymm dajcie mi chwilkę. – rzekł Lou zakrywając się kołdrą i idąc do łazienki.
Gdy zniknął za drzwiami usiadłam na łóżku. Zakryłam twarz rękami.
- Harry ja nie wiem jak to się stało, ale … – zawahałam się na chwilkę. Mówić czy nie mówić.? Hazza to mój przyjaciel i jemu mogę jednak ufać. – Ale przespałam się z Louis’em. - dodałam dobitnie.
- ŻE COOO.?!! – wydarł się Hazza zrywając się z fotela. – DLACZEGO.?!! – nie spodziewałam się po nim takiej reakcji.
- Harry proszę uspokój się – powiedziałam cicho przez łzy.
Taaaa… a obiecałam sobie, że już nie będę płakać.
- JAK MAM BYĆ SPOKOOJNY.?!! – Harry zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
Słysząc krzyki do pomieszczenia wpadł Lou. Spojrzałam na niego zapłakanymi oczami. Usiadł obok mnie. Wtuliłam się w niego. Jego dotyk mnie uspokajał, a jego bliskość sprawiała, że czułam się bezpiecznie.
- Harry nie wydzieraj się tak. – spojrzał na przyjaciela Louis.
- Ale noo.. ja nie mogę zrozumieć, dlaczego to zrobiliście.?! Przecież Carol kocha Liam’ia i wgl. No są razem nie.?
- Harry – zaczęłam, gdy trochę się uspokoiłam – Ja nadal kocham Louis’a. Będą z Liam’em nie czułam tego co przy Lou. Proszę zrozum. – Hazza usiadł na fotelu, ale dalej nerwowo drgała mu noga.
- No powiedzmy, że rozumiem. Ale zamierzacie powiedzieć Liam’owi.? – spojrzał na nas, a my na siebie.
- Pogadam z nim za kilka dni. Na razie postarajmy się to przemilczeć zgoda.? – popatrzyłam po chłopakach. Louis pokiwał głową. Spojrzałam na Loczka – Harry .?
Popatrzył na mnie tymi smutnymi , zielonymi oczami.
- No zgoda. Ale ja wam mówię, to się źle skończy. – rzekł chłodno i wyszedł z pokoju.
Westchnęłam. A jeżeli Harry ma racje i będzie źle.? Już nie wiem co mam myśleć. Serce dalej kocha Louis’a, ale rozum podpowiada żeby nie robić głupot, bo zranię osoby na których mi zależy. Zakryłam twarz dłońmi. Teraz czułam się taka bezradna. Louis przytulił mnie.
- Spokojnie mała – pocałował mnie w czubek głowy – Wszystko będzie dobrze.
- A jak nie .? – spojrzałam na niego.
- Będzie. Zobaczysz. – uśmiechnął się delikatnie.
- Obyś miał rację Lou. – wtuliłam się z powrotem w chłopaka. – A co jak przyjedzie Liam i zacznie mnie całować.?
- Będę cholernie zazdrosny. Ale postaram się jakoś to przeboleć. Może w nocy będziemy się spotykać. –Zobaczymy. – oderwałam się od chłopaka i zeszłam na dół z herbatką w ręku. Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie, gdzie akurat siedział mój kochany Loczek i oglądał jakiś beznadziejny teleturniej. Przytuliłam go.
- Carol naprawdę dalej go kochasz.?
- Tak Harry. Wiem, że mnie zranił będąc z Rebecą, ale ja nie przestałam go kochać. Pewnie myślałam, że Liam wypełni pustkę po nim. Czyli ta dziewczyna z Internetu miała racje. Niszczę zespół. – westchnęłam.
- Carol wcale tak nie jest. Na pewno Liam się wścieknie, bo jednak coś do Ciebie czuł, ale potem zrozumie i mu przejdzie. A zespół będzie cały czas razem i się nigdy nie rozpadnie – uśmiechnął się Loczek. On to mi zawsze umie poprawić humor.
- Wiesz , może ja już wrócę do domu. Jak jeszcze dzisiaj zobaczę Liam’a to nie będę wiedziała jak się zachować. – wstałam z kanapy.
- Rozumiem. – on również wstał. – Ale samej nie pozwolę Ci wracać. Jeszcze ktoś Cie napadnie . – mrugnął do mnie – Louis.!!! – zawołał Hazza. Po chwili zbiegł do nas na dół mój ukochany Marchewkowy wariat. – Może odprowadzisz tą swoją Carol co.?
- Już nie jesteś na nas zły.? – zapytał Lou lekko zdziwiony.
- Nie. Nie jestem. Wyjaśniliśmy sobie już wszystko i nie potrzebnie się denerwowałem.
Podeszłam do Hazzy i przytuliłam go mocno.
- Dziękuję Harry – szepnęłam mu na ucho.
- Nie ma sprawy mała – uśmiechnął się do mnie Loczek.
Razem z Louis’em wyszliśmy z domu. Co z tego, że mieszkam 3 domy dalej, przecież może mi się cos stać XDD Ale nie doszliśmy tak szybko do domu, gdyż Louis zabrał mnie jeszcze na wieczorny spacer po parku.
- Jak myślisz, jak to dalej będzie.? – zapytałam.
Lou spojrzał na mnie tymi swoimi ślicznymi oczami.
- Liam na pewno się wścieknie, ale po jakimś czasie mu przejdzie. Nie martw się. – uśmiechnął się do mnie , po czym złożył na moich ustach pocałunek. Całowaliśmy się dobrych kilka minut. Louis odprowadził mnie pod same drzwi , życząc dobrej nocy. Pożegnaliśmy się i weszłam do swojego domu, gdzie zastałam moją małą siostrzyczkę. Od razu na wejściu rzuciła się na mnie. O dziwo z płaczem.
- Mała co się stało.? – zapytałam zaniepokojona.
- No, boo jak byłam w kinie z Zayn’em to spotkałam Mike’a. – powiedziała łamiącym się głosem.
No nie. Jeszcze tego typa tu brakowało. Przytuliłam mocniej Jacky .
- I on dalej uważał , że jesteśmy razem – ciągnęła dalej Jack – Ale ja uciekłam przed nim z tego kina przy okazji zostawiając tam Zayn’a. On już nie będzie chciał się ze mną spotkać – rozpłakała się jeszcze bardziej. Jałć. Już zaczęło jej zależeć na Zayn’ie.
- Na pewno będzie chciał. – pogłaskałam ją po włosach – On nie jest taki jak Mike. Nie zdradzi Cię przy pierwszej lepszej okazji. A z resztą widzę, jak na Ciebie patrzy. Jest w Ciebie zapatrzony jak w obrazek. – uśmiechnęłam się.
- Obyś miała racje Carol.
- Ja zawsze mam racje – zaśmiałyśmy się. No może prawie zawsze ^^
- Dzięki.
- Spoko. Zawsze do usług siostrzyczko.
- Wiesz, teraz to ja pójdę spać. To był dość ciężki dzień. – rzekła Jacky i pobiegła na górę.
Uśmiechnęłam się lekko. Ja również poszłam na górę. Byłam trochę zmęczona. Przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Liam. Nie spodziewałam się . Zawahałam się przez chwilę. Odebrać czy nie.? Jednak musiałam odebrać.
- Halooo.?
- Carol myślałem, że zostaniesz u nas na noc.
- Wiesz, musiałam wrócić do domu. Siostra mnie potrzebowała. – to akurat była po części prawda ^^
- No dobrze. Rozumiem. Widzimy się jutro słońce.?
- No chyba tak.
- To do jutra. Kocham Cię.
- Do jutra.
Rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na szafkę obok łóżka i położyłam się. Szybko zasnęłam pogrążając, się w moim świecie. Tylko moim. Kilka następnych dni było dość ciężkich dla mnie i dla Louis’a. On musiał patrzeć jak Liam mnie całuje albo przytula. Wiedziałam, że go to boli, ale nic na razie nie mogłam zrobić. Z resztą mnie też to bolało. Zayn i Jacky dalej się umawiali. No moja siostra zawsze widzi wszystko pesymistycznie. Sophia i Harry wyglądali na naprawdę szczęśliwych. Każdą chwilę spędzali razem. Natomiast Vic okazała się być bardzo zabawną i żywiołową dziewczyną. Ciągle z czegoś śmiali się z Niall’em. A i kiedy  Niall uczył ją grać na gitarze, wtedy wszyscy wychodzili z pokoju. Jej brzdąkanie było nie do zniesienia. Był czwartkowy wieczór. O dziwo moja mama jeszcze nie wróciła z tego szpitala. Musieli mieć tam poważnie chorych pacjentów. Miałam dość już tego udawania i musiałam wszystko ustalić z Lou. Poszliśmy do jego pokoju.
- Louis ja już tak dłużej nie mogę. Musimy powiedzieć im prawdę – popatrzyłam mu w oczy.
- Wiem, ale boję się reakcji Liam’a. – westchnął.
- Ja też. Ale miejmy chociaż nadzieję, że nie będzie tak źle. – uśmiechnęłam się lekko.
- Kocham Cię mała .
- Ja Ciebie też. – Lou złapał mnie za rękę i zmierzyliśmy do drzwi pokoju.
Louis nacisnął klamkę. Mój face w tym momencie O.O Całe One Direction wleciało do pokoju, a właściwie to wszyscy się poprzewracali. Liam popatrzył na nas gniewnym wzrokiem.
- Może jednak ta dziewczyna z Internetu miała racje. – rzekł zdenerwowany Liam. – Może ty chcesz zniszczyć zespół.
- Liam my.. – zaczęłam, ale nie wiedziałam co dokładnie mam powiedzieć.
- Wy.? Chyba tylko Ty. To wszystko przez Ciebie. Kochałem Cię i nadal kocham, a Ty się obściskujesz z moim przyjacielem.?! – łzy znowu napłynęły mi do oczu. Nienawidzę tego.
- Stary uspokój się. To nie jej wina. – stanął w mojej obronie Louis. Właściwie to była moja wina, ale niech mój rycerz mówi dalej ^^
- Ahh no tak . Przecież to również wina pana Tomlinson’a. Myślałem , że się przyjaźnimy.
- Bo tak jest.
- Wcale nie.! Po tym wszystkim, nie jesteśmy już przyjaciółmi. – rzekł chłodno Liam.
Nie mogłam dalej tego słuchać. Nie chciałam. Ze łzami w oczach wybiegłam z ich domu. Słyszałam za sobą krzyki, pewnie wszyscy wybiegli za mną, ale nie słuchałam ich. Liam miał racje. To wszystko moja wina. A właściwie mojego serca, które od samego początku kochało Louis’a. Nikogo innego.
- Carol.!!! Uciekaj stamtąd.!!! – krzyczeli Louis z Hazzą.
Rozejrzałam się. Stałam na środku ulicy. Odwróciłam się. Zauważyłam jasne światła. Poczułam ogromny ból i upadłam na ziemię. Moje oczy powoli się zamykały. Zobaczyłam jeszcze nade mną mojego marchewkowego rycerza. Widziałam łzy spływające po jego policzkach.
- Carol.. nie zostawiaj mnie.. proszę… - usłyszałam jego szept – Kocham Cię…
Po chwili nic nie słyszałam i nic nie widziałam. Tylko ciemność…

**********
Bardzo bardzo was przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam kompa i w ogóle warunków do pisania. Ale już wrócił mój komputer i na szczęście tylko część plików się usunęła ^^ Ale jest też zła wiadomość, nie wiem kiedy będę miała u siebie internet , bo coś się psuje -.- Ale co do rozdziału, to nie spodziewaliście się tego co.? Ale żadnych zmartwień, zapewniam, że Carol nic nie będzie ^^ Następny rozdział w rekolekcje dodam , gdyż pewnie nie będę miała co robić XDD Dziękuję za prawie 5000 wejść <333 I oczywiście dziękuję wam ( moim ukochanym czytelnikom ) że jesteście tu ze mną i komentujecie, no i czytacie XDD A i macie tu moje gadu : 519514. Piszcie jak macie jakiś pomysł lub uwagi do bloga, no albo chcecie być informowani o rozdziałach ^^ Do następnego mordki kochane.
Pozdro i buziaki < 333
+ Uwaga .!!! Mam dla was warunek. 10 komentarzy pod rozdziałem, bo nie będzie następnego XDD Taki szantaż :P 
**********