28.09.2012

Rozdział 29


{ Jacky }

Carol zareagowała bardzo optymistycznie , gdy dowiedziała się o koncercie. Widać było, że tęskni za Louis’em i chce go przeprosić. Posiedzieliśmy razem jeszcze z godzinkę, po czym razem z chłopcami, oznajmiliśmy, że musimy jechać na zakupy. Na szczęście Carol o nic nie pytała, tylko pożegnała nas uśmiechem. Postanowiliśmy jak najszybciej zacząć przygotowania do urodzin Carol, więc pojechaliśmy najpierw po dekoracje, a potem zamówić catering itp. Po 3 godzinach wszystko było załatwione. Zostali jeszcze goście, w tym Ed do którego Hazza ma jeszcze dzisiaj zadzwonić. Chłopcy odwieźli mnie pod dom. Nie chciałam się rozstawać z Zayn’em, więc zaproponowałam mu nockę u mnie. Harry zadziornie się uśmiechnął, gdy to usłyszał. Przewróciłam , tylko oczami i z powrotem wpatrywałam się w Malik’a. Zgodził się !
- Upojnej nocy – rzekł Harry i chłopcy pojechali.
Razem z mulatem lekko się zawstydziliśmy. Jak widać sprawy damsko-męskie nie tylko dla mnie są z lekka krępujące. Weszliśmy do domu i o dziwo, chyba nikogo nie było. Udaliśmy się do kuchni. Rozejrzałam się i moją uwagę przykuła biała kartka, położona na stole. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam :
„ Kochanie, pojechaliśmy do babci na 2-3dni, bo źle się czuła.
 Carol wie i zdaje się, że dzisiaj idzie spać do Alex.
 Całuski . Mama i Reg ”

Odłożyłam kartkę, gdy usłyszałam hałas ze schodów. Wyszliśmy na korytarz, gdzie zobaczyliśmy Carol, zbiegającą po schodach z torbą z ręku. Zdziwiła się, gdy nas zobaczyła, ale po chwili na jej twarzy wystąpił wielki uśmiech.
- Wracam jutro. Nie idziemy z Alex do szkoły, więc nie czekaj na mnie – i tak nie zamierzałam , ale spoko – I nie szalejcie w nocy – zaśmiała się.
- Wiesz, że nie możemy ci tego obiecać ? – zapytał Malik uśmiechając się.
- Wiem, ale jako starszej siostrze wypadało tak powiedzieć – Carol dała nam po buziaku i wyszła z domu.
Więc zostałam sama z Zayn’em. Zapowiada się cudowny wieczór. Spojrzałam na Malik’a .
- Film i popcorn ? – uśmiechnęłam się.
- Jaki proponujesz ?
- Klasyka horroru –oparłam się o blat.
- Dracula ? –  zapytał rozbawiony mulat
- Jak Ty mnie dobrze znasz – zaśmiałam się.
15 minut później siedzieliśmy na łóżku w moim pokoju i zajadaliśmy się popcorn’em. No i w końcu jedzenie się skończyło. Leżeliśmy przytuleni i śmialiśmy się z filmu. Wiecie niby horror, ale nie straszny. Nagle poczułam usta Zayn’a na szyi, które zostawiały na mojej skórze mokre ślady. Doprowadzało mnie to do szaleństwa. Potem usta Malika odnalazły moje. Od jego pocałunków robiło mi się gorąco. Po chwili koszulka mulata leżała na podłodze, potem moja sukienka i jego spodnie. Oddychaliśmy głęboko. Patrzyliśmy sobie w oczy. Widziałam w tych jego ślicznych oczach iskierki, ale i niepewność czy może zajść dalej. Nie odpowiedziałam, tylko pocałowałam go usta, co trafnie ocenił jako zgodę. Potem pozbyliśmy się naszej bielizny. To była zdecydowanie najlepsza noc w moim życiu.

{ Carol }

U Alex bawiłam się zajebiście. Bardzo cieszę się z tego, że pogodziłyśmy się. Brakowało mi tych jej odpałów. Co z tego, że Alex jest mądra, skoro ze mną głupieje. Biegałyśmy po domu jak wariatki, ale w końcu jej mama, kazała nam się uspokoić i pójść na górę. Musiałyśmy jej posłuchać, ale i tak nie zasnęłyśmy zbyt wcześnie. Jej mama zgodziła się, żebyśmy jutro nie szły do szkoły, ale jak nie będziemy zbyt głośno. Zasnęłyśmy ok.5 nad ranem i po 3 godzinach , wyspana Alex biła mnie poduszką. Sprzedałam jej kopa, ale to jej nie powstrzymało i wykorzystała moją słabość. Śmiałam się jak pojebana i zadziałało. Chcąc nie chcąc musiałam wstać. Więc z małym fochem udałam się do łazienki, a następnie na dół do kuchni wszamać śniadanie. 15 minut później na dół zeszła Alex i z wielkim bananem na fejsie przeprosiła mnie za tą szatańską pobudkę. W radosnej atmosferze zjadłyśmy śniadanie. Potem poszłyśmy do mnie do domu. Z czystej ciekawości zajrzałam do pokoju Jacky i ledwo się powstrzymywałam przed wybuchnięciem śmiechem. W widoku śpiących Jack i Zayn’a nie było nic dziwnego, ale ich ubrania porozrzucanie po całym pokoju wskazywały na jedno. Po cichu zamknęłam drzwi i zeszłam na dół do salonu, gdzie Alex oglądała telewizję. Wtedy już się nie powstrzymałam i zaczęłam się śmiać. O mało się nie przewróciłam. Alex też zajrzała do pokoju Jacky, gdy jej powiedziałam z czego się tak śmieje. Po chwili obie tarzałyśmy się po podłodze. Postanowiłyśmy zachować pozory i gdy oboje zaspani zeszli na dół , siedziałyśmy w kuchni i spokojnie popijałyśmy kawę.
- Dzień dobry – powiedziała Jack i ziewnęła szeroko.
- No cześć – odpowiedziałyśmy razem z Alex.
Zayn przysiadł się do nas, a Jacky zrobiła im kanapki.
- Jaaacky – zagadnęłam.
- Hmmm ? – spojrzała na mnie.
- Do twarzy Ci z tą malinką – wyszczerzyłam się.
Alex zaczęła się śmiać, Malik lekko się uśmiechnął, a Jacky wstała jak oparzona i pobiegła do łazienki.
- Ciekawą noc musieliście mieć co ? – powiedziała przez łzy Alex.
- A co Ty taka ciekawska ? – odpowiedział zadziornie mulat.
Do kuchni wpadła Jacky. Z lekka zawstydzona i zmieszana.
- Tego nawet zakryć się nie da – westchnęła.
- A czy to źle ? – zapytałam – Zobacz co Alex ma –wyszczerzyłam się.
Alex zmierzyła mnie groźnym spojrzeniem. Jacky wpatrywała się w nią wyczekująco, więc ta nie mając wyboru, odchyliła lekko bluzkę i na obojczyku widać było, czerwoną plamkę.
- No no no Liam się postarał – zaśmiał się Zayn, a ja razem z nim.
- Zayn załóż koszulkę, bo Jacky zaraz oczy wyjdą.
- Jeszcze będzie miała wiele okazji napatrzeć się na moje ciało.
Gdy mulat stanął jak rasowy model, obie z Alex kolejny raz tego dnia zaczęłyśmy się śmiać jak jakieś niedorozwoje, a Jacky wyglądała jak dorodny buraczek. Jak już ta dwójka się ogarnęła, poszła na spacer, zostawiając dom w moich rękach. No cóż. Tym razem nikt nam nie może niczego zabronić, więc kontynuowałyśmy naszą zabawę z poprzedniego wieczoru. Tym razem ucierpiało jedynie moje kolano, bo jak Alex mnie goniła, to potknęłam się o dywan i miałam bliskie spotkanie z podłogą. Gdy masowałam swoje obolałe kolano, do Alex zadzwonił Liam. Rozmowa trwała krótko, ale i tak Alex wszystko mi powiedziała. Otóż chłopcy zapraszają nas do siebie, na basen party xd Miałam lekkie wątpliwości, ale po namowach mojej przyjaciółki zgodziłam się. Zarzuciłyśmy na siebie bikini i poszłyśmy do chłopców. Nie zapukałyśmy do drzwi , tylko od razu poszłyśmy do ogrodu. Chłopcy już siedzieli w basenie, ale wyszli żeby się z nami przywitać, co skończyło się tak, że i tak byłyśmy całe mokre. Alex i Liam nie szczędzili sobie czułości na brzegu basenu, natomiast ja wydurniałam się z Niall’em i Hazzą. Jednak ten ostatni 10 minut później zajął się swoją dziewczyną, więc zostałam , tylko ja i Niall, z którym nie da się nudzić. Widziałam jak na piętrze firanka się porusza. Wiedziałam, że to pokój Louis’a. Westchnęłam. Chciałam się z nim zobaczyć, przeprosić, ale sądziłam, że on tego nie chce. Wieczorem pożegnałyśmy się z towarzystwem i wróciłyśmy do siebie. Następne dni, mijały monotonnie. Nie musiałam chodzić do szkoły, więc chłopcy odwiedzali mnie kiedy tylko mieli okazję. Dość dziwnie się zachowywali, ale nie zwracałam na to uwagi. Codziennie odwiedzały mnie też Alex, Sophia i Vic, z którą przychodził zawsze Horan. Zleciał mi tydzień roboczy. Ehhh.. Od godziny szykowałam się na koncert. Znaczy dziewczyny szykowały mnie na koncert. Powiedziały że muszę świetnie wyglądać. Podczas robienia mi makijażu, ustaliłyśmy jak przeproszę Lou. Jacky wybrała mi ubranie. Cóż powiem, że może i nie mój styl, ale spodobało mi się. Biała bluzka w czarne paski, białe szorty i również białe sandałki. Do tego bransoletki z biało-czarnymi kokardkami. Wyglądałam całkiem nieźle. Dziewczyny też były pod wrażeniem. Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Jacky zbiegła na dół i otworzyła. Do środka wszedł Zayn, który przywitał się z Jack i dał mi bilet- tak jak się umawialiśmy 3 rząd. Podziękowałam mu szerokim uśmiechem. Wszyscy życzyli mi powodzenia i dziewczyny razem z Zayn’em wyszły z domu i pojechały na koncert z resztą zespołu. 30 minut później stałam już prawie pod sceną, w tłumie wrzeszczących fanek. Dobrze, że miałam okulary , więc żadna z nich mnie nie rozpoznała. Dziwne, ale taki mały detal i już nikt nie wie kim jesteś. Zaraz miał zacząć się koncert. Denerwowałam się, chyba bardziej nić chłopcy przed wyjściem na scenę. Nagle zaczęła lecieć muzyka do „What makes you beautiful”  i chłopcy wybiegli na scenę. Oczywiście wszyscy zaczęli krzyczeć i klaskać, ale ja stałam jak wryta. Gdy zobaczyłam Lou, wszystkie moje myśli gdzieś wyparowały. Nawet przez chwilę nie pamiętałam słów piosenki. Ale ocknęłam się na zwrotce Zayn’a. Zauważyłam dziewczyny za kulisami, które chyba wypatrywały mnie. Po chwili mnie zobaczyły i uśmiechami, próbowały dodać otuchy. Koncert trwał 2 godziny z kawałkiem i zakończył się piosenką „ Gotta be you”. Ale co mnie najbardziej zdziwiło ? To, że słowa które zwykle śpiewa Zayn, śpiewał Louis. Wiecie to „Can we try one more time I make it better”. Miałam wrażenie , że śpiewa to do mnie. Nadeszła pora na odczytywanie tweetów, więc wcześniej przygotowaną wiadomość wysłałam, jak tylko było można. Taki był nasz plan. Mój tweet miał być pierwszym opublikowanym i tak się stało. Wszyscy zdziwieni wpatrywali się w słowa wyświetlone na ekranie. Oprócz 4/5 zespołu. Louis stanął zdezorientowany i chyba nie mógł uwierzyć  w to co zobaczył. Na telebimie widniało „ Kocham Cię Louis i bardzo Cię przepraszam” . Lou się rozglądał po tłumie i chyba mnie szukał. Harry dał znać facetowi z ekipy i jeden z reflektorów oświetlających scenę, świecił w moją stronę. Wszyscy się na mnie spojrzeli, włącznie z Louis’em. Uśmiechnęłam się lekko do niego i przeszłam do 1 rzędu. Lou zszedł ze sceny i podszedł do ochroniarza. Ten wpuścił mnie pod scenę. Tomlinson podszedł do mnie i przytulił mnie. Brakowało mi tego i to bardzo. Wtuliłam się w Louis’a.
- Brakowało mi Cię i to jak cholera – szepnęłam do niego – Przepraszam Lou…Tak bardzo Cię przepraszam…
- Carol porozmawiamy za kulisami dobrze ? – Louis popatrzył mi w oczy i uśmiechnął się.
Poczułam szarpnięcie za rękę i po chwili zorientowałam się, że Lou ciągnie mnie za kulisy. Zanim zniknęliśmy na tyłach sceny usłyszałam głos Zayn’a.
- No cóż, na razie będziemy musieli obejść się bez Louis’a, który ma ważniejsze sprawy na głowie.
Poczułam jak uścisk na mojej dłoni staje się lżejszy. Stałam twarzą w twarz z Tomlinson’em ,któremu chciałam tyle powiedzieć, ale jego palec na moich ustach mi na to nie pozwolił.
- Zanim cokolwiek powiesz, chcę żebyś to mnie najpierw wysłuchała – złapał mnie za ręce i spojrzał mi w oczy – Jak tylko wróciłem do domu, czułem się podle, za to jak Cię potraktowałem. Nie powinienem tak robić. Powinienem być przy Tobie w tych trudnych chwilach, a ja tak porostu Cię zraniłem i bardzo Cię za to przepraszam Carol – już chciałam coś powiedzieć, ale głos Louis’a mnie powstrzymał – Daj mi dokończyć – uśmiechnął się lekko – Przez ten cały czas chciałem się z tobą skontaktować, ale moja pieprzona duma mi na to nie pozwoliła. Z resztą dopiero niedawno zrozumiałem jaki byłem głupi. Jednak jak w poniedziałek przyszłyście do nas razem z Alex, chciałem wybiec i nawet na kolanach błagać Cię o wybaczenie, ale ..ale nie mogłem. Po prostu nie dałem rady. Carol wybacz mi – Lou spuścił głowę i wpatrywał się  czubki swoich butów.
- Louis … to ja powinnam błagać Cię o wybaczenie. To ja zdradziłam całemu światu Twoją tajemnicę. Byłam pijana i wiem , że to żadne wytłumaczenie, ale no taka jest prawda. Najwidoczniej moją słabością jest alkohol i niektórzy wiedzą jak to dobrze wykorzystać – uśmiechnęłam się lekko – Oboje powinniśmy sobie wybaczyć, bo oboje popełniliśmy błędy. – spojrzałam na niego wyczekująco.
Po chwili podniósł głowę i spojrzał tymi swoimi ślicznymi oczami w moje. Jego się szkliły. Czułam że zaraz zaworki w jego oczach nie wytrzymają.
- Ja Ci wybaczam – powiedziałam dotykając dłonią jego policzka, po którym spłynęła jedna, jedyna łza.
- Też Ci wybaczam – Lou uśmiechnął się szeroko i mocno mnie przytulił.
W końcu mogę być szczęśliwa. Tak szczęśliwa jak nigdy. Nareszcie wszystko się ułożyło i mogę zapomnieć o przeszłości, tylko jeszcze odegram się na Carter za to całe świństwo. Po długim czasie oderwaliśmy się od siebie i stanęliśmy przy wyjściu na scenę.
- Fani na Ciebie czekają – ścisnęłam jego dłoń.
- Fani nie są ważniejsi od Ciebie – przytulił mnie od tyłu.
- Chłopcy Cię potrzebują – powiedziałam już lekko rozbawiona.
- Chłopcy zrozumieją – pocałował mnie we włosy
- Oj idź już na scenę – odwróciłam się ze śmiechem.
- Pod jednym warunkiem – Lous uśmiechnął się – Ty idziesz ze mną.
- Zgoda.
Louis nachylił się nade mną i pocałował mnie. Uwielbiałam te jego pocałunki. Delikatne, acz kolwiek doprowadzały mnie do szaleństwa. Usłyszałam głośne piski i brawa. Oderwałam się od Lou zdziwiona. Przed nami stał Hazza z jedną z kamer i filmował nasz pocałunek. Zaśmialiśmy się z Louis’em.
- Jak widać nasz para po tygodniu rozłąki nie szczędzi sobie czułości – powiedział Niall, po czym cały zespół zaczął się śmiać. Objęłam Louis’a w pasie. Harry oddał kamerę operatorowi i wrócił do reszty. Po kilki minutach i my wyszliśmy na scenę. Przywitały nas wielkie brawa. Zostawiłam Louis’a na środku sceny przy chłopcach i zasiadłam obok dziewczyn na kanapie z boku sceny. Wszystkie mi gratulowały i cieszyły się z mojego szczęścia. Louis co chwila zerkał w moją stroną i się uśmiechał. Wiem że te wszystkie nieprzyjemności jakie sobie wyrządziliśmy, nie mogą stanąć nam na drodze. Po udanym koncercie wszyscy razem wybraliśmy się do chłopców i urządziliśmy kameralną posiadówkę xd Znaczy był alkohol i dobra muzyka, ale postanowiłam , że przerzucę się na tryb abstynenta. Ja i Louis ( ze względu na mnie )  byliśmy jedynymi osobami , które nic nie wypiły. Nawet Liam się upił i chyba nie wiedział co robi, bo na naszych oczach dobierał się do Alex. ( dop. aut. matko co ja z niego robię xd ) . W sumie to nikomu nie przeszkadzało , bo każdy zajęty był sobą. Jak już wszyscy zrobili się senni i zmęczeni padli na kanapę, podłogę i fotele, razem z Louis’em wyszliśmy na taras. Siedzieliśmy na schodkach przytuleni i wpatrywaliśmy się w gwiazdy. Jakoś tak na romantyzm mnie wzięło. Całą noc spędziliśmy w swoim towarzystwie. Rano obudziły nas jęki imprezowiczów, którzy trochę poprzedniego dnia przegięli z piciem. Aż mi się smutno zrobiło, patrząc na ich obolałe twarze, ale ja jak to ja zaczęłam się z nich śmiać. Ależ jestem okropna xd Jednak słysząc mój śmiech wszyscy nagle spoważnieli, po czym zaczęli śpiewać „ Happy Birthday” . Nie to że coś, ale aż mi się łezka zakręciła w oku. Pamiętali  o moich urodzinach. Miło z ich strony. Zostałam przez każdego wyściskana i od każdego dostałam prezent. W sumie to ja nie bardzo lubię obchodzić urodziny i wgl dostawać prezenty, ale jak już dali to im nie oddam. Z resztą, przecież mieli dobre chęci , a to się liczy najbardziej. Po zjedzeniu śniadania Louis wyciągnął mnie na długaśny spacer po mieście. Szczerze to po 2 godzinach już miałam dość, ale on nalegał żebyśmy jeszcze gdzieś się przeszli. Po tym jak zaczęłam narzekać, że mnie nogi bolą, Louis miał wspaniały pomysł, żeby ponosić mnie na barana. Mi się to podobało, ale sądzę, że jemu szybko ten pomysł obrzydł, bo po 30 minutach stwierdził, że on też ma już dość. Gdy tylko zaczynałam temat, że chcę już wracać do domu, Tomlinson starał się jak najbardziej mnie od tego domu oddalić. Chyba coś kombinuje, bo jego zachowanie zaczyna mi wyglądać podejrzanie. Na mieście zjedliśmy obiad, chociaż nalegałam, że chcę zjeść w domu. Coś mi się zaczyna nie podobać. A po tajemniczym telefonie Louis’a byłam już pewna , że coś kombinuje. Niestety nie chciał powiedzieć. Ok. 18 powiedział, że możemy wracać. Mnie to już zbytnio nie obchodziło. Jebłam focha i sama chciałam wracać do domu, jednak Louis nie pozwolił, żebym się na niego gniewała i w ramach przeprosin pocałował mnie. Ten to wie jak przepraszać ^^ Tak więc, już lekko udobruchana wracałam do domciu. Otworzyłam drzwi i sięgnęłam do włącznika. Włączyłam światło i szok. Ludzie wyrośli mi przed twarzą i krzyknęli niespodzianka i wgl byłam zdezorientowana. Po minutce otrząsnęłam się i przytulałam każdego z osobna. Byli tu wszyscy, na których mi zależy, wszyscy których lubię i nawet Ed Sheeran O.o Z głośników zaczęła lecieć muzyka. Wszyscy zaczęli wywijać. Nagle muzyka ucichła. Rozejrzałam się. Zauważyłam jak ktoś leży na podłodze i Zayn się nad tą osobą pochyla. Podeszłam bliżej. Nie mogłam uwierzyć. Moja siostra leżała nieprzytomna nie podłodze.
- Niech ktoś zadzwoni po karetkę ! – krzyknęłam i uklęknęłam przy Jack.
Zrobiłam tak jak uczyli nas w szkole. Sprawdziłam oddech. Był. Ale Jack nie otwierała oczu i nie reagowała na nasze wołania. Mimowolnie zaczęłam płakać. Jacky nic nie mogło się stać. Nie przeżyje bez niej. Po 10 minutach sanitariusze wnieśli Jacky na noszach do karetki. Jedna osoba mogła z nimi jechać. Oboje z Zayn’rm spojrzeliśmy na siebie.
- Jedź. Jesteście rodziną – rzekł Zayn.
- Dzięki – przytuliłam Zayn’a – Przyjedźcie jak najszybciej będziecie mogli.
Wsiadłam do karetki i ruszyliśmy na sygnale do szpitala. Przyglądałam się jak lekarze podłączają jakieś kabelki do Jacky. Zaczęłam się bać, czy aby na pewno wyjdzie z tego cało. Dojechaliśmy na miejsce. Zawieźli Jacky na 2 piętro . Kazali mi czekać na korytarzu. Bezradnie usiadłam na krześle i ukryłam twarz w dłoniach. Płakałam. Płakałam na jedną z bliższych mi osób. Nad moją siostra. Kochałam ją i to bardzo. Usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. Podniosłam głowę. Jednak oczy pełne łez , zamazywały mi widok. Ktoś , a właściwie kilka ktosiów, podeszło do mnie i jeden z nich mnie przytulił. Po perfumach poznałam, że to Louis. Wtuliłam się w chłopaka. Wszyscy wypytywali czy już coś wiadomo. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Czekaliśmy ze 2 godziny i lekarz w końcu do nas wyszedł.
- Państwo z rodziny panny Davis ? – zapytał.
- Jesteśmy przyjaciółmi Jacky – powiedziała Alex.
- A jest ktoś z rodziny ? – kolejne pytanie padło z ust doktora.
- Ja jestem siostrą – odezwałam się cicho , wycierając łzy z policzków.
- Mogę Cię na chwilę prosić ?
- Tak tak – wstałam i przeszłam pare kroków za lekarzem.
- Nie wiem czy jest to dobra wiadomość – zaczął – Sama to pani oceni. Panna Davis…


*********
Tadadadam ! W końcu mamy rozdział. Jest to rozdział przy którym pracowałam najdłużej, ale sądzę, że warto było poczekać.  Nie urwijcie mi cycków, za to że tak długo musiałyście czekać. Lubię je :3 Ale jest rozdział i jak przewiduję, będzie jeszcze jeden , epilog i podsumowanie. Jak myślicie co się stało z Jacky ? :D  A przy okazji dzisiaj mija rok odkąd zostałam DIRECTIONERKĄ. Yeaah ! Cały rok z naszymi chłopcami. Dumna jestem z siebie xd Kolejna sprawa to następny blog. Przewagą głosów wygrywa Niall :D W sumie to cieszą mnie wyniki xd Ale wtedy nie mogłam się zdecydować. Nie mogę określić kiedy będzie następny rozdział. Nie wiem kiedy mnie wena najdzie. Ale jak macie jakieś pytani lub chcecie ze mną porozmawiać, to zapraszam do pisania do mnie na gadu : 5195014. Mam nadzieję, że ten rozdział jest dobrym początkiem weekendu . Do następnej notki kochani. ♥♥♥
Love you All
Carol 
+ piosenka przy której pisałam rozdział <klik>
**********



4 komentarze:

  1. ju-hu! wreszcie dodałaś bejbee! ♥ świetny!

    OdpowiedzUsuń
  2. superrrrrrrrrr. Ale co się stało z Jacky?
    Nieżyje?
    Jest w ciąży?
    Ma obcego w Brzuchu?
    Zasłabła?
    Zadużo wypiła?
    Udusiła się koreczkiem?
    Oooo i know
    albo i dont know...
    czekamy z zapartym tchem na dalszą część.

    OdpowiedzUsuń
  3. P.S. http://iandmylittledarkworld.blogspot.com/

    Zachęcam do czytania. One Direction ja nie słucham więc żeby nie było rozczarowań ale piszę historię Miłosną...Trochę zboczoną :). Może wejdziesz?

    OdpowiedzUsuń