6.02.2012

Rozdział 5

„ Nie zmarnuję”- rzekłam do siebie w duchu. To chyba będzie najlepszy wieczór mojego życia.! Louis z uśmiechem na twarzy robił omlety.
- Chłopcy  zaraz wracam. Potrzeba wzywa – oznajmiłam chłopakom i poszłam do łazienki.
 Przemyłam sobie twarz wodą i spojrzałam w lustro. Matko jedyna.! Moja japa szczerzy się bardziej niż jego. ! Ale no cóż poradzić. Wspaniały chłopak, bożyszcze wielu nastolatek  zaprasza MNIE na randkę. Cały czas powstrzymywałam się od okrzyków radości. Załatwiłam jeszcze osobiste sprawy w łazience i wracałam do kuchni. Nie weszłam, bo usłyszałam rozmowę Harrego i Lou.
- Stary nie zepsuj tego. Carol to wspaniała dziewczyna.
- Wiem. Przy niej czuję się tak inaczej. Tak ślicznie się uśmiecha. Gdy patrzę na nią moje serce wariuje. Jeszcze jak ją dzisiaj pocałowałem.-rozmarzył się- Tylko, że trochę to popsułeś, ale Harry to jest takie cudowne uczucie.! –wykrzyknął Lou , a ja uśmiechnęłam się. – Myślę, że dzisiaj na kolacji powiem jej co do niej czuje. Chociaż  znamy się tak krótko, to jednak ona jest wyjątkowa. Nie chcę zwlekać. Harry ja ją kocham.
- Awwww Louis . Jakiś Ty słodki.- zaśmiał się Hazza i przytulił przyjaciela.
Weszłam do kuchni jak gdyby nigdy nic.
- Co to za publiczne okazywanie uczuć.? Tak beze mnie .? – zaśmiałam się.
- Dla Ciebie też znajdzie się miejsce – rzekł Louis i wyszczerzył się w moją stronę.
Podbiegłam do chłopaków i tak przytulaliśmy się we trójkę, aż Lou przypomniał sobie o omletach i zaczął je ratować. Śmialiśmy się z Harrym. Zasiedliśmy do stołu.
- Przygotuj się na wieczór, pełen wrażeń- szepnął do mnie lokowaty.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Lou nałożył nam omlety na talerze i wszyscy zaczęliśmy konsumować. Dobra zmieniam zdanie. Louis jest mistrzem. Nigdy nie jadłam czegoś tak pysznego.
- Louis świetnie gotujesz –powiedziałam z podziwem.
- Heh . Lata praktyki. – mrugnął do mnie.
Usłyszeliśmy , że ktoś schodzi po schodach. A właściwie to dwa ktosie . Liam i Alex. Weszli do kuchni. Może potem się przyznają , że są razem.
- Cześć wszystkim – rzekł Liam .
- No cześć. – powiedział Harry niemrawo. Pewnie dalej kac męczy biedaka.
Ja tylko co chwila zerkałam na Louis’a i on na mnie. Sądziłam, że zaraz Hazza wypali, o naszej kolacji. No i nie myliłam się.
- A wiecie – tu zwrócił się do Liam’a i Alex- że Lou i Carol idą dzisiaj na randkę-kolacje.? – zabije kiedyś Hazzę. Nie umie zatrzymać pewnych rzeczy dla siebie.
Widziałam lekkie zdziwienie na ich twarzach. No nie . Zaczęłam się rumienić. Co miłość robi z człowieka. Zmienia go w inną osobę.
- Serio.? – spytał Liam patrząc to na mnie to na Lou. No ładnie .
- Yhym. Ale chyba Harry nie umie trzymać języka za zębami cooo.? –popaczałam na Hazzę, który zakrywał twarz rękami.
- Nie pacz tak na mnie.! To parzy.! – wszyscy zaczęli się śmiać – Nie bądźcie na mnie źli. – Harru udał , że płacze. XD
- Nie jesteśmy. Przecież to żadna tajemnica, że dwoje ludzi idzie na kolacje nie.? – wszyscy popaczali na Lou. Matko boska. Jakiż on się poważny robi.
- Cieszę się , że nie gniewasz się na mnie – krzyknął Hazza i rzucił się na Lou.
- Przepraszamy was na chwilkę – oznajmiła wszystkim Alex i pociągnęła mnie za rękę do salonu.
- Serio idziesz z nim na kolacje.? – spytała podekscytowana Alex.
- Tak, ale wiesz będziesz musiała pożyczyć mi ciuchy. Przecież nie pójdę w rurkach i w trampkach do restauracji.
- Czyli musisz założyć sukienkę. – wyszczerzyła się Alex i przytuliła mnie mocno.
- No dobra. Słuchaj. Jak wracałam z toalety to podsłuchałam rozmowę chłopaków.
I opowiedziałam jej co powiedział Lou. Obie zaczęłyśmy krzyczeć i skakać z radości, nie przejmując się , że chłopaki coś usłyszą. Ciągle mi powtarzała, że jestem szczęściarą. A ona to co.? Jest z Liamem, ale jak widać , chcą na razie potrzymać to w tajemnicy. Oki, poczekam aż sami się wygadają. Weszłyśmy do kuchni i chłopcy nagle przestali rozmawiać. To było podejrzane. Popatrzyłam po każdym z nich , ale nic nie dało się z ich twarzy wyczytać. No szkoda. Jestem za bardzo ciekawska ^^ Lubię wszystko wiedzieć. Po 20 minutach w kuchni było już całe towarzystwo. Skacowani osobnicy musieli wypić to świństwo, które pił wcześniej Harry. No cóż sami doprowadzili się do takiego stanu , to jakaś kara im się należy.  Ok godziny 13 postanowiłyśmy się zbierać. Poszłyśmy do domu Alex, żeby pożyczyła mi jakieś ciuchy. Siedziałam na jej łóżku i oglądałam każdą sukienkę, jaką mi podała, ale jakoś żadna nie przypadła mi do gustu. Alex trochę się zdenerwowała i kazała mi przymierzać wszystkie sukienki jakie mi da. No musiałam się zgodzić, jak chcę jakieś dobre wrażenie zrobić na Louisie. Przymierzałam te sukienki przez dwie godziny, aż zdecydowałam się na czarną sukienkę przed kolano i do tego ciemną marynarkę. Alex wcisnęła mi jeszcze buty na obcasie, takie czerwone szpilki. Skrzywiłam się na ich widok, gdyż nie przepadałam za tym rodzajem butów. Ale cóż. Mam jeszcze czas, żeby choć trochę poćwiczyć chodzenie w nich. Zabrałam wszystkie ciuchy i razem poszłyśmy do mojego domu. Wzięłam kąpiel i ubrałam się w tą sukienkę. Założyłam te szpilki i japierdziele. O mało nie zaliczyłam gleby. Ale po chwili już się otrząsnęłam i jakoś mi szło. Po 30 minutach ćwiczenia chodziłam w miarę możliwie. Alex zrobiła mi makijaż i trochę podkręciła włosy. Spojrzałam w lustro. O.O Wyglądałam jak nie ja. Znaczy tak kobieco. Obróciłam się. Alex paczała na mnie z otwartą buzią.
- Zamknij buzię, bo Ci mucha wpadnie skarbie – uśmiechnęłam się do niej.
- Carol ..wyglądasz niesamowicie- podeszła do mnie .
- Dzięki – przytuliłam ją. - Którą mamy godzinę.?
- 17:22 – odpowiedziała mi Alex.
Alex porobiła jeszcze ostatnie poprawki w moim wyglądzie , by stwierdzić, że olśnię Louis’a. Zaśmiałam się. Ja go może i olśnię, ale to on zawsze doprowadza moje serce do szaleństwa. Usłyszałam dźwięk, mojego telefonu. Odebrałam.
- Haloo.?
- Carol, nasz pobyt w tym szpitalu trochę się przedłuży, bo mamy tu pacjentów w bardzo ciężkim stanie. Nie wrócimy dzisiaj do domu. – oznajmiła mi moja rodzicielka.
- No spoko. Razem z Alex jakoś sobie poradzimy.
- No ja mam nadzieję. Kochanie widzimy się w przyszłym tygodniu . Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. – rozłączyłam się.
- W przyszłym tygodniu wracają moi rodzice. Mamy jeszcze kilka dni wolnego domu – uśmiechnęłam się do mojej przyjaciółki.
- Ejjj skoro Ty idziesz z Louisem to może chłopaki wpadną do mnie.?
- Dobry pomysł . Dzwoń do Liam’a.
Alex wyciągnęła telefon i zadzwoniła do chłopaka. Klapnęłam na kanapie. Przyznam, że trochę się denerwowałam przed tą randką. Lou przecież chce mi powiedzieć, co czuje. Ręce zaczęły mi się trochę trząść. Alex usiadła obok .
- Carol spokojnie.– uśmiechnęła się do mnie.- A co do chłopców to przyjdą tu razem z Louisem.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę, po czym usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Alex poszła otworzyć , a ja dalej siedziałam w salonie. Otworzyła drzwi i do mojego domu wpadło całe One Direction. Wstałam i podeszłam do nich. Gdy mnie zobaczyli szczęki im opadły. Alex uśmiechnęła się do mnie.
- Staaary , ale masz szczęście – zwrócił się Harry do Louis’a.
- No i to jakie. – te słowa należały do Zayn’a.
Louis dalej paczał się na mnie z szeroko otwartymi paczałkami XDDD Po chwili się otrząsnął i szeroko uśmiechnął w moją stronę. Założyłam czarna marynarkę i oddałam telefon Alex.
- Bawcie się dobrze – krzyknęli wszyscy, gdy już wyszliśmy z domu. Lou złapał mnie za rękę.
- Wyglądasz niesamowicie. – uśmiechnął się.
- Dziękuję. Ty również.
- A tam . Ja to ja . Ale Ty wyglądasz jak nie Ty mała. – lubiłam jak tak do mnie mówił .
- A która jest lepsza.? – wyszczerzyłam się do niego.
- Obie są świetne – przytulił mnie.
Szliśmy do restauracji ciągle się śmiejąc. A powodem tych śmiechów było moje dość kaleczne chodzenie na obcasach.  Ja uważam , że nie było takie złe. Weszliśmy do restauracji i usiedliśmy przy stoliku w kącie sali. Taka prywatność ^^ Louis jak prawdziwy dżentelmen odsunął mi krzesło. Zamówiliśmy 2 razy spaghetti i wino. Nie powinnam się upijać, ale co to jest jedno wino.? No nic. XDD Kelner przyniósł nam posiłek , życząc smacznego. Z uśmiechem na ustach zajadałam moje spaghetti . Nagle Lou ubrudził się tym pomidorowym sosem. Zaczęłam się z niego śmiać. Noo on też zaczął. Jaki on słodki. Wzięłam serwetkę do ręki i wytarłam nią Lou. On złapał moją rękę i już czystymi ustami złożył na niej pocałunek. Zarumieniłam się. Dokończyliśmy nasz posiłek w bardzo radosnej atmosferze. Louis nalał do naszych kieliszków tego czerwonego wina. Stuknęliśmy się nimi. Wypiłam połowę i wpatrywałam się dalej w Lou. On też na mnie spojrzał i chwycił moją rękę.
- Carol jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką spotkałem. – zaczął Lou, ale widać , że nie łatwo mu wypowiadać te słowa-Jak tylko na mnie patrzysz lub się uśmiechasz moje serce szaleje. Jesteś cudowna. Carol ja… - tu urwał , gdyż zaczął dzwonić jego telefon. Spuścił głowę.
- Idź odbierz. – próbowałam się uśmiechnąć, ale trochę nie wychodziło. Byłam zawiedziona.
- Mogę.? – widać, że chciał mi coś ważnego powiedzieć, ale jak telefon też okaże się ważny.?
- Jasne.
Chłopak odszedł od stołu, a ja w myślach przeklinałam osobę, która do niego dzwoniła. Po chwili jednak wrócił i usiadł z powrotem na swoje miejsce.
- Carol czy ty masz siostrę.?
- No mam, a co.? – zdziw. O co kaman.?
- No bo Harry dzwonił –„ już po nim” pomyślałam – i mówił, że przyjechała Twoja siostra i mamy szybko przyjść.
- Jasna cholera.! Zupełnie o niej zapomniałam. – no jak można mieć taką krótką pamięć.?!
No ze względu na ostatnie wydarzenia trochę mi się pogorszyła, ale żeby zapomnieć o przyjeździe własnej siostry.? Jeeeej. A co do Harrego to ja już mu spuszczę łomot w domu.
- Chodź.- rzekł Lou i podał mi rękę, którą ja od razu chwyciłam.
Zapłacił za kolacje  ^^ . Było mi troche wstyd, że zapomniałam o Jacky, ale to jednak telefon Harrego wszystko popsuł.  Wyszliśmy z restauracji i kierowaliśmy się do mojego domu. Po chwili stanęłam.
- Carol co jest.? – zapytał lekko zaniepokojony Louis.
- No nie mogę już. Te buty są okropne. Nie będzie Ci przeszkadzało jak je zdejmę prawda.? – wyszczerzyłam się do niego.
- Jasne, że nie. – uśmiechnął się.
Zdjęłam oba te dziadowskie buty i poczułam się wolna XDD
- Wolność.! – wykrzyknęłam.
- Alex nie narzeka na takie buty – wyszczerzył się do mnie.
- Alex to Alex. Przyzwyczajona.
Zdziwiłam się , gdyż Lou po chwili złapał mnie za rękę . Zarumieniłam się lekko. Nienawidzę tego.! Spojrzałam się na niego, a ten uśmiechał się słodko w moja stronę. Pobiegliśmy do mojego domu. Weszliśmy do środka i od razu na wejściu rzuciła się na mnie rudowłosa dziewczyna z okrzykiem.
- Carooool.!!! – tak to Jacky.
- Mała tęskniłam. – przytuliłam ją mocno.


**********
Dodałabym wczoraj wieczorem ,ale niestety mój głupi komputer się zawiesił i byłam zmuszona go zresetować i ok. połowę całego rozdziału pisać od nowa -.- Ale chyba nie jest tak źle. Taki jakiś chyba krótszy niż poprzednie albo mi się wydaje. A i tak właśnie pojawiła się nowa postać- Jacky. Klaudu mam nadzieję, że się cieszysz XDD Jutro i w czwartek mam turniej, więc może coś nabazgram dla was, jak nie będę za bardzo zmęczona. I oczywiście jak będzie wena tak jak wczoraj wieczorem. I dziękuję tym 9 czytelnikom , że są tu ze mną i czytają te moje wypociny < 3 To do następnego rozdziału.
Pozdro i buziaki < 333
**********

5 komentarzy:

  1. yhym XD nie sądziłam, że tak słodko ich rozmowa wyjdzie XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się mam nie cieszyć kochanie?? Zajeee! Czekam na więcej <3333333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Bardzo chciałabym Cię zaprosić na bloga, z opowiadaniem o One Direction. Dopiero co ukazał się pierwszy rozdział, ale historia zacznie się rozwijać. Mam nadzieję, że wpadniesz i zostawisz po sobie jakiś ślad ;**

      http://stole-my-heart-1d.blog.onet.pl/

      Usuń