19.08.2012

Rozdział 28


{ Sophia }

Pokłóciłam się Carol i Alex, i od tamtej pory „przyjaźnię się” a Carter. Właściwie nie wiem czy to przyjaźń, ale wystarczyła mi obecność osoby, która mnie rozumie, żebym się z lekka pozbierała po Hazzie. Nie wiem jak on mógł. Najpierw zapewniał, że mnie kocha, a potem wyznaje miłość Carol ? No cóż, tyle wiadomości mi wystarczyło, żeby zerwać moją przyjaźń z nią i z Alex. Byłyśmy przyjaciółkami i nagle Carter mi wyjeżdża z tym, że Hazza wyznał miłość Carol. Nie wnikałam skąd ona to wie, ale jak tylko to usłyszałam byłam cholernie wściekła. Nie tylko na Harre’go ,na moją byłą przyjaciółkę również. Po kłótni z panną Evans, nie odzywałyśmy się do siebie, przez dość długi czas. Wtedy Carter zrobiła mi się bliższa. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale przyjaźniłam się z największym plastikiem w szkole ! Ale taka była prawda i o dziwo na początku, nie miałam do tej „przyjaźni” żadnych zastrzeżeń. Ale po krótkim czasie zaczęło mnie dziwić, że Carter ciągle mnie pytała o Carol, a że się już nie przyjaźniłyśmy nie miałam oporów, żeby odpowiedzieć jej na każde pytanie dotyczące brunetki. Nie podejrzewałam nic. Nie miałam żadnych złych przeczuć. Właśnie. Wtedy nie wiedziałam po co Carter, to wszystko na temat Carol. W poniedziałek doznałam szoku, gdy film na którym Carol mówi różne głupoty, zobaczyłam w Internecie. Widziałam, jak Carol cierpiała z tego powodu, ale nie mogłam…nie potrafiłam jej pomóc. Nie miałam w sobie tyle silnej woli, by pobiec za nią , przytulić i mówić, że ten kto to zrobił ma ostro przejebane. Nadal była na nią zła, ale żal mi jej było, gdy wszyscy patrzyli na jej upokorzenie. Potem spotkałam się z Carter, która była w stanie euforii . Nie podała mi żadnego powodu, gdy zapytałam o co chodzi. Tak sobie szła i szczerzyła do wszystkich te białe ząbki. Dopiero następnego dnia wszystko zmieniło się o 180 stopni. Początek dnia nie zapowiadał niczego szczególnego. Nic a nic. Podczas przerwy, gdy wyszłam na chwilę na dziedziniec, wszystko stało się jasne. Jasne jak słońce. Carter kłóciła się z Carol. Nie było osoby, która by się temu nie przysłuchiwała. Gdy doszło d ostatniej już wymiany zdań między nimi, poczułam się oszukana. Byłam zła, wściekła. Gdy Carter wróciła do szkoły, wyraźnie z siebie zadowolona, a Carol wybiegła poza nasze szkolne mury, wszyscy zwrócili swe patrzałki na mnie. A moja reakcja była natychmiastowa. Pobiegłam za Carter do szkoły. Gdy już ją wypatrzyłam na szkolnym korytarzu, podeszłam do niej i lekko poklepałam ją po ramieniu. Odwróciła swój parszywy ryj w moją stronę. Nie zdążyła nawet zareagować, gdy moja pięść miała bliskie spotkanie z jej twarzą. Carter pod siłą uderzenie (nawet nie wiedziałam , że tak mocno potrafię komuś przypieprzyć ^^ ) upadła na podłogę
 - Ty zakłamana zdziro ! Wspaniale się mną bawiłaś nie ?! – krzyczałam.
Carter otarła spływającą z dolnego kącika ust stróżkę krwi i spojrzała się na mnie. Już się nie uśmiechała, ale z jej oczy dalej biła ta pewność siebie.
- Gratuluję Ci ! Przez Ciebie moja przyjaciółka została upokorzona i cały Londyn jak nie większość ludzi, ją nienawidzi ! Jesteś z siebie zadowolona jak sądzę ?!
- Oczywiście, że jestem. Przecież o to mi cały czas chodziło nie ? – podniosła się z podłogi i otrzepała swoje ciemne jeansy – Ty naprawdę myślałaś, że przyjaźń z kimś takim jak Ty coś dla mnie znaczy ? Błagam Cię. Chyba wiesz z jakich ja jestem sfer, a z jakich Ty. A właśnie Sophia , jak tam rodzice co ? – uśmiechnęła się perfidnie. Nic nie odpowiedziałam. Nie chciałam. – Hahaha. No widzisz. Ja chociaż ich mam.
Już nie wytrzymałam i po raz drugi tego dnia, Carter upadła na podłogę . Tym razem z podbitym okiem.
- Nie waż się o nich wspominać. Cieszysz się , bo uważasz się za lepszą od innych. A uwierz mi . Tacy  jak Ty nie zapewnią, sobie szacunku wśród ludzi, tylko napędzą sobie jeszcze więcej wrogów. – rzekłam chłodno i udałam się na resztę lekcji.
Po szkole wróciłam od razu do domu i opowiedziałam o wszystkim babci. Nie pominęłam żadnego szczegółu. Jej mogłam powiedzieć wszystko. Nawet nie opieprzyła mnie za to, że pobiłam z lekka Carter, powiedziała tylko , że dobrze zrobiłam i przybiła mi piątkę. Przez dwa następne dni, normalnie chodziłam do szkoły i nie zwracałam uwagi na Carter, która za każdym razem, gdy mnie mijała, patrzyła na mnie z mordem w oczach. Ku mojemu zadowoleniu, pod grubą warstwą pudru nadal widać było lekki fioletowy cień.  Codziennie rozmawiałam z Jacky, która jako jedyna z moich przyjaciółek, nie miała do mnie większej urazy. Z tego co mi opowiadała Jacky, Carol nie ma się najlepiej. No cóż, żal mi jej było i to bardzo, ale dalej byłam na nią wściekła, że to ją Harry kochał, bądź kocha dalej. Wracałam do domu, z uśmiechem na fejsie. Szczerzyłam się do każdej osoby, którą mijałam. Jednak uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy weszłam do domu i zobaczyłam kto siedzi w salonie, razem z moją babcią. Byłam w szoku. Na kanapie z kubkiem herbaty siedział nie kto inny, tylko Harold. Babcie pierwsza mnie zobaczyła.
- Sophia ten uroczy młodzieniec, powiedział mi że musicie sobie coś wyjaśnić – uśmiechnęła się lekko i wskazała na kędzierzawego.
Harry spojrzał na mnie. Widziała smutek, ale i wielką determinację w jego oczach. Wiedziałam, że dopóki ze mną nie porozmawia, nie opuści mojego domu. Chcąc nie chcą musiałam się zgodzić.
- No dobrze, to chodź – machnęłam ręką do Harre’go i jak grzeczny chłopiec, szedł za mną na piętro i oboje weszliśmy do mojego pokoju.
Wskazałam mu ręką łóżko, po czym sama na nim się usadowiłam. Usiadłam po turecku i wpatrywałam się w Hazzę.
- Więc co masz mi do powiedzenia ? – powiedziałam z lekką ironią.
- Po 1 Sophia, chciałbym Cię bardzo przeprosić , za to jak Cię wtedy potraktowałem w klubie. Wiem, że przez to się przestaliśmy widywać i jest mi z tego powodu bardzo przykro. – Harry kucnął przy brzegu łóżka, w swoje dłonie chwycił moje i przyglądał mi się z bliska – Po 2 chciałbym Cię przeprosić, za to całe zamieszanie z Carol. Chcę być z Tobą całkowicie szczery i nic przed Tobą nie ukrywać – wziął głęboki wdech – Powiedziałem Carol, że ją kocham. Byłem wtedy totalnie załamany, gdy ignorowałaś mnie i nie chciałaś się ze mną widzieć. Jednak jak Carol, powiedziała że Louis jest dla niej najważniejszy, a mnie kocha jak brata, ja też zrozumiałem, że to co do niej czułem było taką miłością „siostrzaną” . – więc taka jest prawda. Cóż nie powiem, ale wzruszyłam się tą mową Hazzy, więc odwróciłam twarz w bok, żeby nie widział, jak mi się szklą oczy – I po 3 i chyba najważniejsze. Sophia – odwrócił moją twarz w swoją stronę, tak, że patrzyliśmy sobie w oczy – Ja nadal Cię kocham i nigdy nie przestałem . – po tych słowach , delikatnie mnie pocałował, tak jakbym miała zaraz mu uciec.
Gdyby nie to wyznanie Hazzy, chyba też bym się nie przyznała, że dalej coś do niego czuję, ale taka była prawda. Dalej moje serduszko kochało Lokersa, choć przez ten cały czas, broniło się tego. Zaczęłam oddawać pocałunki. Gdy Hazza to zauważył , uśmiechnął się. Po kilku minutach wymieniania się śliną, oderwaliśmy się od siebie. Kędzior usiadł obok mnie na łóżku.
- Czyli, gdyby nie ta moja cała awantura z Carol, to by teraz nie siedziała sama i znienawidzona, przez praktycznie pół świata tak ? – powiedziałam cicho .
- No…najwidoczniej tak . –powiedział Hazza i tym to mnie dobił.
Wszystko przeze mnie. Carol niczemu nie był winna, a teraz musi znosić, te wszystkie szyderstwa. Co ja narobiłam. Przytuliłam się do Lokersa i mimowolnie z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Harry głaskał mnie po włosach. Ale ze mnie przyjaciółka. Muszę to jakoś naprawić . Muszę przeprosić Carol . Muszę ! Siedziałam tak przytulona do Hazzy z 10 minut. Uspokoiłam się i spojrzałam mu w oczy. Te niesamowicie śliczne zielone oczy.
- Też nigdy nie przestałam Cię kochać – uśmiechnęłam się lekko i znowu musnęłam usta Loczka.
Harry przesiedział u mnie dobre 3 godziny. Umówiliśmy się, że jutro w szkole wybadam u Jack kiedy, będzie można do Carol wpaść i potem spotkam się z Hazzą przed szkołą. Tak też zrobiłam. Następnego dnia w szkole, każdą przerwę spędzałam z Jacky, wypytując o jej siostrę. Musiałam jej zdradzić plan jaki wczoraj z Harry’m wymyśliliśmy, a mianowicie : Chcieliśmy najpierw przeprosić Carol. Potem zorganizować koncert, na którym brunetka i Lou, sobie wybaczą, tylko z tym może być większy problem. Carol może nie będzie chciała przyjść. Ale na razie zostawiliśmy tą kwestię na drugim miejscu. Najważniejsze jest pogodzenie się z Carol. Od razu po szkole wybiegłam z budynku i czekałam na Hazzę, który chwilę później się zjawił. Poszliśmy razem do MilkShake City. Kupiliśmy po shake’u i przespacerowaliśmy się po mieście.
- Jacky powiedziała, że możemy wpaść w niedzielę.
- No im szybciej to załatwimy tym lepiej, ale może warto by było resztę zespołu w to zaangażować co ?
- To nie jest głupi pomysł Haroldzie -  wyszczerzyłam się w jego stronę.
- To chodźmy teraz im powiedzieć. – Hazz zaczął mnie ciągnąć w stronę rezydencji One Direction.
- Czekaj czekaj. – zatrzymałam się – Najpierw warto byłoby się upewnić, ze nie ma w domu Louis’a nie sądzisz ? To przecież ma być niespodzianka. – wystawiłam język w jego stronę.
- Jakaś Ty mądra – zaśmiał się Hazza i wyciągnął telefon z kieszeni, puszczając moją rękę.
Nie wsłuchiwałam się zbytnio w przebieg rozmowy, ale do krótkich nie należała.
- Siedzi w swoim pokoju i nie wychodził z niego od obiadu, więc sądzę, że bezpiecznie możemy wszystkim zdradzić nasz misterny plan – oznajmił Lokers, po skończeniu rozmowy.
30 minut później przekroczyliśmy prób domu . Weszliśmy do salonu , a tam zastaliśmy wszystkich, oczywiście oprócz Louis’a i Carol. Patrzyli na mnie jakbym była Białą Damą czy coś. Hazz splótł nasze dłonie i lekko ścisnął by dodać mi otuchy.
- Pogodziłem się z Sophią i wszystko sobie wyjaśniliśmy i sądzę, że teraz jesteśmy wam winni kilka drobnych wyjaśnień – oznajmił Harold i zasiedliśmy na kanapie.
O dziwo nikt się nie wściekał, przeciwnie. Wszyscy byli cholernie zadowoleni z mojego „powrotu”.  Nawet Alex, ale z nią ściskałam się najmocniej i ją najdłużej przepraszałam, ale w końcu pogodziłyśmy się. W salonie panowała już luźna i przyjazna atmosfera. Tak więc razem z Hazzą opowiedzieliśmy im nasz wspaniałomyślny plan. Wszystkim się spodobał. Tak więc pierwszą fazę planu wykonujemy w niedzielę, a resztę jak najszybciej się da.
- Ale nie wiem czy wiecie – wtrąciła się Jacky – Carol ma urodziny w przyszłą sobotę i wypadałoby coś dla niej urządzić.
Shit. Zupełnie zapomniałam. Ale na moje szczęście prezent dla Carol, kupiłam z dużo większym wyprzedzeniem, tylko teraz będzie problem gdzie go schowałam. Ale mniejsza z tym.
- Co proponujesz ? – Liam zwrócił się do Jacky.
- W niedzielę przyjadą do nas wujkowie, ciocie , babcie itp. Więc imprezę można zrobić w sobotę u nas w domu. Zamówimy tort, udekorujemy dom, jak uda nam się wygonić z niego Carol i zaprosimy paru znajomych. Wolę nie przesadzać z ilością gości. Najlepiej by było , gdyby były to osoby, która Carol zna i lubi – uśmiechnęła się młodsza z sióstr Evans – Dziewczyny z jej drużyny, paru chłopaków z klasy, może jak się wam uda to Ed by przyszedł, bo pamiętam, że kiedyś u was na imprezie chyba się polubili. 
- To jest świetny pomysł ! – wszyscy z wielkim entuzjazmem przyjęli pomysł Jacky.
- Ja i Sophia możemy zamówić tort – powiedziała Alex uśmiechając się do mnie.
- To chłopaki mogą zając się dekoracjami , muzyką i jedzeniem – wyszczerzyła się do reszty Jack – Oczywiście wam pomogę ^^
Pomysł Jacky oczywiście był świetny. Ustaliliśmy, że od poniedziałku wszyscy bierzemy się do roboty. Jeszcze tylko jeden szczegół ustaliliśmy z Jacky i niestety musiałam już wracać. Harry odprowadził mnie pod same drzwi. Pocałował mnie na dowidzenia i z uśmiechem udał się w drogę powrotną.

Przez całą sobotę, myślałam co mam właściwie powiedzieć Caro. Jak ją przeprosić. Babcia mi powiedziała, żebym nie owijała w bawełnę, tylko od razu przeszła do rzeczy. Dla niej to nic, ale dla mnie ? Nie wiem czy będę potrafiła spojrzeć jej w oczy. Przecież tak paskudnie ją potraktowałam. Po południu zadzwonił Hazza i powiedział, że z koncertem nie będzie większego problemu. Ucieszyłam się. Ten szczegół trzeba zdradzić Carol. Wieczór spędziłam z babcią na graniu w karty. Cóż zdziwiłam się jak raz po razie babcia ogrywała mnie. Nie doceniłam jej ;P  Z optymistycznym nastawieniem na następny dzień, położyłam się spać. Następnego dnia wstałam dość rano jak na mnie. Umówiliśmy się o 11 przed domem One Direction. Z lekkim ociąganiem zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Załatwiłam to co trzeba i po 15 minutach zaglądałam już do szafy. Założyłam Zielone rurki, białą koszulkę z jakimś nadrukiem i jasne vansy. Wyjrzałam jeszcze dla pewności przez okno. Zapowiadał się chłodniejszy dzień, więc zabrałam jeszcze beżowy sweter i zbiegłam na dół. Weszłam do kuchni i zastałam w niej babcię, która robiła naleśniki. Usiadłam przy stole, jeszcze trochę zaspana , podpierając głowę na dłoni.  Po kilku minutach, przed twarzą wylądował mi talerz z naleśnikami. Podziękowałam babci szerokim uśmiechem i zabrałam się za jedzenie. Uwielbiałam naleśniki mojej babci. Po zjedzonym śniadaniu , miałam jeszcze ze dwie godziny czasu, więc poszłam do salonu i włączyłam jakiś program kulinarny. Babcia po chwili się do mnie przyłączyła i razem komentowałyśmy wszystko co działo się na ekranie. Gdybyśmy to my tam reżyserowały wyszłaby z tego niezła komedia. W końcu stwierdziłam , że już na mnie czas, pożegnałam się z babcią i wyszłam z domu. Po 30 minutach , przywitałam się ze wszystkimi i razem udaliśmy się do domu rodziny Evans’ów. Mama Carol wyściskała nas wszystkich na wejściu i życzyła powodzenia. Najwidoczniej Jacky podzieliła się z mamą szczegółami naszego planu. Po namyśle zgodnie stwierdziliśmy, że ja powinnam pójść do Carol pierwsza, potem Alex , a potem cała reszta. Według nas takie wyjście było najlepsze. Ja podeszłam pod drzwi brunetki, reszta udała się do pokoju Jacky. Z pokoju słychać było piosenkę Oasis – Don’t go awal. Gdy ostatnie tony piosenki, ucichły zdecydowałam się wejść do pokoju Carol. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam. Usłyszałam ciche „Proszę” i weszłam do pokoju. Carol leżała na łóżku i czytała jakieś romansidło, co nie było do niej podobne. Z lekkim skrzypnięciem zamknęłam drzwi i brunetka zwróciła swe oczy na mnie. Książka wyleciała jej z rąk i wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi oczami.
- Carol przyszłam Cię przeprosić – oznajmiłam i usiadłam na krawędzi łóżka, patrząc cały czas na brunetkę. Nie odezwała się słowem, więc ciągnęłam dalej – Wiem zachowałam się głupio, ale bardzo mi z tego powody przykro. Harry mi wszystko wytłumaczył. – spuściłam głowę w dół – Przeze mnie musiałaś znosić tyle cierpień, że nie wiem czy kiedykolwiek mi wybaczysz – pociągnęła cicho nosem, bo już zachciało mi się płakać.
Poczułam czyjąś ciepłą dłoń na ramieniu. Podniosłam głowę. Carol uśmiechała się do mnie pogodnie. Widziałam, że jej oczy również się szkliły. Przytuliłyśmy się i nie dałyśmy rady, dłużej powstrzymywać łez. Tak więc siedziałyśmy na łóżku brunetki i płakałyśmy. Ze szczęścia.
- Carter mi powiedziała, dlaczego to wszystko zrobiła. Ona Cię wykorzystała. Nie byłam na Ciebie zła. Smutno mi było , dlatego że mi nie uwierzyłaś i na jakiś czas straciłam jedną z moich przyjaciółek. – oznajmiła Carol,  gdy już się ogarnęłyśmy.
- Wiem, że mnie wykorzystała. Słyszałam. Szkoda, że nie widziałaś jakiego ma teraz sińca pod okiem – zaśmiałam się, a brunetka ze mną.
- Tęskniłam za Tobą – uśmiechnęła się do mnie Carol.
- Ja za Tobą też – znowu się przytuliłyśmy, tylko tym razem przerwało nam pukanie do drzwi.
Oderwałam się od Carol i wyszłam na balkon. Brunetka krzyknęła „Proszę” i do pokoju wkroczyła Alex.
Jej wizyta , chyba była większym szokiem dal Caro niż moja. Alex również usiadła na łóżku Carol, tylko nie patrzyła w jej oczy.
- Alex.. – brunetka nie była w stanie nic więcej powiedzieć.
- Carol ja wiem, że nie powinnam była się tak zachować, ale ten film. On był tak przekonujący, że jakoś tak wyszło – Alex podniosła wzrok na Carol.
- I to jest dla Ciebie jedyne wytłumaczenie ? – odezwała się po chwili milczenia, starsza siostra Jacky – Dobrze wiesz, że znamy się od lat. Wiesz jaka  jestem, co robię jak jestem pijana. Wiesz o mnie wszystko, a nie uwierzyłaś w takie bzdury – wycedziła, przez zaciśnięte zęby Carol.  Alex nie odezwała się, tylko cały czas wpatrywała w brunetkę – Jakbyś Ty powiedziała coś takiego, ja bym Ci nie uwierzyła. Byłam pijana, ale jak widzę, ty nie zauważyłaś tego. Robię różne głupoty po piwie i wygaduję różne bzdury, ale Ty przecież uwierzysz we wszystko cokolwiek powie, ta szmata Carter tak ? – Carol patrzyła wrogo na Alex.
- Carol ja Cię strasznie przepraszam ! – krzyknęła zrozpaczona Alex – Nie wiem co we mnie wstąpiło ! Najwidoczniej i mi Carter namieszała w głowie ! Żałuję, że to wszystko powiedziałam. Bardzo żałuję. Nikt nie jest mi bliższy niż Ty. Nie wiem. Nie wiem jak mogłam Ci zrobić takie świństwo – zakończyła cicho Alex.
 Carol najwidoczniej trochę opadły nerwy , bo następne zdania powiedziała bardzo spokojnie i pogodnie .
- Wierzę Ci, ale nie wiesz jak zabolały te słowa z ust najlepszej przyjaciółki..
- Domyślam się i jeszcze raz Cię za to przepraszam – szepnęła szatynka.
- Po gruntownym namyśle jestem skłonna Ci wybaczyć – powiedziała Carol i uśmiechnęła się do Alex.
Obie przytuliły się, ale nie płakały. Po ich twarzach było widać, że są szczęśliwe z takiego obrotu sprawy.
- Jak widać powoli odzyskuję tych, których kocham – wyszczerzyła się do nas Carol.
Wróciłam już do jej pokoju i usadowiłam się obok nich na łóżku.
- A i mamy dla Ciebie jeszcze jedną, małą niespodziankę – powiedziałam i otworzyłam drzwi pokoju Carol i do środka wpadli chłopcy i Jack, którzy najwidoczniej podsłuchiwali.
Zaśmiałyśmy się. Chwilę później jeden przez drugiego, krzyczał że przeprasza Carol, która oznajmiła, że się na nich nie gniewa i wszyscy razem zrobiliśmy kanapkę ^^ Niestety Niall wylądował na samym dole i co chwilę jęczał i stękał. No cóż ,trochę ważymy, ale nic mu nie będzie. Potem wszyscy wygodnie rozsiedli się w pokoju Carol.
- Nie ma z wami Louis’a…. – zauważyła smuto Carol.
Chłopcy spoglądali na siebie.
- Dla niego też nie były to najlepsze dni – zaczął Hazza, siedzący najbliżej brunetki – Odkąd wrócił z tej waszej rozmowy w parku, nie odzywa się do nikogo. Opowiedział nam tylko co mu powiedziałaś i od tamtej pory siedzi w pokoju i tylko wychodzi coś zjeść albo do łazienki – „ To tak jak ja” pomyślałam – Sądzę, że jemu też jest źle, za to jak Cię potraktował, chociaż Ty też nie jesteś tu bez winy, on powinien zrozumieć , że nie chciałaś tego powiedzieć i być tu przy Tobie , jak my – Lokers uśmiechnął się lekko do Carol.
- A i mamy Ci coś jeszcze do powiedzenia – oznajmił Liam i wszyscy pokiwaliśmy głowami  w stronę zdziwionej brunetki. 

**********
Postarałam się i napisałam rozdział najszybciej jak mogłam. Znaczy dodałabym go wczoraj, ale musiałam przemyśleć jak wyszedł. No i TADADADADAM ! Jest rozdział :) 
Następny postaram się napisać na wtorek/środę, ale zobaczymy. Piszcie co sądzicie ;P Cały napisany z perspektywy Sophii. Mam nadzieję, że Zuza jest zadowolona ;P 
W następnym będzie więcej Carol, Jacky i Louis'a, jak mi się uda :D Mój twitter : @Carol_1D oraz gadu : 5195014 . Na tt jeżeli któraś z was mnie obserwuje, niech napisze do mnie dzisiaj albo jutro coś takiego, żebym wiedziała, że mam informować o nowych rozdziałach, bo sporo Polek mnie obserwuje, ale nie wiem do której mam napisać ;P Do następnego mordeczki ♥
Carol ♥♥♥
 xoxoxo 
**********
 
 + Zayn face ;P

6 komentarzy:

  1. Zuza zadowolona i to jak :DDDD Ale nie dodałaś epizodziku o 'fajnym pokoju' :C XD

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak zwykle świetny.!!
    tak się cieszę, że Carol pogodziła się z przyjaciółmi, teraz tylko czekam aż Louis jej wszystko wybaczy. ; ))
    czekam na next'a i serdecznie pozdrawiam. ; **

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskiee. ;D ii ta animacja na końcu. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzialik superowy!!! ;** Tymczasem u mnie nowy rozdział... Skomentujesz w komentarzach gdzie wyrazisz swoją opinię..? Zapraszam! - http://really-true-story.blogspot.com/ I może zostaniesz obserwatorem? ;)

    OdpowiedzUsuń