27.07.2012

Rozdział 26 cz. 2


Szłam powolnym krokiem do domu  blondynki. Pogoda wyglądała, jakby odzwierciedlała mój nastrój. Cały czas lało jak z cebra i niebo przybrało złowieszczo szarą barwę. Przez całą drogę, starałam się odpędzić myśli o Alex, ale niestety. Jako że jest moją przyjaciółką i przed kilkoma minutami pokłóciłyśmy się, to ciągle siedzi mi w głowie. Zastanawiałam się czy pójście do Carter było warte wystawienia Alex do wiatru.? W tamtej chwili nie zdawałam sobie z tego sprawy, jednak dopiero po kilku dniach, zrozumiałam ten błąd. Doszłam  do domu Carter i przed bramą stanęłam jak wryta. No faktycznie, wiedziałam, że Carter to bogata rozpuszczona laleczka, ale OMFG.  Wiecie jak wyglądają takie bogate wille różnych milionerów nie.? No to właśnie jej dom tak wyglądał. Nie panując nad sobą otworzyłam szeroko usta. Po kilku minutach stania na deszczu otrząsnęłam się, gdy jedna z kropli rozbiła się na moich okularach. Przekroczyłam bramę i podeszła do drzwi. Miałam już zapukać mosiężną kołatką, ale drzwi otworzyły się tuż przed moim nosem. W progu stanęła ładna, zgrabna, brązowowłosa, na oko 40 letnia kobieta. Ubrana była w czarną elegancką sukienkę i na szyi miała zawieszony naszyjnik z brylancikami.
- Eeee… dzień dobry – zaczęłam lekko przestraszonym głosem.
- Tak.? – kobieta miała miły, aczkolwiek lekko drażniący dla ucha głos.
- Jestem Carol i przyszłam do Carter
- Ahh tak. Proszę wejdź – kobieta uchyliła szerzej drzwi i wpuściła mnie do środka. lekko się uśmiechając.
O.o znowu ten szok. Wnętrze również bogate jak zewnętrze :P Ściany pomalowane na elegancki beżowy kolor. Podłoga z jasnych paneli, a na suficie wisiał ogromny złocisty żyrandol. Gdy kątem oka zauważyłam, że kobieta zamyka drzwi i kieruje się w moją stronę, od razu odwróciłam wzrok od bogatego domu i skierowałam go na ową panią.
- Nazywam się Jeniffer i jestem mamą Carter – przedstawiła się kobieta , prowadząc mnie w głąb domu.
Mama Carter wyglądała na miłą kobietę, choć uważam , że kryje w sobie jakąś zarozumiałość. Szatynka poprowadziła mnie po schodach na górę i wskazała jasnoniebieskie drzwi po prawej stronie.
- To jej pokój. – rzekła i udała się z powrotem na dół.
Podeszłam do drzwi i uniosłam rękę, aby zapukać. Jednak zawahałam się.  A co jeśli Carter przygotowała jakąś pułapkę, zasadzkę jakiś kit, żeby mnie zwabić do domu i ośmieszyć.? Przez kilka minut zmagałam się z moimi myślami, jednak serce wygrało walkę ze zdrowym rozsądkiem. Zapukałam delikatnie po czym weszłam do środka, nie czekając na jakiekolwiek pozwolenie. Pokój wyglądał niczym komnata księżniczki. Rozejrzałam się z uwagą po pokoju, kiedy mój wzrok zatrzymał się na osobie leżącej na wielkim łożu z baldachimem. Niewątpliwie była to Carter. Niewątpliwie również płakała, gdyż słychać było głośny szloch. Podeszłam niepewnie do łóżka, usiadłam na jego brzegu i delikatnie szturchnęłam w ramię blondynkę. Ta podniosła gwałtownie głowę, jakby ocknęła się z jakiegoś transu i rzuciła mi się na szyję wybuchając ponownie płaczem. Nie wiedziałam co zrobić. Jednak chyba jakaś kobieca intuicja kazała mi przytulić Carter i pogłaskać ją po włosach. I tak zrobiłam, choć w środku toczyłam ze sobą krwawą walkę. Blondynka wtuliła się we mnie.
- Emmm Carter co się stało.?
-Patrick… on mnie rzucił…. – rzekła Carter i znowu rozpłakała się.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić, więc postanowiłam poczekać aż Carter się trochę uspokoi i może da mi pójść do domu. Blondynka jednak przez najbliższą godzinę przytulała się do mnie i pociągała nosem. Nie minęło jednak kolejne 15 minut, gdy Carter przyniosła do pokoju dwa wina i również dwa kieliszki. Gdybym wiedziała co się potem stanie nawet nie wchodziłabym do tego domu. Jednak skąd mogłam wtedy wiedzieć, że ta blondynka jest tak bardzo podstępną żmiją.? Panna Carter  –Pocałuj–Mnie–W–Dupe–I–Spierdalaj–W-Podskokach-  Whetmore wtedy była dla mnie cholernie miła. Blondynka namawiała mnie do napicia się tego drogiego wina, a ja ciągle stawiałam opór. Jednak jakoś udało jej się mnie przekonać i po godzinie jedna z butelek była całkowicie opróżniona, natomiast druga do połowy. Oczywiście ja więcej wypiłam, chociaż wiem, że nie powinnam. Pamiętam jeszcze jak Carter wyciągnęła kamerę i zadała mi jakieś pytania, jednak nie pamiętam już jakie i co było dalej, gdyż w tym właśnie momencie film mi się urywa.

Sobota.

Tak wielkiego kaca, już dawno nie miałam. Obudziłam się o godzinie 15 i od razu pobiegłam do kuchni napić się wody i przy okazji wziąć coś na ból głowy. Wypiłam ze dwie szklanki  i zaczęłam szukać tabletek. Nagle usłyszałam kroki usłyszałam i po chwili Jacky weszła do kuchni.
- Długo wczoraj zabalowałaś duża – rzekła Jacky i usiadła przy stole przypatrując się moim bezskutecznym szukaniem jakiejś aspiryny czy coś.
- Powiesz mi jak ja się w ogóle znalazłam w domu.? – zapytałam cicho.
Jack spojrzała na mnie ze zdziwieniem w oczach, ale po minucie czy dwóch odezwała się.
- Wiesz przyszłaś grubo po północy….ledwo trzymałaś się na nogach… coś próbowałaś mi powiedzieć, ale nic nie rozumiałam…jakoś wciągnęłam Cię po schodach i wepchnęłam do pokoju. Miałaś farta że rodziców jeszcze nie  było, bo byś miała ostro przypał Caro. – zrobiła pauzę – A gdzieś Ty tak zabalowała.?
- Byłam u Carter i ona namówiła mnie do wypicia jakiegoś wina. Ja sama wypiłam chyba 1 no z kawałkiem. – rzekłam trochę głośniej, usiadłam naprzeciwko Jacky i złapałam się za głowę.
Ta wstała bez słowa, podeszła do szafki obok lodówki i wyciągnęła ze dwie aspiryny. Podeszła do mnie i podała mi się uśmiechając się lekko.
- Z nieba mi spadłaś mała – odwzajemniłam uśmiech i popiłam tabletki , jedną po drugiej.
Po razu poczułam się trochę lepiej. Zrobiłam sobie jeszcze kanapki jako późne śniadanie i wróciłam do pokoju. Zrzuciłam z siebie wczorajsze ciuchy i zajrzałam do szafy.
- Pamiętasz że dzisiaj jest koncert chłopaków.? – zapytała Jacky wchodząc do mojego pokoju, bez pukania.
Gwałtownie odwróciłam głowę w stronę Jakcy i pożałowałam tego. Uderzyłam czołem w drzwi szafy i ból  powrócił.
- Co.?
- No tak . Koncert. Dzisiaj. O 18 w centrum. – powiedziała spokojnie Jacky i uwaliła mi się na łóżku.
- Zdążę.? – zapytałam siostry.
- No wiesz chłopaki mają być tu za półtorej godziny, więc TY na pewno się wyrobisz .
Spojrzałam znowu na szafę. Wyciągnęłam z niej czerwone rurki, białą koszulkę w czarne paski i białe trampki. Zarzuciłam to szybko na siebie i przejrzałam się lustrze.
- Niczym Louis z Doncaster – rzekła z uśmiechem Jacky.
- O to chodziło – mrugnęłam do niej i poszłam do łazienki.
Umalowałam się delikatnie i rozczesałam katastrofę na mojej głowie, po czym stwierdziłam, że wyglądam całkiem całkiem i opuściłam to pomieszczenie. Zeszłam na dół do salonu i włączyłam telewizję. Po 5 minutach myślałam, że się posikam ze śmiechu. Włączyłam jakiś teleturniej i sam prowadzący wyglądał jak jakiś idiota, to Ci ludzie i ich odpowiedzi to po prostu mistrzostwo. Zerknęłam przez łzy na zegarek. 16:31
- Caroool.! – usychałam krzyk mojej siostry.
Odwróciłam się w stronę schodów. O.o Normalnie zamarłam z wrażenia. Szok. Szczęka opada, aż trzeba zęby zbierać z podłogi. Wyglądała tak awwwwww. ( pod rozdziałem będzie pokazane )
- Ej mała czyżbyś się gdzieś po koncercie wybierała.? – poruszyłam śmieszne brwiami – Na jakąś randkę.?
- No wiesz …może – zarumieniła się i zeszła do salonu.
- A gdzież to zacny Pan Malik Cię zaprosił .? – uśmiechnęłam się szeroko, ukazując moje nawet proste ząbki.
- Emmm…noo..na spacer po Londynie. – uśmiechnęła się delikatnie i jej twarz znowu spłonęła rumieńcem .
Niewiele myśląc rzuciłam się na siostrę i mocno ją wyściskałam, życząc udanego wieczoru. Nagle poczułam wibracje telefonu. Oooo. Ktoś mnie lubi.! Jednak po chwili stwierdziłam, że to Carter. Pytała co dzisiaj robię. Hmmm zastanawiałam się chwilę czy by jej troszkę nie okłamać, ale jednak moja szczera strona ( hahahaha  XD ) wygrała. Odpisałam że wybierać się na koncert chłopców i zapytałam czy by nie chciała pójść z nami, żeby choć trochę odreagować to rozstanie z Patrick’iem. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale byłam jakaś miła dla tej tlenionej blondynki. Odpisała, że chętnie i że spotkamy się w centrum przed wejściem na koncert. Nooo tam mogą być tłumy, ale zgodziłam się.  Oznajmiłam Jacky, że zabieramy za kulisy Carter. Ona zrobiła wielkie oczy, ale nie skomentowała tego. Pewnie nie chcę się ze mną kłócić, przed tak wspaniale zapowiadającą się randką. Równo o 17 jakieś osobniki zaczęły walić w drzwi wejściowe. Zanim ja zdążyłam zerwać się z sofy, Jacky już otwierała drzwi. Do środka wpadło całe One Direction, a no końcu dumnie i spokojnie wszedł Paul. Jacky rzuciła się Zayn’owi na szyję, a cała reszta spojrzała na mnie. Rozłożyłam ręce i wszyscy czterej pobiegli w moją stronę. Rzucili się na mnie i o mało nie wywaliłam się na podłogę. Potem wyściskałam każdego z osobna, mówiąc jak bardzo za nimi tęskniłam. Na końcu przytuliłam się z moim marchewkowym księciem. Ten pocałował mnie w czoło.
- Gotowa na niesamowity spacer pokoncertowy.?  -  uśmiechnął się zadziornie
- Ależ oczywiście. – mrugnęłam do niego i dopiero teraz zlustrowałam go wzrokiem.
Oboje wyglądaliśmy identycznie. Znaczy że ubrania mieliśmy takie same.
- No pasujesz do mnie wiesz.? – zaśmiałam się, a on razem ze mną.
Po przywitaniu się każdy z każdym wpakowaliśmy się do niepozornie wyglądającego auta.
- Ejjj chłopcy bo jest taka sprawa. – wszyscy spojrzeli na mnie – Bo zaprosiłam Carter na wasz koncert – podrapałam się po głowie.
 No i znowu ten szok w oczach. Ehh..
- Carter.?! Carol czy Ci się w dupie poprzewracało.?! Ona jest zła !! – te słowa należały do Alex.
- Ale ona jest teraz taka smutna po tym jak Patrick z nią zerwał…
- A skąd o tym wiesz.? – zapytała podejrzliwie Alex.
- Powiedziała mi przez telefon..
Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu, a ja jeszcze dodatkowo na bawieniu się włosami Lou, którego to najwyraźniej bawiło. Dojechaliśmy na miejsce o dziwo nie rozpoznani O.o , ale to nawet lepiej. Wyszliśmy wszyscy szybko z auta i nagle jakiś osobnik rzucił mi się na szyję. Była to Carter. Gdy już się trochę opamiętała , przywitała się z resztą i wróciła do mnie. Nie mogłam na spokojnie porozmawiać z nikim innym, gdyż blondynka ciągle opowiadała jak to jej ciężko po stracie Patrick’a. Aż zaczęłam żałować, że ją w ogóle tam wzięłam. Weszliśmy wszyscy za kulisy i chłopcy oddalili się do różnego rodzaju specjalistów. Wiecie kosmetyczki, stylistki itp. Z dziewczynami usiadłyśmy wygodnie na kanapach i czekałyśmy na początek koncertu, który wypadał dokładnie za 30 minut. Carter oznajmiła , że na chwilkę musi iść do toalety. Gdy tylko wyszła dziewczyny otoczyły mnie i sądząc po ich minach, nie były zadowolone.
- Po co ją tu zaprosiłaś.? – wycedziła Alex, przed zaciśnięte zęby.
- Właśnie Carol. – dołączyła się Jack - Przecież to jest zwykła zołza i ty nagle się z takimi zadajesz hmm.?
- Dziewczyny spokojnie… - rzekła Vic. – Dajcie jej odetchnąć i poczekajcie co ma do powiedzenia, a nie naskakujecie na nią.
- Ty jesteś po jej stronie.? – zapytał Alex.
- Nie jestem po żadnej stronie, tylko próbuję wam pomóc. Wyjaśnijcie sobie wszystko na spokojnie.
Teraz wszystkie patrzyły na mnie. Ten świdrujący wzrok Jacky, mord w oczach Alex i ten spokój bijący od Vic. Wszystkie trzy domagały się odpowiedzi, a więc musiałam powiedzieć.
- Patrick zostawił Carter. Chciałam żeby choć trochę o nim na tym koncercie..no wiecie żeby trochę odreagowała to ich zerwanie – spuściłam głowę. Nie mogłam teraz na nie patrzeć. Czułam się głupio. Wprowadziłam Carter do naszej paczki, a przecież nie powinnam. Było mi wstyd, ale no cóż. Już się stało i trzeba iść dalej. – Przepraszam… - po moim policzku spłynęło kilka łez.
Wytarłam je szybko ręką, jednak moje przyjaciółki je zauważyły. Podeszły do mnie i przytuliły mnie. Nie widziałam już na ich twarzach wściekłości. Chyba zauważyły, że przykro mi że je zawiodłam i naprawdę ego żałuję. Po chwili wróciła Carter, ale dziewczyny mnie nie opuściły tylko zaczęły się uśmiechać i chyba nawet nie miały zamiaru ode mnie odejść, choćby na krok. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- To ja pójdę pod scenę. Tam też będzie dobry widok – rzekła Carter i z lekkim grymasem na twarzy wyszła zza kulis.
Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać, a dziewczyny gratulowały sobie dobrej roboty. 10 minut przed koncertem wpadli do nas chłopcy i zrobiliśmy misiaka. Słodko, ale trochę ciasno. Jakiś lachon wyszedł na scenę. Spojrzałam na nią z zaciekawieniem. Jak się okazało była to prowadząca cały ten koncert chłopców i właśnie ich zapowiadała. Chłopcy wyszczerzyli się do nas i wybiegli na scenę. Razem z dziewczynami pobiegłyśmy za nimi, ale zatrzymałyśmy się tuż przed wejściem nad scenę. Ukradkiem spoglądałam na publiczność. Pod sceną stała ucieszona Carter i raz po raz skakała do góry i machała rękami do chłopców, którzy jakby starali się tego nie zauważać. Zaśmiałam się. Chwilę potem chłopcy oficjalnie rozpoczęli koncert tradycyjnie od „ What makes you beautiful ”. Znowu zerknęłam na te tłumy przed sceną….Szok… Szczęka mi opadła, a oczy prawie wyleciały z oczodołów. W drugim rzędzie stała ładna szatynka i śpiewała razem z nimi. Uśmiechała się delikatnie. Mój wzrok znowu powędrowała scenę. Harry chyba też ją zauważył, bo na chwilę przestał śpiewać i wpatrzył się w szatynkę. Ona lekko się zawstydziła i spuściła głowę, by tylko nie patrzeć na Harre’go. Gdy Lou szturchnął Hazze w ramię, ten nagle się ocknął i dalej śpiewał z chłopakami, nie spuszczając oczu z szatynki.
- Co to miało być.? – zapytała zdziwiona Alex.
- Właśnie. Harry nigdy tak nie robił na koncertach.
- Ohh dziewczyny. Spójrzcie – pokazałam im dyskretnie na dziewczynę w drugim rzędzie.
-SOPHIA.!! – krzyknęła Jacky.
Alex i Vic również patrzyły na ni, ale nie mogły nic z siebie wyksztusić. Zdziwiła je obecność Sophii. Z resztą też byłam przekonana, że nie pojawi się na koncercie. Przez następne 2 godziny, nie mogłyśmy się skupić na cudownych głosach naszych chłopców, tylko ciągle patrzyłyśmy z niedowierzaniem na Sophię. Po wielkich brawach oznaczających koniec koncertu, chłopcy wbiegli za kulisy i wyściskali każdą z nas osobno. No wyjątkiem był Harry. Usiadł na kanapie i zakrył twarz w dłoniach. Wyswobodziłam się z uścisku Niall’a, szepnęłam mu na ucho, że idę do Hazzy i podeszłam do niego. Usiadłam obok i położyłam mu dłoń na ramieniu. Harry drgnął i podniósł swoje zielone oczy na mnie. Były smutne i takie przygaszone. Szkliły się lekko, jednak ja wiedziałam, że Harry nie uroni żadnej łzy. A przynajmniej nie tutaj. Przytulił się do mnie. Głaskałam go po włosach i plecach. Cały gwar za kulisami nagle ucichł. Podniosłam głowę. Wszyscy przypatrywali się Harre’mu i mnie. Podeszli do nas. O nic nie pytali. Chyba wiedzieli o co chodzi. Siedzieliśmy tak przez kilka minut w ciszy. Tu słowa nie były potrzebne. Tylko obecność bliskich. Harry w końcu mnie puścił.
- Dziękuję – szepnął i lekko się do nas wszystkich uśmiechnął.
Wszyscy ze szczerzem na twarzach rzuciliśmy się na Hazzę. Dobra ogarnęliśmy się trochę i każdy poszedł w swoją stronę tzn. ja z Lou do parku , Zayn z Jacky do Centrum , a reszta urządza bibe w domu. Czas spędzony w parku z Lou, minął niezwykle szybko no i przyjemnie. W drodze powrotnej złapał nas deszcz, więc nasz powrót do domu z lekka się opóźnił. Jednak cali mokrzy i radośni wróciliśmy do domu. Wieczór jak to wieczór, minął na śmiechu , piciu i zabawie. Nie piłam za dużo. Nie mogłam po ostatnim razie, czyli po wczorajszej wizycie u Carter. Po 23 wszyscy byli już nieźle wstawieni, z wyjątkiem mnie i Liam’a . Po naszych namowach, wszyscy grzecznie poszli spać. Ja i Daddy Direction uprzątnęliśmy salon, po czym oboje również udaliśmy się do swoich pokoi.

Niedziela

Obudziłam się ok. 9 Louis jeszcze spał, więc zostawiłam mu kartkę , że poszłam do domu i żeby się nie martwił, moją nieobecnością. Zeszłam po cichu na dół, żeby nie obudzić reszty domowników i wyszłam z domu chłopców. Na podjeździe 3 domy dalej stał srebrny mercedes. Zapewne to Reg’a, więc biegiem udałam się do swojego domu. Wpadłam do środka jak burza i na wejściu uściskałam Reg’a, a potem mamę. Oznajmili mi , żebym dzisiejszy dzień spędzimy rodzinnie, jak tylko Jakcy wróci i żebym się z nikim dzisiaj nie umawiała. Przytaknęłam, gdyż dawno nie spędzaliśmy razem czasu. Jacky przyszła do domu tak wpół do 11. Wszyscy poszliśmy do salonu i zaczęliśmy grać w jakieś gry planszowe. Nigdy nie jest się na to za starym ;p Potem wspólnie przygotowaliśmy obiad. Po obiedzie udaliśmy się na spacer po parku. Jak mama zaczęła opowiadać historie z naszego dzieciństwa, to myślałam  że padnę. Podobno jak miałam 6 lat, przeżyłam tu swój pierwszy pocałunek. Z tego co powiedziała mama, chłopiec który mnie pocałował miał na imię Nathan i nasze rodziny przyjaźniły się ze sobą, ale potem się gdzie przeprowadzili i straciliśmy z nimi kontakt. Dziwne, że tego nie pamiętam, ale no cóż trudno. Po dość długim spacerze , wróciliśmy do domu. Reg oznajmił nam , że idziemy do restauracji na kolację. Każda z nas się odstawiła, cóż dziwne ,że ja też wyglądałam hmm tak dziewczęco, ale spoko. Punkt 19 wybyliśmy z domu. Kolacja minęła całkiem przyjemnie , pomimo tego iż jeden młody kelner, który akurat obsługiwał nasz stolik zaczął flirtować z Jacky i to tak no nachalnie. Ale Jacky przy wyjściu strzeliła mu z liścia, co lekko zszokowało naszą mamę. Zapał chłopaka się na szczęście ostudził i wrócił szybko do swojej pracy. Po tym całym dniu , zmęczona padłam na łóżko , jak tylko wróciliśmy do domu.

Poniedziałek

Z mojego pięknego snu ( którego od razu po wstaniu już nie pamiętałam -.- ) wyrwał mnie dźwięk telefonu. Pomacałam szafkę koło łóżka, nie podnosząc głowy z poduszki. Znalazłam telefon i przystawiłam do mojego ukrytego pod gąszczem czarnych włosów ucha.
- Halo.? – zapytałam, po czym ziewnęłam głośno.
- Carol do cholery.! – zaczęła wrzeszczeć Alex –Gdzie Ty jesteś.? Za 10 minut zaczynają się lekcje.!
Ta wiadomość podziałała na mnie jak kubeł zimnej wody. Poderwałam się do góry.
- Co kurwa.?!
- To co słyszałaś. Jeśli uda Ci się wyrobić w 5 minut, jeszcze po Ciebie mogę przyjechać.
- Przyjechać.?
- Wyjaśnię jak się zobaczymy – ucięła krótko Alex i rozłączyła się.
Nie miałam czasu, żeby się zastanawiać o co chodzi, więc pobiegłam szybko do łazienki. Załatwiłam to co potrzeba i wróciłam do pokoju. Wzięłam pierwszą lepszą koszulkę, krótkie spodenki i trampki. Ubrałam się, wzięłam torbę i zbiegłam po schodach. Usłyszałam klakson, więc pospiesznie wyszłam z domu, zamykając go, po czym zwróciłam się w stronę ulicy i szok. O.o  Srebrny Mercedes stał na podjeździe mojego domu.
- Carol no wsiadaj.! – krzyknęła do mnie Alex.
Otrząsnęłam się i wsiadłam na miejsce pasażera.
- Od kiedy masz auto.? – zapytałam, gdy mknęłyśmy przez miasto.
- Od wczoraj. Chciałam do Ciebie zadzwonić, ale musiałam je wypróbować.  Nie gniewasz się.? – zerknęłam na mnie.
- Nie – uśmiechnęłam się – I tak bym nie mogła z Tobą jechać, bo spędzaliśmy wczoraj rodzinnie dzień.
Reszta drogi  minęła nam w milczeniu. Zdążyłyśmy do szkoły, akurat gdy dzwonił dzwonek na lekcje. Szybko weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy nasze miejsca. Wszystkie lekcje do lunchu, minęły spokojnie. Wchodząc na stołówkę po francuskim zdałam sobie sprawę, że wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Nie wiedziałam o co chodzi, więc nie przejęłam się tym zbytnio. Poszłam po tackę i stanęłam w kolejce. Po chwili podeszła do mnie wściekła Alex.
- Co to ma znaczyć Carol.?!
-  Ale co.? – byłam zdezorientowana i zdziwiona zachowaniem Alex.
- To do cholery.! – pokazała mi filmik na swoim telefonie.
Byłam tam ja, najebana w 3 dupy. Nagle ktoś zadał mi pytanie: Dlaczego przyjaźnisz się z Alex.? – po głosie poznałam, że to była dziewczyna. Jej głos wydał mi się znajomy, jednak nie mogłam sobie przypomnieć do kogo on należał. Potem na wesoło odpowiedziałam: Jest ładna i mądra. Odrabia za mnie lekcje i dzięki niej mogę stać się popularna. Ją lubią w szkole, więc jak pokazuje się w jej towarzystwie, ludzie mnie lubią. Po tym czknęłam i nagranie się skończyło. Spojrzałam znów na nią. Na jej twarzy malowała się ogromna wściekłość.
- A więc takimi jesteśmy przyjaciółkami tak.?! Tobie w ogóle nie zależy na przyjaźni ze mną. ! Robisz to tylko po to, żeby nie zbierać ciągle pał w szkole tak.?! – już otworzyłam buzie, żeby coś powiedzieć, ale Alex nie pozwoliła mi dojść do słowa. – Ooo zaczekaj mam coś jeszcze. – wyjęła z torby gazetkę szkolną i rzuciła mi ją.
Otworzyłam ją i na pierwszej stronie widniało zdjęcie, na którym Mark podaje mi białe pudełeczko, a pod tym wielki napis : Ona go broni, on w zamian daje jej prochy. Zgniotłam gazetkę i rzuciłam ją do kosza.
- I Ty wierzysz w takie bzdury.?!
- Teraz to już nie wiem czy cokolwiek co mi mówiłaś było prawdą Carol.! Nie zasługujesz zna to by być moją przyjaciółką.! – krzyknęła Alex i wyszła ze stołówki.
Jakoś nie przejęłam się tym co powiedziała Alex, ale to ostatnie zdanie zraniło mnie. Byłyśmy przyjaciółkami, znałyśmy się od dzieciństwa, a ona teraz mi tu z takim cyrkiem wyjeżdża.? Przecież to niedorzeczne. Ufałyśmy sobie, spędzałyśmy ze sobą mnóstwo czasu, a tu co się okazuje.? Nie jestem godna by być jej przyjaciółką. Jakoś tak nagle przestałam być głodna. Olałam resztę lekcji i wybiegłam ze szkoły, nie przejmując się  nikim. Chciałam zostać sama. Pobiegłam na wzgórze, niedaleko naszej szkoły i usiadłam na trawie  , podciągając kolana pod brodę i objęłam nogi rękami. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Siedziałam tam samotnie, a łzy ciekły po moich policzkach. Byłam ciekawa , kto zrobił mi takie świństwo, ale utrata najlepszej przyjaciółki była wielkim ciosem w serce. Mój telefon dzwonił już kilka razy, ale ignorowałam go. Powoli zaczęło się robić ciemno i chłodno. W końcu sięgnęłam po telefon. Godzina 20:14  oraz 10 nieodebranych połączeń od mamy, 6 od Louis’a i jeden sms, również od niego : „ Carol odezwij się. Wszyscy się o Ciebie martwimy, a Twoja mama odchodzi od zmysłów. ”  Otarłam twarz ręką. Wstałam i powoli kierowałam się do domu. Przed  21 byłam na miejscu. Otworzyłam drzwi i cicho weszłam do środka. Na wejściu rzucił się na mnie rudy osobnik, w którym poznałam Jacky.
- Carol martwiliśmy się o Ciebie –powiedziała i weszłyśmy razem do salonu.
Siedziało tam całe One Direction,Reg i moja mama. Słysząc szuranie butów, mama podniosła głowę, wstała i przytuliła mnie.
- Córeczko .. –widziałam kilka łez spływających jej po policzkach. – Gdzie byłaś.? Coś się stało, że nic nie powiedziałaś.? – mama spojrzała mi w oczy. Nie chciałam, jej kłamać, jednak nie chciałam też powiedzieć jej prawdy. Byłam w kropce, więc jedynie pokręciłam głową. – Ale na pewno.?
- Tak mamo – posłałam jej sztuczny uśmiech. – Jeśli pozwolisz , chciałabym już pójść do siebie. Jestem zmęczona – nie patrząc na nikogo, szybko ulotniłam się do swojego pokoju. Na schodach usłyszałam jeszcze zaniepokojony głos mojej mamy.
- Coś jest nie tak. Na pewno coś się stało.
- Właśnie. Carol jest taka hmm..dziwna. Nigdy tak nie robiła – odezwała się Jacky.
- Może mi powie. – rzekł Louis i podążył w ślad za mną.
Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Z jednej strony potrzebowałam samotności, jednak z drugiej potrzebowałam osoby, która mnie wysłucha i przytuli. Pogłaska po włosach i powie, że wszystko będzie dobrze. Przytuliłam poduszkę i dałam upust emocjom…

**********

Tak więc mamy część 2.! I tak na początku chciałam was bardzo, bardzo bardzo przeprosić za to , że tak długo nie dodawałam. To brzydko z mojej strony XD , ale no cóż nikt nie jest doskonały. Miałam trochę wątpliwości co do tej części, ale ostatecznie mi się podoba. Miałam przypływ weny i tadadadadam.! W końcu jest . Kto jest dumny łapka w górę.! Nikt się tego nie spodziewał co.? XD Szok dla was i dla mnie ^.^
Jak wam dziewczyny mijają wakacje.? Pochwalcie mi się. Może być tutaj i może być na gadu ;P A i tak chciałam was poinformować, że zamierzam zawiesić moją działalność na twisterze, gdyż jakoś nie widzę potrzeby używania go. Chociaż kto wie, może zrobię twitcam’a. Jak będę miała taki zamiar to was poinformuję. Tak więc nie pisać do mnie  na TT , bo niestety nie odpiszę. Mam dużo wolnego czasu i zabieram się do roboty. Rozdziały powinny być już dość często, ale na gadu będę wszystkich informować . Moje gadu dla przypomnienia: 5195014. Do następnego mordeczki kochane.
+ a i dziewczyny minimum 10 komentarzy ;P
Love You All   ♥♥♥
Carol

<---strój Jacky ;P Moim zdaniem wygląda zajebiście.!
**********



6 komentarzy:

  1. nareszcie się doczekałam 2 części :P

    Zajebiste to było ale smutne :(
    Ta Carter doprowadza mnie do szału!

    OdpowiedzUsuń
  2. BOZE juz myslalam ze nas opuscilas xd

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam na http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super < 3 zapraszam - http://up-all-night-karcia-sandra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń