29.05.2012

Rozdział 25


{ Carol }

Dobra mamy już wtorkowy wieczór. Przez tych kilka poprzednich dni próbowaliśmy skontaktować się z Sophią, ale niestety nie odbierała telefonów, nie odpisywała na sms-y ani na tweety, a gdy przychodziliśmy do jej domu to nas zbywała mówiąc, że nie ma czasu lub po prostu nie otwierała drzwi. Wszyscy się o nią martwiliśmy, jednak najbardziej na tym cierpiał Hazza. Lokers przesiadywał z nami, chodził wszędzie z nami, ale był strasznie przygaszony i rzadko kiedy się odzywał, a wieczorami sterczał pod domem Sophi. Staraliśmy się przemówić mu do rozumu, ale niestety nic to nie dawało. Wszyscy byliśmy lekko przygnębieni, jednak ja, Alex, Jacky i Vic zajęłyśmy się szkołą, więc starałyśmy się nie myśleć o biednym Hazzie i o dziwnym zachowaniu Sophi, choć widywałyśmy ją codziennie w szkole. ( Vic chodzi do innego liceum, ale niedaleko naszego ) . Jutro mam potężny test z francuskiego, ale ja jestem zdolna i dam radę. Znaczy z francuskim cakiem nieźle sobie radzę, czego nie można powiedzieć o Sophi. Zawsze razem uczyłyśmy się na testy z tego języka, a tu nie poprosiła o pomoc ani nic. Westchnęłam głośno. Jednak mam małe problemy z niektórymi zwrotami, przy czym pomaga mi Louis, który zna francuski, chyba najlepiej ze wszystkich osób jakie znam. Oboje siedzimy na moim łóżku, zawalonym słownikami, notatkami i książkami, ale co jest dziwne. Skupiamy się tylko na nauce, a nie na sobie. Chyba Louis troszczy się o moją edukację ^^ Po kilku męczących godzinach byłam wykuta.
- Dziękuję Lou. – przytuliłam mocno chłopaka – Co ja bym bez Ciebie zrobiła –wyszczerzyłam się.
- Nie ma sprawy mała. – uśmiechnął się słodko.
Spojrzałam na zegarek. O.o No doooobra. 22:10.
- Emmm Lou czy wy jutro z rana nie macie jakiegoś wywiadu.? – zerknęłam na niego.
- Mamy, no i co w związku z tym.?
- No nie powinieneś iść do domu i się wyspać.?
- A nie mogę zostać tu z Tobą.? – zrobił minę zbitego psiaka.
No japierdziele. Dlaczego to zawsze musi na mnie działać.?
- No dobra, ale robisz mi śniadanie i odwozisz do szkoły – wystawiłam język w jego stronę.
- Zgoda. – wyszczerzył się.
Wstałam z łóżka i wyciągnęłam z szafy jakieś spodenki i dużą koszulkę. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Spojrzałam na łóżko, ale nie było na nim Louis’a. Poczułam przyjemny ciepły wietrzyk. Spojrzałam w stronę otwartego balkonu. Stał tam wysoki chłopak, oparty o barierkę i wpatrujący się w gwiaździste niebo. Podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu. Lou drgnął lekko. Po kilku minutach odwrócił się i objął mnie. Wsłuchałam się w bicie jego serca. Tommo pocałował mnie w czoło. Wróciliśmy do pokoju, zamykając za sobą drzwi balkonowe. Położyłam się na łóżku i okryłam kołdrą. Louis zrzucił ciuchy, zostając w samych bokserkach i wlazł pod kołdrę kładąc się obok i przytulając mnie. Szepnął mi do ucha „ Kolorowych snów mała ”. Odpłynęłam do krainy snów.

******

Obudziłam się o 7. Czułam się całkiem wypoczęta. Przeciągnęłam się. Moja ręką opadła na drugą stronę łóżka, gdzie powinien być mój chłopak. Miejsce było jeszcze ciepłe, więc musiał niedawno wstać. Usiadłam na łóżku i ziewnęłam szeroko. Po chwili drzwi mojego pokoju otworzyły się z lekkim skrzypnięciem i do środka wszedł ubrany i uśmiechnięty Louis. Podszedł do mnie i pocałował na dzień dobry.
- Ubieraj się szybko, bo śniadanie Ci wystygnie. – wyszczerzył się.
- To pomóż mi coś wybrać – rzekłam z uśmiechem i stanęłam przed szafą.
Zrobiłam coś typu Kubuś Puchatek i jego „ myśl myśl myśl ”. Natomiast Louis przeleciał wzrokiem po wszystkich ciuchach po czym wręczył mi do ręki  < obrazek pod rozdziałem > i wygonił do łazienki. Ogarnęłam się w 15 minut, po czym zeszłam na dół do kuchni. Usiadłam przy stole i przed twarzą wylądował mi talerz z jajecznicą. Było tego dużo za dużo, jak dla mnie. Zdziwiona zerknęłam na Louis’a, który usiadł obok mnie. Wzruszył tylko ramionami i położył obok talerza dwa widelce. Uśmiechnęłam się do niego i dałam buziaka w policzek, po czym wzięłam widelec do ręki i zaczęłam jeść, a po krótkiej chwili Louis dołączył do mnie. W spokoju zjedliśmy śniadanie, które okazało się być bardzo dobre. Godzina 7:40 . Włożyłam talerz do zlewu, wzięłam torbę z książkami i oboje z Louis’em wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi. Wsiedliśmy do jego samochodu i po kilku minutach byliśmy pod moją szkołą.
- Powodzenia na francuskim mała – uśmiechnął się Lou i pocałował mnie.
- Dzięki. Przyjedziesz po mnie jak skończycie wywiad czy coś z chłopakami będziecie robić dzisiaj.? – zapytałam otwierając powoli drzwi.
- A wiesz, że nie wiem.? Jak coś to najwyżej zadzwonię.
- Ok. Do potem Lou – uśmiechnęłam się i szybkim krokiem ruszyłam do budynku szkoły.
Tuż  obok swojej szafki spotkałam Alex, która żegnała się z Liamem, który najwyraźniej i ją przywiózł do szkoły. Gdy oderwał się od swoje dziewczyny podszedł do mnie i przywitał się ze mną przytulając mnie, po czym opuścił naszą zacną szkołę. Wyłapałam wiele dziewczęcych spojrzeń kierowanych w naszą stronę. Oczywiście żadne nie było nawet w najmniejszym stopniu pozytywne. No dobra poczułam się jeszcze gorzej niż zwykle. Westchnęłam głośno i wyciągnęłam z szafki książki do chemii i francuskiego, żeby przed testem który jest za godzinę, trochę sobie poprzypominać. Zerknęłam na szafkę Alex, ale nie było jej przy niej. Puknęłam się w czoło. Przecież już jest po przerwie. Zamknęłam szybko szafkę i pobiegłam na 2 piętro do sali chemicznej. Zdążyłam przed nauczycielką. Usiadłam obok Alex i szepnęłam tak, żeby sorka nie zauważyła.
- Widziałaś gdzieś Sophię.?
- Nieee... – szepnęła niezbyt przekonującym tonem i spuściła głowę.
- Alex..
- No Carol nie widziałam jej .. – słyszałam jak łamał się jej głos.
 - Alex do cholery.! – powiedziałam głośniej.
Kilka osób zwróciło się w naszą stronę, ale ja się tym nie przejęłam. Z resztą po co skoro sorka niczego nie zauważyła. Wiedziałam, że Alex nie chce ze mną rozmawiać, więc na razie dałam jej spokój i powtarzałam sobie na francuski. Chemię mam w małym palcu ( chyba jako jedyna z nielicznych lekcji na których jestem niezła ) więc odpuściłam sobie słuchanie. Gdy tylko dzwonek zadzwonił Alex w obawie, że znowu będę ją nękać pierwsza wybiegła z klasy. Westchnęłam tylko i wyszłam z klasy. Wmieszałam się w tłum i powoli kierowałam się z powrotem na parter nie patrząc gdzie idę. Nagle na kogoś wpadłam. Wszystkie notatki wyleciały mi z rąk i upadłam na moje zacne cztery litery. Spojrzałam w górę i zamarłam. O.O To niemożliwe. Krótka czarna mini, oczojebny różowy sweterek, bluzka z wielkim dekoltem, koturny, mega tapeta i burza loków na głowie. Sophia.?! Spojrzała na mnie wystraszona i wycofała się powoli, po czym Carter podała jej rękę i obie powędrowały korytarzem w kierunku Sali od francuskiego. Szok. Moja Sophia.? Moja mała Sophia.?! Jak ona mogła.? Przez kilka minut będąc w stanie głębokiego szoku, nie ruszyłam się z miejsca. Dopiero dzwonek spowodował, że się ocknęłam, pozbierałam moje notatki i pobiegłam do klasy. Akurat wszyscy wchodzili do klasy. Sorka uśmiechnęła się do mnie i zamknęła drzwi. Alex tu nie widzę. A fakt. Ona chodzi na włoski. Usiadłam w wolnej ławce wyciągnęłam piórnik i czekałam, aż sorka da nam arkusze testowe. Zerknęłam na Sophię, która razem z Carter poprawiała makijaż i jak mi się zdaje chowała ściągi do rękawa swojego sweterka. Przez ułamek sekundy zastanawiałam się czy na nią nie zakablować, ale w głębi serca dalej była moją przyjaciółką. Dostałam swoją kartkę, więc skupiłam się tylko i wyłącznie na teście. Dobrze mi zrobiła nauka z Louis’em. Test był dość szczegółowy , ale dałam radę. Od razu po dzwonku oddałam test i  opuściłam klasę. Byłam z siebie zadowolona, czego nie można  powiedzieć o naszym nowym plastiku. Gdyby ze mną się pouczyła, na pewno by jej dobrze poszło. Następnie mam historię i polski. Luzik. Znowu podążyłam do szafki i wymieniłam książki. Nagle moją uwagę przykuło wielkie zamieszanie kilka metrów ode mnie. Zatrzasnęłam szafkę i podeszłam tam. Przepchałam się przez zgromadzony tłum gapiów i szok. Patrick znęcał się nad Mark’iem, kolegą Jacky z klasy. Po chwili obok mnie pojawiła się moja rudowłosa siostra. Spojrzałam na nią. Była przerażona. Postanowiłam coś z tym zrobić. Oddałam jej moją torbę i podeszłam do Patrick’a, który stał nad przestraszonym chłopakiem. Bad boy odwrócił się w moją stronę.
- A Ty tu czego.? – zapytał lekko rozbawiony.
- Tobie kompletnie odbiło.? Znęcać się nad mniejszymi.? –spojrzałam na niego z mordem w oczach.
- Zabronisz.? – zaśmiał się.
- A żebyś wiedział. Może zmierzysz się z kimś swojego wzrostu.?
- Że niby z Tobą.? – razem z nim zaśmiała się jego banda.
- Dokładnie.
Chłopak dalej się śmiał, a ja niewiele myśląc zrobiłam tzw. Tygrysią łapę( nie wiecie co to, to jazda oglądać „ The New Guy ”. jeden z moich ulubionych filmów ^^ )  i po chwili Patrick leżał na podłodze trzymając się jedną ręką za krocze, a drugą za krwawiący nos. Wszyscy zgromadzeni patrzyli na mnie z lekkim przerażeniem, a Jacky uśmiechała się do mnie. Podeszłam do Mark’a i podałam mu rękę, którą on od razu chwycił.
- Dzięki – uśmiechnął się delikatnie.
- Nie ma sprawy. Ja i tak mam przerąbane w szkole. – mrugnęłam do niego.
Jednak moja radość nie trwała zbyt długo, gdyż pośród tłumu zobaczyłam twarz naszej vice dyrektorki. No to już po mnie. Przepchnęła się przez tłum i już spoglądała to na mnie to na Patricka, który dał radę usiąść.
- Ktoś mi powie co to ma znaczyć.? – zapytała vice.
- To ona pani dyrektor – powiedział szybo Patrick i wskazał na mnie – Ona mnie uderzyła.
- Masz coś na swoją obronę panno Davis.? – zwróciła się do mnie.
- Tak, ale panią jak zwykle to nie zainteresuje. – wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- A więc dobrze. Zostajesz po lekcjach przez najbliższy tydzień.
- Co kurwa.?! – krzyknęłam.
- A za niewyparzony język, jeszcze dodatkowy tydzień. Może to choć trochę nauczy Cię pokory. – odwróciła się, a tłum rozstąpił się jak morze przed Mojżeszem i vice powoli kroczyła do przodu - Sala 206 – rzuciła jeszcze przez ramię i pognała do swojego gabinetu.
Złość kipiała we mnie. A z resztą było widać jak się gotuję. Zabrałam moją torbę od Jacky, która popatrzyła na mnie współczująco i poszłam pod klasę historyczną. Zapowiadają się cudowne 2 tygodnie. Moje wybryki zawsze uchodziły mi na sucho, a tu proszę vice wsadza mnie do kozy na 2 tygodnie. Fakt przez każdą karą ratował mnie nasz były dyrektor. Równy gość był z niego, ale odszedł na emeryturę -.- Tak więc resztę dnia spędziłam cała nabuzowana. Co dziwne Alex nie odezwała się do mnie przez wszystkie lekcje, aż do mojego pójścia do kozy. Poklepała mnie po ramieniu i odeszła mówiąc, że poinformuje chłopaków. A no tak. Telefon mi zabiorą i będą nas pilnować przez najbliższe 3 godziny. -.- Weszłam do klasy 206, gdzie zastałam naszą ukochaną vice dyrektor, którą mordowałam oczami i usiadłam w ławce najbardziej oddalonej od niej. Oprócz mnie byli tu jeszcze: dwóch trzecioklasistów, jedna trzecioklasistka i dwóch moich kolegów z równoległej klasy. Vice do każdego z nasz po kolei podchodziła i zabierała telefony. Żeby nie zarobić więcej odsiadek oddałam bez słowa. Widziałam zwycięski uśmiech na jej twarzy. Grrrrrr. Lepiej niech ze mną nie zadziera, bo zgotuję jej takie piekło, że pożałuje, że mnie poznała. 3 godziny w tej kozie ciągnęły się w nieskończoność. Na szczęście nikt do mnie nie dzwonił, ale nieprzyjemnie miała ta trzecioklasistka. Vice tak na nią nawrzeszczała, że aż sama zaczęłam się bać. Gdy dziewczyna usiadła z powrotem na miejsce jej włosy sterczały na wszystko strony i bleee. Trochę ją ta vice popluła jak się bulwersowała. Dusiłam się, żeby nagle nie wybuchnąć śmiechem z tego jak wygląda, ale jakoś udało mi się przetrzymać. Po tych 3 godzinach, vice łaskawie nas wypuściła i oddała nam nasze telefony. Popatrzyłam na nią przelotnie i wyszłam z klasy, a potem z budynku szkoły. Nagle stanęłam zdziwiona. Pod szkołą czekało na mnie dobrze znane mi auto, a konkretnie duży van. Uśmiechnęłam się szeroko. Podbiegłam do auta i wgramoliłam się do środka. Gdy wszyscy się ze mną przywitali, zajęłam miejsce obok Alex.
- Carol… - zaczęła, ale przerwałam jej.
- Daruj sobie. Widziałam – westchnęłam – Czemu nie chciałaś mi powiedzieć.?
- Nie wiedziałam jakbyś zareagowała. Chyba byś się wkurzyła.. – spuściła głowę.
- Dobra było minęło. – uśmiechnęłam się.
Po chwili już obie włączyłyśmy się w rozmowę prowadzoną przez chłopców. Za prośbą Niall’a pojechaliśmy do Nandos. Jak zwykle Niall zjadł o wiele więcej niż pozostali i wziął sobie też na wynos. W drodze powrotnej siedziałam już obok Lou, który kierował. Podziękowałam mu za pomoc przy nauce. Chłopcy podwieźli mnie, Jacky i Alex pod sam dom, pożegnali się z nami ( Louis powiedział, że jeszcze potem zadzwoni ) i pojechali odwieźć Vic, z którą miał zostać Niall ( dalej się uczy grać na gitarze ). Pożegnałyśmy się z Alex i razem z moją młodszą siostrą weszłyśmy do domu. Nikogo nie było. Zdziwiłam się. Zwykle mama jest w domu po 18. Weszłam do kuchni i na stole zobaczyłam małą kartkę.
 „ Poszliśmy z Reg’em do teatru. Wrócimy późno. Mama ”

Uśmiechnęłam się lekko i pobiegłam do swojego pokoju. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, więc wyciągnęłam jakąś kartkę, ołówek, usiadłam na łóżku, biorąc dużą książkę w twardej okładce i zaczęłam rysować. Jak nie wiem co mam robić, to rysuję, choć nie zawsze wiem co. Nieźle wychodzą mi portrety pamięciowe ^^ Mój ukryty talent. Nawet Alex o nim nie wie. W między czasie włączyłam sobie muzykę i rysowałam. Oczy, nos, usta, twarz, włosy i babum wyszedł mi Tomlinson prawie jak żywy. Uśmiechnęłam się delikatnie,  podpisałam gotowy rysunek i narysowałam małe serduszko na dole ^^ Przy najbliższej okazji podaruję go Lou. Nagle do pokoju wpadła Jacky z dziwną radością na twarzy. Szybko ukryłam rysunek w książce i spojrzałam na nią.
- Carol . Musisz to zobaczyć – wielki banan zagościł na jej twarzy, po czym pobiegła do swojego pokoju, a ja podążyłam za nią. Usiadła na łóżku i pokazała mi na laptopa. Wzięłam go do rąk i usiadłam obok. Okazało się, że ktoś umieścił z necie nagranie jak Patrick obrywa ode mnie.  O.O Zaczęłam się śmiać. Z takiej perspektywy wyglądało to o wiele lepiej. Wiele z komentarzy umieszczonych pod filmem, wychwalało mnie. Ale jednak moją uwagę przykuł komentarz wypisany wielkimi literami od naszej ukochanej blond plastikowej lisicy. „CO TA S*** ZROBIŁA MOJEMU PATRICK’OWI.!! POŻAŁUJE ŻE SIĘ URODZIŁA.!! POŻAŁUJE ŻE MNIE POZNAŁA.!! NIECH SIĘ JUŻ SZYKUJE NA WIELKĄ ZEMSTĘ.!! ” No dobra… Nie wiem do czego zdolna jest Carter, ale jak widać przed niczym się nie cofnie. Jakoś wcześniej nie widziałam w niej zagrożenia, ale teraz… No nie moja wina, że wpadła na mnie i moja tacka z lunchem wylądowała na niej. Od tamtego momentu chce się zemścić. Westchnęłam głęboko po czym wyszłam z pokoju Jacky i wróciłam do siebie. Wyszłam na balkon i usiadłam na ławeczce. Podciągnęłam kolana pod brodę i oparłam się na nich. Nie wiem czym mnie tak życie pokrzywdziło, ale wydaję mi się, że jest coraz gorzej. Chociaż jedynym pocieszeniem są najbliżsi ludzie , którzy mnie otaczają. Mam chłopaka, który mnie kocha. Przyjaciół, którzy zawsze znajdą dla mnie czas i lubię mnie taką jaką jestem. Rodzinę, na której mogę polegać. Czego mi jeszcze brakuje.? Akceptacji młodzieży szkolnej. Przez całe gimnazjum i te dwie klasy liceum, byłam uważana za dziwną , bo nie ubierałam się w sukienki i spódniczki, tylko biegałam za piłką, chodziłam w trampkach i lubiłam mieć kolana całe w strupach. Potem robiło się coraz gorzej. Bo to okres dojrzewania, bo to chłopaki, bo to seks, a ja nawet w najmniejszym stopniu nie miałam na to ochoty. Było niewielu ludzi ,którzy mnie zaakceptowali i przyjęli do swojego grona. Miałam parę koleżanek i kolegów na krzyż. Ja nie wiem co jest ze mną nie tak, że mnie ludzie nie lubią, ale chociaż nie udaję nikogo innego na siłę i jestem sobą, a to chyba jest najważniejsze. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Szybko wbiegłam do pokoju i rzucając się na łóżko odebrałam telefon.
- Haloooo.? – no niestety przeceniłam swoje możliwości i wylądowałam po drugiej stronie łóżka. Było słychać głośny łomot, a potem już mój śmiech.
- Carol wszystko gra.?- usłyszałam zaniepokojony głos mojego chłopaka.
- Tak tak Louis, tylko spadłam z łóżka – odpowiedziałam rozbawiona.
- Uff to dobrze – odetchnął z ulgą – Co byś powiedziała na wejściówki za kulisy i bilety VIP na najbliższy koncert One Direction.?
- To jeszcze zależy, kiedy ten zacny zespół koncertuje.
- W sobotę o 18 w centrum.
- No to chętnie przyjdę, ale pod jednym warunkiem.
- Słucham.
- Przyjdę, jeżeli jeden z tych 5 cudownych chłopaków, zabierze mnie potem na spacer. Wiesz który. Ten co zwykle chodzi w koszulkach w paski i chyba ma na imię Louis czy jakoś tak. – uśmiechnęłam się
- Ale ty mas wymagania. No to zobaczymy może uda mi się to załatwić.
- No to ja może przyjdę. Zadzwoń jak coś ustalisz.
- No dobra mała . Kocham Cię
- Ja Ciebie też – rozłączyłam się.
Nie minęła minuta, kiedy mój telefon ponownie zadzwonił.
- Halo.?
- Powiedział, że chętnie zabierze Cię na spacer. – zaśmiałam się.
- Hahahaha spoko. To zabierzesz mnie ze sobą na koncert, a potem może coś zaiskrzy miedzy mną, a Louis’em.
- Zobaczymy. Do zobaczenia słońce.
- Do miłego – cmoknęłam jeszcze do Louis’a i rozłączyłam się.
Przez resztę wieczoru uśmiech nie schodził mi z twarzy. W zadziwiając szybkim tempie udało mi się odrobić wszystkie lekcje i znalazłam też czas na  posiedzenie na facebook’u i twitte’rze. Jako że ja bardzo lubię spać po 23 położyłam się do łóżka. W moich myślach gościł, tylko i wyłącznie Louis. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się delikatnie. W dobrym humorze zasnęłam. Jednak była to cisza, przed wielką burzą…

**********
Dobra na początku chciałam was BARDZO x100 przeprosić za to, że tak długo nie pisałam, ale jakoś tak nie miałam weny, motywacji, chęci , czasu i wgl taka jakaś zdołowana chodziłam. Ale wielkie pocieszenie. Wena wróciła.! OH YEAAH.! Carol wraca z nową siłą i nowymi pomysłami.( pomogła Mika <333 ) A więc dziewczyny mam nadzieję, że się nie gniewacie.? ^^ No to do rzeczy. Jak podoba się tak długo oczekiwany rozdział.? Według mnie jest całkiem niezły, a co najważniejsze podoba mi się :) Nie wiek kiedy pojawi się następny, ale jak już zdążyłyście przeczytać ostatnie zdanie w rozdziale, to możecie się powoli przygotowywać na wielki i nieoczekiwany obrót wielu spraw. Takk nieoczekiwany XD No i po co ja wam zdradzam.? ahhh wiem bo was kocham moje DIRECTIONERKI. ♥ Jest was aż 49 i mam prawie 24000 wejść *_____________* Nie zdajecie sobie sprawy z tego jak moja mordka się cieszy. Banan na całego ryjca :D Dobra no to tak jak mam was informować o następnych rozdziałach czy coś ( macie pomysły lub uwagi do bloga ) to piszcie na gg: 5195014 oraz na twiterze. <--- jeżeli piszecie tutaj to błagam was. Napiszcie że czytałyście mojego bloga, żebym wiedziała że to wy. Dobra do następnego moi kochani i na koniec znowu BARDZO PRZEPRASZAM. ♥ ( Ostatnio faza na Horana XD )
+ blog mojej BFF Karoliny o modzie :D serdecznie zapraszam. Ps. Śliczną mam przyjaciółkę nie.? ^^

  Strój Carol ^^ Ma Louis gust co.? :D---->


********** 

 OMFG O.O Jestem dziewczyną naszego kochanego Irlandczyka.!!! AAAAAAAAA.!! LOVE YOU NIALL VERY MUCH

17.05.2012

Wyjaśnienia.!

Jeeeeej. Chciałabym was bardzo , ale to bardzo bardzo przeprosić za to, że tak długo musicie czekać na rozdział, ale niestety jest parę powodów przez które moja praca nad nim się strasznie opóźnia. No to tak przez kilka ostatnich dni nie miała dostępu do internetu lub był on bardzo ograniczony, nie mam niestety weny ( za to pomysł jest ) , nastała  dla mnie dość ciężki tydzień ( nie tylko przez naukę ) oraz dzisiaj zaczęłam podejrzewać, że mogę mieć anginę - 2 w ciągu 5 miesięcy ^^ No i jeszcze massive fank you ludzie za ponad 20 000 wejść O.O Jesteście kochani.! ♥♥♥ Nikt nie kocha was bardziej ode mnie. ♥ A i chciałam was poinformować ( tylko mnie nie zjedzcie ), że zamiast nad rozdziałem pracuję nad zakładką o naszych chłopcach. Zamierzam pododawać o każdym po kilka faktów oraz dużo dużo obrazków czy gifów :) Mam nadzieję, że mi wybaczycie i wyczekacie do następnego rozdziału. Love you all ♥♥♥
+ jak chcecie pogadać to piszcie na gg: 5195014 , twitter lub poszkole
++ na pocieszenie  ♥


 nie ma to jak dancing w supermarkecie XD





I want ♥


 oczywiście ♥ mówcie mi pani MaliHoraPayneTommoStyle'sowa :D
















No do do następnego kochani

7.05.2012

Blogi bejbosy ♥


No to tak zacznijmy od :
- blog naszej kochanej Jacky ( Klaudu <333) <klik>
- blog mojej BFF z gadu gadu Sophi ( Zuza <333 ) <klik>
- blog naszej ukochanej Alex (mój Olciak <333 ) <klik>
- blog szalonej Vic na którą codziennie czekam na gadu ( Misiek <333 ) <klik>
- blog mojej Marysi z którą rozmowy są zajebiste <333 <klik>
- blog Sylwii która dzięki mnie zaczęła pisać <333 <klik>
- blog Baśki, której nie znam osobiście, ale ją po prostu kocham <3 <klik>
- blog Julki z grafiką jak kogoś to interesuje <3 <klik>
No to by było jak na razie na tyle. Do następnej notki kochani <33
+ parę foci i animacji z chłopcami ♥










Jak widzę to ostanie to rzygam tęczą *_______________*
Love You All Boys ♥♥♥

4.05.2012

Rozdział 24


{ Carol }

Te kilka dni z rodziną Lou były niesamowite. Od razu po przekroczeniu progu jego domu, czułam się jak u siebie. Jego mama wyściskała nas na powitanie. Bardzo pozytywna i uśmiechnięta z niej kobieta. Tego tata wyglądał na bardzo poważnego, jednak gdy stwierdził, jak bardzo różnie się od Eleanor to zaczął się uśmiechać i żartować. Jego siostry.. Jeeej. Nigdy nie widziałam takich słodkich dziewczynek. Znaczy to bliźniaczki, ale jego młodsza starsza siostra Lottie jest bardzo miła i mogę powiedzieć, że przekonała się do mnie na samym początku i  nawet mamy dobry kontakt. Jest z nią o czym porozmawiać ^^  Ale jak Lou witał się z siostrami to się normalnie popłakał. Z resztą one też, ale to było takie słodkie. Brat przyjeżdża a całe rodzeństwo się zlatuje i go przytula na powitanie. Awwwww. O oprócz jego rodziny poznałam też jego najlepszego kumpla. Jeeej. Co za dziwny ludź. Oczywiście w tym lepszym sensie. ^^ Nawet stwierdził , że gdyby Lou się mną znudził on chętnie by mnie przygarnął ( co miało znaczyć, że jestem ładna i wpadłam mu w oko), ale oboje ( z Lou ) temu zaprzeczyliśmy. Ten się tym nie przejął, ale też nie zamierzał zarywać do dziewczyny swojego najlepszego kumpla ^^ Byliśmy całą trójką na spacerze po Donacaster i muszę przyznać, że to miejsce jest tak odmienne od Londynu. Bez tego całego zgiełku, nawału domów i ludzi, niewiele hałasów, wszędzie zielono. Aż chciałoby się tam zostać na zawsze, jednak Louis stwierdził, że jeżeli chcesz coś osiągnąć niestety musisz się stąd wyrwać. Jak jeszcze raz Lou będzie jechał odwiedzić rodzinę, jadę z nim, bez względu na to czy się zgodzi czy nie. Tych kilka dni, trochę mnie zmieniło, a mianowicie mój styl ubierania się. Nie wierzyłam, że kiedyś to zrobię, ale zakładałam spódnice i sukienki, a do tego koturny.! Loui był w szoku, ale powiedział, że ja zawsze będę mu się podobać, chociaż w szortach i T-shirtach najbardziej. Awwwww. Jakiż on słodki. I jak go tu nie kochać.? XD Ale przyznam, że wszyscy byli pod wrażeniem, a ja największym. No bo przecież nie co dzień chodzę w takich babskich rzeczach. Zrobiłam masę zdjęć w Donacaster by wszystko to zapamiętać. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Nie wiem czy byliśmy u rodziny Louis’a 2-3 dni, ale zadzwoniła Vic i kazała nam szybko wracać. Przeraziliśmy się. Chodziło o Hazzę, ale co z nim.? Vic nie chciała powiedzieć, tylko kazała wracać, więc pożegnaliśmy się z rodziną Lou i oboje w lekko przygaszonych humorach, wsiedliśmy do auta i wyjechaliśmy z Donacaster. Podczas jazdy, polepszył nam się humor i na ten czas  zapomnieliśmy o Harr’ym. Trochę pośpiewaliśmy ( co nie za dobrze mi wychodziło , ale cóż był niezły fun ), powygłupialiśmy się i znowu Lou zatrzymał się na środku ( na szczęście pustej) dogi i powiedział, że albo się uspokoję bo go za bardzo rozpraszam, albo sama wracam na piechotę do Londynu i musiałam wybrać 1 opcję, choć muszę przyznać to on sam rozpraszał się moją obecnością, bo co chwila się na mnie paczał. Po dość długiej podróży, w końcu znaleźliśmy się w Londynie. Poprosiłam Lou, żebyśmy najpierw pojechali do mnie do domu, zostawić walizkę. Zatrzymaliśmy się przed moim domem. Lou wziął moją walizkę i oboje udaliśmy się do środka. Otworzyłam drzwi i zatrzymałam. Parę metrów dalej stała moja mama i Reg. Rzuciłam się im na szyje. Lou wszedł do środka uśmiechnięty i zamknął za sobą drzwi. Po tym jakże uczuciowym powitaniu mama swój wzrok skierowała, na jak to ona ujęła „ bardzo przystojnego młodzieńca o zniewalającym uśmiechu”. Mama przytuliła Lou, mówiąc jakie to ja miałam szczęście że spotkałam kogoś takiego jak on, bo Jacky opowiedziała jej trochę o Lou i stwierdziła, że Lou różni się od David’a i to bardzo. Reg przywitał mojego chłopaka ciepłym uśmiechem i uściskiem dłoni. Oznajmiłam mamie, że tylko na chwilę wpadliśmy, gdyż bardzo się spieszymy oraz powiedziałam jej też, że do domu wrócę za pewne jutro. Więc moi opiekunowie pożegnali się z nami i opuściliśmy dom, kierując się do rezydencji chłopców. Na wejściu przywitał nas Zayn, na którego Lou rzucił się i mocno go przytulił. Ja odczekałam aż Louis puści Zayn’a po czym sama się do niego przytuliłam. Cała nasza trójka powędrowała do pokoju Loczka. Zapukałam. Zero reakcji. Lou zaczął walić w drzwi. Też zero reakcji. Nacisnęłam klamkę. O dziwo drzwi były otwarte. Weszliśmy  do środka, ale nie zastaliśmy tam nikogo. Spojrzałam na Lou. Na jego twarzy malował się smutek i niepokój, a oczy powoli zachodziły łzami. Przytuliłam go, szepcząc, że na pewno nic mu nie jest i się znajdzie. Zerknęłam z ukosa na Zayn’a, który najwyraźniej też był zdziwiony. Wszyscy zeszliśmy na dół do salonu i zasiedliśmy na kanapie. Zayn opowiedział nam co się działo, gdy nas nie było. Najbardziej zdziwiłam się tym co zrobił Hazza. Jak on mógł tak potraktować Sophię.?! No ale jednak nie był tak jakby sobą, gdy to obił, gdyż był najebany w cztery dupy i ta blond wywłoka to wykorzystała. Biedna Sophia. Strasznie mi jej żal, ale jednak teraz bardziej martwiłam się o Hazze. Co takiemu może strzelić do głowy.? Po jakiś 30 minutach na dole było już całe towarzystwo i wszyscy próbowaliśmy się dodzwonić do Hazzy. Niestety na próżno.

{ Harry }

Japierdole.! Jaki ze mnie dupek.! Jak ja mogłem zrobić coś takiego Sophi.? Odkąd wróciłem z tego pieprzonego klubu, siedzę sam w pokoju przeklinam siebie w myślach co jakiś czas waląc głową w ścianę. Cały czas próbuję  skontaktować się jakoś z Sophią, ale ona nie odbiera telefonu, nie odpisuje na smsy czy tweety. Nie dziwię jej się. Sam też bym tak postąpił, gdyby ktoś kogo kocham zdradził mnie tuż przed moją twarzą. Cały czas myślę o Sophi i dzięki temu powoli zapominam o Carol , jednakże skoro Sophia nie chce mnie znać to może warto by było spróbować z Carol.? Chociaż one są przyjaciółkami …. Z resztą ja i Lou też jesteśmy przyjaciółmi, ale ona przyciąga mnie do siebie. Japierdziele. Dlaczego ta cała miłość czy jak to się tam nazywa jest taka skomplikowana.? Dlaczego nie mogę wzdychać do jednej dziewczyn, tylko do dwóch.? Przykryłem swoją lokowatą głowę poduszką. … Wpadłem na coś, tylko musiałem się upewnić, że wszyscy śpią albo nie ma ich w domu. Wychyliłem głowę za drzwi. Usłyszałem czyjeś kroki dochodzące z dołu, które stawały się coraz głośniejsze. To był Zayn wchodzący po schodach. Szybko cofnąłem głowę i zamknąłem drzwi najciszej jak się dało. Zerknąłem na zegarek. Parę minut po północy. Po kilku minutach znowu wyjrzałem za drzwi. Tym razem nie dostrzegłem żadnych przeszkód. Na palcach wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. Spojrzałem jeszcze raz w stronę pokoi moich przyjaciół i wyszedłem z domu. Świeże powietrze wdarło się do moich płuc. Co za przyjemne uczucie. Spojrzałem na niebo. Całe było upstrzone świecącymi punkcikami. Potrząsnąłem głową i skierowałem się w stronę dość dobrze mi znaną. Po 30 minutach doszedłem na miejsce. Stanąłem twarzą do domu Sophi. Zawahałem się przez chwilę. Wiem , że jest dość późno, ale chciałem żeby jak najszybciej mi wybaczyła. Stanąłem przed drzwiami, jednak moja ręka zamarła w bezruchu. Podnosiłem ją jeszcze kilka razy, ale nie odważyłem się zapukać. Obszedłem dom naokoło i w jednym oknie ujrzałem światło. Był to pokój Sophi. Widziałem jej sylwetkę poruszającą się wzdłuż i wszerz pokoju. Nagle drzwi jej balkonu zaczęły się otwierać i ona wyszła na balkon. Szybko schowałem się w najbliższe krzaki, żeby mnie nie zauważyła, ale też żeby móc ją obserwować. Oparła się o barierkę i wpatrywała w jasną i świecącą tarczę księżyca. Wyglądała prześlicznie, jednak nawet z takiej odległości można było ujrzeć jej policzki po których spływały małe diamenciki zwane łzami. Spuściłem głowę w dół. Co ja najlepszego zrobiłem. Przeze mnie płacze osoba na której mi zależy. Gdy tylko Sophia wróciła do pokoju,  wyszedłem z krzaków i opuściłem posiadłość. Schowałem ręce w kieszeniach i skierowałem się w stronę parku, który choć w nocy wyglądał na niebezpieczny nie był taki. W nim mogłem ukryć moje smutki. Usiadłem na ciemnozielonej ławce i schowałem twarz w dłonie. Siedziałem na tej ławce przez całą noc. Zerknąłem na wyświetlacz mojego telefonu. Dochodziła 6. Wyłączyłem telefon, gdyż był na skraju wyczerpania i dalej siedziałem na tej ławce wpatrując się w pomarańczowe słońce, wchodzące na nieboskłon. Po jakimś czasie postanowiłem udać się na przechadzkę po Londynie. Jakoś nie bardzo chciało mi się spać, więc powolnym krokiem skierowałem się do centrum. Po jakiś 4 godzinach, zmęczyło mnie to chodzenie i usiadłem przy fontannie. Wyjąłem telefon z kieszeni i włączyłem go. O.O szok. Ze 20 nieodebranych połączeń. Głównie od Lou. Już miałem wybierać do niego numer, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Na ekranie wyświetliło się imię, które od razu wywołało uśmiech na mojej twarzy i w jednej chwili zapomniałem o wydarzeniach sprzed tych kilki nieszczęsnych dni.
- Halo.?
- STYLES.! – krzyknęła Carol do telefonu – CO TY SOBIE DO CHOLERY WYOBRAŻASZ.?! ZNIKASZ SOBIE TAK NAGLE I MYŚLISZ, ŻE WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE.?!
-  Ale Caro… - chciałem jej przerwać, jednak jej głos , przerwał mi.
WIESZ JAK SIĘ O CIEBIE MARTWIŁAM.?!
- Martwiłaś się .? O mnie.? – uśmiechnąłem się lekko i zrobiło mi się tak jakoś ciepło na serduszku.
- No tak .. właściwie… - ooo zmieszała się lekko – Nie tylko ja. Lou to tu od zmysłów odchodzi. Błagam Harry wracaj do domu i to szybko.
- No dobrze, ale jak wrócę możemy sobie urządzić szczerą rozmowę bez świadków.? – zapytałem niepewnie.
- Jasne.
- No to postaram się być za jakieś 20 minut. – rozłączyłem się.
Schowałem telefon do kieszeni i udałem się w drogę powrotną do naszej rezydencji. Cieszyłem się, że będę miał okazję, pogadać z Carol i wyznać jej ile dla mnie znaczy, aczkolwiek bałem się jej reakcji. Pokręciłem głową i starałem się myśleć pozytywnie. Przyspieszyłem kroku, by jak najszybciej znaleźć się w domu.

{ Carol }

Ucieszyłam się jak Lokowaty raczył odebrać telefon i powiedział, że zaraz przyjdzie. Wróciłam do salonu, by wszystkim oznajmić co powiedział Harry. Najbardziej ucieszył się Lou, który podbiegł do mnie i mocno przytulił. Liam, Alex i Niall postanowili udać się na szybkie, jak również dość spore zakupy, bo lodówka w ich domu, prawie świeciła pustkami. Tak więc nasza pozostała piątka, czekała na powrót Styles’a . Ściskałam rękę Lou, żeby już się tak nie martwił, a on posłał mi jeden ze swoich słodkich uśmiechów. Po jakiś 15 minutach usłyszeliśmy skrzypnięcie drzwi i do salonu wparował Loczek. Louis zerwał się z kanapy i rzucił się na Hazzę. Jeszcze chwila i zaworki w jego oczach puściłyby. Z resztą Harry też miał całe zaszklone oczy. Obaj ściskali się tak jeszcze chwilę, po czym do Styles’a podleciała pozostała trójka. Ja jako ostatnia powitałam Lokersa. Zarzuciłam mu ręce na szyje i mocno go przytuliłam. Hazz przytulał mnie najdłużej ze wszystkich. Dostrzegłam podejrzane spojrzenie mojego chłopaka, ale posłałam mu szeroki uśmiech. Harry szepnął mi czy możemy już iść porozmawiać. Kiwnęłam głową i udaliśmy się do jego pokoju. Jeszcze na schodach krzyknęłam do reszty, że zaraz zejdziemy tylko pogadamy chwilkę. Weszliśmy do jego pokoju i usiedliśmy na łóżku. Położyłam rękę na jego ramieniu, żeby go trochę ośmielić.
- Carol, wiesz ja zachowałem się jak dupek wobec Sophi i nie wiem jak mam to naprawić. – spuścił głowę.
- Harry, na pewno coś wymyślimy, ale na razie daj jej trochę czasu. Musi ochłonąć.
- Ale czy ty wiesz jak ja się teraz czuję.?  - spojrzał na mnie tymi zielonymi oczkami.
- Wiem. Znaczy domyślam się, ale powinieneś bardziej pomyśleć o tym jak Sophia się czuje. Ja wiem, jak . Ty niekoniecznie.
Loczek westchnął głośno i przeczesał dłoni swoje włosy.
- Ale oprócz tego jest jeszcze jedna sprawa , która nie daje mi spokoju.
- Mi możesz powiedzieć Hazz. – uśmiechnęłam się lekko.
- Bo widzisz.. – zaczął niepewnie – Oprócz Sophi jest jeszcze jedna dziewczyna, która jest droga mojemu sercu. Nie wiem jak to możliwe, ale na obu tych dziewczynach mi zależy, tylko nie wiem na której bardziej. – spojrzał na mnie.
- Wiesz, w takiej sytuacji jeszcze nigdy się nie znalazłam, ale no jakby to powiedzieć… Skoro na razie Sophia ma na Ciebie focha, to może spróbuj coś zdziałać z tą drugą. – sama nie wierzyłam w to co mówię. – Chociaż nie pochlebiam działania na kilka frontów, to jednak nic lepszego nie wymyślę.
- Dzięki Caro. – Hazz przytulił mnie.
- Nie ma sprawy Lokowaty – uśmiechnęłam się lekko. – A i takie pytanie. Czy można wiedzieć kim jest ta Twoja druga wybranka.?.
Hazza spojrzał mi w oczy. Ujrzałam w nich radosne iskierki. Nie wiedziałam co mam zrobić. Jego usta zaczęły się niebezpiecznie zbliżać do moich. Byłam sparaliżowana. W ułamku sekundy nasze usta złączyły się. Pocałunek był delikatny, aczkolwiek długi. Nie włączałam się w to, tylko pozwalałam Hazzie muskać moje usta. Nie wiem dlaczego. Gdy się ode mnie oderwał spojrzał mi znowu prosto w oczy.
- Taka odpowiedź chyba wystarczy – Lokers uśmiechnął się słodko.
- Harry, wiesz ja szanuję Twoje uczucia, ale ja kocham Louis’a. Ty jesteś dla mnie jak brat… tylko jak brat. – wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi. Zatrzymał mnie głos Hazzy.
- Carol proszę… daj mi szansę …
- Wybacz Harry – rzekłam i szybko wyszłam z pokoju.
Niemal zbiegłam po schodach i wyszłam z domu, trzaskając głośno drzwiami i nie zwracając uwagi na krzyczącego moje imię Lou. Po mojej twarzy mimowolnie zaczęły spływać łzy. Czułam się tak jakbym zdradziła Lou. A do tego z jego najlepszym przyjacielem. Cała zapłakana i rozmazana wróciłam do swojego domu. Udałam się na górę do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku, przytuliłam do poduszki i znowu potok łez wypłynął z moich oczu. A obiecałam sobie, że nie będę płakać. Taaa. I to jeszcze z takiego powodu. Niedorzeczność. Ale to działało na mnie uspokajająco. Wszystkie smutki wypływały ze mnie razem z łzami. 15 minut później usłyszałam ciche pukanie. Ledwo słyszalnie powiedziałam „ Proszę ” i do mojego pokoju weszła mama razem z Reg’em. Usiedli na brzegu mojego łóżka. Spojrzałam na nich i rzuciłam się mamie w ramiona. Ona głaskała mnie po włosach, a Reg po ramieniu. Nie chciałam im mówić, co zaszło w domu One Direction. Z resztą o nic nie pytali. I dobrze. Przesiedzieli ze mną z pół godziny, po czym uznali, że dadzą mi spokój i wyszli. Właściwie to potrzebowałam tej chwili spokoju, by móc wszystko przemyśleć. Usiadłam na łóżku i oparłam głowę o ścianę. Zaczęłam się zastanawiać, jakby wyglądało moje życie gdybym była dziewczyną Loczka. Może i byłabym z nim szczęśliwa…. Może i kochałby mnie jak nikt inny.. ale nie zniosłabym tego, że moja przyjaciółka mnie nienawidzi, za to ,że jej odebrałam chłopaka.  Moje przemyślenia zniknęły tak szybko jak przyszły. Zeszłam z łóżka i podeszłam do okna, opierając się o parapet. Spojrzałam za nie.  Pogoda chyba odzwierciedlała mój nastrój. Padało jak z cebra, ale ja lubiłam taką pogodę. Gdy byłam smutna uspokajał mnie dźwięk kropli rozbijających się o jakąkolwiek powierzchnię. Natomiast jak byłam wesoła, lubiłam tańczyć, biegać lub chlapać się. Zachowywałam się wtedy jak 6-cio letnie dziecko, ale dawało mi to tyle radości. Pamiętam jak raz z Alex wybrałyśmy się na spacer w deszczu i wróciłyśmy całe ubłocone, a mama patrzyła na nas karcącym wzrokiem kręcąc głową. Ale my byłyśmy szczęśliwe i żadna kara nie psuła nam humoru. Usłyszałam ponowne pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to znowu mama. Krzyknęłam „ Wejdź ” nie odrywając wzroku od okna.
- Carol … - moja głowa machinalnie odwróciła się w stronę drzwi. Stał w nich mokry chłopak ubrany w beżowe spodnie i bluzkę w niebiesko czerwone paski.
- Lou.. – nic więcej nie byłam w stanie wydusić z siebie. Nie sądziłam, że przyjdzie za mną. Myślałam, że pogada z Hazzą, ale jak widać Lokers nic mu nie powiedział albo nie chciał z nim gadać.
- Co się stało.? – zapytał spokojnym głosem.
Nie odpowiedziałam. Wyciągnęłam z szafy ręcznik i podałam go chłopakowi, który zaczął od wycierania swoich niesfornych włosów.  Gdy już całkiem dobrze wyglądał usiadł na łóżku, a ja naprzeciwko niego.
- Co się stało.? – powtórzył pytanie.
- Louu.. wiesz… no… nie wiem jak Ci to powiedzieć…  - spuściłam głowę.
Poczułam silne ramiona oplatające moje ciało. Wtuliłam się w tors chłopaka, który ucałował moje włosy. Moje oczy znowu zaszły łzami.
- Kochanie jak nie chcesz to nie mów. – powiedział cicho.
- Ale ja chcę żebyś to wiedział. - wzięłam głęboki oddech – Jak poszłam z Hazzą do pokoju to on zaczął mi się zwierzać. Powiedział, że dwie dziewczyny są bliskie jemu sercu. Pocałował mnie. – kilka łez spłynęło mi po policzku – Lou czułam się jakbym Cię zdradzała. Jak jakaś szmata.
- Carol nigdy tak nie mów. – Loiu spojrzał na mnie.  – Nie jesteś taka.
- Ale Lou zrozum. Ja się z nim całowałam. – rozpłakałam się na dobre.
- Spokojnie Carol. – Lou zaczął mnie uspokajać i głaskać po plecach.
Gdy już czułam się dobrze i przestałam płakać Lou odezwał się.
- Carol jeśli miałabyś być szczęśliwa z Harrym ja też byłbym szczęśliwy, bo Twoje szczęście jest moim. Nie chcę żebyś przy mnie była smutna, skoro możesz być szczęśliwa przy kimś innym. Uszanuję to jeżeli zechcesz być z Harrym. – spojrzał na mnie wyczekująco.
Jeeej. Nie spodziewałam się tego po Lou. Ja wiem do kogo należy moje serce i nie chcę go tracić.
- Lou kocham Hazzę, ale tylko jak brata. Ty jesteś moją prawdziwą i jedyną miłością. Ty jesteś chłopakiem przy którym jestem szczęśliwa i nie chcę Cię opuszczać. Nie przeżyłabym dnia bez Ciebie. – przytuliłam mocno Lou.
Poczułam coś mokrego na moim ramieniu. Zerknęłam w górę. Lou spojrzał na mnie, a po jego twarzy spływały pojedyncze łzy. Wytarłam dłonią jego policzek. On uśmiechnął się delikatnie.
- Jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie – szepnął i nasze usta połączyły się w pocałunku, który wyrażał wszystkie uczucia.
- Kocham Cię Lou.
- Ja Ciebie też mała. – wtuliłam się w chłopaka.

**********
 Bardzo bardzo was przepraszam, że tak rzadko dodaje rozdziały, ale nie zawsze mogę je pisać.Wiecie rodzice nic nie wiedzą, a gapią się jak tylko coś robię na kompie ^^ Ale co do rozdziału to mi się cholernie podoba. Po 1 napisałam 3'4 tego całego wczoraj wieczorem w 2 godziny < dumna ja > a po 2 jakoś tak romantycznie nawet wyszło, wiec nie mam zbytnio uwag.I może trochę za dużo liter, ale jak jest wena nie ma co wybrzydzać :) A co wy sądzicie.? Błagam piszcie w komentach, bo naprawdę chciałabym wiedzieć jakie jest wasze zdanie. Może coś mam zmienić albo i nie. Pamiętajcie, że jak chcecie być informowani o rozdziałach albo chcecie pogadać, macie jakieś pomysły czy uwagi do bloga to serdecznie zapraszam na mojego twitter'a albo piszcie do mnie na gg: 5195014.Do następnego mordeczki. <3
Pozdro i buziaki ludu kochany <33
+ w najbliższym czasie, czyli tak do końca tygodnia, dodam listę blogów na które warto wchodzić, tak w oddzielnej notce. :)
++ Ponad 16600 wejść *______* i 48 obserwatorów *_______* dziękuje wam <3
***********


hahaha XD Ja tak mam prawie codziennie i niestety nie mogę się oprzeć, by na nich nie popaczeć <3